Istota teorii inteligentnego projektu, kreacjonizm i wiara w BogaCzas czytania: 38 min

Dariusz Sagan

2020-08-28
Istota teorii inteligentnego projektu, kreacjonizm i wiara w Boga<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">38</span> min </span>

W niniejszym tekście poruszam kilka podstawowych spraw dotyczących teorii inteligentnego projektu (ID – intelligent design). Tekst kieruję głównie do osób, które o teorii ID wiedzą niewiele, a chciałyby mieć dobry punkt wyjścia do poszerzania informacji na ten temat. Staram się w miarę zwięźle, ale maksymalnie jasno – a mam nadzieję, że przynajmniej znacznie jaśniej niż w dotychczasowych moich publikacjach – opisać istotę ID i rozważyć, jakie ma to konsekwencje dla relacji tej teorii do kreacjonizmu oraz dla kwestii wiary w Boga. Przedstawiam tutaj oczywiście moje spojrzenie na teorię ID, oparte na analizie prac teoretyków projektu i własnych przemyśleniach, jak najbardziej podlega więc ono ewentualnej dalszej dyskusji.

 

Istota teorii inteligentnego projektu

Zacznijmy od ogólniejszych uwag. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że teoria inteligentnego projektu ma inspiracje religijne i jest przekształceniem teologii naturalnej jeszcze sprzed czasów Karola Darwina. Nie znaczy to jednak, że jest to teoria religijna, że należy utożsamiać ją z teologią naturalną czy że z konieczności nie może mieć charakteru naukowego. Teoria inspirowana religijnie, gdy zostanie już sformułowana, nie musi być też od idei religijnych zależna. Może żyć własnym życiem i być akceptowalna również dla ateistów. Śmiało zresztą można uznać, że każda teoria dotycząca pochodzenia Wszechświata lub życia ma jakieś inspiracje religijne bądź antyreligijne.

Teoria inteligentnego projektu, prezentowana jako teoria naukowa czy chociażby empiryczna, stanowi zlepek różnych idei, koncepcji i argumentów. Takie wrażenie można odnieść po lekturze publikacji jej zwolenników. I zasadniczo jest ono prawidłowe. Jednak nie wszystkie te idee, koncepcje i argumenty są ze sobą nierozerwalnie związane. ID nie jest teorią, której poszczególni zwolennicy muszą przyjmować wszystkie, bez wyjątku, formułowane w jej ramach twierdzenia (podobnie jest chociażby w przypadku teorii ewolucji). Zakres możliwych konkretnych stanowisk, które da się przyjąć w ramach ogólnie rozumianej teorii ID, jest bardzo szeroki. Jedyne, co musi łączyć wszystkich teoretyków projektu, to akceptacja tezy o możliwości naukowego czy empirycznego wykrywania projektu w świecie przyrody oraz uznanie, że projekt rzeczywiście jest wykrywany. Poszczególni zwolennicy ID mogą mieć natomiast różne poglądy na to, na jakiej podstawie i w jakich sferach rzeczywistości przyrodniczej stwierdza się istnienie projektu.

Najważniejsze jest to, że teoretycy projektu przedstawiają swoją koncepcję przede wszystkim jako teorię wykrywania projektu, nie zaś jako teorię projektanta. Wiąże się z tym teza, że do wykrycia projektu nie jest konieczna wiedza o konkretnym projektancie, wystarczy bowiem znać i zaobserwować takie cechy obiektów przyrodniczych, których powstanie da się zasadnie przypisać wyłącznie przyczynie inteligentnej. Te cechy traktowane są jako kryteria projektu. Teoria wykrywania projektu stanowi najważniejszy element ID również dlatego, że tylko w tym zakresie można dostarczyć pozytywnych świadectw na rzecz hipotezy projektu. Reszta argumentacji pełni co najwyżej funkcję pomocniczą – bądź wzmacnia główne argumenty na rzecz ID, bądź odgrywa rolę argumentacji negatywnej w stosunku do naturalistycznych teorii ewolucji.

Przejdźmy teraz do spraw szczegółowych. Wygląda na to, że niewielu ludzi, zwłaszcza krytyków, ma świadomość tego, iż logicznym i faktualnym – ale niekoniecznie genetycznym (związanym z pochodzeniem) – punktem wyjścia teorii ID jest świat wytworów człowieka. Książka Williama Dembskiego The Design Inference1 [Wnioskowanie o projekcie] poświęcona jest w głównej mierze próbie (nie wszyscy uważają, że udanej) opisania, uogólnienia i sformalizowania procedury wykrywania projektu ludzkiego. Wskazane przez Dembskiego kryterium projektu – wyspecyfikowana złożoność – ma być przede wszystkim cechą niektórych wytworów celowej działalności człowieka, na podstawie której odróżniamy te wytwory od produktów ślepej przyrody. Również inne kryterium projektu – nieredukowalna złożoność omówiona w napisanej przez Michaela Behe’ego Czarnej skrzynce Darwina2 – ma stanowić cechę pewnych skutków inteligentnej aktywności ludzkiej (ulubiony przykład Behe’ego to nieredukowalna złożoność pułapki na myszy)3.

Jakie ma to znaczenie? Między innymi takie, że wiedza o cechach umożliwiających wykrywanie ludzkiego projektu ma dostarczać uzasadnienia dla wniosku o projekcie w innych obszarach przyrody, ale ważne jest także to, że ID jako teoria wykrywania projektu równie dobrze może dotyczyć wyłącznie sfery działalności ludzkiej. Nie ma żadnej konieczności, by w świecie pozaludzkim istniał jakikolwiek projekt. ID jako teoria wykrywania projektu ani nie przewiduje istnienia takiego projektu, ani nie formułuje pozytywnych przewidywań na temat tego, gdzie znajdziemy projekt. W tym zakresie ID – na podstawie analizy wytworów człowieka – oferuje jedynie kryteria projektu, a jeśli gdziekolwiek natkniemy się na coś, co te kryteria spełnia, to możemy dojść do zasadnego wniosku o projekcie. Jeśli jednak nic poza sferą ludzką nie spełnia tych kryteriów, to nie ma podstaw do przyjęcia takiego wniosku.

Załóżmy więc na chwilę, że formułowane w ramach ID kryteria projektu są dobre, ale teoria ta odnosi się tylko do świata ludzi. Co z tego wynika? Otóż to, że w tym wąskim sensie każdą osobę, która uznaje możliwość odróżniania skutków celowej działalności ludzkiej od wytworów ślepych procesów przyrodniczych, można określić mianem „teoretyka projektu”. Takim teoretykiem projektu może być zarówno osoba wierząca, agnostyk, jak i ateista. Może być nim na przykład zadeklarowany darwinista, ponieważ z twierdzenia, że człowiek tworzy empirycznie wykrywalne projekty, nie wynika teza, że ludzie nie powstali wskutek darwinowskiej ewolucji.

