Swojego czasu rozważałem, co musiałoby się stać, aby teoria inteligentnego projektu odniosła sukces. Jasne było, że jest to intelektualne i naukowe podejście, które musi się rozwijać, co ‒ ku mojej uciesze ‒ miało i ma miejsce. Jednak zastawiałem się również nad czymś przełomowym, co mogłoby przynieść skutki niczym upadek muru berlińskiego – tak dogłębne, że nic później nie byłoby już takie samo. Zrozumiałem, że przełom mogłaby stanowić sytuacja, kiedy znani ateiści zaczęliby się nawracać na podstawie świadectw empirycznych na rzecz istnienia projektu w Kosmosie.
Wkrótce po moich rozważaniach Antony Flew, który był najbardziej znanym ateistycznym naukowcem w anglojęzycznym świecie do czasu, gdy pozycję tę zajął Richard Dawkins, ogłosił, że na podstawie świadectw inteligentnego projektu zaczął wierzyć w Boga (rozumianego w sposób deistyczny, a nie jako pełnoprawny etyczny monoteizm). Zadawałem sobie pytanie: czy to może być początek upadku wspomnianego muru berlińskiego? Szybko jednak przestałem się łudzić, gdyż przeczytałem, że „The New York Times” i inne media szybko zlekceważyły nawrócenie Flew, które zostało odebrane jako osobliwa zmiana poglądów starszego człowieka (miał ponad 80 lat, kiedy odszedł od ateizmu). Flew, który nadal był w pełni sił umysłowych, wbrew temu, co głosili jego krytycy (rozmawiałem z nim przez telefon w 2006 roku), wkrótce został zmarginalizowany, a jego nawrócenie w żadnym stopniu nie wywarło wpływu, jaki mogłoby wywrzeć.
Miałem jednak dobre przeczucie na temat odrzucenia naturalizmu darwinowskiego przez uznanych uczonych i skutków, jakie może to przynieść: stworzenia przestrzeni konceptualnej dla teorii inteligentnego projektu i jej ostatecznego triumfu. W 2011 roku byliśmy świadkami tego, jak biolog molekularny z Uniwersytetu w Chicago, James Shapiro, przeprowadził gruntowną analizę darwinowskiego ujęcia ewolucji z tak niezwykłą energią i wnikliwością, że nawet teoretykom projektu ciężko jest temu dorównać (moją recenzję jego książki Evolution: A View from the 21st Century [Teoria ewolucji w XXI wieku] można przeczytać tutaj; moją rozmowę z Jamesem Shapiro na jego forum tutaj).
Najbardziej zaskakująca dekonwersja
Thomas Nagel, za sprawą swojej właśnie wydanej książki Umysł i kosmos, stał się kolejnym dezerterem w obozie naturalizmu darwinowskiego1. Ta niewielka (zaledwie 130-stronicowa [polski przekład liczy 120 stron – przyp. tłum.]) książka wydana [w oryginale] przez Oxford University Press opatrzona podtytułem Dlaczego neodarwinowski materializm jest niemal na pewno fałszywy, stanowi najbardziej niepokojące (dla darwinistów) odejście od naturalizmu darwinowskiego, jakie miało miejsce do tej pory. Wciąż nie jest to wspomniany upadek muru berlińskiego, ale po przeczytaniu tej książki nie sposób nie dostrzec takiej możliwości gdzieś w oddali.
Ponieważ teoria inteligentnego projektu nadal ma dużo więcej krytyków niż zwolenników i wciąż jest marginalizowana przez media oraz główny nurt nauki, bardzo łatwo teoretykom projektu popaść w narrację apokaliptyczną. Chęć wyrwania się z oków opresyjnej i potężnej większości to naturalna skłonność, zwłaszcza gdy postrzega się autorytet tej większości jako niesprawiedliwy i bezzasadny. Dlatego też muszę kontrolować moje zapędy, kiedy piszę o upadku muru berlińskiego (swoją drogą, miałem wuja, ciotkę i kuzynów, którzy żyli w Berlinie Wschodnim w tamtym czasie, jak również rodzinę w Polsce, więc moje zainteresowanie niegdysiejszym zespołem umocnień w Berlinie nie jest czysto hipotetyczne). Jednak Thomas Nagel to wiodący amerykański intelektualista, a jego otwarta dekonstrukcja naturalizmu darwinowskiego jest tym rodzajem krytyki, który wraz z innymi tego typu tekstami ostatecznie ukaże prawdę o dziedzictwie Darwina.
