Nota redakcyjna: specjalnie dla czytelników strony wp-projektu przedstawiamy odpowiedzi na pytania zadane znanym teoretykom projektu.
Dziś pytanie nr 9
W społeczności uczonych występuje duża niechęć do uznania teorii inteligentnego projektu za pełnoprawną koncepcję naukową. Co jest tego głównym powodem?
Douglas Axe:
Wielu wielkich myślicieli w społeczności naukowej akceptuje ID jako pełnoprawną koncepcję naukową. W naukowym establishmencie dominuje jednak program ateistyczny/ humanistyczny/ naturalistyczny/ fizykalistyczny, a jego strażnicy pozostaną mu wierni. Światopogląd stroi się tutaj w szaty nauki.
Jonathan Bartlett:
Trudno jest zaakceptować fakt, że dawniej wierzyliśmy w błędną wizję przyrody. A o to właśnie prosimy ludzi. Wyobraźmy sobie na przykład moment, kiedy po raz pierwszy wygłoszono opinię, że Ziemia nie stanowi centrum Wszechświata. Obecnie trudno nam pojąć, jak wielki był to szok intelektualny dla ludzi żyjących w tamtym czasie. Wierzono wtedy, że fizyka zależy od naszego położenia we Wszechświecie. Rzeczy spadają, gdy są blisko ziemi (dlatego nie unosimy się w powietrzu), ale kiedy są daleko od ziemi, tak się nie dzieje (dlatego gwiazdy pozostają na swoim miejscu). Stwierdzenie, że Ziemia nie jest centrum Wszechświata, oznaczało, że ludzie jednak mylili się co do wszystkich tych idei, a sądzili, że mają rację. Prawie wszystkie ówczesne podstawy fizyki zostały odrzucone. Trzeba było Newtona, żeby to poskładać.
Podobnie, jeśli teoria inteligentnego projektu jest prawdziwa, oznacza to, że spora część przekonań o pochodzeniu życia jest po prostu błędna. Ponadto nie mamy wielu odpowiedzi, którymi można łatwo uzupełnić luki. Musimy więc na nowo nauczyć się nie tylko podstawowych faktów, ale nawet tego, jak zdobywać wiedzę w określonych dziedzinach. Ludzie nie lubią takich zmian. Czują się nieswojo, myśląc, że tak wiele rzeczy, których byli pewni, jest zwyczajnie nieprawdziwych.
Günter Bechly:
Sądzę (i wiem z własnego doświadczenia), że głównym powodem jest żenująca nieznajomość rzeczywistych argumentów teorii inteligentnego projektu (które nie są takie, jak przedstawia się je w ramach antypropagandy w mediach publicznych) i przyjęte z góry dogmatyczne przywiązanie do naturalizmu metodologicznego, a nawet ontologicznego. Naturalizm, a zwłaszcza materializm ‒ z definicji wykluczają nawet samą możliwość inteligentnej przyczynowości w przyrodzie, co jest dalekie od ideału obiektywnej działalności naukowej. Bardzo wymowne słowa padły z ust biologa ewolucyjnego Richarda Lewontina, który przyznał: „Mamy aprioryczne zobowiązanie – zobowiązanie względem materializmu. Nie chodzi o to, że metody i instytucje naukowe zmuszają nas w jakiś sposób do przyjęcia materialnego wyjaśnienia świata zjawisk. Wprost przeciwnie, to nasze aprioryczne przywiązanie do przyczyn materialnych zmusza nas do stworzenia aparatu badawczego i zestawu pojęć, które dostarczają wyjaśnień materialistycznych, bez względu na to, jak sprzecznych z intuicją czy niezrozumiałych dla niewtajemniczonych. Co więcej, ten materializm jest absolutny, ponieważ nie możemy pozwolić, by boska stopa przekroczyła nasz próg”.
Ze względu na to, że w biologii wyjaśnienia teleologiczne spotykają się z wrogością, wielu biologów boi się wypowiadać na ten temat otwarcie, nawet jeśli tak naprawdę zgadzają się oni z krytyką neodarwinizmu i są przychylni argumentom na rzecz projektu w przyrodzie. Jak sam dotkliwie się przekonałem, wspieranie teorii inteligentnego projektu może stanowić poważne ryzyko dla kariery w biologii. Po tym, jak publicznie ujawniłem się jako zwolennik ID, koledzy zaczęli mnie unikać i dość brutalnie usunęli ze stanowiska kuratora naukowego w dużym muzeum historii naturalnej w Niemczech. Inni krytycy darwinizmu zostali potraktowani podobnie, jak było choćby w słynnym przypadku Richarda von Sternberga. Może to również wyjaśniać niechęć wielu młodych biologów do zaakceptowania teorii inteligentnego projektu. Niemniej prywatne wiadomości od kolegów przekonały mnie, że wśród „prawdziwych” biologów i paleontologów akademickich jest znacznie więcej odszczepieńców i osób wątpiących w darwinizm niż jego zaciekłych popularyzatorów, jak próbują nam wmówić Richard Dawkins czy Jerry Coyne.
