W niniejszej serii tekstów omawiam książkę The Intelligent Design Debate and the Temptation of Scientism1 [Debata o inteligentnym projekcie i pokusa scjentyzmu], której autorem jest fiński teolog Erkki Vesa Rope Kojonen. W części 62 dokonuję oceny rozważań Kojonena.
Książka Kojonena jest bardzo dobrze napisana, jego analizy są złożone, ale autor pisze przystępnym językiem i jego wywody bez większego problemu mogą zrozumieć również laicy w temacie. Osoby, które nie znają jeszcze debaty nad teorią inteligentnego projektu, mogą uznać tę książkę za bardzo dobre i pomocne wprowadzenie. Kojonen przyjmuje godne pochwały podejście do badań, starając się dokonać życzliwej interpretacji poszczególnych stanowisk w debacie, wskazując ich mocne i słabe strony oraz oferując wskazówki, jak można ulepszyć ich argumentację. Trudno jest znaleźć jakieś twierdzenia autora, które dałoby się poddać krytyce – tym bardziej stanowczej. Skomentuję tutaj kilka kwestii poruszanych przez Kojonena, ale należy to postrzegać raczej nie jako krytykę jego twierdzeń, lecz jako przedstawienie innego punktu widzenia.
Kojonen słusznie zwraca uwagę na to, że w naszej kulturze dostrzegalne są coraz większe tendencje scjentystyczne. Jako filozof nauki w pełni zgadzam się z autorem, że racjonalność nie powinna być ograniczana wyłącznie do nauk przyrodniczych. Twierdzenia filozoficzne i teologiczne również mogą mieć racjonalne podstawy i być wartościowe. Na przykład proponowanych definicji nauki nie uzasadnia się naukowo, lecz są to twierdzenia filozoficzne. W teoriach naukowych mamy do czynienia z wieloma założeniami filozoficznymi, dotyczącymi między innymi tego, z czego składa się świat. Często stosowane przez naukowców zarzuty dotyczące problemu zła naturalnego, wskazujące według nich na słuszność teorii ewolucji i fałszywość takich koncepcji, jak kreacjonizm i teorii inteligentnego projektu, mają natomiast charakter teologiczny (mówią o tym, co Bóg by zrobił, a czego nie). Zgadzam się z Kojonenem, że scjentyzm jest nie do utrzymania.
Kiedy jednak Kojonen uważa, że w krytyce teistycznego ewolucjonizmu wysuwanej przez teoretyków projektu da się wyraźnie dostrzec pokusę scjentyzmu, ponieważ główny nacisk kładą oni na świadectwa naukowe, odmawiając teistycznemu ewolucjonizmowi racjonalnych podstaw, to można się zapytać, czy piłeczki nie dałoby się odbić w drugą stronę. Kojonen sugeruje, że teoretycy projektu okazują zbyt małe zainteresowanie teistycznym ewolucjonizmem jako możliwą opcją dla teistów w walce z ateistami i naturalistami. Rok po ukazaniu się książki fińskiego teologa teoretycy projektu opublikowali jednak opasły, liczący ponad 1000 stron tom poświęcony wyłącznie krytyce teistycznego ewolucjonizmu na gruncie naukowym, filozoficznym i teologicznym3. Jest to wyraziste świadectwo, że teoretycy projektu są głęboko zainteresowani teistycznym ewolucjonizmem.
W jednym z artykułów w tym tomie James Porter Moreland odbija piłeczkę i argumentuje, że to teistyczny ewolucjonizm jest wyrazem tendencji scjentystycznych. Według niego przemawiają za tym trzy główne powody: 1) teistyczny ewolucjonizm stanowi wsparcie dla scjentyzmu, ponieważ kiedy nauki przyrodnicze i przekonania biblijne lub teologiczne znajdują się w konflikcie, to w myśl teistycznego ewolucjonizmu należy dokonywać rewizji treści zawartych w Biblii, a nie ustaleń nauki, która ma się opierać na rzetelnej wiedzy i faktach – nauka ma więc wyższy autorytet niż Biblia, a Biblia przestaje być postrzegana jako źródło wiedzy; 2) taki rewizjonizm prowadzi do uznania, że nauczanie biblijne ma charakter tymczasowy i nie należy zbyt kurczowo się go trzymać, ponieważ wraz z postępem nauki może ulec rewizji – idee biblijne i teologiczne, stanowiska etyczne i inne twierdzenia, które nie mają poparcia w ustaleniach nauki, traktowane są jako prywatne odczucia i przejawy ślepej wiary; 3) teistyczny ewolucjonizm zwykle uznaje prawdziwość naturalistycznej teorii ewolucji, dopuszczając udział Boga w procesie ewolucji o tyle, o ile Jego działania nie da się w żaden sposób wykryć (projekt w biologii musi być niepoznawalny i niewykrywalny) – trudno więc znaleźć powody, dla których należałoby sądzić, że Bóg ma cokolwiek wspólnego z rozwojem życia, ponieważ jeśli Bóg był w tym zakresie jakoś zaangażowany, to nie możemy tego wiedzieć, a w związku z tym Bóg przestaje być traktowany poważnie i zaczyna przypominać takie wyimaginowane byty, jak wróżka zębuszka4. Według Morelanda „wydaje się, iż mamy do czynienia z tendencją, że z perspektywy inteligentnych, dobrze wykształconych ludzi przywiązanie do chrześcijaństwa nie powinno być uważane za coś więcej niż zwykłe hobby”5.