Nagel jest filozofem na Uniwersytecie w Nowym Jorku. Teraz ma ponad 70 lat [w momencie publikacji tego tekstu jest już po osiemdziesiątce – przyp. tłum.] i w swojej dziedzinie od dawna odgrywa ważną rolę – jego eseje stanowiły lektury obowiązkowe z pewnością wtedy, kiedy sam studiowałem filozofię na początku lat dziewięćdziesiątych. Najpopularniejszy esej Nagela Jak to jest być nietoperzem?2 stanowi redukcjonistyczne podejście do umysłu, a jego książki Pytania ostateczne (Cambridge, 1979)3 i Widok znikąd (Oxford, 1986)4 można było znaleźć w plecakach wielu moich kolegów ze studiów.
Czytając ostatnią książkę Nagela, czułem się, jakbym odgrywał rolę Petera Fincha w filmie Sieć z 1976 roku, gdzie bohater wykrzykuje: „Jestem cholernie wkurzony i już tego dłużej nie zniosę” (w tym słynnym monologu Finch mówi również „Jestem człowiekiem, moje życie ma wartość” – są to niezwykle ważne słowa, zwłaszcza trzy lata po głośnym procesie Roe kontra Wade; monolog można obejrzeć tutaj). Teraz Nagel w książce Umysł i kosmos, w przeciwieństwie do Fincha z filmu Sieć, jest opanowany i spokojny, jednak nadal pozostaje nieugięty w przekonaniu, że despotyzm darwinistów musi się skończyć. Być może mając w pamięci słowa Richarda Dawkinsa, który głosił, że „gdy spotykasz kogoś, kto nie wierzy w ewolucję, to masz do czynienia z człowiekiem niewykształconym, tępym, lub pomylonym”5, Nagel pisze:
Zdaję sobie sprawę, że tego rodzaju wątpliwości [na temat naturalizmu darwinowskiego] wzbudzą oburzenie wielu, wynika to jednak z tego, że niemal wszyscy w naszej świeckiej kulturze zmuszeni są do uznawania reduktywnego programu badawczego za świętość, gdyż nic innego rzekomo nie zasługuje na miano nauki6.
Nagel trafił w punkt. To właśnie groźba zostania uznanym za pseudonaukowca sprawia, że darwinizm – którego podstawy są wyraźnie wątpliwe – nadal utrzymuje się przy życiu (z pewnością nie jest to zasługa danych empirycznych). Podobne zjawisko można było zaobserwować w dawnym komunistycznym bloku wschodnim. Wiele osób po cichu kwestionowało marksizm-leninizm. Jednak gdyby ktoś wyraził swoje wątpliwości na głos, zostałby uznany za rewolucjonistę. Ludzie więc milczeli. Pamiętam, jak David Berlinski, znany sceptyk darwinizmu, powiedział mi o grupie czytelniczej na jednym z wydziałów Massachusetts Institute of Technology, gdzie badacze czytali jego prace, ale robili to sub rosa, gdyż inaczej musieliby mierzyć się z gniewem darwinistów.
W książce Umysł i kosmos Nagel oznajmia darwinistom, że ich taktyki represyjne prowadzące do wymuszania posłuszeństwa okazały się w jego przypadku nieskuteczne i jeśli jego przykład zainspiruje innych, to również w ich przypadku nacisk darwinistów będzie nieskuteczny. Jakiż wspaniały podtytuł ma ta książka: Dlaczego neodarwinowski materializm jest niemal na pewno fałszywy. Mamy tutaj do czynienia z wyzwaniem. No dalej, spróbujcie, śmiało, ześlijcie na mnie gniew oddanych uczniów Darwina. Amerykański filozof ukazuje, że król jest nagi. Nagel pisze:
Od dłuższego już czasu materialistyczny scenariusz powstania życia (naszego i innych organizmów, razem ze standardową wersją sposobu działania procesu ewolucyjnego) jest dla mnie trudny do przyjęcia. Im więcej szczegółów na temat chemicznych podstaw życia i zawiłości kodu genetycznego poznajemy, tym bardziej standardowy historyczny scenariusz traci na wiarygodności. To, rzecz jasna, opinia człowieka, który rozczytuje się w literaturze objaśniającej odkrycia współczesnej nauki laikom. Być może literatura ta pozwala sobie bez mrugnięcia okiem upraszczać obraz sytuacji, przez co nie uwzględnia najbardziej wyrafinowanych wątków myśli naukowej w tych dziedzinach. Wydaje mi się jednak, że w postaci, w jakiej zwykle się ją przedstawia, obowiązująca obecnie ortodoksja na temat kosmicznego porządku jest wynikiem przyjęcia niepopartych dowodami założeń, przez co kłóci się ze zdrowym rozsądkiem7.
