Jeśli jesteś za SETI, to musisz porzucić naturalizm metodologicznyCzas czytania: 7 min

Paul Nelson

2019-11-22
Jeśli jesteś za SETI, to musisz porzucić naturalizm metodologiczny<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">7</span> min </span>

Pod moim artykułem na temat naturalizmu metodologicznego (NM) pojawił się komentarz, w którym zadano dobre pytanie:

Czy teoria inteligentnego projektu spełnia wymogi NM, jeśli NM zdefiniujemy jako wykluczenie wnioskowań prowadzących do przyczyn nadnaturalnych? To oczywiste, że NM nie może wykluczyć wszystkich przypadków przyczynowości sprawczej (różnej od przyczynowości ściśle fizycznej). Gdyby NM wykluczał przyczynowość sprawczą, to archeologia, program SETI (od Search for Extraterrestrial Intelligence – Poszukiwanie Inteligencji Pozaziemskiej) i w istocie wiele innych aktualnych obszarów badań naukowych znalazłyby się poza sferą wiedzy empirycznej – a to byłoby niedorzeczne.

Wydaje się, że teoria inteligentnego projektu dotyczy tylko wykrywania skutków działania inteligencji, nie zaś przyczyn nadnaturalnych. Jeśli tak, to czy ta teoria łatwo wpisuje się w umiarkowaną odmianę NM? Jeżeli NM potraktujemy jako racjonalne epistemologiczne ograniczenie, nie zaś jako radykalne twierdzenie ontologiczne o nieistnieniu tego, co nadnaturalne, to trudno zrozumieć, dlaczego teoretycy projektu mieliby przejmować się NM.

Oto moja odpowiedź. Okazuje się, że SETI oferuje pouczający sprawdzian zasadności NM. Nawet umiarkowana odmiana NM wyklucza zbyt wiele i utrudnia zrozumienie, jakich odkryć moglibyśmy dokonać, gdybyśmy nie przyjmowali NM.

 

Ocena szkód, które NM wyrządza wolności badań

Naturalizm metodologiczny ma wpływ zarówno na epistemologię – skąd wiemy – jak i ontologię – co istnieje. Jeśli, nie wykraczając poza epistemologiczną granicę wyznaczoną przez NM, stwierdzimy, że „nie możemy wiedzieć, czy umysł był przyczyną x”, to nasza ontologia mówiąca o rzeczywistych przyczynach x nie będzie obejmowała umysłów.

Konsekwencją NM jest przyjęcie ontologii, w której umysły są pochodną procesów fizycznych, a więc wymagają bardziej szczegółowego ujęcia przyczynowego i sprowadzają się (ostatecznie) wyłącznie do czynników fizycznych. To nie ty napisałeś do mnie e-maila. Dokonały tego procesy fizyczne, o czym dowiedziałeś się dopiero po fakcie.

„To niedorzeczne – odpowiesz – z pewnością to ja napisałem e-mail”. No dobrze, do czego jednak odnosi się w tym zdaniu zaimek „ja”?

Zaimek ten odnosi się do twojego celowego działania, do twojego umysłu. Czy posiadanie umysłu czyni z ciebie istotę nadnaturalną? Kto wie? Nie przywiązuj się do rozróżnienia między „tym, co naturalne, a tym, co nadnaturalne”, ponieważ wprowadza ono tylko zamieszanie.

Z pewnością jesteś jednak przyczyną inteligentną i twoja inteligencja nie sprowadza się do twojej fizyczności. (Jeśli jednak sprowadza się do niej – to znaczy: może zostać do niej zredukowana bez strat eksplanacyjnych – to w dalszym ciągu nie wiemy, jak to jest możliwe, a więc równie dobrze można przyjąć, że twoja inteligencja nie jest pochodną procesów fizycznych.) Aby wyjaśnić skutki, które wywołujesz w świecie – takie jak twój e-mail, który stanowi rzeczywisty wzorzec – musimy odwołać się do ciebie jako wyjątkowego czynnika sprawczego.

Gdyby teoria inteligentnego projektu (ID) była zgodna z NM w najpowszechniejszym ujęciu tej doktryny, to wieloletni spór: teoria inteligentnego projektu versus naturalizm metodologiczny – nigdy nie miałby miejsca. Jedynym celem powoływania się na NM (na przykład przez National Center for Science Education i inne organizacje przeciwne teorii ID) jest próba wykluczenia teorii inteligentnego projektu – jeszcze przed rozpoczęciem debaty na temat danych empirycznych – poprzez oskarżenie, że wnioskuje ona o przyczynach niefizycznych.

To dlatego odwołanie do NM stanowi tak użyteczną broń dla przeciwników teorii ID. Pogwałcenie NM – gdyby definiował on naukę – oznaczałoby koniec gry.

 

Jeśli jesteś za SETI, to powinieneś porzucić NM

A może jednak to jeszcze nie koniec gry? Tutaj właśnie SETI oferuje pouczający przykład.

Dla większości ludzi – niezależnie od tego, czy są oni ateistami, agnostykami, czy teistami – pytanie: „Czy gdzieś indziej we Wszechświecie istnieje inteligentne życie?” stanowi otwarty problem, który można rozstrzygnąć na podstawie danych empirycznych. Możemy wyobrazić sobie różne dane, które, jeśli je zaobserwujemy, doprowadziłyby nas do wniosku, że gdzieś poza Ziemią działała jakaś inteligencja (przynajmniej jedna). To dzięki temu istnieje program SETI.

Jądrem SETI jest – zapewniające raison d’être tego programu – następujące drzewko decyzyjne (logiczne):

Niech słowo „fizyka” posłuży nam za skrót myślowy dla każdej przyczynowości oddolnej (fizyka → chemia → biologia), w przypadku której najbardziej fundamentalny poziom bytów nie ma charakteru rozumnego: to „atomy i próżnia”, jak mawiali starożytni. Badacze posługujący się radioteleskopami zazwyczaj obserwują właśnie skutki niekierowanych oddziaływań fizycznych. Jak w jednym z wywiadów wyjaśniła Jill Tarter, astronomka z SETI Institute, tak właśnie „postępuje Matka Natura” – ani Tarter jednak, ani inni badacze z programu SETI nie to zamierzają odkryć. (Tutaj można znaleźć oficjalne uzasadnienie SETI Institute.)

Tarter poszukuje czegoś, co nazywa „artefaktami” – poszukuje fizycznych skutków w radiowym regionie widma elektromagnetycznego (na przykład sygnału wąskopasmowego, w którym cała energia skupia się w zakresie kilku herców), dzięki którym można przejść do następnej gałęzi drzewka decyzyjnego, do „inteligencji”.

Dlaczego? Ponieważ rozważanego skutku nie mogą wytworzyć same czynniki fizyczne. Przyczynowy udział musi mieć przynajmniej jedna istota inteligentna.

Ale oto nagły zwrot akcji. Tarter jest ateistką. W jej przekonaniu poszukiwana przez nią inteligencja pozaziemska powstała tak jak jej własna cywilizacja, jako rezultat długiego procesu ewolucji, w którym wszystkie podstawowe przyczyny były naturalne (materialne lub fizyczne). Czy jako zwolenniczka naturalizmu filozoficznego Tarter tak łatwo może przyjąć NM? Nie – chyba że jednocześnie wyrzeknie się celów badań SETI. Podstawą tego programu musi być drzewko decyzyjne (logiczne) umożliwiające wybór: „inteligencja LUB fizyka”, co oznacza wyodrębnienie i próbę wykrycia jakiegoś aspektu inteligencji, który jest nieredukowalny do procesów fizycznych. To zaś przeczy tezie NM, zgodnie z którą „ostatecznie liczy się wyłącznie fizyka”.

Aby zrozumieć, dlaczego tak jest, rozważmy rozszerzone drzewko decyzyjne:

Wprawdzie schemat ten wyraża przyjmowane przez Tarter ogólne ujęcie rzeczywistości, czyli: każda inteligencja we Wszechświecie powstała wskutek działania niekierowanej ewolucji – ale nie umożliwia on wyeliminowania kategorii „inteligencji”. Znaczy to, że ontologia Tarter musi obejmować „inteligencję” (niezależnie od sposobu jej powstania) jako przyczynę tworzącą charakterystyczne i unikatowe skutki.

W przeciwnym wypadku Tarter i pozostali badacze uczestniczący w programie SETI nie mieliby czego wykrywać. Nie da się analizować danych radioteleskopowych w poszukiwaniu czegoś (to jest: charakterystycznego skutku, takiego jak sygnał wąskopasmowy, który wskazuje wyłącznie na działanie inteligencji), co nie może istnieć.

Ani jedna, ani druga fizyka (por. rysunek 3) po prostu nie są interesujące, jeżeli celem jest wykrycie inteligencji.

To właśnie stałoby się z badaniami SETI, gdybyśmy w pełni konsekwentnie przestrzegali NM i wykluczyli „inteligencję” dlatego, że zgodnie z naszym przekonaniem stanowi ona coś, co da się ostatecznie wyjaśnić czynnikami fizycznymi:

 

Według Tarter strzałka prowadząca od fizyki do inteligencji na rysunku 2 opisuje to, co rzeczywiście wydarzyło się w procesie ewolucji Wszechświata. Niemniej pewna cecha „inteligencji” musi być nieredukowalna do fizyki, ponieważ w przeciwnym wypadku fizykę przeciwstawialibyśmy fizyce, a w ramach programu SETI nie byłoby czego szukać.

 

Prosta ontologia, nudny Wszechświat

Prosta, jednolita ontologia – atomy i próżnia – jest łatwa do zrozumienia i również łatwo ją rozpropagować, niczym ulotki reklamowe wręczane przechodniom. Nie trzeba przejmować się bytami niefizycznymi i mglistymi pojęciami, takimi jak „umysł” lub (obrońcie nas przed tym, atomy!) transcendentna inteligencja, czyli Bóg.

Przyjęcie prostego i łatwego do zrozumienia Wszechświata to jednak nie to samo, co dopuszczenie do tego, by naukowe badania złożonych aspektów rzeczywistości prowadzone były w sposób swobodny, jawny i nieograniczony. To jest właśnie droga do odkrycia nieznanych dotąd obszarów rzeczywistości, które mogą wzbudzać w nas lęk lub zachwyt.

Paul Nelson

Oryginał: Do You Like SETI? Fine, Then Let’s Dump Methodological Naturalism, Evolution News & Science Today 2019, April 15 [dostęp 22 XI 2019].

 

Przekład z języka angielskiego: Dariusz Sagan

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 22.11.2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi