Nota redakcyjna: specjalnie dla czytelników strony wp-projektu przedstawiamy odpowiedzi na pytania zadane znanym teoretykom projektu.
Dziś pytanie nr 2
Czy dysponujemy narzędziami pozwalającymi na rozpoznanie projektu w przyrodzie?
Douglas Axe:
Tak. W zasadzie twierdzę, że nasza wrodzona zdolność rozpoznawania projektu – intuicja projektu – jest sama w sobie bardzo rzetelnym narzędziem, z którego korzystamy od najmłodszych lat. Naszą intuicję projektu potwierdzają jednak również wyniki uzyskane dzięki zastosowaniu ścisłych metod probabilistycznych.
Jonathan Bartlett:
Posiadamy naprawdę doskonałe narzędzia do rozpoznawania projektu w przyrodzie. Jak wszystkie narzędzia, mają one jednak swoje wady i ograniczenia. Na przykład działanie wag jest zależne od wysokości nad poziomem morza, a termometry zwykle słabiej sprawdzają się przy dużych gradientach temperatury. Tak więc wagi i termometry mają swoje wady i ograniczenia, ale mimo to ich używamy.
Podstawowym narzędziem umożliwiającym wykrywanie projektu jest wyspecyfikowana złożoność (ang. specified complexity, SC). Dzięki SC możemy odróżniać od siebie miary prawdopodobieństwa, które w innym przypadku byłyby trudne do odróżnienia. Na przykład instrukcja obsługi to tylko jedna z wielu kombinacji liter na kartce papieru. Jednak fakt, że mówi nam ona, jak coś zrobić, sprawia, że ta konkretna kombinacja jest wyjątkowa. Sama miara prawdopodobieństwa nie pozwoliłaby uznać jej za wyjątkową, ale SC daje nam do tego narzędzia. Jednak ponieważ jest to nowa dziedzina, praktyczne metodologie realizacji tego zadania wciąż znajdują się na etapie opracowywania.
Moje ulubione narzędzie to aktywna informacja, która jest formą SC. Aktywna informacja stanowi miarę umożliwiającą porównanie skuteczności dwóch rodzajów funkcji wyszukiwania: losowej i korzystającej z określonego algorytmu. Dzięki niej można dowiedzieć się, jak precyzyjnie dostrojona do przeszukiwanej przestrzeni jest jakaś funkcja wyszukiwania. Ponieważ ewolucję da się modelować jako funkcję wyszukiwania, aktywną informację można więc wykorzystać do ustalenia, czy mechanizmy ewolucyjne mają z góry określone cele.
Günter Bechly:
Tak, i w zasadzie używamy ich każdego dnia, aby odróżnić zjawiska wywołane przez niekierowane procesy (np. zmarszczki na piasku na plaży) od tych wywołanych przez inteligencję (np. widniejący na tym samym piasku napis „Jaś kocha Małgosię”). Dwa kluczowe kryteria to małe prawdopodobieństwo określonego wzorca, obliczone na podstawie naszej podstawowej wiedzy o dostępnych zasobach probabilistycznych, ORAZ zgodność takiego mało prawdopodobnego wzorca z jakimś niezależnie znanym nam wzorcem. Połączenie obu kryteriów daje „wyspecyfikowaną informację”, która jest cechą charakterystyczną inteligentnej przyczynowości. Dzięki naszemu codziennemu doświadczeniu wiemy, że tylko inteligentna przyczyna może tworzyć i tworzy wyspecyfikowaną informację.
Nawiasem mówiąc, z doświadczenia wiemy również, że losowe zmiany, nawet jeśli podlegają procesowi selekcji, nie udoskonalają informacji, ale szybko ją degradują i przekształcają w bełkot. Można spróbować zapytać inżyniera oprogramowania, czy da się przekształcić system Windows XP w coś takiego jak Mac OS X na zasadzie selekcji kolejnych wersji, które powstały wskutek losowych zmian bitów, tak żebyśmy podczas całego procesu przekształceń zawsze dysponowali działającym systemem operacyjnym. Jest to nie tylko niemożliwe, ale już sam pomysł wydaje się absurdalny. Można powiedzieć, że w ten sposób całe podejście darwinowskie sprowadzamy do niedorzeczności.
Michael J. Behe:
Niewątpliwie tak. Głównymi narzędziami potrzebnymi nam do rozpoznawania projektu są nasze własne umysły. Z doświadczenia wiemy, że tylko umysły mogą mieć cele. Jeśli więc widzimy, że różne części systemu połączone są ze sobą w jakimś celu (niezależnie od tego, czy jest to pułapka na myszy, rzeźba, oko, czy maszyneria molekularna w komórce), wiemy, że ich układ jest dziełem umysłu, czyli – innymi słowy – projektu.
Michael Flannery:
Tak sądzę. Filtr eksplanacyjny Williama A. Dembskiego jest prostą trzyetapową procedurą pozwalającą określić, czy dane zjawisko można uznać za skutek projektu, czy też jest produktem przypadku. Mówiąc krótko, wnioskowanie o projekcie wymaga rozważenia, czy to, co zaistniało, jest przygodne, złożone i odpowiada mu wzorzec zwany specyfikacją. Jeśli dane zjawisko jest przygodne i cechuje się wyspecyfikowaną złożonością, to świadczy to o projekcie. To racjonalna opinia, a nie tajemnicza formuła. Podobnie postępujemy w życiu codziennym, ale z jakiegoś powodu darwiniści twierdzą, że nie ma to zastosowania w biologii. Nie usłyszałem jeszcze rozsądnego uzasadnienia dla ich stanowiska. Ich sprzeciw wobec teorii ID wydaje się bardziej oparty na lojalności wobec filozofii pozytywistycznej, która udaje naukę, niż na otwartej i wyważonej ocenie danych empirycznych.
Guillermo Gonzalez:
Narzędzia służące do rozpoznawania projektu w przyrodzie zostały już opracowane w ramach konkretnych nauk specjalistycznych, identyfikujących działania inteligentnych istot. Cechami wskazującymi na inteligentne działanie są złożona wyspecyfikowana informacja lub świadectwa celowości niezwiązanej z przetrwaniem czy istnieniem.
Brian Miller:
Wiele dyscyplin wykorzystuje metody umożliwiające wykrywanie projektu. Wszystkie je można sprowadzić do trzech pytań:
1) Czy dany wzorzec lub artefakt można wytłumaczyć za pomocą naturalnego procesu? Na przykład kryształy i płatki śniegu wykazują wzorce geometryczne powstające za sprawą właściwości chemicznych ich cząsteczek. Natomiast żaden naturalny proces nie mógł stworzyć pomnika Mikołaja Kopernika w Warszawie.
2) Czy wzorzec lub artefakt mógł powstać przypadkowo, czy też jest to zbyt mało prawdopodobne? Słowo „tym” w stosie liter scrabble’owych mogło utworzyć się przypadkowo. Natomiast zwrot „czy mówisz po angielsku” nigdy nie mógłby pojawić się przez przypadek.
3) Czy wzorzec cechuje wyspecyfikowana złożoność? Innymi słowy: czy pasuje do jakiegoś znanego wzorca lub artefaktu, czy wskazuje na jakiś wyraźny cel lub ma jakieś jasne znaczenie? Na przykład szczegółowo wyrzeźbiony posąg sławnej osoby ewidentnie pasuje do znanego nam obrazu.
Jeśli odpowiedź na pierwsze dwa pytania brzmi „nie”, a na ostatnie pytanie „tak”, wówczas dany wzorzec lub artefakt musiał zostać zaprojektowany. Przykładem jest maszyneria molekularna w komórkach, której nie można wyjaśnić żadnym procesem naturalnym. Prawdopodobieństwo jej przypadkowego powstania jest niewyobrażalnie małe. Sporo jej elementów pod wieloma względami przypomina ludzkie maszyny i wskazuje na wyraźny cel.
David Snoke:
Tak, wydaje się to wpisane w naszą naturę, podobnie jak obecna od urodzenia zdolność do rozpoznawania twarzy przez dzieci. Można to także określić ilościowo, jak to ma miejsce w dziedzinie łamania szyfrów.
Jonathan Wells:
Kilka narzędzi do rozpoznawania projektu w przyrodzie zaproponowali między innymi William Dembski, Michael Behe i Stephen Meyer. Narzędzia te wzajemnie się uzupełniają i są stale udoskonalane. W przyszłości mogą pojawić się kolejne.
Douglas Axe, Jonathan Bartlett, Günter Bechly, Michael J. Behe, Michael Flannery, Guillermo Gonzalez, Brian Miller, David Snoke, Jonathan Wells