„Przytłaczające dowody”
Darwiniści prowadzą dziś wiele stron internetowych, gdzie eksperci rozprawiają o tym, jak wspaniała jest darwinowska ewolucja, a laicy (rzecz jasna, gorzej poinformowani niż Nagel) odpowiadają na to zachwytami, jak cudownie eksperci owi wyjaśnili im teorię ewolucji, odrzucając wszelkie wątpliwości i przedstawiając ją jako teorię obowiązkową dla każdego jasno myślącego człowieka, więc tylko ci, którzy są związani z religijnym fundamentalizmem, mogliby ją podważać. I oto Nagel mówi darwinistom, że to im zrobiono pranie mózgu. Wspaniale być tego świadkiem. Darwinizm nie zawdzięcza swojej długotrwałej pozycji przytłaczającym „dowodom”, których mu brak (miałem tak dość tego, jak bardzo darwiniści nadużywali sformułowania „przytłaczające dowody” [ang. overwhelming evidence], że aż wykupiłem domenę o nazwie overwhelmingevidence.com), ale swojej zdolności do przytłaczania łatwowiernych laików. Gdy tylko cień wątpliwości wedrze się w szeregi tej grupy, ich teoria okaże się nietrwała. Tym samym sceptycyzm Nagela może odegrać kluczową rolę w ostatecznym obaleniu darwinizmu.
Ale pomówmy o samej książce. Nagel to filozof, i to filozof bardzo skrupulatny, a jego książka to filozoficzna analiza naturalizmu darwinowskiego i porażki tego ujęcia w wyjaśnieniach nie tylko początków i rozwoju życia, ale również ludzkiej świadomości, ludzkiego poznania i moralności. U podstaw argumentów Nagela leży zasada „nie ma nic za darmo”. Co prawda on nigdy tak tego nie ujmuje, ale jest to przekonanie, że przyczyna musi mieć większe możliwości niż skutki jej działania, a mechanistyczne procesy fizyki, chemii i darwinowskiej biologii, w stopniu, w jakim je poznaliśmy, po prostu nie są w stanie wyjaśnić początków życia i jego dalszego rozwoju (w tym również ludzkiej świadomości, poznania i moralności).
Motywem, który przewija się przez całą książkę, jest pogląd, że nasza inteligencja, jak również – możliwa dzięki niej – pojmowalność świata muszą być traktowane poważnie i nie mogą być pomijane, tak jak czyni to naturalizm darwinowski, dla którego jest to tylko kwestia przypadku w historii życia. Dla Nagela inteligencja i pojmowalność świata stanowią warunki wstępne uprawiania nauki, więc uznawanie ich za nieistotne zagadnienia jest nieuzasadnione. Właśnie dlatego, że świat (czyli Kosmos) jest uporządkowanym miejscem możliwym do zrozumienia za sprawą naszej inteligencji, kategorie konceptualne, za pomocą których go rozumiemy, muszą rozważać inteligencję, bez całkowitego jej eliminowania (jak czynią to materialiści eliminacyjni) lub sprowadzania jej do czysto przyrodniczych i nieinteligentnych procesów (jak robią materialiści redukcjonistyczni).