Trudno byłoby rozstrzygnąć, czy rację ma tutaj Kojonen, czy Moreland. Widać jednak, że zarzut o skłanianie się ku scjentyzmowi zależny jest od punktu widzenia (oba te punkty widzenia zresztą wzajemnie się nie wykluczają i przynajmniej w pewnej mierze mogą być jednocześnie słuszne). Skoro zarówno teoretycy projektu, jak i teistyczni ewolucjoniści otwarcie odrzucają scjentyzm, to może mówienie o „pokusie scjentyzmu” po prostu nie ma większego sensu. Czy uznamy to za „pokusę scjentyzmu”, czy nie, w debacie nad teorią inteligentnego projektu ustalenia nauki mają ogromne znaczenie. W kulturze, w której nauce przyznaje się wielki autorytet, odwołania teistycznych ewolucjonistów do racjonalności (inteligibilności, poznawalności) oraz precyzyjnego dostrojenia Wszechświata, przy jednoczesnym przyjęciu, że wszystko, co dzieje się we Wszechświecie, da się wyjaśnić naturalistycznie, wielu ludziom mogą nie wystarczyć do obrony wiary chrześcijańskiej, nawet jeśli są intelektualnie słuszne. Łatwo wówczas uznać Boga za zbędny dodatek do w pełni wystarczających wyjaśnień naturalistycznych. Wykrycie przykładów projektu w obrębie Wszechświata, zwłaszcza na gruncie biologii, miałoby większą siłę przekonywania i trudno dziwić się teoretykom projektu, że tak mocny nacisk kładą szczególnie na argumenty biologiczne (według nich nie jest to oczywiście tylko strategia argumentacyjna, lecz wniosek o projekcie ma mocne potwierdzenie empiryczne).
Głównym powodem (na co wskazuje też Kojonen), dla którego teoretycy projektu odrzucają teistyczny ewolucjonizm, jest to, że w ich przekonaniu dane empiryczne przemawiają za błędnością darwinowskiej teorii ewolucji i słusznością teorii inteligentnego projektu. Wysuwają też jednak logicznie mocniejszy (i moim zdaniem trudny, a nawet niemożliwy do odparcia) argument, zgodnie z którym w swojej najważniejszej odmianie teistyczny ewolucjonizm jest wewnętrznie sprzeczny i z tego powodu należy go odrzucić. W tym samym, wspomnianym wyżej tomie pisze o tym Stephen Meyer. Przekonuje on, że w zależności od tego, jak rozumiemy pojęcie ewolucji, można mówić o trzech głównych odmianach teistycznego ewolucjonizmu: 1) jeśli ewolucja to po prostu zmiana w czasie, to Bóg mógłby być odpowiedzialny za te zmiany; 2) jeśli ewolucja utożsamiana jest ze wspólnotą pochodzenia, do której prowadzą stałe i stopniowe zmiany tworzące rozgałęziające się drzewo życia, to Bóg też mógłby odpowiadać za takie zmiany, ponieważ mechanizm tych zmian nie musiałby być naturalny. Te dwie odmiany teistycznego ewolucjonizmu Meyer uznaje za wewnętrznie spójne i możliwe do przyjęcia, a także zgodne z teorią inteligentnego projektu. Problem pojawia się, gdy 3) przyjmie się, że ewolucja ma charakter naturalistyczny, czyli gdy zaakceptuje się na przykład darwinowską teorię ewolucji, zgodnie z którą wrażenie zaprojektowania organizmów żywych jest złudne, ponieważ żaden rzeczywisty projekt nie istnieje6.
Meyer uważa, że ta trzecia odmiana teistycznego ewolucjonizmu (przyjmowana przez większość teistycznych ewolucjonistów) może być wewnętrznie sprzeczna na dwa sposoby. 1) Jeśli teistyczny ewolucjonista uznaje, że darwinowski mechanizm ewolucji jest niekierowany, i zarazem uważa, że Bóg jest przyczyną powstawania nowych form życia, to wychodzi na to, że Bóg jakimś sposobem kieruje niekierowanym procesem. Mamy tutaj do czynienia z wewnętrzną sprzecznością, ponieważ żadna istota inteligentna, w tym Bóg, nie może kierować niekierowanym procesem – jeśli Bóg nim kieruje, to ten proces przestaje być niekierowany. 2) Jeśli teistyczny ewolucjonista sądzi, że proces ewolucji jest kierowany przez Boga, to będzie to pogląd niedarwinowski, który w zasadzie można uznać za odmianę teorii inteligentnego projektu. Jeśli organizmy żywe są rezultatem procesu kierowanego, to wrażenie ich zaprojektowania nie jest złudne, ponieważ projekt jest rzeczywisty. Czołowi teistyczni ewolucjoniści odrzucają jednak teorię inteligentnego projektu, która mówi o istnieniu rzeczywistego projektu, co prowadzi do wewnętrznej sprzeczności. Jeśli uznaje się, że Bóg kieruje procesem ewolucji, prowadząc do tworzenia rzeczywistych projektów, nie zaś tylko pozornych, jak twierdzą neodarwiniści, to – logiczne rzecz biorąc – nie można jednocześnie odrzucać teorii inteligentnego projektu, która mówi o wykrywaniu rzeczywistych projektów, i przyjmować darwinizmu, który przeczy istnieniu rzeczywistych projektów7.
Oprócz dwóch pierwszych, wspomnianych wyżej odmian teistycznego ewolucjonizmu, wewnętrznej sprzeczności może uniknąć również odmiana zaproponowana w zarysie przez Kojonena w rozdziale 10. W tej wersji ewolucja może być niekierowana przez Boga, lecz ukierunkowana przez Niego za sprawą precyzyjnego dostrojenia praw przyrody i krajobrazu przystosowania oraz wytyczenia ogólnych ścieżek, którymi może przebiegać ewolucja. Kojonen rozwinął tę propozycję w innej książce8, więc tutaj pominę bliższe omówienie tej kwestii. Zrobię to w osobnym artykule, który poświęcę drugiej książce Kojonena.
W tomie poświęconym krytyce teistycznego ewolucjonizmu teoretycy projektu Stephen Meyer i Paul Nelson wskazują ponadto, że teistyczny ewolucjonizm opiera się na przyjęciu naturalizmu metodologicznego, który odgórnie ogranicza wyjaśnienia naukowe do wyjaśnień naturalistycznych, czyli odwołujących się wyłącznie do nieinteligentnych przyczyn naturalnych. Meyer i Nelson przekonują przede wszystkim, że naturalizm metodologiczny utrudnia naukowcom poszukiwanie prawdy, ponieważ nie można z góry założyć, że wszystko w świecie da się wyjaśnić czysto naturalistycznie. Wskazują też, że nie ma żadnych przekonujących powodów do przyjęcia tej reguły metodologicznej. A jeśli tak, to teistyczni ewolucjoniści równie dobrze mogą odrzucić naturalizm metodologiczny i uznać teorię inteligentnego projektu za jedną z naukowych alternatyw9.