Skoro jesteśmy przy temacie projektów ludzkich, to warto zauważyć, że nieprawdziwe byłoby przekonanie, że wykrycie projektu zupełnie nie pozwala na stwierdzenie czegokolwiek o projektancie. W niektórych przypadkach jest to możliwe, nawet ze wskazaniem na konkretnego projektanta. Czasem umożliwia to sam badany obiekt (na przykład buty, na których widnieje logo producenta), a niekiedy da się to zrobić dzięki zdobyciu dodatkowych informacji (na przykład ustalenie tożsamości początkowo nieznanego zabójcy). Posiłkowanie się takimi dodatkowymi informacjami nie stanowi jednak części procedury wykrywania projektu, a przynajmniej nie procedury rozumianej tak, że do wniosku o projekcie mogą doprowadzić nas same cechy badanego zjawiska. Właśnie taka procedura jest głównym przedmiotem zainteresowania teoretyków projektu.

Gdyby teoria ID ograniczała się wyłącznie do sfery wytworów człowieka, to oczywiście nie wzbudzałaby tak wielkich kontrowersji. Teoretycy projektu dostrzegają projekt również w pozaludzkich obszarach przyrody – w świecie istot żywych (sfera biologiczna) oraz w świecie zjawisk nieożywionych (sfera fizyczna). Argumentacja jest, z grubsza rzecz biorąc, taka, że jeśli w tych obszarach odnajdujemy układy mające takie same cechy – wyspecyfikowaną lub nieredukowalną złożoność – które pozwalają nam wnioskować o projekcie ludzkim, to również w tym wypadku mamy prawo dojść do wniosku o projekcie.

Przejście od świata wytworów ludzkich do sfery pozaludzkiej nie ma związku z pozytywnymi przewidywaniami ID jako teorii wykrywania projektu. Jak już pisałem, w tym zakresie ID takich przewidywań nie formułuje. Teoretycy projektu dobrze jednak wiedzieli, gdzie szukać niektórych przykładów projektu w sferze pozaludzkiej, ponieważ dyskusje na ten temat prowadzone były na długo przed sformułowaniem współczesnej teorii inteligentnego projektu. Po jej powstaniu zasób przykładów był po prostu poszerzany.

Przyjmijmy więc, że zwolennicy ID rzeczywiście obserwują wyspecyfikowaną lub nieredukowalną złożoność w pozaludzkim świecie przyrody i na tej podstawie mają prawo wyciągnąć wniosek o projekcie. Co w takim wypadku można powiedzieć o projektancie? Wykrycie takich cech w ziemskich układach biologicznych samo w sobie nie może wiele powiedzieć o projektancie – co najwyżej to, że ma on większe zdolności niż my mamy obecnie i że nie jest człowiekiem (chyba że przyjmiemy możliwość podróżowania ludzi w czasie i zignorujemy wszystkie paradoksy związane z pomysłem, że ludzie stworzyli samych siebie). Jako projektanta można postulować Boga, ale nie da się wykluczyć, że jest nim na przykład jakaś zaawansowana cywilizacja pozaziemska. Konkretną hipotezę co do tożsamości projektanta można by zasadnie wysunąć, gdyby projektant pozostawił swój „podpis”, ale w układach biologicznych niczego takiego nie obserwujemy4.

Skoro odkrycie wyspecyfikowanej lub nieredukowalnej złożoności w organizmach żywych na Ziemi samo w sobie nie wskazuje na konkretnego projektanta, to oczywiście można w tej kwestii zająć wiele różnych stanowisk. Jedną z możliwych opcji jest utożsamienie projektanta z Bogiem (chrześcijańskim lub innym), ale również ateiści mogą w tym przypadku zaakceptować wniosek o projekcie, uznając, że projektantem są pozaziemskie istoty inteligentne. Taki ateista może być równocześnie teoretykiem projektu i darwinistą. W tym wypadku istnieją dwie możliwości: 1) jeśli uważa on, że istoty pozaziemskie ingerowały w powstanie różnych form ziemskiego życia, to darwinistą w odniesieniu do historii życia na Ziemi być nie może, ale może przyjmować darwinowskie wyjaśnienie powstania istot pozaziemskich, które utworzyły życie na naszej planecie5; 2) jeżeli sądzi, że ingerencja istot pozaziemskich była konieczna tylko przy pojawieniu się pierwszej formy życia na Ziemi, to w tym przypadku może być darwinistą w odniesieniu do mechanizmu powstawania kolejnych form ziemskiego życia6. Teoretyk projektu może być też zarówno darwinistą, jak i zwolennikiem teorii abiogenezy, jeśli świadectwa projektu dostrzega wyłącznie w precyzyjnym dostrojeniu stałych i praw fizycznych naszego Wszechświata do możliwości istnienia w nim życia.

Wszystkie te możliwe stanowiska związane są z tym, o czym pisałem wcześniej: poszczególni zwolennicy ID mogą mieć różne poglądy na to, na jakiej podstawie i w jakich sferach rzeczywistości przyrodniczej stwierdza się istnienie projektu. Na miano teoretyka projektu zasługuje ten, kto w świecie przyrody (w tym momencie mam na myśli świat pozaludzki) postuluje choćby jeden przypadek celowej ingerencji. Dany teoretyk projektu nie musi akceptować wszystkich twierdzeń pozostałych teoretyków projektu. Równie dobrze jako właściwe kryterium projektu może przyjmować tylko nieredukowalną złożoność, ale nie wyspecyfikowaną złożoność (lub odwrotnie).

Powyższe rozważania odnoszą się wyłącznie do ID jako teorii wykrywania projektu, która ustala określone kryteria projektu. Samo wykrycie projektu może nie stanowić podstawy do rozstrzygania o tożsamości projektanta. Mogą jednak istnieć argumenty naukowe umożliwiające wykluczenie niektórych potencjalnych projektantów. Mówi się na przykład o tym, że tylko związki węgla pozwalają na tworzenie dużej różnorodności form życia, w tym organizmów obdarzonych inteligencją (takie stanowisko przyjmuje chyba większość współczesnych naukowców). W świetle powyższego poglądu można wykluczyć, że projektantem ziemskich organizmów jest inteligentna forma życia oparta na innych związkach chemicznych niż węgiel (na przykład na związkach krzemu, co często bywało rozpatrywane przez naukowców). Nie wyklucza się jednak w ten sposób, że istnieją jakieś oparte na związkach węgla cywilizacje pozaziemskie i że któraś z nich zaprojektowała życie na Ziemi. Do tego można dodać argument, że szereg warunków, które musi spełnić środowisko (między innymi planetarne i galaktyczne), by mogło istnieć w nim inteligentne życie, jest tak mało prawdopodobny, że takie warunki mogą zbiegać się ze sobą w całym Wszechświecie bardzo lub wręcz skrajnie rzadko7. W tym przypadku można ograniczyć liczbę możliwych inteligentnych istot pozaziemskich opartych na związkach węgla, ale jakieś tego typu cywilizacje zasadniczo mogą istnieć i być potencjalnymi projektantami ziemskich form życia. Zdaje się ponadto, że większość współczesnych naukowców nadal żywi jednak przekonanie przeciwne – że we Wszechświecie istnieje bardzo wiele takich cywilizacji8. Oczywiście poglądy naukowców w tych kwestiach mogą z biegiem czasu ulegać zmianie w miarę wysuwania nowych argumentów czy po prostu wraz z przyjmowaniem innych preferencji teoretycznych lub metafizycznych.

