Fundamentalizm i indukcjonizm
W naukach empirycznych, których trzon stanowią nauki przyrodnicze, olbrzymią rolę – jak wskazuje ich nazwa – odgrywa empiria, doświadczenie, czyli wyniki obserwacji i eksperymentów zwane w skrócie faktami empirycznymi. Ale nauka to nie tylko fakty, to także teorie, które umieszczają te wyniki w pewnej całości eksplanacyjnej, nadając im przez to dodatkowy sens i umożliwiając przewidywanie nowych faktów. Jaka istnieje relacja między faktami i teoriami? Laik, ale także wielu przyrodników, sądzi, że fakty empiryczne, czyli wspomniane wyniki obserwacji i eksperymentów, stanowią punkt wyjścia wszelkiego uprawiania nauki, są niezależne od teorii, a nawet że stanowią one fundament nauki.
Idea pierwotności faktów i ich niezależności od teorii widoczna jest w wypowiedzi znanego biologa ewolucyjnego Stephena Jaya Goulda:
Fakty to dane o świecie. Teorie to struktury idei, które te fakty wyjaśniają i interpretują. Fakty nie znikają, gdy naukowcy debatują nad rywalizującymi ze sobą teoriami mającymi je wyjaśnić. Einsteinowska teoria grawitacji zastąpiła teorię Newtonowską, ale jabłka nie zawisły w powietrzu, czekając na rozstrzygnięcie sporu. A istoty ludzkie wyewoluowały ze swoich przodków, małp człekokształtnych, niezależnie od tego, czy zadziałał tu mechanizm zaproponowany przez Darwina, czy jakiś inny, który dopiero zostanie odkryty.S.J. Gould, Ewolucja jako fakt i teoria, w: S.J. Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991, s. 131 [129–140].
Teorie naukowe powinny być z faktami zgodne, a te, które z nimi zgodne nie są, należy porzucić. Pogląd taki nosi nazwę fundamentalizmu. Fundamentaliści, którzy jeszcze niecałe sto lat temu dominowali wśród filozofów zajmujących się refleksją metanaukową, utrzymywali ponadto, że same teorie powinny jakoś wywodzić się z faktów. Ponieważ najczęściej uważali oni, że teorie są uogólnieniem faktów, pogląd przez nich głoszony zwie się indukcjonizmem. Główną grupą filozofów nauki, którzy przed II wojną światową opowiadali się za fundamentalizmem i indukcjonizmem, byli logiczni pozytywiści skupieni przede wszystkim w tak zwanym Kole Wiedeńskim.
Koło Wiedeńskie nie było jednolitą grupą i pierwsze wątpliwości co do fundamentalizmu i indukcjonizmu pojawiały się już u niektórych jego członków (np. u Otto Neuratha). Decydujący cios takim poglądom na terenie filozofii nauki zadał Karl Popper, również wiedeńczyk, ale polemizujący z Kołem. Zwrócił on uwagę, że fakty nie mogą stanowić fundamentu dla nauki, gdyż są uteoretyzowane (na kwestię tę zwracali też uwagę modni kilkadziesiąt lat wcześniej konwencjonaliści francuscy), co znaczy, że teorie decydują o wadze faktów w nauce oraz wpływają, przynajmniej do pewnego stopnia, na znaczenia terminów obserwacyjnych. Fakty nie mogą być również jedynym punktem wyjścia przy poszukiwaniu nowych teorii naukowych.
Teorie z wielu powodów trudno uznać za uogólnienie samych faktów empirycznych. Wyniki obserwacji i eksperymentów są zawsze do pewnego stopnia niedokładne. Zależy to od jakości narzędzi pomiarowych. Gdyby teorie były tylko uogólnieniem zebranych wcześniej faktów, nie mogłyby być od nich dokładniejsze. A są. Przewidywania teorii można wyliczyć z dowolną dokładnością, większą niż pozwalają na to metody i instrumenty pomiarowe. Teorie mają również znacznie większy zasięg niż obserwacje i eksperymenty – zarówno przestrzennie (mogą dotyczyć nawet całego Wszechświata, jak to jest w kosmologii), jak i czasowo (dla przykładu teoria ewolucji mówi o tym, co się działo setki milionów lat temu). Ale przede wszystkim teorie naukowe mówią znacznie więcej niż same fakty. Mówią nawet o tym, czego empirycznie nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Teoria Newtona mówi o siłach przyciągania między ciałami, choć sił tych nikt nigdy nie widział. Astrofizyka mówi o procesach zachodzących we wnętrzach gwiazd. Teoria budowy atomu o składnikach atomów. Filozofowie nauki z tego powodu odróżniają terminy (pojęcia) obserwacyjne i terminy teoretyczne. „Siła grawitacji”, „elektron”, „wnętrze gwiazdy” czy „wszechświat” to są przykłady pojęć teoretycznych. Oczywiste jest, że wiedza o desygnatach tych pojęć nie jest wiedzą obserwacyjną, wykracza poza tę ostatnią1.
Skoro wiedza zawarta w teoriach wykracza poza stwierdzone zdobyte, to przy powstawaniu teorii naukowych oprócz faktów uczeni muszą inspirować się przekonaniami lub przypuszczeniami pozafaktualnymi, bezpośrednio nieempirycznymi. Nie wystarczy uogólnianie samych faktów. Wniosek ten potwierdzają badania z historii nauki. Okazuje się, że im większy przełom w wiedzy stanowiła jakaś teoria naukowa, tym bardziej przy jej powstaniu uczeni korzystali z pozafaktualnych źródeł: historycy mówią o wpływie przekonań filozoficznych, religijnych, estetycznych, politycznych i innych na rozwój nauki2.