W rozdziale 5 Kojonen omawiał dwie odmiany naturalizmu metodologicznego, które jego zdaniem są możliwe do przyjęcia. Pierwszy z nich – „mocny naturalizm metodologiczny” – to odgórne założenie, że w naukach przyrodniczych wolno powoływać tylko na wyjaśnienia naturalistyczne. To założenie da się utrzymać, jeśli odrzuci się scjentyzm i uzna, że nauka może mieć granice, po przekroczeniu których metody naukowe nie są już użyteczne i trzeba zastosować metody właściwie dla innych dziedzin wiedzy (na przykład dla filozofii lub teologii). Może być tak, że pewne problemy, na przykład pochodzenie życia, okażą się „problemami „granicznymi”, które są niewytłumaczalne w ramach nauk przyrodniczych ograniczonych naturalizmem metodologicznym, i wówczas będzie można szukać ich rozwiązań w obrębie innych dziedzin. Oczywiście można przyjąć takie ujęcie nauki, jeśli jako konieczny warunek naukowości przyjmie się mocny naturalizm metodologiczny i przyzna się, że nauka ma pewne granice. Równie dobrze (i równie zasadnie, tyle że przyjmując inną perspektywę) można jednak uznać, że wyjaśnienia nienaturalistyczne także należą do zakresu nauki, i w takim przypadku problemy (na przykład pochodzenie życia), których nie rozwiązuje nauka naturalistyczna, również będą mogły mieć rozwiązanie naukowe. Wszystko zależy od przyjętych definicji, które nie są nam dane obiektywnie – każda definicja jest propozycją, a wszystkie zaproponowane do tej pory kryteria demarkacji, mające jednoznacznie odróżniać naukę od nienauki i pseudonauki, okazały się problematyczne. W związku z tym definicja nauki jest kwestią wyboru, który podejmowany jest na podstawie tych lub innych – ale nie niepodważalnych – racji. W przypadku mocnego naturalizmu metodologicznego w ujęciu Kojonena też trzeba przecież dokonać – w zasadzie arbitralnego – wyboru między przyjęciem a odrzuceniem scjentyzmu.
Na to, że definicja nauki jest kwestią wyboru, widoczne jest także w dopuszczanej przez Kojonena drugiej odmianie naturalizmu metodologicznego, który określa on mianem „umiarkowanego naturalizmu metodologicznego”. W tym ujęciu wyjaśnienia naturalistyczne są jedynie preferowane, nie zaś narzucane z góry jako jedyne dopuszczalne, a przy odpowiednim uzasadnieniu można też odwołać się do wyjaśnień nienaturalistycznych, w tym nadnaturalistycznych. Według Kojonena teoretyków projektu można nawet uznać za zwolenników tej odmiany naturalizmu metodologicznego, ponieważ oni też przyznają pierwszeństwo poszukiwaniu przyczyn naturalnych10. Na tego typu możliwe stanowisko wskazałem w poprzednim akapicie. Jest to inne i równie zasadne ujęcie nauki. Można jednak wątpić w sensowność nazywania tego ujęcia „naturalizmem metodologicznym”, nawet „umiarkowanym”. Skoro w ramach tego ujęcia dopuszczalne są zarówno wyjaśnienia naturalistyczne, jak i nienaturalistyczne (nawet jeśli te pierwsze są preferowane), to lepiej posłużyć się nazwą, która nie budzi niepotrzebnych skojarzeń. Właściwszą nazwą wydaje mi się ta, którą zaproponował filozof Robert Delfino: neutralizm metodologiczny. Według Delfino w ramach tego poglądu „naukowcy powinni po prostu poszukiwać przyczyn, nie ustalając apriorycznych warunków co do ontologicznego statusu, jaki przyczyny te muszą posiadać”11, a ponadto „bardziej racjonalne podejście [niż naturalizm metodologiczny] winno być neutralne, to znaczy nie powinno ani potwierdzać, ani zaprzeczać istnieniu tego, co nadnaturalne”12. Nie da się jednak obiektywnie uzasadnić, że takie ujęcie jest lepsze niż naturalizm metodologiczny (połączony ze scjentyzmem lub nie). Każde ujęcie jest „lepsze” z perspektywy jego zwolenników, którzy akceptują je na podstawie przyjętych przez siebie – i innych niż pozostałe – systemów wartości (w przypadku różnych ujęć nauki główną rolę odgrywają różne wartości epistemiczne).
Zgadzam się z Kojonenem, że od etykietek przypinanych poglądom ważniejsza jest jakość argumentów i wiarygodność wniosków13. Teoretycy projektu często dyskutują nad tym, czy ich teoria ma charakter naukowy (w czym Kojonen dostrzega pokusę scjentyzmu14), ale również niekiedy przyznają, że etykietki nie mają większego znaczenia, ponieważ najważniejsze jest, że ich argumentacja ma charakter empiryczny, a nie to, do której dziedziny wiedzy należy ją zaliczyć. Tak wyraził się na przykład Stephen Meyer:
Naturalizm metodologiczny stwierdza, że – z definicji – aby dane hipotezy, teorie lub wyjaśnienia były „naukowe”, muszą odwoływać się wyłącznie do przyrodniczych lub materialnych bytów. Wedle tej definicji, jak twierdzą krytycy, hipoteza inteligentnego projektu nie kwalifikuje się jako naukowa. Z przyjęcia tej definicji nie wynika jednak, że jakaś nienaukowa (wedle definicji naturalizmu metodologicznego) lub metafizyczna hipoteza nie może stanowić lepszego, bardziej adekwatnego przyczynowo wyjaśnienia. W niniejszym eseju argumentowałem, że – niezależnie od jej zaklasyfikowania – hipoteza projektu jest lepszym wyjaśnieniem od konkurencyjnych naturalistycznych czy materialistycznych hipotez powstania wyspecyfikowanej informacji biologicznej. Z całą pewnością samo zaklasyfikowanie argumentu jako metafizycznego nie obala go15.
Teoretycy projektu kładą nacisk na definicję nauki nie tylko dlatego, aby ich teoria miała większe poważanie w scjentystycznie nastawionej kulturze, ale też po prostu z tego względu, że proponowane przez nich metody wykrywania projektu uważają za zasadniczo takie same, jak metody stosowane między innymi w kryminalistyce, archeologii czy programie SETI. Na przykład William Dembski i Winston Ewert przekonują, że w tych dyscyplinach projekt wykrywany jest na podstawie kryterium wyspecyfikowanej złożoności16. Jeśli te dyscypliny uważane są za naukowe, to po prostu nie ma dobrego uzasadnienia dla wykluczania teorii inteligentnego projektu z obrębu nauki (jedyną przeszkodą może być przyjęcie naturalizmu metodologicznego, ale te przeszkodę łatwo można wyeliminować poprzez zaakceptowanie innego ujęcia nauki). W zasadzie nacisk teoretyków projektu na definicję nauki nie musi mieć więc żadnego odniesienia do autorytetu, jaki nauce przyznaje się we współczesnej kulturze, a tym samym nie trzeba doszukiwać się w tym pokusy scjentyzmu.
Jest jeszcze ostatnia kwestia, którą chciałbym tutaj poruszyć. Kojonen często pisze o „minimalistycznej argumentacji” teorii inteligentnego projektu, więc tę kwestię powinien rozumieć, ale ze względu na jej znaczenie warto ją dodatkowo podkreślić. Teoretycy projektu przyjmują konkretne podejście do wykrywania projektu. W myśl tego podejścia do wykrycia projektu wystarczą określone cechy zjawisk czy struktur, takie jak nieredukowalna złożoność lub wyspecyfikowana złożoność17. Wiedza o projektancie nie jest konieczna, choć jeśli jest dostępna, to może stanowić dodatkowe uzasadnienie dla wniosku o projekcie. Punktem wyjścia dla wykrywania projektu na gruncie biologii lub kosmologii mają być kryteria projektu czerpane z analizy skutków aktywności jedynych dobrze nam znanych istot inteligentnych, czyli ludzi: „Metodologia teorii inteligentnego projektu jest prosta: (1) obserwuj skutki aktywności ludzkiej inteligencji, aby poznać cechy zaprojektowanych obiektów; (2) badaj obiekty naturalne w celu znalezienia tych samych cech, które stanowią charakterystyczne oznaki działania inteligencji”18.
(Zanim przejdę dalej, warto na marginesie odnieść się do zarzutu Kojonena, że w koncepcji wyspecyfikowanej złożoności niejasne jest powiązanie projektu jako kategorii logicznej z projektem jako kategorią przyczynową, czyli powiązanie projektu zdefiniowanego jako negacja przypadku i konieczności z projektem będącym skutkiem aktywności inteligentnej19. W ramach proponowanej przez teoretyków metody wykrywania projektu nie bada się inteligencji, lecz skutki jej działania. Nie musimy wiedzieć – i nie wiemy – czym dokładnie jest inteligencja, ale uważamy się za istoty inteligentne, których celowe działanie ma skutki odróżnialne od skutków działania przyczyn nieinteligentnych. Cechy skutków aktywności inteligentnej są uznawane za kryteria projektu jako kategorii przyczynowej. Jeśli taką cechą jest na przykład wyspecyfikowana złożoność i nie ma ona żadnego innego wiarygodnego wyjaśnienia niż jako skutek aktywności inteligentnej, to stwierdzając w nowych sytuacjach, w wyniku zastosowania eliminacyjnej metody wnioskowania o projekcie, występowanie wyspecyfikowanej złożoności stanowiącej kryterium projektu jako kategorii logicznej, mamy prawo powiązać projekt jako kategorię logiczną z projektem jako kategorią przyczynową. Według teoretyków projektu w taki sam sposób wnioskujemy o inteligentnych zachowaniach zwierząt i możemy go wykorzystać do ewentualnego wykrywania projektu na gruncie biologii i kosmologii20).
Jeśli takie cechy, jak nieredukowalna złożoność i wyspecyfikowana złożoność, są dobrymi kryteriami projektu i takie same cechy zaobserwujemy w kontekstach pozaludzkich (na przykład w świecie organizmów żywych), to również w tych pozaludzkich kontekstach możemy mieć odpowiednie podstawy do przyjęcia wniosku o projekcie, przy czym nie musimy mieć podstaw do stwierdzenia czegoś więcej o projektancie. Tak w ogólnym zarysie przedstawia się „minimalistyczna argumentacja” teorii inteligentnego projektu rozumianej ściśle jako teoria wykrywania projektu. Kojonen słusznie wskazuje, że większość teoretyków projektu ma szerzej zakrojone cele (na przykład opracowanie teorii, którą łatwo da się pogodzić z teizmem), ale minimalizm teorii inteligentnego projektu umożliwia uznanie tych celów za drugorzędne, a przynajmniej niezależne od samego wykrywania projektu. Logicznie rzecz biorąc, teoretyk projektu w ogóle nie musi mieć takich szerzej zakrojonych celów – w zasadzie może być ateistą, a nawet pełnoprawnym scjentystą21. Jeśli teoretyk projektu takie szersze cele ma, to można przystać na to, że powinien podejmować próby rozwiązania różnych wskazywanych przez Kojonena filozoficznych lub teologicznych problemów, takich jak problem zła naturalnego i suboptymalnych projektów22. Jeśli jednak teoretyk projektu takich celów nie ma, to minimalizm teorii inteligentnego projektu daje mu pełne prawo do całkowitego zignorowania tego typu problemów, ponieważ nie mają one żadnego znaczenia dla możliwości empirycznego wykrywania projektu.
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 30.10.2024
Przypisy
- Por. E.V.R. Kojonen, The Intelligent Design Debate and the Temptation of Scientism, „Routledge Science and Religion Series”, Routledge, London and New York 2016.
- Por. też D. Sagan, Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 1, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 11 października [dostęp: 30 X 2024]; tenże, Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 2, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 16 października [dostęp: 30 X 2024]; tenże, Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 3, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 18 października [dostęp: 30 X 2024]; tenże, Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 4, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 23 października [dostęp: 30 X 2024]; tenże, Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 5, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 25 października [dostęp: 30 X 2024].
- Por. Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017.
- Por. J.P. Moreland, How Theistic Evolution Kicks Christianity Out of the Plausibility Structure and Robs Christians of Confidence that the Bible Is a Source of Knowledge, w: Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017, s. 642–643 [633–658].
- Tamże, s. 643.
- Por. S.C. Meyer, Scientific and Philosophical Introduction: Defining Theistic Evolution, w: Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017, s. 40–43 [33–60].
- Por. tamże, s. 43–44.
- Por. E.V.R. Kojonen, The Compatibility of Design and Evolution, „Palgrave Frontiers in Philosophy of Religion”, Palgrave Macmilan 2021.
- Por. S.C. Meyer, P.A. Nelson, Should Theistic Evolution Depend on Methodological Naturalism?, w: Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017, s. 561–592.
- Por. E.V.R. Kojonen, The Intelligent Design Debate and the Temptation of Scientism, s. 82. Na pierwszeństwo poszukiwania przyczyn naturalnych wyraźnie wskazuje teoretyk projektu Jonathan Wells: „Naukowcy powinni oczywiście poszukiwać przyczyn naturalnych. Według Dembskiego jest to pierwszy krok procedury wnioskowania o projekcie. Jego filtr eksplanacyjny […] prowadzi do wniosku o projekcie dopiero wtedy, gdy wyeliminowane zostaną przyczyny niekierowane, takie jak konieczność i przypadek. Problem z naturalizmem metodologicznym polega na tym, że narzuca na badacza sztuczny zakaz, by ten nie rozważał nic innego niż niekierowane przyczyny naturalne” (J. Wells, The Politically Incorrect Guide to Darwinism and Intelligent Design, Regnery Publishing, Inc., Washington, DC. 2006, s. 135).