Najistotniejsze jednak jest, że tego typu argumenty nie mają bezpośredniego związku z samym wykrywaniem projektu. Mogą co najwyżej wzmacniać wnioski otrzymane na podstawie cech uznawanych za kryteria projektu, ale same w sobie nie zapewniają mocnego uzasadnienia dla takich wniosków. Dlatego na przykład Guillermo GonzalezJay Richards do małego prawdopodobieństwa zbiegnięcia się wielu warunków umożliwiających istnienie inteligentnego życia dołączają argument, że te warunki gwarantują jednocześnie wspaniałą możliwość dokonywania odkryć naukowych (korelacja zamieszkiwalności i mierzalności), o czym piszą w książce The Pivileged Planet9 [Wyjątkowa planeta]. Według nich nie można, a przynajmniej zdecydowanie trudniej jest uznać to za zwykły, choć mało prawdopodobny, zbieg okoliczności. Przekonują, że ta korelacja stanowi przykład wyspecyfikowanej złożoności, a więc wynik projektu. Nie towarzyszy temu jednak jednoznaczne wskazanie, kim jest projektant.

Tak więc wykrywanie projektu i ustalanie tożsamości projektanta lub przynajmniej wykluczanie pewnych możliwych projektantów to odrębne kwestie. Projekt zasadniczo można wykrywać niezależnie od tego, czy dysponujemy jakimikolwiek argumentami dotyczącymi istnienia lub nieistnienia konkretnych projektantów.

Ponownie przypomnę, że ID jako teoria wykrywania projektu nie formułuje pozytywnych przewidywań. Najczęściej przywoływanym przez samych teoretyków projektu pozytywnym przewidywaniem ID jest funkcjonalność tego, co ewolucjoniści nazywają śmieciowym DNA (takie DNA ma być rzekomo niefunkcjonalną częścią genomu)10. To przewidywanie bierze się z przyjęcia lub choćby wzięcia pod uwagę określonej koncepcji projektanta (o dowolnym charakterze – naturalnego albo nadnaturalnego), który nie projektowałby czegoś, w czym znajdowałoby się dużo bezużytecznych elementów. Niemniej jest to tylko jedna z możliwych koncepcji projektanta. Teoretycy projektu mogą przyjmować lub rozważać wiele takich koncepcji, wykrywanie projektu to bowiem główna i najważniejsza, ale nie jedyna część całościowo pojmowanej teorii ID. Jest to składnik ID zupełnie niezależny od procedury wykrywania projektu. Układy biologiczne mogą cechować się wyspecyfikowaną lub nieredukowalną złożonością bez względu na to, jaki procent DNA jest śmieciowy, i niezależnie od tego, jaką koncepcję projektanta będziemy rozpatrywać (pominąwszy koncepcje projektantów, którzy tworzyliby wszystko w sposób niewykrywalny empirycznie).

 

Teoria inteligentnego projektu a kreacjonizm

Czy teoria ID jest odmianą kreacjonizmu? Można by odpowiedzieć, że zdecydowanie „nie”, ale najwłaściwsza odpowiedź brzmi: „to zależy”. Jeśli ograniczymy ID do świata wytworów człowieka, to można uznać, że o żadnym kreacjonizmie nie ma tutaj mowy. Słowom możemy jednak nadawać dowolne znaczenia, przez co również w tym wypadku można mówić o „kreacjonizmie”. Często mówimy, że człowiek coś „stworzył”, ale w tym przypadku znaczy to jedynie, że w jakiś sposób przekształcił istniejącą już materię. Gdyby takie „stwarzanie” uznać za „kreacjonizm”, to oczywiście teoria ID stanowiłaby odmianę kreacjonizmu. Byłoby to jednak trywialne, nieinteresujące znaczenie słowa „kreacjonizm”, zwyczajowo termin ten rezerwujemy bowiem dla czegoś innego. Normalnie kreacjonizm to pogląd głoszący, że istnieje Bóg, który – przynajmniej częściowo – dokonuje stworzenia z niczego, czyli stwarza samą materię lub tworzy różne jej formy od zera, nie przekształcając stopniowo form istniejących wcześniej lub nie posługując się w tym celu przyczynami wtórnymi11.

W przypadku projektów biologicznych o „kreacjonizmie” w zwykłym znaczeniu tego słowa też nie można mówić, jeżeli dopuszczalnym projektantem są na przykład zaawansowane cywilizacje pozaziemskie. Teorię ID z pewnością można by uznać za stanowisko kreacjonistyczne, gdyby logiczną konsekwencją wniosku o istnieniu projektu była teza, że projektantem musi być Bóg Stwórca. Z ID jako teorii wykrywania projektu taka logiczna konsekwencja jednak nie wynika (w dalszej części tekstu pokazuję, że odwołanie do Boga nie jest koniecznością nawet wówczas, gdy świadectwa projektu wskazują na projektanta wykraczającego poza nasz Wszechświat).

Zaobserwowanie w pozaludzkim świecie przyrody cech stanowiących kryteria projektu – wyspecyfikowanej lub nieredukowalnej złożoności – nie daje żadnych jednoznacznych informacji ani o sposobie wytworzenia projektów, ani o tożsamości ich twórcy. Zasadnie można więc stwierdzić, że ID jako teoria wykrywania projektu w ogóle na te tematy się nie wypowiada. Rzecz jasna, można by powiedzieć o tym coś więcej, jeśli dysponowalibyśmy dodatkowymi informacjami o projektancie. Gdybyśmy mieli na przykład solidne empiryczne podstawy, by sądzić, że ziemskie organizmy są tworem jakiejś cywilizacji pozaziemskiej, to dałoby się wykluczyć przynajmniej, że organizmy powstały w wyniku cudownych aktów stwórczych. Empiryczną podstawę dla (mimo wszystko podważalnego) wniosku o boskim projektancie mógłby dać jego „podpis” na projektach, ale samo w sobie nie wskazywałoby to jednoznacznie na sposób powstania projektów12. Bez posiadania takiej wiedzy o projektancie i sposobie realizacji projektów można rozpatrywać co najwyżej spekulatywne scenariusze. Tak czy owak, wykrycie projektu jest możliwe bez posiadania tego typu informacji, a więc ewentualna możliwość ustalenia tożsamości projektanta i procesu projektowania znajduje się poza zakresem samej teorii wykrywania projektu w przyrodzie. W tym sensie stawianie znaku równości między teorią ID a kreacjonizmem jest nieuzasadnione.

Utożsamianie obu tych koncepcji ze sobą jest bezpodstawne także przez wzgląd na ich punkt wyjścia. Tak zwany kreacjonizm naukowy (lub przyrodniczy) oraz teorię ID łączy niewątpliwie to, że badają obiekty i zjawiska przyrodnicze, nie zaś sferę nadprzyrodzoną (o ile ona istnieje). Punkt wyjścia kreacjonizmu naukowego stanowi jednak jakiś święty tekst (Biblia, Koran i tym podobne), a nauka jest podporządkowana temu, co ten tekst (w jakiejś konkretnej jego interpretacji) mówi. Na przykład kreacjonizm młodej Ziemi głosi, że zgodnie z „prawidłową” interpretacją Biblii Ziemia ma 6‒10 tysięcy lat, w jej historii nastąpił globalny potop, a Bóg stworzył bezpośrednio przynajmniej podstawowe rodzaje organizmów żywych. Ustalenia nauki muszą zaś być zgodne z tą interpretacją. Punktem wyjścia teorii ID nie jest natomiast żaden święty tekst, lecz przekonanie, że istoty inteligentne stanowią jeden z możliwych czynników przyczynowych w całym świecie przyrody i że nauka może rozpoznać skutki ich działania w różnych obszarach rzeczywistości przyrodniczej, o ile będą wskazywać na to dane empiryczne. Do tej reguły metodologicznej zwolennicy ID dodają, rzecz jasna, ontologiczną tezę, że empirycznie wykrywalny projekt rzeczywiście istnieje w różnych sferach przyrody, i wskazują odpowiednie przykłady.

Teoretycy projektu kładą duży nacisk na odróżnienie swojej teorii od kreacjonizmu naukowego i mają do tego dobre podstawy merytoryczne. Ważne są jednak również powody retoryczne. Przypisywanie teorii inteligentnego projektu charakteru religijnego i nazywanie jej „kreacjonizmem”, który w kręgach naukowych powszechnie uznawany jest za koncepcję pseudonaukową, to taktyka mająca na celu łatwe zdyskredytowanie tej teorii jako poważnej propozycji naukowej. Często wystarczy skojarzenie ID z kreacjonizmem, by nie traktować tej teorii poważnie. W takim wypadku nie trzeba nawet zapoznawać się z jej twierdzeniami – można odrzucić ją bez wkładania żadnego wysiłku w jej obalenie13.

Większość teoretyków projektu to osoby wierzące (przeważnie chrześcijanie), które wierzą, że projektantem organizmów żywych i Wszechświata jest Bóg Stwórca. Zasadnie można więc uznać, że są kreacjonistami. Słusznie jednak utrzymują, że są to wyłącznie ich prywatne (religijne) przekonania, z ID jako teorii wykrywania projektu nie wynika bowiem wniosek o istnieniu boskiego projektanta. Natomiast kreacjonizm naukowy istnienie takiego projektanta zakłada z góry i odwołania do niego czyni integralną częścią wyjaśnień naukowych.

Dlaczego jednak pisałem wcześniej, że teoria ID jest inspirowana religijnie? Chodzi mi o to, że – historycznie rzecz biorąc – idea projektu Wszechświata i istot żywych powstała bardzo dawno i wywodzi się z wierzeń religijnych. Zwolennicy współczesnej teorii ID wpisują się w tę tradycję, a religijność większości twórców tej teorii daje podstawę do podejrzenia, że sformułowali ją oni, kierując się motywacjami religijnymi. Nawet jeśli tak było, nie znaczy to jednak, że jest to teoria o charakterze religijnym. ID jako teoria wykrywania projektu takiego charakteru nie ma, ponieważ jako taka jest akceptowalna również dla osób niereligijnych. Teoria ID może być więc genetycznie (ze względu na pochodzenie) religijna, ale logicznie i faktualnie nie ma takiego charakteru. Natomiast kreacjonizm naukowy jest zarówno genetycznie, logicznie, jak i – przynajmniej częściowo – faktualnie religijny, gdyż w przeważającej mierze zależy od przekonań religijnych. W zasadzie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że idea projektu Wszechświata i organizmów żywych byłaby rozszerzeniem analiz pierwotnie podjętych w stosunku do wytworów człowieka, ale w historii ludzkości odbyło się to inaczej.

Na marginesie dodam, że zapewnienia niektórych teoretyków projektu, iż kiedyś byli ewolucjonistami, ale w którymś momencie dane empiryczne przekonały ich o wyższości hipotezy projektu, traktuję z przymrużeniem oka. Po części dlatego właśnie, że większość twórców i zwolenników teorii ID to osoby religijne i ich religijność mogła i może narzucać postrzeganie danych. Niemniej jestem skłonny uwierzyć, że teoretycy projektu szczerze uważają, iż do przyjęcia teorii ID przekonały ich dane empiryczne, nie zaś poglądy religijne. Mogli to jednak zrobić tylko dlatego, że idea projektu istniała już wcześniej. Dane empiryczne same w sobie za niczym bowiem nie przemawiają. Bez jakiejś teorii czy koncepcji nie możemy wiedzieć, co obserwujemy, nie mamy bowiem bezpośredniego dostępu do rzeczywistości – zawsze postrzegamy ją przez pryzmat naszych teorii, koncepcji lub pojęć. Nawet jeżeli idea projektu nie istniałaby wcześniej, zwolennicy ID nie mogliby dostrzegać świadectw projektu w świecie przyrody, gdyby najpierw nie sformułowali choćby mglistej koncepcji na temat tego, czym jest projekt i co ma za nim przemawiać.

Warto też wspomnieć, że wszystkie twierdzenia naukowe czy – szerzej – empiryczne mają charakter hipotetyczny. Niezależnie od tego, jak wysoki status im przyznamy, w każdej chwili mogą zostać odrzucone. Dotyczy to również tego, co możemy uznawać za niepodważalne „fakty”. Na przykład w ramach geocentryzmu „faktem” było krążenie Słońca wokół Ziemi, a w świetle heliocentryzmu „faktem” jest krążenie Ziemi wokół Słońca. Ogólne perspektywy naturalistycznej teorii ewolucji i teorii ID ewidentnie są odmienne i nakazują dostrzeganie innych faktów. Na najogólniejszym poziomie teoria ewolucji całkowicie wyklucza tezę, że w świecie biologicznym istnieją jakieś „fakty” projektu, a teoria ID – przy przyjęciu, że jest w tym aspekcie prawdziwa – nakazuje istnienie takich „faktów”. Co ciekawe, na niższych poziomach teoria ID i ewolucjonizm przyjmują wiele tych samych teorii i faktów, ale pewne rzeczy postrzegają inaczej. Dobrym przykładem są układy nieredukowalnie złożone. Zwolennicy ID uznają ich istnienie, ale traktują je jako świadectwa projektu, natomiast ewolucjoniści, również przyjmując ich istnienie, wyjaśniają takie układy za pomocą własnej teorii i w nieredukowalnej złożoności nie widzą żadnego świadectwa projektu. To, co jest „faktem” i za czym ten „fakt” przemawia, stanowi więc decyzję podjętą przez zwolenników danej teorii, a powszechnie utrzymywane poglądy w tym zakresie zmieniają się w czasie w zależności od tego, która perspektywa zdobędzie więcej rzeczników.

Ma to też znaczenie dla relacji między teorią ID a kreacjonizmem. ID za „fakt” uznaje istnienie projektu, który może być między innymi dziełem Boga Stwórcy stanowiącego wyjaśnienie projektu. W świetle kreacjonizmu Bóg Stwórca i jego stworzenie jest nie tylko wyjaśnieniem projektu, lecz boskie stworzenie odgrywa rolę „faktu”, ponieważ przyjęcie prawdziwości tego ujęcia nakazywane jest przez wyjściowy pogląd religijny.

 

Teoria inteligentnego projektu a wiara w Boga

Przejdźmy do kwestii, czy teoretyk projektu musi wierzyć, że projektantem jest Bóg? Jak widzieliśmy, w przypadku układów biologicznych nie jest to konieczny wniosek. Jeśli jednak projekt dostrzegany jest w precyzyjnym dostrojeniu praw i stałych fizycznych do możliwości istnienia życia, to twórca projektu powinien wykraczać poza nasz Wszechświat. Czy musi być nim Bóg?

Nie ma takiej konieczności również w tym wypadku. Początek naszego Wszechświata nie musi oznaczać początku materii, w zasadzie mogą więc istnieć inne wszechświaty niż nasz. Osoby chcące uniknąć wniosku o boskim projekcie mogą uznać, że jeżeli precyzyjne dostrojenie stanowi świadectwo projektu, to projektantem naszego Wszechświata jest zaawansowana cywilizacja z innego wszechświata, która w swoim wszechświecie powstała w sposób naturalny, na przykład w wyniku darwinowskiej ewolucji. Jest tu furtka nawet dla osób wierzących, ponieważ można by przyjąć, że ta cywilizacja została stworzona przez Boga, a nasz Wszechświat (czy też my) przez nią. Realnie takiego stanowiska nikt może jednak nie chcieć zaakceptować.

Jeśli chodzi o teorię ID, to scenariusz o zaawansowanej cywilizacji powstałej naturalnie w innym wszechświecie może być wykluczony, o ile rozpatrzymy ID w szerszym sensie. Wyspecyfikowana złożoność jako kryterium projektu wyrażana jest przez zwolenników ID również w kategoriach teorii informacji i wówczas mowa jest o złożonej wyspecyfikowanej informacji14. Teoretycy projektu postulują też tak zwane prawo zachowania informacji, zgodnie z którym przyczyna powstania układu cechującego się złożoną wyspecyfikowaną informacją, czyli – według nich – układu zaprojektowanego, musi mieć taki sam lub większy stopień złożonej wyspecyfikowanej informacji. Akceptacja tego prawa oznacza, że pochodzenia projektanta nie można wytłumaczyć w sposób redukcjonistyczny, to jest uznać, że powstał on za sprawą działających oddolnie, ślepych procesów naturalnych. Wyjaśnienie musi być holistyczne, odgórne. W takim wypadku żaden projektant – czy to z naszego Wszechświata, czy z innego, czy też w ogóle spoza jakiegokolwiek fizycznego wszechświata – nie mógł powstać za pomocą oddolnych, ślepych procesów naturalnych, chyba że do osiągnięcia tego celu zostałyby one odgórnie zaprogramowane przez innego projektanta, który nie powstał w sposób oddolny. (Podobna sytuacja zachodziłaby również bez sformułowania prawa zachowania informacji. Wystarczyłoby przyjąć pogląd, że umysł jest nieredukowalny do materii, a przy założeniu, że projektant musi mieć umysł, żaden projektant nie mógł powstać w wyniku oddolnego działania procesów materialnych).

Zwróćmy uwagę przede wszystkim na to, że prawo zachowania informacji nie jest elementem teorii wykrywania projektu. Wyspecyfikowana złożoność czy złożona wyspecyfikowana informacja może służyć jako kryterium projektu niezależnie od tego, czy obowiązuje prawo zachowania informacji. Na przykład człowiek mógłby tworzyć układy cechujące się wyspecyfikowaną złożonością nawet wówczas, gdyby był produktem naturalistycznie pojmowanej, niezaprogramowanej ewolucji. To samo dotyczy ewentualnych przedstawicieli cywilizacji z naszego lub innego wszechświata.

Zastanówmy się jednak, czy akceptacja prawa zachowania informacji musi prowadzić do uznania, że projektantem jest Bóg rozumiany jako byt osobowy, posiadający umysł i samoświadomość. Okazuje się, że nie jest to nieuchronna konsekwencja tego prawa. Równie dobrze projektantem mógłby być Bóg nieosobowy (czy bezosobowy)15. Boga nieosobowego można rozumieć jako zasadę współwieczną z materią. Zasada ta działałaby racjonalnie i w sposób celowy, nieświadomie prowadząc rozwój Wszechświata w kierunku osiągnięcia odwiecznie (i równie nieświadomie) określonych celów, które stanowiłyby konieczny, odgórnie zdeterminowany – to jest wypływający z istoty rzeczy – skutek rozwoju Wszechświata16. ID jako teoria wykrywania projektu, oparta na takich kryteriach jak wyspecyfikowana lub nieredukowalna złożoność, nie wskazuje jednoznacznie na to, że projektantem musi być istota posiadająca osobowość, umysł i samoświadomość. „Inteligencja” ma w niej szersze znaczenie – chodzi o działanie celowe potrafiące wytworzyć skutki odróżnialne od rezultatów działania ślepych sił przyrodniczych, nie zaś z konieczności o istotę obdarzoną umysłem i samoświadomością. Tego typu bezosobowym projektantem może być również na przykład Arystotelesowska entelechia albo siła życiowa postulowana w ramach witalizmu bądź neowitalizmu.

Tak wielka – a w istocie nieskończona – liczba kandydatów do roli projektanta dopuszczana jest przez formalną strukturę ID jako teorii wykrywania projektu, której podstawą są odpowiednie cechy badanych obiektów przyrodniczych. Ponieważ punktem wyjścia tej teorii nie jest żadna konkretna koncepcja projektanta, lecz cechy obiektów uznawane za kryteria projektu (i uzyskane dzięki analizie cech projektów człowieka), więc tożsamość projektanta w wielu, a może i w większości przypadków może pozostawać nieznana.

Oznacza to też, że w świetle ID jako teorii wykrywania projektu projektantem może być zasadniczo każdy postulowany byt, któremu przypiszemy inteligencję lub działanie celowe. Może być to człowiek, cywilizacja z tego lub innego wszechświata, Bóg osobowy lub nieosobowy, ale teoretycznie równie dobrze mogą być to między innymi bogowie olimpijscy, Latający Potwór Spaghetti czy krasnoludki. Oczywiście nie wszystkie te możliwości traktujemy poważnie i nie robią tego również teoretycy projektu, ma to jednak związek z poglądami znajdującymi się poza zakresem ID jako teorii wykrywania projektu.

Dlaczego jednak jedne możliwości przedkładamy nad inne? Przykładowo, dlaczego właściwie Boga osobowego traktujemy poważnie, a krasnoludki uważamy za wytwór naszej wyobraźni? Czy decydują o tym dane empiryczne? Moim zdaniem dane empiryczne są w obu przypadkach takie same, czyli żadne – chyba że za takie dane mielibyśmy uznać coś (na przykład cudy), co dostrzegają wyznawcy, ale nie osoby niewierzące. A może istnieją jakieś filozoficzne argumenty przekonujące o racjonalnej konieczności akceptacji tezy o istnieniu Boga osobowego? Ja takich argumentów nie znam.

