Popularne źródło internetowe – Wikipedia – już w pierwszym zdaniu informuje czytelników, że teoria inteligentnego projektu (ID) to „pseudonaukowy argument na rzecz istnienia Boga”1. Jeśli to prawda, to teoria inteligentnego projektu nie ma charakteru naukowego, to znaczy nie można jej zweryfikować lub sfalsyfikować w charakterystyczny dla nauki sposób, lecz raczej stanowi formę wiary, czyli uznania jakiejś prawdy nieoczywistej na mocy wyższego, nadprzyrodzonego autorytetu. Jednak zwolennicy teorii inteligentnego projektu mają inne zdanie niż redaktorzy Wikipedii. Dlatego warto zapytać, jak to jest. Czy teoria ID ma charakter religijny, jest zarezerwowana jedynie dla wierzących (to znaczy jej przyjęcie nieuchronnie łączy się z uznaniem nadprzyrodzonego objawienia), czy może jednak wynikać z badań przyrodniczych? Pytanie o stosunek teorii inteligentnego projektu do wiary jest o tyle ważne, że odpowiedź na nie determinuje szereg innych kwestii. Na przykład: czy można nauczać tej teorii na lekcjach biologii, czy raczej jedynie na lekcjach religii? Czy naukowiec może popierać tę teorię w imię nauki? Czy można sponsorować badania nad ID z pieniędzy przeznaczonych na badania naukowe? Dylematy związane z tymi kwestiami rozstrzyga status teorii.
W niniejszym artykule zamierzam wykazać, że teoria ID nie jest koncepcją religijną. Ale zacznijmy od początku, to znaczy od ustalenia tego, jakie płaszczyzny dyskursu są nam teoretycznie dostępne w różnych badaniach intelektualnych.
Możemy poruszać się w sferze twierdzeń religijnych, czyli takich, które opierają się na przesłankach objawionych. Oto przykład twierdzenia typowo religijnego: „Bóg jest Trójcą”. Nie można tego twierdzenia wyprowadzić z żadnych obserwacji przyrodniczych ani jakichkolwiek wywodów filozoficznych. Drugą sferę rozważań stanowi filozofia. Na tym poziomie odwołujemy się wyłącznie do przesłanek naturalnych, to znaczy niepochodzących z jakiegoś zewnętrznego (nadprzyrodzonego) objawienia, lecz z samego rozumu. Typowym twierdzeniem filozoficznym jest na przykład: „Każdy skutek ma przyczynę”. Trzecia sfera to twierdzenia naukowe, chodzi przede wszystkim o te pochodzące z nauk przyrodniczych. Tutaj również nie odwołujemy się do przesłanek nadprzyrodzonych, ale pozostajemy w obrębie rozumu naturalnego (tzn. nie oświeconego wiarą). Różnica jednak między nauką a filozofią jest taka, że w filozofii staramy się opisać całość rzeczywistości, a nawet wyjść poza rzeczywistość materialną. Zatem filozofia opiera się na bardziej abstrakcyjnych twierdzeniach niż nauka, często dotyczących ostatecznych przyczyn świata lub jego przeznaczenia. Natomiast nauka (przyrodoznawstwo) czerpie przesłanki z usystematyzowanej obserwacji przyrody (eksperymentów). Jej celem nie jest wyjaśnienie całości świata, lecz raczej poszczególnych zdarzeń, czyli znalezienie bliższych (bezpośrednich) przyczyn poszczególnych zjawisk przyrodniczych. Nauka opisuje zmienną rzeczywistość, filozofia zaś próbuje uchwycić rzeczywistość w kategoriach ponadczasowych.
Zastanówmy się teraz, w której kategorii należy umieścić teorię ID. Aby zrobić to poprawnie, musimy oczywiście odwołać się do definicji. Według zwolenników inteligentnego projektu teoria ta „utrzymuje, że pewne cechy świata i rzeczy ożywionych wyjaśnia się najlepiej przez przyczynę inteligentną, a nie niekierowany proces, taki jak naturalna selekcja”2. Zdaniem teoretyków ID to, czy w powstaniu jakiejś struktury lub zajściu jakiegoś wydarzenia w przyrodzie miał udział inteligentny czynnik, można sprawdzić metodą naukową. W ramach teorii ID nie podważa się tego, że w przyrodzie istotnie zachodzą zdarzenia przypadkowe (np. mutacje genetyczne) oraz konieczne, to znaczy wynikające z praw natury (chociażby to, że obiekt cięższy od powietrza spada na ziemię pod wpływem grawitacji, która jest siłą deterministyczną). Teoria ID postuluje raczej, że niektórych struktur/zdarzeń nie da się w pełni wytłumaczyć przez odwołanie do jedynie tych dwóch czynników; trzeba wprowadzić jeszcze trzeci czynnik – inteligencję, czyli siłę zdolną do działania w określonym celu.
Dwa podstawowe przykłady takich struktur wymagających odwołania do inteligencji jako czynnika wyjaśniającego stanowi informacja genetyczna oraz organy nieredukowalnie złożone. Teoretycy ID opracowali metody ściśle naukowe, czyli opierające się między innymi na eksperymentach i obliczeniach, pozwalające wykryć, czy dana struktura jest nieredukowalnie lub wyspecyfikowanie złożona. Wyspecyfikowana złożoność może być także cechą niektórych informacji i wówczas mówi się o złożonej wyspecyfikowanej informacji. Teoretycy projektu mówią też o tak zwanym prawie zachowania informacji.
Moim celem nie jest wchodzenie w szczegóły teorii ID, które można poznać, czytając inne artykuły na tej stronie. Tutaj chodzi mi o ogólny wniosek, że teoria inteligentnego projektu nie odwołuje się do rozumowania religijnego. Koncepcja ta nie opiera się na żadnym objawieniu, na przykład świętej księdze czy świadectwie proroków. Co więcej, w ramach tej teorii nie poszukuje się projektanta struktur w przyrodzie, ponieważ na podstawie posiadanej wiedzy nie sposób ustalić jego tożsamość. Innymi słowy, teoria ID analizuje fragmenty przyrody, które noszą znamiona zaprojektowania i na tym poprzestaje. Teoria ID nie porusza się na wysokim poziomie abstrakcji, jak na przykład niektóre wnioskowania filozoficzne, lecz – podobnie jak inne teorie przyrodnicze – jest oparta na faktach przyrodniczych, które są intersubiektywnie weryfikowalne. Teoria inteligentnego projektu nie jest kreacjonizmem, ponieważ dobrze obchodzi się bez żadnego pojęcia stworzenia. Zatem nie jest to koncepcja religijna, ale naukowa.
Można jednak postawić zarzut tego rodzaju: Jeżeli proponujemy inteligencję jako wyjaśnienie pewnych zjawisk przyrodniczych, to: po pierwsze, wychodzimy poza zasadę naturalizmu metodologicznego, która rządzi całą nauką. Zasada ta głosi, że w badaniach naukowych (przyrodniczych) można odwoływać się tylko do przyczyn naturalnych. Po drugie, nieuchronnie prowadzi to do wniosku, że istnieje Bóg, Stwórca. A przecież nauka nie może potwierdzić ani zaprzeczyć istnieniu Boga. Skoro więc teoria ID prowadzi do takiego wniosku, to nie może być teorią naukową.
Jak się wydaje, właśnie te dwa zarzuty skłaniają autorów takich jak redaktorzy Wikipedii i wielu innych krytyków do uznania teorii ID za „kreacjonizm” i „pseudonaukę”. Odpowiedzmy zatem na oba zarzuty.
Zasada naturalizmu metodologicznego byłaby rzeczywiście złamana, gdyby w teorii ID postulowano przyjęcie przyczyny ponadnaturalnej. Jednak zwolennicy ID nie rozstrzygają tego, czy przyczyna inteligentna jest (musi być) przyczyną naturalną czy ponadnaturalną. Innymi słowy, można przyjąć, przynajmniej teoretycznie, że przyczyna inteligentna stanowi część tego świata i dlatego nie wykracza poza granice natury. Podobnie jak ludzki rozum, który choć zdaniem wielu filozofów jest niematerialny, rzadko nazywany jest przyczyną nadnaturalną. Wniosek o tym, że przyczyna inteligentna postulowana przez teorię ID jest ponadnaturalna (nadprzyrodzona) może być słuszny (przynajmniej w obrębie pewnej filozofii), ale nie jest konieczny, a przede wszystkim nie należy do samej teorii. Dla wnioskowania o projekcie to, czy inteligencja jest nadprzyrodzona, czy naturalna, nie ma żadnego znaczenia. Zatem teoria ID sama z siebie nie łamie zasady naturalizmu w nauce.
Odpowiadając na drugi zarzut, należy odróżnić teorię naukową od wniosków filozoficznych i teologicznych, które mogą z niej wynikać. Rzeczywiście, jeżeli w przyrodzie odnajdujemy ślady działania przyczyny inteligentnej, to wniosek o istnieniu jakiejś wyższej inteligencji, na przykład Boga, jest uzasadniony. Ale czy ta przyczyna musi być czymś nadnaturalnym? Zwróćmy uwagę, że znajdujemy się właśnie na terenie filozofii, a nie nauki, gdyż ta nie daje nam podstaw, aby rozstrzygnąć naturę projektanta. Można przecież myśleć o inteligencji jako pewnej nieosobowej sile lub energii przenikającej świat. Zatem ponownie wniosek ten jest możliwy, lecz niekonieczny. Podobnie rzecz się ma z koncepcją istnienia pozaziemskich cywilizacji, to również jest możliwe, i również nie jest konieczne. Co więcej, nie tylko teoria ID pociąga za sobą różne wnioski filozoficzne. Teoria Wielkiego Wybuchu, której nie kwestionuje się jako pełnoprawnej teorii naukowej, również może prowadzić do przekonania, że istnieje Stwórca świata. Jednak sama teoria nie zawiera tego wniosku. Można przecież uznać, że świat cyklicznie powstaje przez wielkie wybuchy, a następnie zapada się w wielkich zgniotach, aby ponownie „wybuchnąć” (pogląd o cykliczności biegu rzeczy nie jest czymś nowym, ale był powszechnym ujęciem wśród starożytnych myślicieli). Również neodarwinizm, jako teoria mająca wyjaśnić powstanie i rozwój gatunków, może prowadzić do wniosków teologicznych, na przykład takich, że Boga nie ma lub że jest, ale nie ingeruje w losy świata (skoro przyczyny naturalne wystarczają do powstania gatunków). Zatem wniosek o istnieniu Boga, choć możliwy, nie jest konieczny i ‒ co najważniejsze ‒ nie stanowi żadnej integralnej części teorii inteligentnego projektu. Jako że teoria ID w przyrodzie to teoria projektu, a nie projektanta, to rzeczony wniosek znajduje się poza tym ujęciem. Oznacza to, że wbrew zarzutowi, teoria ID nie potwierdza istnienia Boga ani nie wymaga wiary w jego istnienie od swoich zwolenników.
Przedstawioną tutaj tezę o naukowości i zasadniczej niezależności teorii ID od wiary w Boga może potwierdzać fakt, że byli i nadal są naukowcy oraz badacze wysokiej rangi, którzy choć nie są religijni (przynajmniej w sensie klasycznych religii, takich jak religie monoteistyczne), to jednak uznają istnienie inteligencji jako czynnika sprawczego w przyrodzie. Teorię ID wprost popierają agnostycy, tacy jak Michael Denton i David Berlinski. Z kolei Antony Flew, który był znanym filozofem-ateistą, a pod koniec życia zmienił swoje zapatrywania i przyznał, że współczesny argument za inteligentnym projektem w przyrodzie jest dużo mocniejszy niż w czasach, gdy go pierwszy raz napotkał (gdzieś w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku). Flew nie mówił o nawróceniu religijnym i prawdopodobnie nie przyjął żadnej religii do końca życia. Jednak mówił o tym, że argument naukowy za teorią ID przekonuje go do uznania inteligencji jako czynnika sprawczego w świecie.
Podobnie ma się sprawa ze znanymi naukowcami, a jednocześnie wrogami zorganizowanej religii, takimi jak Francis Crick (współodkrywca struktury DNA, za co otrzymał Nagrodę Nobla) i Fred Hoyle (twórca teorii nukleosyntezy w procesie spalania gwiazd). Obaj uczeni dalecy byli od wiary w Boga, jednak i jeden, i drugi doszedł do wniosku, że życie na Ziemi nie mogło powstać jedynie w oparciu o działanie przypadku i konieczności. Hoyle na przykład uważał:
Jeżeli ktoś myśli o tych sprawach prosto, bez schodzenia z jasnej drogi z powodu lęku przed ściągnięciem na siebie gniewu opinii naukowców, to dochodzi do wniosku, że biomateriały wraz z ich niesamowitą miarą uporządkowania muszą być wynikiem inteligentnego projektu. Nie mogę nawet pomyśleć o innej możliwości3.
Głos tych i im podobnych naukowców pokazuje, że wnioskowanie o projekcie wcale nie wymaga wiary w Boga. Teoria inteligentnego projektu jest koncepcją naukową, weryfikowalną na podstawie badań przyrodniczych i jako taka zasługuje na pełne uznanie w świecie nauki.
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 27.1.2021
Przypisy
- Intelligent Design, „Wikipedia” [dostęp 16 I 2021].
- What Is Intelligent Design,„Intelligent Design” [dostęp 16 I 2021].
- F. Hoyle, Ch. Wickramasinghe, Evolution from Space, New York 1982, s. 27–28.