W samej filozofii nauki poglądy fundamentalistyczne i indukcjonistyczne już od dawna nie cieszą się popularnością, ale funkcjonują wśród samych przyrodników (a jeszcze bardziej pośród osób tylko zainteresowanych współczesną nauką).
Teoria inteligentnego projektu o roli faktów
Przekonanie o fundamentalnej roli faktów i ich niezależności od teorii jest bardzo powszechne wśród kreacjonistów i teoretyków projektu. Wiedzą oni o tym, że zwolennicy rywalizującego ujęcia, darwinowskiej teorii ewolucji, przyjmują jej priorytet nad faktami.
Czy ewolucjonizm jest teorią, systemem, czy może hipotezą? Jest czymś o wiele więcej – jest ogólnym postulatem, do którego odtąd muszą się dostosować i który muszą spełnić wszystkie teorie, wszystkie hipotezy i wszystkie systemy, aby dało się je sformułować i uznać za prawdziwe. Ewolucjonizm jest światłem, które wyjaśnia wszystkie fakty, trajektorią, którą muszą podążać wszystkie koncepcje. Tym właśnie jest ewolucjonizm.P.T. de Chardin, The Phenomenon of Man, New York 2008, s. 219 (cyt. za: P.E. Johnson, Darwin przed sądem, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020, s. 151).
Cytowana wcześniej wypowiedź Stephena Jaya Goulda świadczyła o tym, że uczony ten przyjmował niezależność faktów od teorii. Ale wbrew temu wyraźnie przedstawionemu przekonaniu Gould nie ośmielił się ujawnić „cichego sekretu paleontologów”3, dopóki nie zaproponował nowej teorii, niedarwinowskiej teorii ewolucji – tak zwanej teorii przerywanej równowagi. Bo dopiero do tej teorii pasowały znane od dawna i dopiero ujawnione przezeń fakty – niezgodność zapisu kopalnego z darwinowskim gradualizmem. W praktyce więc wbrew temu, co mówił, przyjmował on priorytet teorii nad faktami. Sam to nawet w pewnym momencie wyraźnie przyznał:
paleontologowie nigdy nie pisali artykułów o nieobecności zmiany w liniach ewolucyjnych, zanim teoria przerywanej równowagi nie udzieliła temu zagadnieniu pewnej przestrzeni teoretycznej.S.J. Gould, N. Eldredge, Punctuated Equilibrium Comes of Age, „Nature” 1993, Vol. 366, s. 223 [223–227].
Priorytet teorii nad faktami przyjmował sam Karol Darwin.
Według Joela Cracrafta, systematyka w American Museum of Natural History, książka Darwina O powstawaniu gatunków nie zawiera żadnych geologicznych danych empirycznych popierających przekonanie jej autora, że ewolucja była powolnym, stopniowym procesem.
Zapis kopalny, który wyraźnie jest tak ważny dla każdego, kto broni ewolucyjnej modyfikacji w czasie, nie sprzyjał za bardzo sprawie Darwina. W rezultacie Darwin zapis ten ignorował; zapis kopalny z pewnością nie wpływał na jego teoretyczne rozważania czy oczekiwania. Faktycznie to, co często widział, to była staza.J. Cracraft, Phylogenetic Analysis, Evolutionary Models, and Paleontology, w: Phylogenetic Analysis and Paleontology, ed. J. Cracraft, N. Eldredge, Columbia University Press, New York 1979, s. 16 [7–39].
W rzeczywistości »faktualna informacja«, jaką prezentuje Darwin, wydaje się popierać filozoficzny (i naukowy) punkt widzenia niezgodny z jego własnym. Darwin był spełnionym teoretykiem, uczonym o najwyższym statusie, który nie pozwolił, by dane empiryczne stanęły na drodze jego idei.Cracraft, Phylogenetic Analysis…, s. 14.
Warto powtórzyć tę ostatnią myśl Cracrafta: Darwin nie pozwolił, by dane empiryczne stanęły na drodze jego teorii! Była to postawa całkowicie zgodna nie z dziewiętnastowieczną, ale ze współczesną filozofią nauki. Darwin w ten sposób wyprzedził ustalenia tej ostatniej o cały wiek. Napisałem kiedyś, że Darwin (oczywiście – słusznie) uchodzi za twórcę jednej z najważniejszych teorii naukowych. Zapomina się jednak, że ustalił on obowiązujący dzisiaj standard naukowości nie tylko w biologii, ale w całej nauce, tak zwany epistemiczny układ odniesienia w postaci naturalizmu metodologicznego4. Co więcej, poglądy, z których słynie, były stopniowo modyfikowane, poprawiane i uzupełniane, umieszczane w szerszym kontekście. Natomiast jego poglądy metodologiczne ostały się w niezmienionej postaci5. Dzisiaj wiemy, że w badaniach stosował jedno z najważniejszych ustaleń postpozytywistycznej filozofii nauki – priorytet teorii wobec faktów empirycznych.
Stephen Jay Gould potwierdził spostrzeżenie Cracrafta. Według Goulda źródłem przekonania Darwina, że ewolucja następuje powoli i niewielkimi kroczkami, nie były obserwacje ani form żywych, ani kopalnych, ale panująca wówczas w Anglii liberalna ideologia kładąca nacisk na powolne i uporządkowane zmiany, na stopniowe wznoszenie się na wyższy poziom rozwoju. Darwin musiał więc odrzucić to, co widział w zapisie kopalnym. Jego przeciwnicy, kreacjoniści, przyjmowali bardziej obiektywny punkt widzenia – brali zapis kopalny dosłownie. Uważali, że należy wierzyć temu, co się obserwuje, i nie dodawać niczego do zapisu kopalnego tylko dlatego, że tego wymaga teoria6.