Nagel jest bardzo stanowczy w swojej krytyce naturalizmu darwinowskiego i pokazywaniu, że świat/Kosmos to o wiele bogatsze miejsce, niż mogłoby się wydawać materialistom. Przypomina mi tym samym ostre krytyki naturalizmu Phillipa Johnsona z lat dziewięćdziesiątych (zob. książki Johnsona Darwin przed sądem i Reason in the Balance [Rozum w równowadze]). Nagel jest natomiast zdecydowanie mniej przekonujący w kwestii alternatywy, którą proponuje. Jeżeli naturalizm darwinowski jest fałszywy, to co jest prawdziwe? Nagel nie odpowiada na to pytanie poprzez odwołanie się do teorii inteligentnego projektu, ale próbuje wskazać trzecią drogę.
Trzecia droga
Chciałbym się tutaj na chwilę zatrzymać, ponieważ widziałem to wielokrotnie w przeszłości. Mówię o myślicielach, nawet tych znanych i poważanych, którzy dostrzegają problemy naturalizmu darwinowskiego, ale potem odwracają się również od teorii inteligentnego projektu. O co tu chodzi? Czyżby teoria inteligentnego projektu nie była wystarczająco wiarygodna, by przekonać tych uczonych, więc szukają oni odpowiedzi gdzie indziej? Choć jestem zwolennikiem tej koncepcji, obserwowałem to zjawisko, więc myślę, że mogę obiektywnie stwierdzić, że problem nie tkwi w teorii ID. Nadal nie uważam, aby z samą teorią inteligentnego projektu było coś nie tak. Nawet jeżeli zarzuca się jej, że jest niedostatecznie rozwiniętą koncepcją, należałoby się spodziewać, że uczeni, którzy zwątpili w darwinizm i jedynie nieśmiało spoglądają w kierunku teorii ID, przedstawią jakieś wyraźne kryteria dotyczące tego, czego oczekiwaliby od koncepcji ID, zanim będą gotowi się zadeklarować i zaangażować. Jednak coś takiego nigdy nie ma miejsca. Darwinowskimi sceptykami, którzy nie są gotowi, by zaakceptować teorię inteligentnego projektu, kierują – w każdym znanym mi przypadku – nie obawy empiryczne czy teoretyczne wobec teorii ID, a przekonania światopoglądowe.
Weźmy na przykład Paula Daviesa. To znany pisarz naukowy, laureat Nagrody Templetona i ogólnie mądry facet, jednak i tak wciąż wykręca się od przyjęcia teorii ID (zarówno ja, jak i Phillip Johnson rozprawialiśmy z nim na ten temat). W swojej książce dotyczącej pochodzenia życia, The Fifth Miracle [Piąty cud], Davies jasno stwierdza, że istniejąca teoria nie stanowi odpowiedzi na to zagadnienie, jednak zaznacza również, że nie opowiada się po stronie teorii inteligentnego projektu. Zamiast tego będzie szukał nowych zasad lub praw, które mogłyby przynieść wyjaśnienie pochodzenia złożonych, pełnych informacji struktur życia.
Nagel przyjmuje to samo podejście, jednak w przejrzystszy sposób niż inni wyjaśnia swoją decyzję. Na obwolucie książki czytamy, że zamiast materializmu sugeruje, że „w dziejach przyrody działają także inne zasady – zasady rozwoju porządku, które w swej formie logicznej są teleologiczne raczej niż mechanistyczne”. Redaktor, który przygotował tę obwolutę, trafnie podsumował proponowaną przez Nagela alternatywę stanowiącą próbę znalezienia trzeciej drogi pomiędzy darwinowskim naturalizmem/materializmem a teorią inteligentnego projektu. Jednak redaktor ów nie zauważył, że takie odwoływanie się do nowych, jeszcze nieodkrytych zasad jest wysoce spekulatywne i pozbawione racjonalnego uzasadnienia.
W swojej książce Nagel jest przynajmniej bezpośredni na temat tego, co motywuje go do poszukiwania wspomnianej trzeciej drogi. Davies i inni zazwyczaj tłumaczą się, że obierają tę drogę, bo jest ona naukowa. Jednak Nagel jest filozofem, i to filozofem bardzo wnikliwym, więc dobrze zdaje sobie sprawę z tego, co robi i dlaczego. Nagel kieruje się w stronę tych nieznanych (i być może niemożliwych do poznania) zasad teleologicznych z powodu swojej „alergii” na teizm. Pisze o tym otwarcie: „Upodobanie immanentnego, naturalistycznego wyjaśnienia [czyli zasad teleologicznych] idzie u mnie w parze z ateizmem”8. W innym miejscu mówi o tym, że sam „intelektualnie preferuje ten niepodparty dowodem wariant” dążenia do „ideału odkrycia pojedynczego porządku natury, jednoczącego wszystko na bazie zbioru wspólnych elementów i zasad”9.
Cóż, „preferencje” i „ideały”, czymkolwiek by były, nie mogą stanowić podstaw ani nie zastępują danych empirycznych. Ponadto alternatywa dla darwinowskiego naturalizmu i teorii inteligentnego projektu, której chciałby Nagel, na razie pozostaje jedynie spekulatywną możliwością, nie w pełni sformułowaną propozycją, której wartość można byłoby oceniać. Można by argumentować, że Nagel poszukuje odpowiedzi na naprawdę wielkie pytania, a aktualny stopień rozwoju nauki i nasze rozumienie tych pytań są wciąż zbyt małe, więc ma on prawo do takiego stanowiska. Taki argument byłby słuszny, gdyby alternatywy nie były bardziej rozwinięte. Ale nie o to tutaj chodzi.
Darwinowska ewolucja to bardzo dobrze określona teoria. Została sprawdzona i owego sprawdzianu nie przeszła pomyślnie, jak słusznie zauważa Nagel. Nie chodzi o to, że darwinowskie ujęcie ewolucji jest kompletnie błędne. Ale raczej o to, że stanowi ona jedynie małą część większej całości, a zakres działania mechanizmu doboru naturalnego został zdecydowanie wyolbrzymiony, więc potencjał twórczy w jakiejkolwiek teorii biologicznych początków powinien zostać ulokowany gdzie indziej. Nagel poszukuje pewnych nieznanych i jeszcze nieodkrytych zasad, na temat których, jak dotąd, nic nie wiemy. Ale dlaczego poszukuje on rozwiązania, które właściwe ma pod ręką w postaci rozwiniętej teorii inteligentnego projektu? Nagel uważa, że teoretycy projektu zasługują na wdzięczność za ich osiągnięcia w podkreślaniu problemów darwinizmu. Jednak w żadnej części książki filozof nie wspomina nawet o pozytywnych propozycjach w ramach teorii ID, takich jak wykrywanie projektu, ograniczenia informacji czy limity ewoluowalności.
Moje największe rozczarowanie książką Nagela
Najbardziej w lekturze książki Umysł i kosmos rozczarowało mnie to, że w gruncie rzeczy Nagel nadal pozostaje uwięziony w ramach mechanistycznego postrzegania natury, nawet pomimo jego własnych obiekcji wobec tegoż podejścia. Pragnie naturalizmu bogatszego niż ten zaproponowany przez Darwina, a teoria ID jest spójna z takim bogatszym ujęciem naturalizmu (piszę o tym od lat – jak choćby we wstępie do Nic za darmo z 2002 roku [książka zostanie opublikowana przez wydawnictwo Fundacji En Arche – przyp. tłum.] czy w rozdziale poświęconym naturalizmowi w The Design Revolution [Rewolucja projektu], 2004). Jednak Nagel uważa, że intencjonalność – którą odróżnia od teleologii – nieuchronnie prowadzi do dualistycznego oraz niekompletnego przedstawienia natury i jest to wizja, której próbuje zapobiec, i dlatego poszukuje odpowiedzi pośród zasad teleologicznych (jakiekolwiek by one były).
Przez całą książkę spotykamy takie słowa, jak „jednolita”, „kompleksowa”, „całościowa”, w odniesieniu do ujęcia natury, za pomocą którego Nagel chciałby wyjaśnić początki życia, jego rozwój, jak i jego następstwa (świadomość, poznanie, moralność). Takie postulaty są same w sobie słuszne, jednak szczerze wątpię, że kiedykolwiek je osiągniemy w jakiejś złożonej kwestii. Dysponuję na przykład kompleksowym i całościowym zrozumieniem 12 liczb, które odpowiadają za godziny dnia. Jednak w większości przypadków nasza wiedza na dany temat nigdy nie jest kompleksowa i wyczerpująca. Dlaczego zatem miałoby to stanowić zarzut wobec teorii inteligentnego projektu?
To nietrafiony zarzut, że teoria inteligentnego projektu jest w jakimś stopniu niekompletna, ponieważ stosuje pojęcie umysłu, którego nie potrafi wyjaśnić. Zaznaczyłem przed chwilą, że Nagel pozostaje uwięziony w ramach mechanistycznego rozumienia natury. Choć odrzuca teorię Darwina, nadal jest ewolucjonistą, który uważa, że stanowimy wynik długotrwałego, naturalnego – choć niedarwinowskiego – procesu. Oczywiście, pozostaje aktualne pytanie, czy i w jakim stopniu darwinowska ewolucja w ogóle miała miejsce, i pytanie dotyczące świadectw empirycznych, na podstawie których ludzie wierzą w darwinizm. Jednak nawet jeśli przyjmiemy, że kompleksowo rozumiany proces ewolucji prowadzącej od monady do człowieka10 rzeczywiście miał miejsce, to dlaczego scenariusz, w którym intelekt potencjalnie działa za sprawą procesów ewolucyjnych, miałby być postrzegany jako niewystarczający, w jakiś sposób gorszy od proponowanych przez Nagela procesów teleologicznych?
Uważam, że problem Nagela tkwi w tym, że pozostaje on wierny mechanistycznemu postrzeganiu nauki, w ramach którego jej faktyczne podstawy określają fizyka i chemia, ale nie informacja. I choć Nagel przytacza „bogate informacyjnie” struktury biologiczne jako powody zwątpienia w teorię Darwina, to pomija on fakt, że właśnie informacyjna charakterystyka tychże struktur stanowi podstawę do postrzegania ich jako produktów inteligentnego projektu. Nauka, w której informacja nie stanowi fundamentalnej kategorii, będzie z konieczności związana z jakąś formą ewolucji, w której informacja musi powstawać stopniowo za sprawą informacyjnie prostszych przodków. Taka właśnie zdaje się być wizja nauki Nagela.
Problem tkwi w tym, że informacja rzeczywiście stanowi fundamentalną kategorię nauki, której nie sposób wyjaśnić za pomocą procesów samoistnego i stopniowego powstawania. Zachowanie informacji, której wraz z moimi współpracownikami dowodziliśmy przez ostatnie pięć lat w Evolutionary Informatics Lab (link prowadzi do strony zawierającej nasze publikacje), pokazuje, że informacja w organizmach żywych nigdy nie jest tworzona przez procesy materialne, a jedynie na nowo organizowana, oraz że, tak naprawdę, problem wyjaśnienia informacji biologicznej jedynie nasila się, gdy próbuje się ją wytłumaczyć poprzez procesy materialne.
W tym momencie Nagel mógłby powiedzieć, że jedynie potwierdziliśmy jego tezę i że potrzebne są pewne głębsze zasady teleologiczne, by wyjaśnić obecność informacji w strukturach biologicznych. Jednak w rzeczywistości dowiedliśmy czegoś zupełnie odwrotnego, ponieważ nie ma żadnego przypadku, w którym abstrakcyjne zasady tworzyłyby taką informację – wiemy natomiast, że inteligencja jest w stanie ją wytworzyć. Nagel w pewnym stopniu nadal jest przywiązany do hierarchicznego redukcjonizmu Richarda Dawkinsa, w ramach którego świat jest postrzegany jako system hierarchicznych poziomów, w którym każdy poziom składa się z jednostek znajdujących się niżej na skali. Problem polega na tym, że informacja, którą obserwujemy w biologii, nie może być rozumiana w taki hierarchiczny sposób. Informacja jest holistyczna, a jej wyjaśnienie – oprócz wyjaśnienia, w którym powstała za sprawą inteligencji – jest zawsze przeformułowywaniem wcześniejszych informacji, które mogą być tak samo złożone i trudne do wyjaśniania jak rzeczona informacja.
Oznacza to, że prezentowana przez Nagela wizja jednolitości, kompleksowości i całościowości jest skazana na porażkę. Bo dlaczegóż miałoby być inaczej? Matematycy również dążyli kiedyś do zupełności swoich teorii, w nadziei, że możliwe jest dowiedzenie wszystkich prawd matematycznych. Dopiero Kurt Goedel pokazał, że ta nadzieja to mrzonka oraz że niektóre prawdy matematyczne na zawsze pozostaną poza granicami naszych metod dowodzenia. Jednak ten brak kompleksowości w matematyce nie oznaczał całkowitej śmierci tej dziedziny. Co więcej, można nawet stwierdzić, że największe osiągnięcia matematyczne miały miejsce właśnie w następstwie dzieł Goedela.
Marzenie o kompleksowości
Pragnienie kompleksowości Nagela, podobnie jak pragnienie pewności Kartezjusza to jedynie górnolotne postulaty. Nikt z nas nie jest Bogiem i nigdy nie będzie. Jesteśmy określonymi istotami rozumnymi, których wiedza zawsze będzie ograniczona. Zebrane przez nas dane empiryczne sugerują, że w strukturach biologicznych zawarta jest pewna informacja, która jest wynikiem działania inteligencji. Takie wyjaśnienie będzie, rzecz jasna, niekompletne, ponieważ nie jesteśmy w stanie wejść w umysł tegoż intelektu, który to zaprojektował, i całkowicie go zbadać (jednak możemy wysuwać wnioski na jego temat, takie jak to, że mamy do czynienia z superintelektem, który wie bardzo wiele na temat nanoinżynierii, zwłaszcza w obszarze biologii molekularnej komórki).
Podsumowując, szczerze podobała mi się nowa książka Nagela. Autor zasługuje na słowa pochwały za przedstawioną w niej krytykę naturalizmu darwinowskiego i podkreślanie druzgocącej porażki tego ujęcia w wyjaśnianiu świadomości, poznania i moralności. Nagel to filozof i jego książka jest filozoficzna, więc czytelników czeka wspaniały przegląd największych problemów filozoficznych od samego mistrza tej sztuki. Słabością publikacji jest to, że Nagel nie podąża logiką inteligentnego projektu i ucieka się do teorii ID tylko w poszukiwaniu krytyki darwinowskiej ewolucji, uparcie unikając rozważenia, dlaczego ta krytyka w ogóle powstała i jaką alternatywę proponuje. I ta porażka – z czym Nagel sam by się zgodził, choć nazwałby to inaczej – wynika z alergii Nagela na teizm i z jego ateistycznych przekonań.
William A. Dembski
Oryginał: Defecting from Darwinian Naturalism: A Review of Thomas Nagel’s Mind & Cosmos, „Evolution News & Science Today” 2012, November 5 [dostęp 03 III 2021].
Przekład z języka angielskiego: Dariusz J. Skotarek
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 03.03.2021
Przypisy
- Por. T Nagel, Umysł i kosmos. Dlaczego neodarwinowski materializm jest niemal na pewno fałszywy, tłum. M. Bartosik, „Perspektywy Nauki”, Warszawa 2021 (przyp. tłum.).
- T. Nagel, Jak to jest być nietoperzem?, w: tegoż, Pytania ostateczne, tłum. A. Romaniuk, Warszawa 1997, s. 203–219 (przyp. tłum.).
- Nagel, Pytania ostateczne, (przyp. tłum.).
- T. Nagel, Widok znikąd, tłum. C. Cieśliński, Warszawa 1997 (przyp. tłum.).
- Są to często cytowane słowa Dawkinsa, pochodzące z napisanej przez niego recenzji książki Maitlanda Edeya i Donalda Johnsona Blueprints dla „New York Times Book Review”. Patrz: K. Jodkowski, Zasadnicza nierozstrzygalność sporu ewolucjonizm-kreacjonizm, „Przegląd Filozoficzny – Nowa Seria” 2012, R. 21, nr 3(83), s. 205 [201–222] (przyp. tłum.).
- Nagel, Umysł i kosmos, s. 14 (przyp. tłum.).
- Nagel, Umysł i kosmos, s. 12–13 (przyp. tłum.).
- Nagel, Umysł i kosmos, s. 86 (przyp. tłum.).
- Nagel, Umysł i kosmos, s. 30 (przyp. tłum.).
- Jest to nawiązanie autora do książki Michaela Ruse’a Monad to Man: The Concept of Progress in Evolutionary Biology, Cambridge 2009 (przyp. tłum.).