- R.A. Delfino, Replacing Methodological Naturalism, „Metanexus” 2007, 24 May, https://metanexus.net/replacing-methodological-naturalism/ [dostęp: 13 VIII 2024]. Por. też R.A. Delfino, Naturalizm metodologiczny i ewolucja, tłum. R. Lizut, w: Ewolucjonizm czy kreacjonizm, red. P. Jaroszyński, „Przyszłość Cywilizacji Zachodu”, Fundacja „Lubelska Szkoła Filozofii Chrześcijańskiej”, Lublin 2008, s. 155 [137–156] [dostęp: 13 VIII 2024]. Dość podobnie terminu „neutralizm metodologiczny” używa filozof Bradley Monton: „formułując argumenty za lub przeciw programom badawczym, nie należy zakładać prawdziwości jednego konkretnego programu badawczego – argumenty powinny być formułowane w taki sposób, by zwolennicy dowolnego programu badawczego byli w stanie poddać je neutralnej ocenie” (B. Monton, An Atheistic Defence of Christian Science, „European Journal for Philosophy of Religion” 2013, Vol. 5, No. 3, s. 51 [43–54], https://doi.org/10.24204/ejpr.v5i3.218).
- R.A. Delfino, Replacing Methodological Naturalism.
- Por. E.V.R. Kojonen, The Intelligent Design Debate and the Temptation of Scientism, s. 87. Por. też D. Sagan, Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 3.
- Por. E.V.R. Kojonen, The Intelligent Design Debate and the Temptation of Scientism, s. 87.
- S.C. Meyer, DNA a pochodzenie życia. Informacja, specyfikacja i wyjaśnienie, tłum. D. Sagan, „Filozoficzne Aspekty Genezy” 2005/2006, t. 2/3, s. 213 [133–215], https://doi.org/10.53763/fag…27.
- Por. W.A. Dembski, W. Ewert, The Design Inference: Eliminating Chance through Small Probabilities, 2nd ed., revised and expanded, Discovery Institute Press, Seattle 2023, s. 86–128.
- W innych publikacjach argumentowałem, że to podejście zapewnia teoretykom projektu dobrą podstawę do odparcia metodologicznych zarzutów względem ich teorii. Por. D. Sagan, Metodologiczno-filozoficzne aspekty teorii inteligentnego projektu, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 6, Instytut Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2015, s. 400–402; tenże, Spór o możliwość wykrywania projektu w naukach przyrodniczych, „Scientia et Fides” 2015, Vol. 3, No. 1, s. 87–113, https://doi.org/10.12775/SetF.2015.009; tenże, The Nature of Design Inference and the Epistemic Status of Intelligent Design, „International Philosophical Quarterly” 2019, Vol. 59, No. 1, s. 37–55, https://doi.org/10.5840/ipq20181220121.
- D.K. DeWolf, J.G. West, C. Luskin, Intelligent Design Will Survive Kitzmiller v. Dover, „Montana Law Review” 2007, Vol. 68, s. 31–32 [7–57] [dostęp: 13 VIII 2024]. Por. też D. Sagan, Istota teorii inteligentnego projektu, kreacjonizm i wiara w Boga, „W Poszukiwaniu Projektu” 2020, 28 sierpnia [dostęp: 13 VIII 2024].
- Por. E.V.R. Kojonen, The Intelligent Design Debate and the Temptation of Scientism, s. 143–144. Por. też D. Sagan, Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 4.
- Por. np. W.A. Dembski, W. Ewert, The Design Inference, s. 236–242.
- To, które poglądy na świat da się zasadnie pogodzić z istnieniem projektu w przyrodzie, stanowi odrębną kwestię. Na przykład w jednej ze swoich książek Stephen Meyer przeprowadził „wnioskowanie do najlepszego wyjaśnienia metafizycznego” i uznał, że najlepszym metafizycznym wyjaśnieniem odkryć naukowych wskazujących na projekt jest teizm. Por. S.C. Meyer, Powrót hipotezy Boga. Trzy odkrycia naukowe ujawniające celowość Wszechświata, tłum. A. Gomola, „Summa”, Fundacja Prodoteo, Warszawa 2022, s. 314–344.
- Różni teoretycy projektu takie próby rzeczywiście podejmują. Na przykład William Dembski opublikował książkę na temat problemu zła naturalnego (por. W.A. Dembski, The End of Christianity: Finding a Good God in an Evil World, B&H Publishing Group, Nashville 2009), a Tova Forman przekonuje, że teoria inteligentnego projektu lepiej radzi sobie z problemem zła niż darwinizm (por. T. Forman, To Address the Problem of Evil, Intelligent Design Is Better Situated than Darwinism, „Evolution News & Science Today” 2024, June 24 [dostęp: 14 VIII 2024].