Ewolucjoniści, począwszy od samego Darwina, przyjmują – przynajmniej w praktyce – nowoczesną z punktu widzenia filozofii nauki postawę. Ale kreacjoniści i teoretycy projektu praktykę przyznawania pierwszeństwa teorii wobec faktów jednoznacznie odrzucają, skłaniając się ku anachronicznej, choć nadal powszechnie przyjmowanej przez przyrodników, idei fundamentalizmu empirycznego. Oto kilka wypowiedzi z niedawno wydanych książek i artykułów:
Powszechnie promowana idea chłodnych, twardych, racjonalnych naukowców obiektywnie podążających za dowodami, dokądkolwiek te prowadzą, dawno już stała się mitem.C. Goldstein, Ochrzcić diabła. Ewolucja i uwiedzenie chrześcijaństwa, Wydawnictwo „Znaki Czasu”, Warszawa 2019, s. 289.
Wszystko to wskazuje na to, że nauka praktykowana tak jak obecnie jest bliższa zsekularyzowanej, materialistycznej filozofii niż otwartemu naukowemu poszukiwaniu prawdziwych wyjaśnień dotyczących przyrody, w którym podąża się za danymi, dokądkolwiek prowadzą.A.A. Roth, Nauka odkrywa Boga. Siedem dowodów na Jego istnienie, Wydawnictwo „Znaki Czasu”, Warszawa 2020, s. 241.
Scott Todd, biolog z Uniwersytetu Stanowego Kansas, napisał w czasopiśmie Nature: „Nawet jeśli wszystkie dane wskazują na inteligentnego projektanta, to taka hipoteza jest wykluczona z nauki, gdyż nie jest naturalistyczna”. Tego rodzaju nauka jest postawą, subiektywną sekularystyczną filozofią. Nie jest podążaniem za danymi przyrodniczymi, dokądkolwiek prowadzą. To po prostu zła nauka!Roth, Nauka odkrywa Boga…, s. 255.
Clifford Goldstein i Ariel Roth są kreacjonistami. Ale podobne poglądy znajdziemy też w publikacjach znanych teoretyków inteligentnego projektu.
Jonathan Wells wielokrotnie miał za złe ewolucjonistom, że jedne fakty przeinaczają7, a inne ukrywają lub pomijają8 po to tylko, by mówić o zgodności ich teorii z doświadczeniem.
Ktoś, kto wychodzi od z góry przyjętych założeń i przeinacza dowody [powinno być: „fakty empiryczne”], żeby je dopasować do założeń, działa wbrew zasadom nauki.Wells, Ikony ewolucji…, s. 213.
dzisiejsza nauka jest zdominowana przez filozofię materialistyczną. Priorytetem jest proponowanie i bronienie wyjaśnień materialistycznych, a nie podążanie za dowodami, dokądkolwiek by one prowadziły. W taki sposób materialistyczna filozofia udaje naukę empiryczną – i właśnie to nazywam zombie-nauką, czyli nauką, która jest żywym trupem.J. Wells, Zombie-nauka. Jeszcze więcej ikon ewolucji, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020, s. 15.
pomysł inteligentnego projektu wyłania się z samych danych naukowych.M.J. Behe, Świat jest zbyt złożony, by powstał przypadkowo. Z Michaelem Behe’em rozmawia Michał Chaberek OP, „Fronda” 2015, nr 63 [dostęp 25 VI 2021].
Powstanie Wszechświata i rozwój życia to fizyczne fundamenty, których rezultatem jest rzeczywistość pełna istot świadomych. Nie ma żadnego odgórnego powodu, by te podstawowe zdarzenia wyjaśniać w ten sam sposób co inne zdarzenia fizyczne. Nauka nie jest grą, a naukowcy powinni podążać za danymi empirycznymi, dokądkolwiek one prowadzą, nie narzucając żadnych sztucznych ograniczeń.M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020, s. 277.
Kopernik stał się trwałym symbolem naukowej postawy niestrudzonego podążania za faktami, nawet jeżeli oznacza to zniszczenie fałszywego przeświadczenia o wyjątkowości i znaczeniu rodzaju ludzkiego. […] „nauka” jest tutaj rozumiana w określony sposób. Nie traktuje się jej jako poszukiwania prawdy o świecie (scientia oznacza wiedzę) na podstawie świadectw empirycznych, systematycznych badań i tym podobnych, lecz jako zastosowanie naturalizmu, czyli przekonania, że rzeczywistość materialna jest wszystkim, co istnieje, i że przypadek oraz bezwzględne prawa przyrody są w stanie wyjaśnić – a w zasadzie muszą wyjaśnić – jej istnienie. Aby osiągnąć ten cel, oficjalny scenariusz niemal całkowicie zniekształca najważniejsze fakty historyczne.G. Gonzalez, J.W. Richards, Wyjątkowa planeta. Dlaczego nasze położenie w kosmosie umożliwia odkrycia naukowe, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2021, s. 355.
nauka nie może kierować się tym, na co dowody mogą jedynie wskazywać, lecz podążać za nimi, nawet jeśli nie zgadza się to z czyimś światopoglądem.J. Calvert, Najprostszy wykład teorii inteligentnego projektu, „Polonia Christiana” 2009, nr 11, s. 49 [47–49].
Jaki fakt empiryczny wg Richarda Dawkinsa najmocniej popiera teorię ewolucji?
Richard Dawkins jest chyba najbardziej po Darwinie znanym ewolucjonistą. Zasłużył sobie na to jako autor wielu książek sprzedanych w wielu językach świata łącznie w wielomilionowym nakładzie. Dawkins propaguje ewolucjonizm nie tylko na terenie biologii, ale także służy on mu do zbudowania ogólnej wizji świata, dostarcza sensu życia i informuje o miejscu człowieka w świecie. Napisałem kiedyś w recenzji jego najgłośniejszej książki, że „ewolucjonizm jest dla niego ideologią, quasi-religią, a on sam jest kimś w rodzaju arcykapłana tej niby-religii”9.
Dawkins przedstawia wiele argumentów na słuszność teorii ewolucji. Ale jeden z nich ceni najbardziej. W Internecie można znaleźć piętnastominutowy film Richard Dawkins Answers Reddit Questions opublikowany przez Richard Dawkins Foundation for Reason & Science. W ósmej minucie nagrania pada pytanie: jaki jego zdaniem fakt empiryczny najmocniej popiera teorię ewolucji ze wszystkich danych empirycznych używanych do poparcia tej teorii?10 Zdaniem Dawkinsa tym argumentem są wyniki analiz filogenetycznych genów i pseudogenów występujących w różnych gatunkach. Wszystkie te analizy według Dawkinsa są zbieżne, prowadzą do tego samego genetycznego drzewa rodowego. Jedyną alternatywą dla ewolucjonistycznego wyjaśnienia zbieżności niezależnie otrzymanych drzew genealogicznych jest stwórca-oszust, który celowo tak stworzyłby życie, by wyglądało ono, jakby wyewoluowało.
Ten pogląd podtrzymuje wielu innych ewolucjonistów, na przykład Niles Eldredge:
głównym przewidywaniem teorii ewolucyjnej jest to, że istnieje pojedynczy zagnieżdżony wzorzec podobieństwa, wiążący wszystkie organizmy11.N. Eldredge, Do Gaps in the Fossil Record Disprove Descent with Modifications?, „Creation/Evolution” 1981, No. 4, s. 17–18 [17–19].
Jest to wielkie przewidywanie ewolucji: że wzorce podobieństw w świecie organicznym są ułożone jako złożony zbiór chińskich pudełek tkwiących jedno w drugim. […] Ale nie to jest najważniejsze. Ważniejsze jest, by zobaczyć, że podstawowe pojęcie ewolucji ma fundamentalne konsekwencje, które muszą być prawdziwe, jeśli sama ta idea jest poprawna. Gdyby się nam nie udało znaleźć tego zagnieżdżonego wzorca podobieństw łączących wszystkie formy życia w znanych nam dziedzinach, to bylibyśmy zmuszeni jako uczeni przez reguły tej gry do odrzucenia samego pojęcia ewolucji. Ewolucjonizm przewiduje i dzięki temu jest na wskroś naukowy.N. Eldredge, The Monkey Business: A Scientist Looks at Creationism, Washington Square Press 1982, s. 36–38.
Argument ten Dawkins przedstawił w jednej ze swoich książek:
Dowody z porównania DNA (albo białek) mogą zostać wykorzystane – oczywiście zgodnie ze stanowiskiem ewolucyjnym – do rozstrzygania, które gatunki są ze sobą bliżej spokrewnione. Tym jednak, co czyni je naprawdę najpotężniejszym świadectwem prawdziwości ewolucji, jest fakt, że można odtworzyć genetyczne drzewo rodowe dla każdego z osobna i że taka procedura prowadzi do uzyskania takich samych rezultatów dla różnych genów. Co więcej, tak uzyskane drzewa rodowe z bardzo dużą dokładnością pokrywają się z autentycznym drzewem rodowym gatunków. Za każdym razem otrzymujemy obraz dokładnie taki, jak przewiduje teoria ewolucji, nie zaś coś, czego można by się spodziewać, gdyby postulowany przez kreacjonistów Projektant wybierał sobie z całego królestwa zwierząt („pożyczał”) co lepsze geny, żeby powkładać je do innych organizmów.R. Dawkins, Najwspanialsze widowisko świata. Świadectwa ewolucji, Wydawnictwo CiS, Stare Groszki 2010, s. 393–394.
Jako uzasadnienie dla tego twierdzenia Dawkins odwołał się do badań nowozelandzkich genetyków kierowanych przez profesora Davida Penny’ego12. Penny wybrał pięć genów wystarczająco podobnych, by genetycy nadali im tę samą nazwę (gen hemoglobiny A, hemoglobiny B, fibrynopeptydu A i B oraz cytochromu C). Następnie porównano te geny u jedenastu gatunków ssaków: rezusa, owcy, konia, kangura, szczura, królika, psa, świni, człowieka, krowy i szympansa. Analiza każdego genu pokazuje, które gatunki są do siebie bardziej, a które mniej podobne. Można więc ustalić drzewo rodowe pokazujące odległość ewolucyjną wspomnianych gatunków. Teoretycznie – gdyby teoria ewolucja nie była prawdziwa – istniałaby możliwość, mówi Dawkins, że drzewa rodowe dla każdego z tych pięciu białek są zupełnie odmienne. „Zgodnie z kreacjonistycznym stanowiskiem nic się temu nie sprzeciwia. Penny i jego współpracownicy uzyskali jednak wynik zupełnie inny – zgodność między wariantami dla pięciu białek była zadziwiająco wysoka”13 spośród 34 milionów możliwych drzew. Dawkins zwraca uwagę, że właśnie tego należało się spodziewać, jeśli istniał proces ewolucji, w trakcie którego wyłoniło się wspomnianych jedenaście gatunków ssaków. W dodatku ustalone genetycznie drzewo rodowe doskonale, zdaniem Dawkinsa, pokrywa się z tym, co proponują zoologowie na podstawie analiz anatomicznych i paleontologicznych, a nie molekularnych.
Oddajmy ponownie głos Dawkinsowi:
Informacje, jakich dostarcza nam porównanie różnych genów, są jednoznaczne, przekonujące i niepodważalne. To świadectwo ewolucji dobitniejsze nawet niż – i tak bardzo przekonujący – zapis kopalny: wiemy, jak wygląda drzewo życia! […] Zgodność danych, jakich dostarczają nam różne geny, daje pewność, że [otrzymane drzewo rodowe] nie odzwierciedla chwilowego konsensu, jaki osiągnęły nauki biologiczne, ale rzeczywisty przyrodniczy fakt – ewolucję.Dawkins, Najwspanialsze widowisko świata…, s. 397.
Dawkins przekonuje więc, że każdy gen lub pseudogen w każdym żywym organizmie daje w zasadzie to samo drzewo filogenetyczne co homologiczne geny w innych organizmach żywych. Richard Buggs, profesor biologii na Uniwersytecie Londyńskim, stwierdził jednak, że jest to nadmierne uproszczenie14. Gdyby to była prawda – pisze – to budowanie takiego drzewa byłoby spacerkiem po parku. On sam zajmuje się ewolucją roślin i wie, jak trudne to zadanie. Bardzo często dane empiryczne właśnie nie pasują do siebie i aby je dopasować, uczeni odwołują się do rozmaitych dodatkowych zabiegów i hipotez, jak poziomy transfer genów, niekompletne sortowanie linii rodowych, głęboka koalescencja, retencja ancestralnego polimorfizmu, polimorfizm transgatunkowy, introgresja i konwergencja molekularna. Stosowanie tych zabiegów jest raczej regułą niż wyjątkiem. Do uzgadniania drzew rodowych stosuje się powszechnie specjalne oprogramowania, jak ASTRAL15, ASTRID16 i BUCKy17.
Twierdzenia Dawkinsa są po prostu błędne, orzeka Buggs, a ich propagowanie wśród laików jest krzywdzące dla tysięcy uczonych, którzy starają się nadać ewolucyjny sens wzajemnie niezgodnym opornym faktom. Czas – konkluduje prof. Buggs – by wycofać ten argument z repertuaru argumentów na rzecz teorii ewolucji.
Przypomnijmy, że zdaniem Dawkinsa jest to najmocniejszy argument na rzecz tej teorii. Dawkins często przedstawia Darwina jako osobę nadzwyczajną, choćby z tego powodu, że to dopiero Darwin sprawił, że ateizm stał się w pełni satysfakcjonujący intelektualnie18. Nie zauważył jednak albo udaje, że nie zauważył nowoczesnego z punktu widzenia filozofii nauki stanowiska Darwina w sprawie wzajemnej relacji teorii i faktów empirycznych.
Ku pocieszeniu zwolenników teorii inteligentnego projektu
Począwszy od Darwina, ewolucjoniści zdają sobie sprawę z naturalnego priorytetu teorii nad faktami empirycznymi. I odpowiednio kształtują swoją politykę edukacyjną, nie zezwalając w szkołach i na uniwersytetach nie tylko propagować, ale nawet informować o alternatywnych ujęciach powstania i rozwoju życia. Wiedzą doskonale, że umysły ukształtowane za młodu stają się do pewnego stopnia impregnowane nawet na niezgodne z teorią fakty. Do pewnego stopnia, co znaczy, że wspomniany priorytet nie ma (na szczęście!) charakteru absolutnego. Fakty niezgodne z teorią mogą ją podważać, mogą zasiewać wątpliwości w umysłach uczonych, ale praktycznie nie są w stanie jej obalić, jeśli nie towarzyszy im zgodna z nimi alternatywna teoria. Ale nawet wtedy zamiana jednej teorii na drugą w społeczności uczonych wymaga czasu, wymaga pojawienia się nowego pokolenia uczonych, bo – jak zauważył Max Planck – nowa teoria zyskuje przewagę dzięki wymieraniu jej oponentów19.
Wiedza o priorytecie teorii nad faktami może przydać się tym wszystkim, którzy sądzą, że wystarczy szybko wydać kilkanaście lub kilkadziesiąt książek z opisanym mnóstwem faktów, by doprowadzić do zmiany stanowiska środowiska uczonych. Nie wystarczy. Najpierw przeciwnicy muszą wymrzeć, a to wymaga czasu. Nie należy się więc frustrować, gdy nasze wysiłki nie przynoszą szybkich widocznych rezultatów. Taka jest natura nauki.
Kazimierz Jodkowski
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 01.07.2021
Przypisy
- Por. K.R. Popper, Droga do wiedzy. Domysły i refutacje, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 315–317.
- Por. Popper, Droga do wiedzy..., s. 317–320; K. Jodkowski, Wspólnoty uczonych, paradygmaty i rewolucje naukowe, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, t. 22, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1990, s. 254–261; K. Jodkowski, Rola filozofii w rozwoju nauki – argument na rzecz eksternalizmu, w: Czy istnieją granice poznania?, red. K. Jodkowski, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, t. 9, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1991, s. 33–71.
- „Wyjątkowa rzadkość występowania form przejściowych w zapisie kopalnym stanowi cichy sekret paleontologów” (S.J. Gould, Epizodyczny charakter zmian ewolucyjnych, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina, s. 185 [183–190]).
- Por. K. Jodkowski, Spisek Darwina, w: Ewolucja, filozofia, religia, red. D. Leszczyński, „Lectiones & Acroases Philosophicae” 2010, Vol. III, s. 276 [265–277] [dostęp 25 VI 2021]. Na temat epistemicznych układów odniesienia patrz monografia K.J. Kilian, Współczesne epistemiczne układy odniesienia w nauce, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 9, Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2021 [dostęp 25 VI 2021].
- Por. K. Jodkowski, Dyskusja [o Darwinie], w: Ewolucja…, red. Leszczyński, s. 157 [155–172] [dostęp 25 VI 2021].
- Por. Gould, Epizodyczny charakter…, s. 184–185.
- Por. J. Wells, Ikony ewolucji. Nauka czy mit?, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020, s. 12, 17, 25, 207.
- Por. Wells, Ikony ewolucji…, s. 39, 157, 168, 199, 203, 207, 209.
- K. Jodkowski, Recenzja: Richard Dawkins, Ślepy zegarmistrz (Biblioteka Myśli Współczesnej, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994), „Roczniki Filozoficzne” 1995, t. 43, z. 3, s. 211 [195–212].
- Richard Dawkins Answers Reddit Questions, https://youtu.be/vueDC69jRjE?t=522 [dostęp 25 VI 2021].
- Eldredge uważa nawet, że Linneuszowska hierarchia gatunków jest „konieczną konsekwencją” ewolucjonizmu (por. N. Eldredge, The Triumph of Evolution and the Failure of Creationism, W.H. Freeman 2000, s. 27).
- Por. D. Penny, L.R. Foulds, M.D. Hendy, Testing the Theory of Evolution by Comparing Phylogenetic Trees Constructed From Five Different Protein Sequences, „Nature” 1982, Vol. 297, s. 197–200 [dostęp 25 VI 2021].
- Dawkins, Najwspanialsze widowisko świata…, s. 396.
- Por. R. Buggs, Obsolete Dawkinsian Evidence for Evolution, „Ecology & Evolution” 2021, March 23 [dostęp 25 VI 2021].
- Por. S. Mirarab et al., ASTRAL: Genome–Scale Coalescent–Based Species Tree Estimation, „Bioinformatics” 2014, Vol. 30, No. 17, s. i541–i548 [dostęp 25 VI 2021].
- Por. P. Vachaspati, T. Warnow, ASTRID: Accurate Species TRees from Internode Distances, „BMC Genomics” 2015, October 2 [dostęp 25 VI 2021].
- Por. B.R. Larget et al., BUCKy: Gene Tree/species Tree Reconciliation With Bayesian Concordance Analysis, „Bioinformatics” 2010, Vol. 26, No. 22, s. 2910–2911 [dostęp 25 VI 2021].
- Por. R. Dawkins, Ślepy zegarmistrz, czyli jak ewolucja dowodzi, że świat nie został zaplanowany, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997, s. 28.
- Por. Zasada Plancka, Wikipedia [dostęp 25 VI 2021].
Literatura:
- Behe M.J., Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.
- Behe M.J., Świat jest zbyt złożony, by powstał przypadkowo. Z Michaelem Behe’em rozmawia Michał Chaberek OP, „Fronda” 2015, nr 63 [dostęp 25 VI 2021].
- Buggs R., Obsolete Dawkinsian Evidence for Evolution, „Ecology & Evolution” 2021, March 23 [dostęp 25 VI 2021].
- Calvert J., Najprostszy wykład teorii inteligentnego projektu, „Polonia Christiana” 2009, nr 11, s. 49 [47–49].
- Cracraft J., Phylogenetic Analysis, Evolutionary Models, and Paleontology, w: J. Cracraft, N. Eldredge (eds.), Phylogenetic Analysis and Paleontology, Columbia University Press, New York 1979, s. 7-39.
- Dawkins R., Najwspanialsze widowisko świata. Świadectwa ewolucji, Wydawnictwo CiS, Stare Groszki 2010.
- Dawkins R., Ślepy zegarmistrz, czyli jak ewolucja dowodzi, że świat nie został zaplanowany, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997.
- de Chardin P.T., The Phenomenon of Man, New York 2008.
- Eldredge N., Do Gaps in the Fossil Record Disprove Descent with Modifications?, „Creation/Evolution” 1981, No. 4, s. 17-19.
- Eldredge N., The Monkey Business: A Scientist Looks at Creationism, Washington Square Press 1982.
- Eldredge N., The Triumph of Evolution and the Failure of Creationism, W.H. Freeman 2000.
- Goldstein C., Ochrzcić diabła. Ewolucja i uwiedzenie chrześcijaństwa, Wydawnictwo „Znaki Czasu”, Warszawa 2019.
- Gonzalez G., Richards J.W., Wyjątkowa planeta. Dlaczego nasze położenie w kosmosie umożliwia odkrycia naukowe, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2021.
- Gould S.J., „Epizodyczny charakter zmian ewolucyjnych”, w: S.J. Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991, s. 183-190.
- Gould S.J., „Ewolucja jako fakt i teoria”, w: S.J. Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991, s. 129-140.
- Gould S.J., Eldredge N., Punctuated Equilibrium Comes of Age, „Nature” 1993, Vol. 366, s. 223–227.
- Jodkowski K., „Rola filozofii w rozwoju nauki – argument na rzecz eksternalizmu”, w: K. Jodkowski (red.), Czy istnieją granice poznania?, „ Racjonalność. Relatywizm” t. 9, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1991, s. 33–71.
- Jodkowski K., Dyskusja [o Darwinie], w: D. Leszczyński (red.), Ewolucja, filozofia, religia, „Lectiones & Acroases Philosophicae” 2010, vol. III, s. 155–172 [dostęp 25 VI 2021].
- Jodkowski K., Recenzja: Richard Dawkins, Ślepy zegarmistrz (Biblioteka Myśli Współczesnej, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994), „Roczniki Filozoficzne” 1995, t. 43, z. 3, s. 195–212.
- Jodkowski K., Spisek Darwina, w: D. Leszczyński (red.), Ewolucja, filozofia, religia, „Lectiones & Acroases Philosophicae” 2010, vol. III, s. 265–277 [dostęp 25 VI 2021].
- Jodkowski K., Wspólnoty uczonych, paradygmaty i rewolucje naukowe, „ Racjonalność. Relatywizm” t. 22, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1990, s. 254–261.
- Jodkowski K., Zapis kopalny. O konflikcie faktów i teorii — rozważania metodologiczne, „Na Początku...” 2003, nr 7-8 (170-171), s. 295-320.
- Johnson P.E., Darwin przed sądem, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.
- Kilian K.J., Współczesne epistemiczne układy odniesienia w nauce, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 9, Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2021 [dostęp 25 VI 2021].
- Larget B.R. et al., BUCKy: Gene Tree/species Tree Reconciliation With Bayesian Concordance Analysis, „Bioinformatics” 2010, 26, No. 22, s. 2910–2911 [dostęp 25 VI 2021].
- Mirarab S. et al., ASTRAL: Genome–Scale Coalescent–Based Species Tree Estimation, „Bioinformatics” 2014, Vol. 30, No. 17, s. i541–i548 [dostęp 25 VI 2021].
- Penny D., Foulds L.R., Hendy M.D., Testing the Theory of Evolution by Comparing Phylogenetic Trees Constructed From Five Different Protein Sequences, „Nature” 1982, Vol. 297, s. 197–200 [dostęp 25 VI 2021].
- Popper K.R., Droga do wiedzy. Domysły i refutacje, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999.
- Roth A.A., Nauka odkrywa Boga. Siedem dowodów na Jego istnienie, Wydawnictwo „Znaki Czasu”, Warszawa 2020.
- Vachaspati P., Warnow T., ASTRID: Accurate Species TRees from Internode Distances, „BMC Genomics” 2015, 02 October [dostęp 25 VI 2021].
- Wells J., Ikony ewolucji. Nauka czy mit?, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.
- Wells J., Zombie–nauka. Jeszcze więcej ikon ewolucji, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.
- Zasada Plancka, Wikipedia [dostęp 25 VI 2021].
Ten artykuł jest równie pouczający co przygnębiający. Wiara w moc dowodów empirycznych jawi się jako staroświecki, naiwny głód prawdy, gdy rzeczywistość nauki ma charakter negocjacyjny, w tym sensie, że żadne dane same w sobie nic nie znaczą, bo nie są w stanie obalić teorii (mimo, że pamiętamy, co Darwin napisał: „Jeśliby można było wykazać, że istnieje jakiś złożony narząd, który nie mógłby być utworzony na drodze licznych, następujących po sobie, drobnych przekształceń, teoria moja musiałaby absolutnie upaść”).
Pojawia się myśl, że dziewiętnastowieczne myślenie o nauce było refleksem świata z hierarchicznym porządkiem, gdy współczesne jest refleksem demoliberalnej, ponowoczesnej rzeczywistości. Tak jak być może tyranię większości trudniej obalić niż pojedynczego tyrana, tak teoria, której jądrem nie jest jakieś konkretne twierdzenie, ale sam sposób uprawiania nauki – wydaje się nie do ruszenia. Ciekawe, że nauka zachowała mimo wszystko swoją autonomię wobec zewnętrznych demokratycznych instytucji, co chyba nie jest takie oczywiste.
Czy ten artykuł jest przygnębiający? Mnie właściwie dziwi to, jak bardzo rozpowszechnione jest przekonanie o dominującej roli faktów empirycznych w nauce. Każdy z nas przecież codziennie postrzega taki fakt, jak ruch słońca po niebie nad płaską Ziemia. Ale nikt z nas nie wierzy, że Słońce naprawdę porusza się od wschodu do zachodu. Wszyscy wiemy, że to ruch pozorny, złudzenie, a prawdą jest to, co mówi teoria, czyli że Słońce (w tym aspekcie) jest nieruchome i to kulista Ziemia obraca się wokół osi. Skoro tak oczywiste fakty jak nieruchomość Ziemi i ruch Słońca odrzucamy na rzecz teorii, skąd się bierze to dziwne zauroczenie faktami? „Fakty są niezgodne z teorią? Tym gorzej dla faktów” – mówił Hegel. I miał rację.
Nie zgadzam się z Pana twierdzeniem, że nauka zachowała autonomię wobec zewnętrznych demokratycznych instytucji. Nie zachowała, gdyż jest jedną z form świadomości społecznej, a wszystkie te formy są wzajemnie splecione i na siebie oddziałują. To nie tylko w średniowieczu niedemokratyczna instytucja Kościoła wpływała na naukę, nie tylko niedemokratyczna instytucja hitleryzmu prowadziła do utworzenia fizyki aryjskiej czy niedemokratyczna instytucja komunizmu prowadziła do powstania łysenkizmu. Instytucje demokratyczne działają tak samo kształtując to, co w nauce się głosi. Proszę przypomnieć sobie rozprawy sądowe skierowane przeciwko kreacjonistom czy teoretykom inteligentnego projektu (https://tiny.pl/9qgwx) albo jak ideologia gender i LGBT lub ruch Black Lives Matter wpływają na odpowiednie działy nauki. Zresztą nie trzeba sięgać za granicę. Wystarczy przypomnieć sobie sprawy profesorów Eway Budzyńskiej z Uniwersytetu Śląskiego czy Aleksandra Nalaskowskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika lub skandaliczną, bo z wyraźnie powodów politycznych, niezgodę na przyznanie tytułu naukowego Andrzejowi Zybertowiczowi.
To powracające odwoływanie się do faktów, empirii, tak u laików jak i naukowców, nie bierze się znikąd. Czy to intuicja podpowiada, jak możemy naprawdę dotknąć rzeczywistości czy to kwestia doświadczenia historycznego? W morzu teorii można przecież utopić każdy fakt obserwacyjny. Ci naukowcy tak uparcie piszący o podążaniu za faktami pewnie straciliby motywację do działania, gdyby przestali wierzyć, że fakty mają dominujące znaczenie.
Chodziło mi o wewnętrzną autonomię nauki, w tym sensie, że demokratyczne instytucje nie wypowiadają się jeszcze, co naukowcy mają robić. W sprawach przytoczonych przez Pana władze uniwersytetów nie skorzystały z okazji, aby zachować się przyzwoicie, ale miały swobodę reakcji. To była raczej kwestia odrobiny koniecznej odwagi, żeby nie powiedzieć smaku. Ale nie miałem racji – są zdaje się jeszcze zakazy, prawne, dotyczące eksperymentów genetycznych. Nie wiem, czy marsz LGBT przez instytucje owocuje formalnymi nakazami lub zakazami w sferze nauki. Zdaję sobie sprawę, że opisane przez Pana wydarzenia kształtują życie naukowe, być może w dużo większym stopniu niż takie czy inne przepisy.
Pisze Pan o różnych wynaturzeniach ideologicznych. I tu może jest źródło tej tęsknoty za faktami empirycznymi. Ubiegły wiek (a wiele wskazuje że może i obecny) był wiekiem tyranii powołujących się na naukę. I nie od rzeczy w tym kontekście mówi się właśnie o ukąszeniu heglowskim, które tym bardziej jest niebezpieczne, im bardziej „teoretyzujący” umysł zauroczy. Owe nieszczęsne dzieci XIX wieku jak marksizm, darwinizm, freudyzm chodzą w przebraniach teorii naukowych przecież. Fakty zaś, obserwacje są tym, co pozwala zachować poczucie rzeczywistości i niezależności, znamy to dobrze w odniesieniu do marksizmu.
1. Nie chciałbym, żeby Pan niewłaściwie zrozumiał tezę tego artykułu. Argumentowałem, że teorie są ważniejsze niż fakty empiryczne. Ale z tego nie wynika, że fakty są nieważne. One też są ważne, tyle że mniej. A to uwidacznia się w sytuacji, gdy są z obowiązującą, powszechnie akceptowaną teorią niezgodne. Wtedy są odkładane na bok w nadziei, że przyszły rozwoj nauki tę niezgodność usunie. Jeśli ta sytuacja przez dłuższy czas nie ulega zmianie, to takie odlożone fakty są nawet zapominane. To zjawisko występuje nie tylko w biologii. Dzisiaj dla przykładu historię powstania fizyki relatywistycznej zaczyna się od wyniku doświadczeń Michelsona-Morleya, który był niezgodny z fizyką klasyczną. Ale Einstein kiedyś stwierdził, że o tych doświadczeniach dowiedział się już po opublikowaniu artykułu, w ktorym przedstawił szczególną teorię względności. Filozofowie nauki, począwszy od Kuhna, uznali odkładanie anomalii empirycznych za regułę. Lakatos ukuł nawet powiedzenie, że wszystkie teorie pływają w oceanie anomalii. Ale te same wcześniej pomijane fakty stają się śmiertelnie groźne, jeśli stowarzyszą się z jakąś nową teorią, z którą już będą zgodne. A więc nie jest tak, jak się powszechnie sądzi, że fakty obalają teorie z nimi niezgodne. One rzeczywiście obalają teorie, ale tylko „w koalicji” z jakąś nową teorią. Z pewnego istotnego powodu ta zasada nie funkcjonuje wobec teorii ID – fakty zgodne z teorią ID nie obalają niezgodnej z nimi teorii ewolucji. Powod takeigo stanu rzeczy jest złożony i nie ma miejsca w komentarzu na jego wyjaśnienie. Powiem tylko, że przyczyną jest przyjmowanie przez teorię ID innego tzw. epistemicznego układu odniesienia niż teoria ewolucji.
2. Napisał Pan „Nie wiem, czy marsz LGBT przez instytucje owocuje formalnymi nakazami lub zakazami w sferze nauki.” Zagadnienie, jak ideologia gender wpływa na twierdzenia teorii ewolucji, omawia np. Colin Wright w artykule „The New Evolution Deniers”, Quilette, November 30, 2018, https://quillette.com/2018/11/30/the-new-evolution-deniers/
To co Pan pisze na ten temat jest samo w sobie fascynujące. Jeśli dobrze rozumiem, rozwój nauki nie jest zdeterminowany kierunkowo i poza dotychczasowymi jej dokonaniami, ogólnie pojmowanym kontekstem społecznym oraz przypadkiem, wiele tu zależy od kreatywności jej twórców (ale niekoniecznie w sensie budowania pułapek na fakty, tylko budowania teorii właśnie).
Dziękuję za tego linka. To zabawne czytać, jak darwinista skarży się na zjawiska i metody, jakie sami darwiniści generowali i stosowali wobec kreacjonistów, IDersów czy innych. Jeden uniwersalny kwas zostaje zastąpiony innym, mocniejszym, ale ogólny schemat działania jest podobny. A jednak żal, bo dyskusja z darwinistami może odbywać się na racjonalnej płaszczyźnie z korzyścią dla obu stron i obyśmy nie zatęsknili kiedyś za tym.
Nawiasem mówiąc, nie można wykluczyć, że fakty ujawniane przez ID wejdą w koalicję z marksistowską teorią konstruktu społecznego, oczywiście ID naturalistyczną, z projektantem kosmitą. Skoro marksizm kulturowy walczy z determinizmem (!), to czemu nie miałby podjąć tematu projektu, kojarzonego z wolną wolą? Już tęsknię za Darwinem.