W moim przekonaniu za traktowanie pewnych możliwości poważnie odpowiadają po prostu preferencje metafizyczne lub religijne przyjmowane w danym (krótszym lub dłuższym) okresie. Traktujemy ideę Boga osobowego poważnie, ponieważ obecnie (i to od długiego czasu) wierzy w nią wielu ludzi. Żaden człowiek (a przynajmniej zdecydowana większość ludzi) nie wierzy w istnienie krasnoludków, uważamy więc, że jest to fantazja. W różnych okresach historii ludzie wierzyli jednak w różne niedorzeczne – z naszego punktu widzenia – rzeczy. Równie dobrze mogłoby zdarzyć się tak, że obecnie zdecydowanie więcej osób wierzyłoby w krasnoludki niż w osobowego Boga i to krasnoludki byłyby traktowane poważnie, a osobowy Bóg byłby uznawany za wytwór fantazji. Mogłoby się tak stać nawet, jeśli osobowy Bóg rzeczywiście istnieje i się nam objawił – na przykład za pośrednictwem Biblii. Ludzie i tak musieliby w to uwierzyć, a wiadomo, że nawet dziś dużo osób wierzy w co innego, a wiele przyjmuje ateizm. Dla ateisty – nawet jeżeli podchodzi do religii z szacunkiem – Bóg osobowy jest taką samą fikcją jak krasnoludki. Za 100 lub 200 lat ateizm może stać się stanowiskiem dominującym, a preferowanym projektantem nawet w przypadku naszego Wszechświata (o ile hipoteza projektu będzie w ogóle akceptowana) może zostać jakaś hipotetyczna cywilizacja z innego wszechświata. Nie powinno ulegać wątpliwości przynajmniej to, że za 100 lub 200 lat sporej lub wręcz radykalnej zmianie ulegną poglądy naukowe, a więc to, co dziś naukowcy uważają za słuszne, zapewne będzie wówczas wydawało się dość zabawne i przestarzałe przez wzgląd na prymitywność naszej współczesnej wiedzy. Jak sprawa będzie wyglądać w kwestiach metafizycznych, to już może ułożyć się różnie.

W każdym razie uważam, że aby zachować obiektywizm badań – na tyle, na ile jest to możliwe – należy traktować poważnie te idee, które są w danym czasie akceptowane przez wielu ludzi lub osoby reprezentujące elitę intelektualną, zostawiając pewien, choćby znikomy, margines dla mniej (czy znacznie mniej) popularnych poglądów, nigdy nie jest bowiem oczywiste, jaki pogląd będzie panować w danym okresie. Na dzień dzisiejszy jako kandydatów do roli twórcy projektów pozaludzkich poważnie traktowałbym na pewno Boga osobowego lub jakąś cywilizację pozaziemską, a może nawet cywilizację z innego wszechświata.

 

Zakończenie

W tekście chciałem zwrócić uwagę na to, że teoria inteligentnego projektu stanowi zlepek różnych idei, koncepcji i argumentów. Najważniejszym jej elementem jest teoria wykrywania projektu. Formalna struktura ID jako teorii wykrywania projektu w pełni uzasadnia twierdzenie, że rozpoznanie projektu nie musi umożliwiać ustalenia tożsamości projektanta, a potencjalnym projektantem może być zasadniczo każdy byt, któremu przypiszemy inteligencję lub działanie celowe. Kandydatów do roli projektanta jest teoretycznie nieskończenie wielu, a ich liczbę może ograniczać nasza wyobraźnia, żywione w danym czasie przekonania na temat tego, którzy potencjalni projektanci mogą istnieć naprawdę, a którzy są wyłącznie tworem fantazji, albo dane empiryczne umożliwiające wykluczenie niektórych możliwych projektantów z rozważań. Są to jednak kwestie wykraczające poza zakres ID jako teorii wykrywania projektu. Teorii ID nie można też uznać za tradycyjnie pojmowany kreacjonizm naukowy, aczkolwiek istnieje możliwość przypisania jej etykietki „kreacjonizm”, o ile przyjmie się odpowiednią definicję tego terminu (można jednak żywić wątpliwości co do tego, czy taki zabieg jest sensowny).

Warto na koniec wspomnieć, że część powyższych rozważań łatwo może stracić większy sens, jeżeli przyjmie się określone spojrzenie na naukę. Rozważania na temat konkretnego projektanta mają rację bytu przy akceptacji realistycznego poglądu na naukę, zgodnie z którym mówi ona o tym, co istnieje w rzeczywistości. Naukę można jednak postrzegać antyrealistycznie, czyli uznawać, że teorie naukowe nie odnoszą się do tego, co rzeczywiście istnieje, lecz przywołują pewne kategorie ze względu na ich płodność badawczą czy moc wyjaśniania danych empirycznych17. Przy przyjęciu antyrealizmu naukowego można by więc zasadnie powiedzieć, że projekt może istnieć bez projektanta, a nawet że projekt może istnieć bez… projektu, nie byłyby to bowiem kategorie odnoszące się do rzeczywistego świata. Wygląda jednak na to, że większość naukowców preferuje realizm naukowy.

Dariusz Sagan

 

Ostatnia aktualizacja strony: 28.08.2020

Źródło obrazka: Pixabay

 

Przypisy

  1. Por. W.A. Dembski, The Design Inference: Eliminating Chance Through Small Probabilities, „Cambridge Studies in Probability, Induction, and Decision Theory”, Cambridge 1998.
  2. Por. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, tłum. D Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Warszawa 2020.
  3. Na to, że punktem wyjścia teorii ID są wytwory ludzkie, wyraźnie wskazuje na przykład następująca wypowiedź: „Metodologia ID jest prosta: (1) obserwuj ludzką inteligencję, by poznać właściwości zaprojektowanych obiektów; (2) badaj obiekty naturalne w celu znalezienia tych samych właściwości, stanowiących charakterystyczne oznaki działania inteligencji” (D.K. DeWolf, J.G. West, C. Luskin, Intelligent Design Will Survive Kitzmiller v. Dover, „Montana Law Review” 2007, Vol. 68, s. 31–32 [7–57] [dostęp 26 VIII 2020]).
  4. Nieredukowalną i wyspecyfikowaną złożoność należy uznać za ogólne kryteria projektu, z czym mogą wiązać się pewne problemy. Tak pisałem o tym w innej publikacji: „Kryteria te cechują się wysokim poziomem ogólności, powinny mieć bowiem zastosowanie do różnorodnych zjawisk – nie tylko wchodzących w zakres działalności ludzi, ale też biologicznych czy kosmicznych, aczkolwiek kryteria bardziej szczegółowe mają być szczególnymi przypadkami kryteriów ogólniejszych. Sensowną informację wyrażoną w jakimś języku ludzkim można uznać za kryterium projektu o niższym stopniu ogólności (a przy tym – według teoretyków projektu – podpadającym pod ogólniejsze kryterium nieredukowalnej lub wyspecyfikowanej złożoności) i jako takie daje nam ono właściwie pewność, że mamy do czynienia z tworem inteligencji. Teoretycy projektu potrzebują kryteriów ogólniejszych, ponieważ w zjawiskach biologicznych i kosmicznych tak przekonujące świadectwa projektu nie są obserwowane. Gdyby były obserwowane, gdyby np. w genomach organizmów żywych odczytywano informację »stworzone przez Jahwe«, to wniosek o projekcie, a w tym wypadku nawet o tożsamości projektanta, miałby bardzo mocne podstawy, o ile nie uznano by go za niepodważalny. Ogólny charakter nieredukowalnej i wyspecyfikowanej złożoności jako kryteriów projektu jest niewątpliwie jednym z czynników powodujących, że nie są to kryteria powszechnie akceptowane. A gdyby nawet powszechnie uznano je za dobre kryteria projektów ludzkich, łatwo można wysuwać wątpliwości, czy z równym sukcesem da się je odnieść do zjawisk z innych obszarów przyrody, i poszukiwać naturalistycznych wyjaśnień dla wskazywanych przez te kryteria cech obiektów przyrodniczych” (D. Sagan, Spór o możliwość wykrywania projektu w naukach przyrodniczych, „Scientia et Fides” 2015, t. 3, nr 1, s. 101–102 [87–113] [dostęp 26 VIII 2020]). Por. też D. Sagan, The Nature of Design Inference and the Epistemic Status of Intelligent Design, „International Philosophical Quarterly” 2019, Vol. 59, No. 1, s. 48 [37–55] [dostęp 26 VIII 2020].
  5. Na przykład ewolucja na Ziemi mogła być praktycznie niemożliwa z powodu zbyt małej ilości dostępnego na niej czasu na przebieg takiego procesu lub niesprzyjających temu warunków, ale na innej planecie sytuacja mogła znacznie bardziej sprzyjać zajściu naturalistycznie pojmowanej ewolucji.
  6. Słynnym przykładem zwolennika tej opcji był Francis Crick, który sam najpewniej nie uznałby się za teoretyka projektu, ale zasadniczo można go takim mianem określić. Por. F. Crick, L.E. Orgel, Directed Panspermia, „Icarus” 1973, Vol. 19, s. 341–346; F. Crick, Istota i pochodzenie życia, tłum. A. Hoffman, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, Warszawa 1992.
  7. Por. np. P.D. Ward, D. Brownlee, Rare Earth: Why Complex Life Is Uncommon in the Universe, New York 2000; J. Gribbin, Dlaczego jesteśmy. Cud powstania życia na Ziemi, tłum. A. Tuz, „Wiedza i Życie. Orbity Nauki”, Warszawa 2013.
  8. Warto pamiętać, że mimo takiego przekonania większość naukowców preferuje teorię ewolucji jako prawidłowe wyjaśnienie powstania i rozwoju ziemskich (a nawet hipotetycznych pozaziemskich) form życia.
  9. Por. G. Gonzalez, J.W. Richards, The Privileged Planet: How Our Place in the Cosmos Is Designed for Discovery, Washington 2020. Książka zostanie niebawem opublikowana przez wydawnictwo Fundacji En Arche jako Wyjątkowa planeta. Dlaczego nasze położenie w Kosmosie umożliwia odkrycia naukowe.
  10. Na temat fałszywości poglądu, że większość DNA w genomach organizmów żywych jest śmieciowa, por. np. książkę: J. Wells, The Myth of Junk DNA, Seattle 2011 [dostęp 26 VIII 2020].
  11. Stanowisk kreacjonistycznych i znaczeń słowa „kreacjonizm” jest wiele. Por. K. Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, t. 35, Lublin 1998 [dostęp 26 VIII 2020]; K. Jodkowski, Spór ewolucjonizmu z kreacjonizmem. Podstawowe pojęcia i poglądy, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 1, Warszawa 2007 [dostęp 26 VIII 2020].
  12. Poszczególne projekty nie musiałyby powstać w wyniku bezpośrednich, cudownych aktów stwórczych, czyli tego, co z pewnością moglibyśmy nazwać „stworzeniem” w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Bezpośredni projekt mógłby być ograniczony na przykład do początkowych ustawień praw Wszechświata, tak aby to one w sposób nielosowy wytworzyły dalsze projekty przyrodnicze. Konieczność ich powstania mogłaby być też wpisana we właściwości konkretnego środowiska. Por. np. M.J. Behe, The Edge of Evolution: The Search for the Limits of Darwinism, New York 2007, s. 166. Książka zostanie niebawem opublikowana przez wydawnictwo Fundacji En Arche jako Granica ewolucji. W poszukiwaniu ograniczeń darwinizmu.
  13. Strategię tę skrytykowali na przykład historyk Ronald Numbers i filozof Bradley Monton, którzy nie są zwolennikami teorii ID. Por. R.N. Ostling, „Intelligent Design” Gains Attention in Ohio Debate, „News-Star” 2002, March 16; B. Monton, Seeking God in Science: An Atheist Defends Intelligent Design, Canada 2009, s. 31.

    Filozof Jeffrey Koperski, który również nie jest teoretykiem projektu, uznał, że to strategia „stereotypizacji”, i wyjaśnił, jak ona funkcjonuje: „Etykietki mówią nam, kto stoi po stronie racjonalności i sprzeciwia się ignorancji. Gdy już odróżnimy nas od nich, to to, co mówią oni, nie będzie miało większego znaczenia, bez względu na to, kim oni będą” (J. Koperski, Two Bad Ways to Attack Intelligent Design and Two Good Ones, „Zygon” 2008, Vol. 43, No. 2, s. 435 [433–449] [dostęp 26 VIII 2020] [wyróżnienia w oryginale]).

  14.  Por. np. W.A. Dembski, Intelligent Design: The Bridge Between Science & Theology, Downers Grove 1999, s. 155–156; W.A. Dembski, No Free Lunch: Why Specified Complexity Cannot Be Purchased without Intelligence, Lanham 2002, s. 126–127.
  15. W kilku komentarzach na profilu Facebooka prowadzonym przez Fundację En Arche pojawiła się opinia, że Michael Denton, jeden z teoretyków projektu, wierzy w Boga bezosobowego. Opinia ta została wyrażona w reakcji na inny komentarz, w którym stwierdzono, że Denton nie wierzy w Boga osobowego. Należy przede wszystkim zauważyć, że wyciągnięcie wniosku o bezosobowym Bogu na podstawie stwierdzenia, że Denton nie wierzy w osobowego Boga, jest bezpodstawne, istnieją bowiem inne możliwości (na przykład wiara w obcą cywilizację). Jeśli natomiast Denton nie zmienił stanowiska w ciągu kilku ostatnich lat, kiedy bliżej zajmowałem się teorią ID i jej zwolennikami (por. D. Sagan, Metodologiczno-filozoficzne aspekty teorii inteligentnego projektu, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 6, Zielona Góra 2015, s. 24 [dostęp 26 VIII 2020]), to nieuprawnione jest również twierdzenie, że Denton nie wierzy w Boga osobowego. Denton deklarował się jako agnostyk, a w takim wypadku można co najwyżej stwierdzić, że zawiesza on sąd o istnieniu bądź nieistnieniu Boga (osobowego lub bezosobowego). Nie jest więc prawdą ani że nie wierzy w Boga, ani że wierzy.
  16. O tego typu nieosobowym Bogu mówili na przykład stoicy. Stoicki Bóg utożsamiany jest „z zasadą konstytuującą świat i z samym światem” (G. Reale, Historia filozofii starożytnej – t. III. Systemy epoki hellenistycznej, tłum. E.I. Zieliński, Lublin 1999, s. 360). Jest to Logos, czyli „zasada inteligencji, rozumności i duchowości” (Reale, Historia filozofii starożytnej, s. 371), która rządzi wiecznym i niestworzonym światem. Logos ma charakter panteistyczny, jest wszystkim i we wszystkim, jest immanentny, a także materialny, ponieważ to, co niecielesne, nie istnieje. Stoicki Bóg jest również physis, co z jednej strony oznacza materię, ale „zakłada równocześnie wewnętrzną zasadę czynną, która jest formą, daje formę i staje się formą wszystkich rzeczy, to znaczy zasadą, dzięki której wszystko powstaje, wzrasta i jest. Stoicka physis wchłania w siebie zarówno znaczenia naturalistyczne, jak i spirytualistyczne […] musi ona oznaczać tylko i wyłącznie Boga, pojętego immanentnie i panteistycznie” (Reale, Historia filozofii starożytnej, s. 370–371). Dzięki Logosowi wszystko jest rozumne i choć poszczególne rzeczy są niedoskonałe, to projekt całości świata cechuje się już doskonałością – w tym przejawia się celowość świata (por. Reale, Historia filozofii starożytnej, s. 376–377) kierowana przez opatrzność rozumianą immanentnie, która jest „powszechnym finalizmem […] wyraża, iż byt każdej rzeczy (nawet najmniejszej) został przez logos utworzony dobrze i jak najlepiej” (Reale, Historia filozofii starożytnej, s. 378 [wyróżnienia w oryginale]). Opatrzność według stoików to fatum i przeznaczenie, a więc wszystko jest z góry zdeterminowane i dzieje się z nieuchronną koniecznością (por. Reale, Historia filozofii starożytnej, s. 380).

    Zdaniem Williama Dembskiego tak pojmowany, stoicki Bóg mógłby pozostawiać w świecie widoczne skutki swojej celowej aktywności. Por. W.A. Dembski, The Design Revolution: Answering the Toughest Questions about Intelligent Design, Downers Grove 2004, s. 38.

  17. Zwrócił na to uwagę przynajmniej jeden teoretyk projektu – William Dembski. Por. Dembski, The Design Revolution, s. 190.

    W innej publikacji Dembski, mówiąc tym razem o „empiryzmie konstruktywnym”, w taki oto sposób wyjaśnia tę kwestię: „Kluczowe z punktu widzenia nauki jest to, czy idea projektu pomaga nam zrozumieć świat, zwłaszcza sferę biologiczną, lepiej niż teraz, gdy systematycznie wyrzekamy się stosowania pojęć teleologicznych w teoriach naukowych. Naukowiec może więc postrzegać hipotezę projektu i odwołania do projektanta po prostu jako użyteczne narzędzie do pojmowania świata, nie przywiązując szczególnej wagi do takich kwestii jak to, czy teoria inteligentnego projektu jest w jakimś ostatecznym sensie prawdziwa lub czy projektant rzeczywiście istnieje. Filozofowie nauki nazwaliby to podejście do idei projektu »empiryzmem konstruktywnym«. Naukowcy zajmujący się tworzeniem bytów teoretycznych, takich jak kwarki, struny i zimna ciemna materia, mogą więc uznać projektanta za kolejny byt teoretyczny na tej liście. Idę tutaj za Ludwigiem Wittgensteinem, który napisał, że »Rzeczywistą zasługą Kopernika czy Darwina nie było odkrycie prawdziwej teorii, lecz nowego, płodnego aspektu« (L. Wittgenstein, Uwagi różne, w: L. Wittgenstein, Uwagi o religii i etyce, tłum. M. Kawecka, W. Sady, W. Walentukiewicz, „Biblioteka Filozofii Religii”, Kraków 1995, s. 127 [108–206]). Jeżeli na podstawie idei projektu nie da się utworzyć nowego płodnego punktu widzenia, który inspiruje nowe ekscytujące obszary badań naukowych, to powinna ona zginąć śmiercią naturalną. Zanim to się jednak stanie, zasługuje ona na autentyczną szansę odniesienia sukcesu” (W.A. Dembski, Is Intelligent Design a Form of Natural Theology?, „billldembski.com” 2001, March [dostęp 26 VIII 2019]).

Literatura:

  1. Behe M.J., Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, tłum. D Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Warszawa 2020.
  2. Behe M.J., The Edge of Evolution: The Search for the Limits of Darwinism, New York 2007.
  3. Crick F., Istota i pochodzenie życia, tłum. A. Hoffman, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, Warszawa 1992.
  4. Crick F., Orgel L.E., Directed Panspermia, „Icarus” 1973, Vol. 19, s. 341–346.
  5. Dembski W.A., Intelligent Design: The Bridge Between Science & Theology, Downers Grove 1999.
  6. Dembski W.A., Is Intelligent Design a Form of Natural Theology?, „billldembski.com” 2001, March [dostęp 26 VIII 2019].
  7. Dembski W.A., No Free Lunch: Why Specified Complexity Cannot Be Purchased without Intelligence, Lanham 2002.
  8. Dembski W.A., The Design Inference: Eliminating Chance Through Small Probabilities, „Cambridge Studies in Probability, Induction, and Decision Theory”, Cambridge 1998.
  9. Dembski W.A., The Design Revolution: Answering the Toughest Questions about Intelligent Design, Downers Grove 2004.
  10. DeWolf D.K., West J.G., Luskin C., Intelligent Design Will Survive Kitzmiller v. Dover, „Montana Law Review” 2007, Vol. 68, s. 7–57 [dostęp 26 VIII 2020]).
  11. Gonzalez G., Richards J.W., The Privileged Planet: How Our Place in the Cosmos Is Designed for Discovery, Washington 2020.
  12. Gribbin J., Dlaczego jesteśmy. Cud powstania życia na Ziemi, tłum. A. Tuz, „Wiedza i Życie. Orbity Nauki”, Warszawa 2013.
  13. Jodkowski K., Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, t. 35, Lublin 1998 [dostęp 26 VIII 2020].
  14. Jodkowski K., Spór ewolucjonizmu z kreacjonizmem. Podstawowe pojęcia i poglądy, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 1, Warszawa 2007 [dostęp 26 VIII 2020].
  15. Koperski J., Two Bad Ways to Attack Intelligent Design and Two Good Ones, „Zygon” 2008, Vol. 43, No. 2, s. 433–449 [dostęp 26 VIII 2020].
  16. Monton B., Seeking God in Science: An Atheist Defends Intelligent Design, Canada 2009.
  17. Ostling R.N., „Intelligent Design” Gains Attention in Ohio Debate, „News-Star” 2002, March 16.
  18. Reale G., Historia filozofii starożytnej, III: Systemy epoki hellenistycznej, tłum. E.I. Zieliński, Lublin 1999.
  19. Sagan D., Metodologiczno-filozoficzne aspekty teorii inteligentnego projektu, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 6, Zielona Góra 2015 [dostęp 26 VIII 2020].
  20. Sagan D., Spór o możliwość wykrywania projektu w naukach przyrodniczych, „Scientia et Fides” 2015, t. 3, nr 1, s. 87–113 [dostęp 26 VIII 2020]).
  21. Sagan D., The Nature of Design Inference and the Epistemic Status of Intelligent Design, „International Philosophical Quarterly” 2019, Vol. 59, No. 1, s. 37–55 [dostęp 26 VIII 2020].
  22. Ward P.D., Brownlee D., Rare Earth: Why Complex Life Is Uncommon in the Universe, New York 2000.
  23. Wells J., The Myth of Junk DNA, Seattle 2011 [dostęp 26 VIII 2020].
  24. Wittgenstein L., Uwagi o religii i etyce, tłum. M. Kawecka, W. Sady, W. Walentukiewicz, „Biblioteka Filozofii Religii”, Kraków 1995.
  25. Wittgenstein L., Uwagi różne, w: L. Wittgenstein, Uwagi o religii i etyce, s. 108–206.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi