Przerażający poziom kontroli myśli w amerykańskim środowisku akademickim. Recenzja książki dr Caroline Crocker, Free to Think. Why Scientific Integrity Matters, Leafcutter Press, Southworth, WA, 2010Czas czytania: 12 min

John Woodmorappe

2022-05-13
Przerażający poziom kontroli myśli w amerykańskim środowisku akademickim. Recenzja książki dr Caroline Crocker, Free to Think. Why Scientific Integrity Matters, Leafcutter Press, Southworth, WA, 2010<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">12</span> min </span>

Dr Caroline Crocker, według opinii wielu swoich studentów, była znakomitym wykładowcą biologii. Została fałszywie oskarżona o – prawdziwa zgroza! – nauczanie kreacjonizmu na zajęciach. Ale właściwie wszystko, co robiła, to pokazywanie niektórych słabości teorii ewolucji. Dlatego najpierw została zdegradowana do prowadzenia zajęć laboratoryjnych, a potem niespodziewanie jej kontrakt skrócono i nie przedłużono. Zwolnienie za „nauczanie kreacjonizmu” było pocałunkiem śmierci dla jej kariery. Znalezienie kolejnej pracy nauczycielskiej było dla niej bardzo trudne. Podjęła kroki prawne, aby walczyć z jawną dyskryminacją, której doświadczyła, ale osiągnęła tylko tyle, że to jej prawnik stracił reputację za pomoc komuś, kto wątpi w teorię Darwina.

Recenzowana książka nie jest łatwa w odbiorze. Jest w niej tak wiele szczegółów, że czytelnik może uznać ją za nudną. Ale zawiera też kompletną dokumentację popierającą roszczenia Crocker. Konkretne wydarzenia i rozmowy prezentowane są z najdrobniejszymi szczegółami. Książka na przemian przedstawia przeżycia autorki i referuje zagadnienia biologiczne. Zawiera obszerne przypisy, które odsyłają czytelników także do źródeł elektronicznych. Dodatki do książki obejmują słownik, kopie e-maili i listów od studentów (imiona i nazwiska zamazano, by chronić prywatność autorów), pisma od kierowników wydziałów, które doprowadziły do zwolnienia Crocker, pisma złożone w trakcie składania skargi, dokumenty prawne dotyczące sprawy itp.

 

Wyzwania, jakie stoją przed nowym wykładowcą w college’u

Autorka opisuje, jak została nauczycielką biologii w college’u i jak starała się, aby jej zajęcia były pouczające i interesujące. Poinformowała studentów, którzy pracowali lub mieli inne zobowiązania, że ​​mogą nie uczęszczać na jej wykłady, jeśli nie mają czasu na naukę. A jeśli uznają jej sposób prowadzenia zajęć za niewłaściwy, to mogą wybrać inny wykład.

Crocker musiała też radzić sobie ze studentami, którzy oszukiwali na testach, oraz z tymi, którzy stosowali różne naciski, by otrzymać lepszą ocenę. Pewnego razu pod koniec okresu stawiania ocen była wielokrotnie nękana przez studenta, który próbował nakłonić ją do podniesienia oceny. Doszło do tego, że musiała poprosić ochronę college’u, by ją od niego uwolnili. Ale epizod ten był dla niego pouczający. Później ten sam student zapisał się na jej kolejny wykład i postępując już wedle zasad, uzyskał lepszą ocenę.

 

Walka z przesadnymi twierdzeniami ewolucjonistów

Crocker, prowadząc zajęcia z biologii, pokazywała, że eksperymenty Kettlewella z ćmami krępaka nabrzozaka nie świadczą o ewolucji. Zmieniał się stosunek liczbowy populacji ciemnych i jaśniejszych ciem, ale wszystkie one nadal pozostawały ćmami. Co więcej, okazało się, że ponieważ ćmy nie mają zwyczaju siadać na pniach drzew, to przed ich sfotografowaniem na tych pniach trzeba było je przykleić do kory drzew. Rzeczywista przyczyna zmiany w populacji ciem prowadząca do zwiększenia liczby osobników o ciemnym ubarwieniu pozostaje niejasna.

Crocker omawiała również przypadek uzyskiwania oporności bakterii na antybiotyki, co nie prowadzi do tego, że bakterie przestają być tymi samymi bakteriami. To samo można powiedzieć o ziębach z Galapagos. Eksperymenty Ureya-Millera dotyczące pochodzenia życia nawet nie zaczęły wyjaśniać tego, czemu zostały poświęcone.

Przez cały czas Crocker podkreślała, że teorie naukowe, w tym te, które wydają się niepodważalne, powinny być odrzucane w obliczu nowych niezgodnych z nimi danych empirycznych. Omówiła kilka przykładów.

 

Teoria inteligentnego projektu [ID] nie jest religią

Crocker pokazywała też swoim studentom kilka slajdów ilustrujących koncepcję inteligentnego projektu, ale nie omawiała szczegółowo tego tematu. Twierdziła, że koncepcja ta jest niewłaściwie przedstawiana przez jej krytyków. Teoria ID nie jest zakamuflowanym kreacjonizmem ani też sama w sobie nie jest koncepcją religijną (choć, oczywiście, może posiadać teistyczne implikacje, podobnie jak teoria ewolucji może prowadzić do ateistycznych wniosków).

W rzeczywistości uznanie istnienia projektu w przyrodzie nie prowadzi do identyfikacji projektanta. Jako przykład Crocker przytaczała projekt SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence – poszukiwanie pozaziemskiej inteligencji). Podejmowane są próby odróżnienia przypadkowych sygnałów radiowych od sygnałów celowych, nadawanych przez kosmiczną cywilizację. Jasne jest, że nie jest to praktykowanie religii ani popieranie jakiejkolwiek religii. Natura jakiejś domniemanej inteligencji pozaziemskiej nie ma znaczenia dla samego faktu istnienia takiej inteligencji. Natura takiej inteligencji może przecież przekraczać nasze zdolności pojmowania, a nawet naszą wyobraźnię.

Proste przykłady z życia codziennego pozwalają zrozumieć, co jest działaniem celowym. I nie ma to nic wspólnego z religią. Autorka podała przykład ciała znalezionego w lesie. Do tego momentu śmierć tego człowieka można było uważać albo za przypadek, albo za umyślne działanie. Ale w jego klatce piersiowej zauważamy wbitą strzałę. Nadal mógł to być jakiś przypadek albo mógł to być skutek zaplanowanego morderstwa. W końcu odkrywamy w jego klatce piersiowej kilka innych strzał. Teraz jasne jest dla wszystkich, że mamy do czynienia z umyślnym aktem morderstwa. Crocker pytała studentów, skąd o tym wiedzą. „Po prostu wiemy”, odpowiadali.

Niereligijny charakter teorii inteligentnego projektu prowadzi do innych praktycznych wniosków. Crocker dodaje:

Nawet Einstein, chociaż nie wierzył w Boga osobowego, był przekonany, że prawa fizyczne rządzące Wszechświatem ujawniają projekt. Ta zasada kierowała jego pracą: „Kiedy oceniam jakąś teorię, zadaję sobie pytanie, czy gdybym był Bogiem, to czy tak bym zaprojektował świat?”1.

Doktor Steven Fuller i doktor David Berlinski to przykłady współczesnych teoretyków projektu, którzy w żadnym przypadku nie są teistami.

 

Załączone wykłady z biologii

Oprócz zagadnień związanych z teorią ewolucji książka zawiera rozrzucone w całym tekście ilustrowane krótkie wykłady z biologii. Mają one charakter informacyjny, ale dla niektórych czytelników mogą być chwilową zmianą tematu. Wykłady te obejmują omówienie funkcji limfocytów Th i układu odpornościowego, DNA i syntezy białek, rozwiązywania problemów chemicznych (wraz z dokładnymi obliczeniami), cech dominujących i recesywnych, wykorzystania DNA do wykrywania przestępców, komunikacji wewnątrzkomórkowej itp.

 

Dyskryminacja wybitnego wykładowcy

Ilustracja 1. Czy uniwersytety naprawdę są bastionami wolności akademickiej?

Mierząc to obiektywnymi kryteriami, Crocker była wybitnym nauczycielem akademickim. Otrzymywała stypendia i wykonywała prace znacznie wykraczające poza to, czego od niej wymagano. Opracowała materiały dydaktyczne, z których korzystali inni wykładowcy. Jej studenci konsekwentnie ją chwalili, pomimo surowości przy wystawianiu ocen.

Jest to co najmniej śmieszne, że do dzisiaj niektórzy ewolucjoniści zaprzeczają oczywistemu faktowi, że nieprzedłużenie jej umowy było jawnym aktem dyskryminacji. Przede wszystkim na George Mason University istniało ciągłe zapotrzebowanie na wykładowców biologii, więc trudno przypuszczać, że jej usługi nie były już potrzebne.

Doktor Carter – bezpośredni przełożony Crocker – powiadomił ją, że dochodziły do niego skargi, iż uczy ona kreacjonizmu. Nie przedstawiono jednak żadnego dowodu na to, kiedy i w jaki sposób miałoby się to odbywać. W rzeczywistości te skargi nie miały nawet formy pisemnej. Liczni studenci pisali potem listy, w których kategorycznie odrzucali to oskarżenie.

Nie zastosowano normalnej procedury składania skarg. Ani Carter, ani żaden z pozostałych pracowników uczelni nigdy nie był obecny na jej wykładach. Carter po prostu niespodziewanie ją poinformował, że od tej pory może prowadzić tylko kursy laboratoryjne. Podczas późniejszej rozprawy powiedział, co było prawdą, że miał wszelkie prawo, aby przydzielić pracownikowi kursy laboratoryjne. Jednak Crocker komentuje to tak:

To niepoważne, że w ostatniej chwili, już po opublikowaniu planu zajęć, odebrał mi ten wykład, a potem ogłosił, że powodem tego było zdyscyplinowanie mnie za nauczanie kreacjonizmu2.

(Wyobraźmy sobie kierownika wydziału, który mówi profesorowi, że korzysta ze swojego prawa i przenosi go na zajęcia laboratoryjne, ale robi to, ponieważ ten profesor ma czarną skórę.)

To był zaledwie początek. Naprawdę nieprzyzwoite było dopiero sfałszowanie jej dokumentów, gdy pierwotną 3-letnią umowę zastąpiono umową na 9 miesięcy. (Niestety, Crocker nie przewidując przyszłych kłopotów, nie wykorzystała okazji, by wykonać własną kopię oryginalnej 3-letniej umowy.) Według tej sfałszowanej umowy znalazła się bez pracy. Crocker zszokowała bezczelna nieuczciwość polegająca na niszczeniu dowodów poprzez manipulowanie jej aktami i zastępowanie ważnej umowy przez fałszywą.

Chociaż Crocker była skoncentrowana na nauczaniu studentów i chociaż nie lubiła konfliktów i konfrontacji, postanowiła podjąć kroki prawne, walcząc z dyskryminacją, której padła ofiarą. Adwokat Edward Sisson przygotował pozew pro bono. W rezultacie jego kancelaria została wykupiona i rozwiązano z nim umowę o pracę. Przyczepiono mu łatkę człowieka wątpiącego w teorię Darwina i nie był w stanie znaleźć innego miejsca pracy w swoim zawodzie.

Także ACLJ (American Center for Law and Justice – Amerykańskie Centrum Prawa i Sprawiedliwości) nie mogło jej pomóc, ponieważ zdekompletowane akta uniemożliwiły przygotowanie wiarygodnej sprawy sądowej dotyczącej jej sytuacji.

Na marginesie: wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby pojawiła się choćby nuta podejrzenia, że ​​kontrakt jakiegoś profesora nie został przedłużony, ponieważ był komunistą, homoseksualistą lub nałogowym antychrześcijańskim szydercą. Dobrze finansowane organizacje „swobód obywatelskich” natychmiast stanęłyby w jego obronie.

Crocker stale próbowała otrzymać inny angaż akademicki. Pomimo jej wzorowych kwalifikacji, zwykle nie otrzymywała odpowiedzi. Podejrzewa, że ​​znalazła się na czarnej liście w internecie.

 

Ochrona nauki?

Chociaż ci, którzy sprzeciwiają się wszelkiej krytyce teorii ewolucji, twierdzą, że bronią nauki, paradoksalnie robią coś wręcz przeciwnego. Oto jak tę sprawę komentuje Crocker:

Jesteśmy dławieni przez politycznie poprawną ideologię, a naukowców bardziej motywuje strach o swoją reputację i polowanie na pieniądze niż ciekawość naukowa. Wolność dociekań istnieje tylko wtedy, gdy akceptuje się „fakt”, czyli neodarwinowską teorię ewolucji. Będzie to miało bardzo negatywny wpływ nie tylko na naukę, ale także na nasz dobrobyt i gospodarkę. Żeby to zrozumieć, wystarczy przypomnieć sobie tylko o konsekwencjach łysenkizmu3.

I dodaje:

Nauka ma ogromny potencjał czynienia dobra lub zła – nie podoba mi się pomysł, by wszelkie decyzje naukowe podejmowali tylko ci, którzy nie wierzą w wolność akademicką ani w naukową obiektywność […]4.

Tłumienie swobodnych badań naukowych ma praktyczne implikacje, jak mówi Crocker:

A co z niezmiernie ważną wolnością myślenia w instytutach badawczych i salach uniwersyteckich? To właśnie pomysłowość i zdolność do nieszablonowego myślenia w Stanach Zjednoczonych w dużej mierze czyni nas konkurencyjnymi na globalnym rynku5.

Dogmatyczne głoszenie prawdziwości ortodoksji darwinowskiej jest szeroko rozpowszechnione. Crocker tak mówi na ten temat:

Tłumienie wolności akademickiej i obiektywizmu naukowego nie dotyczy tylko George Mason University. Podczas przesłuchań Komisji Edukacyjnej Izby Reprezentantów stanu Louisiana w sprawie SB 773 w Baton Rouge w maju 2008 r. Bryan Carstens, profesor Louisiana State University, mówił z dumą o tym, jak on i 59 innych profesorów biologii z LSU podpisali dokument potwierdzający ich publiczną akceptację teorii ewolucji. Ponieważ byłam obecna na tej rozprawie, przypominam sobie wiele mówiącą wymianę zdań, kiedy to pewien poseł do tej Izby cierpko zapytał Carstensa, co by się stało z kimś, kto by odmówił podpisania się pod wspomnianym dokumentem. Odpowiedzią było głuche milczenie6.

Pomimo wszelkich  nacisków, by się nie wychylać, kilkuset wykwalifikowanych naukowców z całego świata podpisało oświadczenie kwestionujące zdolność neodarwinizmu do wyjaśnienia pochodzenia istot żywych. Oświadczenie to jest regularnie aktualizowane i można je odszukać w internecie7. Oczywiście, świeccy fanatycy bez przymusu odrzucą wszystkie takie oświadczenia niezależnie od tego, co mówią fakty. Istnieje również wielu innych uczonych, których Crocker zna osobiście, którzy wyrażali swoje wątpliwości dotyczące teorii ewolucji, ale zachowują te poglądy w tajemnicy z obawy o swoją karierę – i jest to dobrze uzasadniona postawa, co pokazuje los, jaki spotkał Crocker.

Ewolucjoniści usprawiedliwiają działania przeciwko Crocker, twierdząc, że wolność akademicka i wolność słowa nie polegają na mówieniu tego, co się komuś podoba. Ale jeśli tak jest, to kto ma decydować o tym, co wolno mówić, a czego nie? Pogląd ten nabiera tu większego znaczenia, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie oszczercze i prowokacyjne oświadczenia, jakie profesorowie uniwersyteccy bezkarnie wygłaszają (zwłaszcza przeciwko chrześcijaństwu8 i popierające komunistycznych i islamofaszystowskich morderców).

 

Wniosek

Prawnik Ben Stein ujął to najlepiej na tylnej okładce tej książki:

Jest to mrożąca krew w żyłach historia o tym, jak wolność słowa i prawa do swobodnych badań naukowych po prostu zniknęły w dużej części społeczności akademickiej. Byłaby to przygnębiająca historia w jakimś kraju za żelazną kurtyną lat pięćdziesiątych. Niestety, jest to współczesna amerykańska historia i z tego powodu jest o wiele bardziej przygnębiająca. Zakaz poszukiwania prawdy nie jest czymś, co może się wydarzyć. To już się WYDARZYŁO.

Dr Caroline Crocker założyła organizację zajmującą się przygotowywaniem studentów do kariery naukowej. Nosi nazwę American Institute for Technology and Science Education (AITSE) i można do niej dotrzeć online9.

Dyskryminacja przedstawiona w omawianej książce będzie trwała tak długo, jak długo ewolucjonistom będzie ona uchodzić na sucho. Ile czasu upłynie, zanim osoby wierzące obudzą się i zaczną na szeroką skalę walczyć o swoje prawa?

John Woodmorappe

Oryginał: The Frightful Level of Thought Control in American Academia, „Journal of Creation” 2011, Vol. 25, No. 3, s. 18–20 [dostęp 13 V 2022].

 

Przekład z języka angielskiego: Kazimierz Jodkowski

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 13.05.2022

 

Przypisy

  1. C. Crocker, Free to Think. Why Scientific Integrity Matters, Leafcutter Press, Southworth 2010, s. 198.
  2. Crocker, Free to Think, s. 113.
  3. Crocker, Free to Think, s. 182.
  4. Crocker, Free to Think, s. 194.
  5. Crocker, Free to Think, s. 182.
  6. Crocker, Free to Think, s. 185.
  7. „A Scientific Dissent from Darwinism” [dostęp 24 III 2022].
  8. Por. na przykład J. Bergman, A Story of Two Professors, „Acts & Facts” 2004, Vol. 33, No. 6, Impact #372 [dostęp 24 III 2022].
  9. American Institute for Technology and Science Education [dostęp 24 III 2022].

Literatura:

  1. „A Scientific Dissent from Darwinism” [dostęp 24 III 2022].
  2. American Institute for Technology and Science Education [dostęp 24 III 2022].
  3. Bergman J., A Story of Two Professors, „Acts & Facts” 2004, Vol. 33, No. 6, Impact #372 [dostęp 24 III 2022].
  4. Crocker C., Free to Think. Why Scientific Integrity Matters, Leafcutter Press, Southworth 2010.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi