Wywiad z paleontologiem Günterem BechlymCzas czytania: 8 min

Günter Bechly

2019-11-19
Wywiad z paleontologiem Günterem Bechlym<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">8</span> min </span>

Jaki jest obszar twoich zainteresowań badawczych?

Jestem biologiem i paleontologiem. Studiowałem biologię i paleontologię na Uniwersytecie w Tybindze. Moja specjalizacja to skamieliny owadów. Napisałem doktorat o skamieniałościach ważek. Od wczesnego dzieciństwa interesowałem się przyrodą, zbierałem skamieliny, motyle i tak dalej.

 

Co sprawiło, że zacząłeś wątpić w szeroko akceptowane wyjaśnienia neodarwinistyczne?

Przez większą cześć życia nie miałem tutaj żadnych wątpliwości i dlatego wiele lat pracowałem jako biolog ewolucyjny głównego nurtu. Przez 17 lat byłem kuratorem skamieniałości zachowanych w bursztynie w Muzeum Historii Naturalnej w Stuttgarcie. Byłem też odpowiedzialny za dużą wystawę  podczas obchodów Roku Darwina w 2009 roku. W czasie jej trwania był dostępny blok tematyczny, z którego dowiedziałem się czegoś więcej na temat teorii inteligentnego projektu i kreacjonizmu. Pokazaliśmy wówczas pewne książki zakupione specjalnie na tę wystawę. Przyjrzałem się tym materiałom i dowiedziałem się o pewnych argumentach, które, ku mojemu zdziwieniu, były bardziej złożone, niż się spodziewałem. Po lekturze owych książek doszedłem do wniosku, że twierdzenia tam zawarte mają pewną wartość. Próbowałem wykazać ich fałszywość, ale nie byłem w stanie tego zrobić. Stawałem się coraz bardziej krytyczny wobec teorii, której wcześniej broniłem. Po jakimś czasie zostałem w końcu zwolennikiem teorii inteligentnego projektu. Argumenty częściowo pochodziły spoza obszaru mojej specjalizacji. Dotyczyły one prawdopodobieństwa powstania życia, pochodzenia pierwszego replikatora lub otrzymania nowych białek w przypadku, gdy istnieje bardzo wiele możliwych rozwiązań. Poczułem, jakby zdjęto mi zasłonę z oczu. Dostrzegłem problemy związane z darwinizmem we własnym obszarze badań, w tym brak ciągłości w zapisie kopalnym, co wcześniej po prostu przeoczyłem, ponieważ nie miałem tego zobaczyć. To tylko niektóre z argumentów, które sprawiły, że zacząłem wątpić w darwinizm.

 

Czy w zapisie kopalnym rzeczywiście istnieje mnogość form pośrednich potwierdzających stopniowe pojawianie się nowych gatunków?

Zależy, jak definiuje się formy przejściowe. Jeśli określa się je tak, jak większość biologów ewolucyjnych, to istnieją skamieniałości organizmów, co do których można wskazać przodków i wyznaczyć potomków. Dostrzega się również i takie, które są morfologicznie pośrednie. Jednak większość ludzi krytykujących darwinizm uważa, że forma pośrednia to taka, która pokazuje stopniowe przejście z jednej struktury w drugą, czego tak naprawdę nie ma. Ich brak we wszystkich grupach i erach geologicznych wskazuje, że dane grupy pojawiają się „nagle”. Nieustannie dostrzegamy ten brak kontynuacji, czyli nie widać stopniowego rozwoju przewidzianego przez proces darwinowski. Istnieją co prawda formy posiadające morfologiczne cechy pośrednie, np. archeopteryks, jednak całe grupy pojawiają się „gwałtownie” w zapisie kopalnym.

 

Czy „nagłe” pojawienie się nowych form organizmów żywych w czasie tak zwanej eksplozji kambryjskiej było wydarzeniem jednostkowym w historii życia na Ziemi?