Michael J. Behe:
Powodów jest wiele, ale sądzę, że głównym z nich jest rodzaj zawodowej dumy. Naukowcy i społeczeństwo jako całość przywykli do myślenia, że nauka potrafi całkowicie wyjaśnić strukturę Wszechświata i życia jako skutki działania praw przyrody. Niektórym naukowcom wydaje się, że potrzeba wyjaśnień wykraczających poza prawa przyrody umniejsza status nauki i naukowców. Nauka powinna jednakże podążać za danymi empirycznymi, dokądkolwiek one prowadzą, nie zważając na zawodowe interesy naukowców.
Michael Flannery:
Myślę, że najważniejszym elementem jest filozoficzny bagaż, który do społeczności uczonych wnoszą darwinowskie założenia dotyczące tego, co stanowi naukę. Niektóre już opisałem, na przykład naturalizm metodologiczny. Oznacza to, że owa niechęć nie wynika z rozumu i uczciwego namysłu, ale z uprzedzeń. Teoria ID jest odgórnie wykluczana, ponieważ postrzega się ją jako koncepcję religijną, ale taka jej charakterystyka jest błędna. Świadczy to albo o niezrozumieniu, czym naprawdę jest teoria ID, albo o niechęci do rozważenia jej w sposób obiektywny. Jest to przejaw uprzedzenia, a nie myślenia racjonalnego.
Guillermo Gonzalez:
Powodów jest kilka. Po pierwsze, oponenci teorii inteligentnego projektu w społeczności naukowców uważają, że popełnia ona błąd „Boga w lukach wiedzy”. Ich zdaniem, ilekroć naukowcy nie zdołają wyjaśnić jakiegoś zjawiska w kategoriach naturalistycznych, teoretycy projektu stwierdzają, że „dokonał tego Bóg”. Wielu wierzy (niesłusznie), że w historii nauki luki przyczynowe zostały wypełnione naturalistycznymi wyjaśnieniami naukowymi. Po drugie, adwersarze ID sądzą, że teoretycy inteligentnego projektu usiłują w nieuczciwy sposób przemycić kreacjonizm z powrotem do nauki, ponieważ ukrywają swoje prawdziwe intencje. Po trzecie, twierdzą, że teoretycy ID nie sformułowali żadnych przewidywań (co także nie jest prawdą).
Brian Miller:
Wielu naukowców wyznaje filozofię naukowego materializmu, więc ich zdaniem nic w przyrodzie nie może być rezultatem działania inteligencji. W konsekwencji odrzucają oni wszystkie świadectwa istnienia projektu, nawet ich nie rozważając. Zakładają także, że za projekt dostrzegany w biologii muszą być odpowiedzialne naturalne procesy, niezależnie od tego, czy to założenie jest wiarygodne z naukowego punktu widzenia.
David Snoke:
Kwestionowałbym założenie, że „społeczność naukowa” jest zjednoczona przeciwko teorii inteligentnego projektu. W mojej dziedzinie fizyki często spotykam naukowców, którzy są teistami lub deistami i uważają, że za światem przyrody stoi projektant. Jest jednak jasne, że większość biologów sprzeciwia się ID z kilku powodów. Po pierwsze, jak stwierdziłem w odpowiedzi na pytanie 3, niektórzy ludzie są jawnie przeciwni religii. Inni nie są jej przeciwnikami, ale obawiają się, że jakiekolwiek wprowadzenie idei interwencji spoza sfery naturalnej doprowadzi do upadku nauki i gwałtownego wzrostu przesądności. (Właściwie uważam, że dzieje się odwrotnie – nauka jest podważana, a ludzie zwracają się ku wszelkiego rodzaju dziwnym alternatywom, kiedy widzą, że nauka niewolniczo trzyma się jawnie błędnego stanowiska). Wreszcie, chyba najbardziej powszechnym przypadkiem jest sytuacja, że ludzie wierzą w standardową opowieść darwinowską, ponieważ tego uczono ich w szkole i nigdy nie podają tego w wątpliwość. Tak naprawdę nigdy dogłębnie nie przyjrzeli się argumentom.
Jonathan Wells:
Jeśli przez „społeczność uczonych” rozumiemy wszystkich naukowców, to opinie o teorii inteligentnego projektu są podzielone. Jednak większość współcześnie praktykujących naukowców to filozoficzni materialiści, którzy wierzą, że rzeczywiste są tylko materialne cząstki i działające między nimi siły. Teoria inteligentnego projektu nie jest dla nich pełnoprawną koncepcją naukową, ponieważ jest otwarta na wyjaśnienia niematerialistyczne.
Douglas Axe, Jonathan Bartlett, Günter Bechly, Michael J. Behe, Michael Flannery, Guillermo Gonzalez, Brian Miller, David Snoke, Jonathan Wells