Literatura:
1. Delfino R.A., Naturalizm metodologiczny i ewolucja, tłum. R. Lizut, w: Ewolucjonizm czy kreacjonizm, red. Jaroszyński, „Przyszłość Cywilizacji Zachodu”, Fundacja „Lubelska Szkoła Filozofii Chrześcijańskiej”, Lublin 2008, s. 137–156 [dostęp: 13 VIII 2024].
2. Delfino R.A., Replacing Methodological Naturalism, „Metanexus” 2007, 24 May [dostęp: 13 VIII 2024].
3. Dembski W.A., Ewert W., The Design Inference: Eliminating Chance through Small Probabilities, 2nd ed., revised and expanded, Discovery Institute Press, Seattle 2023.
4. Dembski W.A., The End of Christianity: Finding a Good God in an Evil World, B&H Publishing Group, Nashville 2009.
5. DeWolf D.K., West J.G., Luskin C., Intelligent Design Will Survive Kitzmiller v. Dover, „Montana Law Review” 2007, Vol. 68, s. 7–57 [dostęp: 13 VIII 2024].
6. Forman T., To Address the Problem of Evil, Intelligent Design Is Better Situated than Darwinism, „Evolution News & Science Today” 2024, June 24 [dostęp: 14 VIII 2024].
7. Kojonen E.V.R., The Compatibility of Design and Evolution, „Palgrave Frontiers in Philosophy of Religion”, Palgrave Macmilan 2021.
8. Kojonen E.V.R., The Intelligent Design Debate and the Temptation of Scientism, „Routledge Science and Religion Series”, Routledge, London and New York 2016.
9. Meyer S.C., DNA a pochodzenie życia. Informacja, specyfikacja i wyjaśnienie, tłum. D. Sagan, „Filozoficzne Aspekty Genezy” 2005/2006, t. 2/3, s. 133–215, https://doi.org/10.53763/fag...27.
10. Meyer S.C., Powrót hipotezy Boga. Trzy odkrycia naukowe ujawniające celowość Wszechświata, tłum. A. Gomola, „Summa”, Fundacja Prodoteo, Warszawa 2022.
11. Meyer S.C., Scientific and Philosophical Introduction: Defining Theistic Evolution, w: Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017, s. 33–60.
12. Meyer S.C., Nelson P.A., Should Theistic Evolution Depend on Methodological Naturalism?, w: Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017, s. 561–592.
13. Monton B., An Atheistic Defence of Christian Science, „European Journal for Philosophy of Religion” 2013, Vol. 5, No. 3, s. 43–54, https://doi.org/10.24204/ejpr.v5i3.218.
14. Moreland J.P., How Theistic Evolution Kicks Christianity Out of the Plausibility Structure and Robs Christians of Confidence that the Bible Is a Source of Knowledge, w: Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017, s. 633–658.
15. Sagan D., Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 1, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 11 października [dostęp: 30 X 2024].
16. Sagan D., Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 2, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 16 października [dostęp: 30 X 2024].
17. Sagan D., Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 3, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 18 października [dostęp: 30 X 2024].
18. Sagan D., Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 4, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 23 października [dostęp: 30 X 2024].
19. Sagan D., Czy scjentyzm wodzi zwolenników teorii inteligentnego projektu na pokuszenie? Część 5, „W Poszukiwaniu Projektu” 2024, 25 października [dostęp: 30 X 2024].
20. Sagan D., Istota teorii inteligentnego projektu, kreacjonizm i wiara w Boga, „W Poszukiwaniu Projektu” 2020, 28 sierpnia [dostęp: 13 VIII 2024].
21. Sagan D., Metodologiczno-filozoficzne aspekty teorii inteligentnego projektu, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 6, Instytut Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2015.
22. Sagan D., Spór o możliwość wykrywania projektu w naukach przyrodniczych, „Scientia et Fides” 2015, Vol. 3, No. 1, s. 87–113, https://doi.org/10.12775/SetF.2015.009.
23. Sagan D., The Nature of Design Inference and the Epistemic Status of Intelligent Design, „International Philosophical Quarterly” 2019, Vol. 59, No. 1, s. 37–55, https://doi.org/10.5840/ipq20181220121.
24. Theistic Evolution: A Scientific, Philosophical, and Theological Critique, eds. J.P. Moreland, S.C. Meyer, C. Shaw, A.K. Gauger, W. Grudem, Crossway, Wheaton 2017.
25. Wells J., The Politically Incorrect Guide to Darwinism and Intelligent Design, Regnery Publishing, Inc., Washington, DC. 2006.