Wielu ludzi sądzi, że eksplozja kambryjska jest jedynym przykładem „nagłego” pojawienia się nowych planów budowy ciała, ale w gruncie rzeczy jest to pewna prawidłowość. Mamy tzw. prekambryjską eksplozję Avalon, w czasie której powstały ediakarańskie formy życia, pochodzące jakby nie z tej planety. Niewiele o nich wiemy. Pojawiły się one „nagle”, jakby nie miały swoich poprzedników. Po ich wyginięciu  nastąpiła kambryjska eksplozja życia. Proces ten trwał dalej i potem nastąpił tzw. drugi wielki wybuch życia, czyli wielka bioróżnorodność ordowiku. To samo się stało się w przypadku pojawienia się ssaków, ptaków, kwitnących roślin i tak dalej. Zatem każda grupa zaczęła istnieć w wyniku takiego zdarzenia i nie bez powodu uznani biolodzy ewolucyjni nazywają je rewolucjami czy eksplozjami. Terminy te pojawiają się z powodu braku ciągłości i braku przejścia na linii przodek – potomek w zapisie skamielin.

 

Czy darwinizm stanowi dobre wyjaśnienie tego zjawiska?

Oczywiście, pojawia się tutaj bardzo ważne pytanie: Jeżeli darwinowski proces stopniowych zmian nie jest dobrym wyjaśnieniem, to czy istnieje kolejne naturalistyczne objaśnienie, czy może istnieje inny mechanizm, który nie jest naturalistyczny? Większość biologów ewolucyjnych zaczęło zdawać sobie sprawę z problemów neodarwinizmu. Pojawiły się próby innych wyjaśnień, na przykład rozszerzona synteza ewolucyjna, uwzględniająca takie elementy jak: ewoluowalność i nisza ekologiczna. Myślę, że żadne z tych podejść nie wyjaśnia braków w teorii ewolucji Darwina. Uważam, że istnieją wyraźne powody, aby uznać, że jest potrzebny dopływ informacji spoza systemu. Tu kończy się rola nauki i w grę wchodzą osobiste przekonania i metafizyczne podstawy. W zależności od nich można dostrzec wpływ obcej cywilizacji lub działanie Boga. Tak czy inaczej musi jednak istnieć jakieś inteligentne źródło informacji spoza systemu, spoza Ziemi, być może spoza przyrody.

 

Czy teoria inteligentnego projektu ma charakter religijny?

Moim zdaniem teoria inteligentnego projektu nie ma nic wspólnego z religią. Jest to czysto naukowy, metodologiczny program badawczy wykorzystywany w różnych obszarach, w których nie wzbudza żadnych kontrowersji. Jeśli archeolog wejdzie do jaskini i znajdzie w niej zadrapania, to zastanawia się, czy są one śladami po pazurach niedźwiedzia, czy może są dziełem Neandertalczyka? Używa on zatem rozumowania typowego dla rozpoznania inteligentnego projektu. Skąd można wiedzieć, czy przyczyną danego zjawiska jest przypadek, prawo przyrody, połączenie tych dwóch czynników czy może inteligentny projekt? Istnieją pewne kryteria i jednym z nich jest małe prawdopodobieństwo zdarzenia. Czy zasoby probabilistyczne układu, wszechświata, są wystarczające, by to zdarzenie mogło być dziełem przypadku, czy też potrzebne było coś innego? Jeśli zdarzenie jest nie tylko bardzo mało prawdopodobne, ale też pasuje do niezależnego wzorca  — na przykład DNA ma bardzo mało prawdopodobną sekwencję i pasuje do niezależnego wzorca, ponieważ koduje białka – to zawsze jest to świadectwo działania inteligencji. Nie jest to jednak argument typu Bóg luk. Codzienne doświadczenie mówi nam, że informacje pochodzą z inteligentnego źródła. Myślę więc, że jest to oczywisty program badawczy, z którego korzystamy w kryminalistyce, aby stwierdzić, czy ktoś umarł z przyczyn naturalnych czy może padł ofiarą morderstwa. Wykorzystujemy go w programie SETI, aby określić, czy sygnały z gwiazd to jedynie fale radiowe emitowane przez kwazary, czy może kody przesyłane do nas  przez obcą cywilizację w postaci ciągu liczb pierwszych. To samo można wykorzystać w biologii. Niespodziewanie i tutaj pojawiają się kontrowersje, a hipoteza projektu nie jest traktowana poważnie.

 

Jaka jest różnica między mikroewolucją a makroewolucją?

Wielu ewolucjonistów powiedziałoby, że nie ma różnicy pomiędzy makroewolucją i mikroewolucją. Ta pierwsza jest jedynie nagromadzeniem drugiej w długim czasie. Mikroewolucja jest zjawiskiem, które możemy zaobserwować w laboratorium, przykładowo rozwój oporności na leki w przypadku bakterii, widzimy wtedy jak dobór działa na mutacjach i powoduje ich rozprzestrzenianie się. Makroewolucja odpowiada za duże zmiany  w historii rozwoju organizmów żywych, kiedy na przykład z organizmów jednokomórkowych powstały wielokomórkowe, albo z prokariontów eukarionty; z dinozaurów ptaki. Albo na przykład czworonogi „nagle” dały początek wielorybom z zaawansowanymi układami organów i tak dalej. To byłaby makroewolucja i większość ewolucjonistów stwierdziłaby, że jest ona możliwa, ponieważ możemy zaobserwować mikroewolucję, która przez  długi okres milionów lat prowadzi do makroewolucji. Możemy jednak matematycznie wykazać z pomocą genetyki populacji, że nawet te miliony lat nie wystarczą, aby nagromadzenie zmian mikroewolucyjnych doprowadziło do makroewolucji.

 

Na czym polega tak zwany problem braku czasu, nad którym obecnie prowadzisz badania?

Projekt badawczy, nad którym obecnie pracuję, dotyczy problemu braku czasu. Kwestia ta bezpośrednio dotyczy zagadnienia, czy makroewolucję to rozszerzona wersja mikroewolucji. Łączymy dwie kwestie, które z reguły uznawane są za dobre argumenty przemawiające za teorią ewolucji Darwina: zapis kopalny, który w powszechnej opinii stanowi dowód na przekształcenie form w długim okresie oraz mikroewolucję możliwą do zaobserwowania w laboratorium. Mówi się, że w połączeniu z doborem naturalnym to  daje nam gotowy scenariusz. Ale jeżeli naprawdę weźmiemy pod uwagę wszystkie świadectwa empiryczne i okienka czasowe ustalone na podstawie zapisu kopalnego, a także uwzględnimy, przynajmniej na potrzeby wywodu, wiek skamielin określony za pomocą obowiązujących metod datowania, a następnie odniesiemy się do mikroewolucji i zasad genetyki populacyjnej, na tej podstawie da się obliczyć, czy w populacji ancestralnej mogła wystąpić pewna mutacja. Mutacja musi się w danej populacji nie tylko pojawić, ale i w niej rozprzestrzenić. Są na to konkretne wyliczenia ze zmiennymi takimi jak rozmiar populacji, czas trwania pokoleń czy tempo mutacji. Z tych obliczeń konsekwentnie wynika, są to oczywiście uproszczone modele, że potrzeba dziesięciokrotnie więcej czasu niż jest dostępny w zapisie kopalnym. Jeśli naprawdę posłużymy się danymi empirycznymi, jak w przypadku badań nad malarią, i obliczymy, ile czasu wymagałyby te zmiany w przypadku ludzi, okazuje się, że czas potrzebny do wprowadzenia pojedynczej mutacji u kręgowców jest dłuższy niż wiek całego wszechświata. Wszystko to potwierdza, że darwinowski mechanizm staje się matematycznie niemożliwy.

 

Wywiad w wersji wideo

Źródło zdjęcia: Dr. Günter Bechly – Fossils vs Darwin

Ostatnia aktualizacja strony: 19.11.2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi