Pamięci Richarda Lewontina – zasłużonego biologa ewolucyjnego, który potrafił spojrzeć krytycznym okiem na swoją dziedzinęCzas czytania: 14 min

Casey Luskin

2022-01-07
Pamięci Richarda Lewontina – zasłużonego biologa ewolucyjnego, który potrafił spojrzeć krytycznym okiem na swoją dziedzinę<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">14</span> min </span>

Niedawno – w wieku 92 lat – zmarł Richard Lewontin, wybitny zoolog z Uniwersytetu Harvarda1. Lewontin miał niebagatelny wpływ na biologię ewolucyjną w XX wieku. Jest autorem wielu nowych idei, i technik w badaniach nad ewolucją biologiczną. I choć był on także zdeklarowanym krytykiem teorii inteligentnego projektu i zaciekłym obrońcą podejścia ewolucjonistycznego w nauce, miał odwagę krytykować swoją własną dziedzinę, jeśli uznał, że należy tak uczynić.

 

Pachwiny łuku bazyliki San Marco

Jednym z ważniejszych tekstów Lewontina jest napisany w 1979 roku, wspólnie ze Stephenem Jayem Gouldem, artykuł Pendentywy w katedrze św. Marka a paradygmat Panglossa. Krytyka programu adaptacyjnego2. Tekst zawiera krytykę klasycznego darwinowskiego poglądu, że każda cecha żywych organizmów musi być korzystna pod względem adaptacji. Autorzy artykułu wprowadzili do biologii ewolucyjnej termin „spandrel” – wywodzący się z architektury, a określający przerwy między łukami wspierającymi sklepienie w budowlach średniowiecznych3 – termin odnosi się do cechy, która nie jest pierwotnie adaptacją, ale stanowi naturalny produkt uboczny innych cech (które mogą mieć charakter adaptacji). Tekst Lewontina i Goulda był mocno krytyczny wobec „programu adaptacjonistycznego”, którego naiwność przejawia się w tendencji do przyjmowania mało wiarygodnych opowieści „wyjaśniających” pochodzenie danych cech.

Winimy program adaptacjonistyczny za niezdolność do odróżnienia aktualnej użyteczności od racji jej powstania (samce tyranozaura mogły używać swoich małych przednich odnóży do pobudzania partnerek; lecz to nie wyjaśnia, czemu były one takie małe); za niechęć rozważania alternatyw dla historii adaptacyjnych; za poleganie jedynie na prawdopodobieństwie, traktowanym jako kryterium akceptacji spekulatywnych opowiastek; i za niezdolność do właściwego rozważania takich konkurencyjnych tematów, jak losowa fiksacja alleli, tworzenie nieadaptacyjnych struktur przez rozwijające się korelacje z wybranymi cechami (allometria, plejotropizm, materialna kompensacja, mechanicznie wymuszana korelacja), rozdzielność adaptacji i doboru, wielość optimów adaptacyjnych i bieżąca użyteczność jako epifenomen struktur nieadaptacyjnych4.

Jednakże biologowie ewolucyjni, koncentrując się wyłącznie na bezpośredniej adaptacji do lokalnych warunków, naprawdę pomijają zwykle architektoniczne ograniczenia i przeprowadzają właśnie tego rodzaju wyjaśnienia na opak […]5.

Zamierzamy zakwestionować głęboko zakorzeniony nawyk myślenia wśród badaczy ewolucji. Nazywamy go programem adaptacjonistycznym lub paradygmatem Panglossa. […] W programie tym uważa się dobór naturalny za potężny i za mający tak niewielkie ograniczenia, że powstały w wyniku jego działania bezpośredni wytwór adaptacji jest pierwotną przyczyną prawie wszystkich organicznych form, funkcji i zachowania6.

Jesteśmy wszyscy zgodni co do tego, że nie wszystko jest adaptacyjne; jednak mając do czynienia z jakimś organizmem, zazwyczaj dzielimy go na części i opowiadamy adaptacyjne historie, jak gdyby kompromis między konkurującymi, dobrze zaplanowanymi częściami, był jedynym ograniczeniem doskonałości każdej z cech. To stary zwyczaj […]7.

Nazbyt często program adaptacjonistyczny dawał nam ewolucyjną biologię części i genów, zapominając o organizmach. Uznawano, że wszystkie przejścia mogły następować stopniowo i nie doceniano wagi zintegrowanych całości rozwojowych oraz wszechobecnych ograniczeń historii i architektury8.

Autorzy przytaczają wiele przykładów „spandreli” w biologii, które podważają proste wyjaśnienia adaptacjonistyczne, jak na przykład zygzakowate więzadła, linie ornamentalne i kolor muszli u małży i ramienionogów; rogi, poroża i kły u różnych kręgowców; kolory i kształty muszli ślimaków. Trudno byłoby odgadnąć, jakie znaczenie dla adaptacji mają piękne wzory na muszli ślimaka morskiego (zob. [ilustracje] powyżej, zdaje się, że należy ona do przedstawiciela gatunku Darioconus auricomus), którą w zeszłym roku podarowałem mojej żonie.

 

Dlaczego termin „darwinizm” nadal wydaje się właściwy?

Czasami twierdzi się, że określenie „darwinizm” jest już przestarzałe i wychodzi z użycia, lecz w eseju The Evolution of Charles Darwin [Teoria ewolucji Karola Darwina] napisanym na dwusetną rocznicę urodzin Darwina Lewontin użył tego terminu i wyjaśnił, dlaczego pozostaje on właściwy:

Dlaczego nowoczesną teorię ewolucji organicznej nazywamy darwinizmem? Karol Darwin bez wątpienia nie jest pomysłodawcą idei ewolucji, tj. nieustającej zmienności danego systemu w czasie jako fundamentalnej właściwości tego systemu, a nawet idei, że proces ewolucji następował w historii życia. […] Ewolucjonizm dominował w naukach przyrodniczych jeszcze przed opublikowaniem O powstawaniu gatunków. […] W czasach młodości Darwina idea ewolucji organicznej była już powszechnym przedmiotem namysłu. Dwa lata przed publikacją O powstawaniu gatunków Herbert Spencer przekonywał do poglądu o ewolucji organizmów żywych na podstawie określonej uniwersalności procesów ewolucyjnych […]9.

Na pytanie Lewontina można odpowiedzieć: ponieważ dopiero Darwin zaproponował wyjaśnienie, że głównym mechanizmem ewolucji jest dobór naturalny. Lewontin stwierdza więc że „Wyjaśnienie ewolucji Darwina i Wallace’a, czyli teoria doboru naturalnego” oraz idee Darwina zawarte w O powstawaniu gatunków odniosły „natychmiastowy sukces”, ponieważ wydawały się wyjaśniać adaptacyjną złożoność życia10. Jednak Lewontin jednocześnie zwrócił uwagę, że wyjaśnienia oparte na doborze naturalnym często sprowadzały się do „historyjek”, które nie zawsze miały wysoki poziom „mocy inferencyjnej”. Uczony w sposób następujący krytykował Jerry’ego Coyne’a:

[Coyne], podobnie jak pozostali komentatorzy, bezskutecznie usiłuje jednak pokazać, że świadectwa przemawiające za tym, iż dobór naturalny stanowi siłę napędową ewolucji, są równie przekonujące, jak dane empiryczne świadczące o istnieniu samego procesu ewolucji. Daje wyraz temu przekonaniu, twierdząc, że kiedy badamy ciąg zmian w zapisie kopalnym, możemy przynajmniej „określić, czy sekwencja zmian zgodna jest z procesem stopniowej adaptacji. W każdym też przypadku znajdujemy, choćby tylko potencjalne, darwinowskie tego wytłumaczenie”11.

Ale twierdzenie, że dany przykład nie falsyfikuje teorii, ponieważ zawsze możemy znaleźć (albo wynaleźć) prawdopodobne wyjaśnienie, więcej mówi o elastyczności teorii i pomysłowości jej zwolenników niż o rzeczywistości fizycznej. W istocie w dalszej dyskusji o teoriach ewolucji zachowań wykazuje się on słusznym sceptycyzmem, kiedy pisze, że wyobrażone rekonstrukcje opisujące, jak coś mogło wyewoluować, nie są nauką, ale historyjkami. Podczas gdy jest to doskonały argument przeciwko tym, którzy twierdzą, że w przyrodzie istnieją tak złożone struktury, których biologia ewolucyjna nie jest w stanie wyjaśnić, sprowadza on teorię ewolucji do kategorii koncepcji sensownych, których jednak nie należy uznawać za niepodważalny fakt10.

Lewontin ponownie skrytykował moc eksplanacyjną wyjaśnień opartych na koncepcji doboru naturalnego w recenzji książki Błąd Darwina Jerry’ego Fodora i Massima Piattellego-Palmariniego12 opublikowanej w „The New York Review of Books”. Stwierdził, że teoria doboru naturalnego nie wyjaśnia licznych kwestii:

Problem z tym podejściem jest taki, że nie wyjaśnia ono obecnego stanu przyrody ożywionej, która podlega ewolucji. W biologii istnieją ogromne białe plamy. Nie mówi ona nic o tym, dlaczego organizmy, u których na drodze ewolucji zaszła zmiana, miały większą szansę na przetrwanie czy wydanie potomstwa niż te, u których taka zmiana nie zaszła. Dlaczego kiedy kręgowce w procesie ewolucji nabyły skrzydła, musiały porzucić przednie kończyny? W końcu owady mogą mieć dwie pary skrzydeł i sześć nóg, zatem nie mogą istnieć jakieś głęboko utrwalone biologiczne ograniczenia rozwoju. Dlaczego ptaki żyjące na drzewach zużywają mnóstwo energii na poszukiwanie nasion lub insektów, a nie mogą żywić się liśćmi, jak niezliczone rodzaje owadów?13

Lewontin krytykował nawet podręcznikową historię na temat krępaka nabrzozaka, twierdząc:

Pewną niefortunną cechą tego przypadku jest to, że gąsienice okazów o ciemnych skrzydłach – pomimo że same nie są czarne – również mają nieco większą szansę przeżycia niż tych o cętkowanych, nawet kiedy nie są zupełnie czarne, więc coś jest tu na rzeczy, ale ten fakt nie jest już wspominany w programie nauczania14.

W eseju napisanym w 2010 roku Lewontin wyraził obawę, że „teoria ewolucji jest obecnie atakowana przez potężne siły religijnego fundamentalizmu w stopniu, jakiego dotychczas nie znało obecne pokolenie badaczy ewolucji”14. Zauważył, że książka Błąd Darwina zwróciła uwagę biologów ewolucyjnych, ponieważ na jej stronach „dwóch uznanych uczonych stwierdza następująco: »teoria doboru naturalnego Darwina jest pusta«”15. Lewontin podkreślał, że autorzy podważają pozycję biologii ewolucyjnej, a tym samym „wywołują gniew, który sprawia, że niemal niemożliwe jest poważne rozważenie ich argumentów przez biologów”14. Tak czy inaczej Lewontin zgodził się z Fodorem i Piattellim-Palmarinim, że wyjaśnienia ewolucyjne są często niewystarczające do tworzenia pewnej wiedzy naukowej:

Nawet biolodzy, którzy wnieśli niebagatelny wkład w nasze rozumienie znaczenia zmian genetycznych w ewolucji gatunków, nie mogą oprzeć się pokusie obrony teorii ewolucji przed jej bezmyślnymi wrogami, stwierdzając, że zawsze są w stanie dostarczyć wiarygodne scenariusze ewolucji drogą doboru naturalnego. Ale sama możliwość nie jest nauką. Przedstawienie prawdziwych i zadowalających wyjaśnień poszczególnych przykładów ewolucji jest niezwykle trudnym zadaniem, ponieważ nie mamy wystarczających zasobów czasu i przestrzeni. Cytogenetyk Jakov Krivshenko odrzucał wyjaśnienia oparte jedynie na możliwościach, stwierdzając w swoisty dla siebie sposób z silnym rosyjskim akcentem, który tylko uwypuklał jego sarkastyczne podejście do tego zagadnienia, że mamy tutaj do czynienia z „czczymi spekulacjami”.

Biolodzy nie powinni stosować tego rodzaju „czczych spekulacji”, nawet jeżeli zmuszeni są oznajmić: „nie wiem, jak to wyewoluowało”14.

Są to doprawdy intrygujące twierdzenia, gdyż ukazują, że Lewontin był uczciwym naukowcem, który mówił to, co naprawdę myślał, i był gotowy pójść naprzeciw trendom w swojej dziedzinie. Jednakże najbardziej rozpoznawalna wypowiedź Lewontina została opublikowana w 1997 roku w recenzji książki Carla Sagana. Recenzja ta  – zatytułowana Billions and Billions of Demons [Miliardy miliardów demonów] – została opublikowana w „The New York Review of Books”16. W tym słynnym fragmencie uczony przyznał, że nowoczesny ewolucjonizm zakłada prawdziwość materializmu bez względu na dowody empiryczne:

Nasza gotowość do zaakceptowania twierdzeń naukowych, które przeczą zdrowemu rozsądkowi, jest kluczem do zrozumienia prawdziwych zmagań nauki ze sferą nadprzyrodzoną. Stoimy po stronie nauki, mimo jawnej absurdalności niektórych jej rezultatów, pomimo porażki w spełnieniu jej wielu wygórowanych obietnic na temat zdrowia i życia, pomimo tolerancji społeczności naukowej dla niemających podstaw takich sobie bajeczek, przeciwnie, materialistyczne nastawienie zmusza nas do apriorycznego odwoływania się do materialnych przyczyn, by stworzyć aparaturę badawczą i zbiór pojęć, przy pomocy których tworzymy materialistyczne wyjaśnienia, niezależnie od niezgodnych z nimi intuicji, niezależnie od tego, jak tajemniczo wygląda to dla niewtajemniczonych. Co więcej, materializm ten jest całkowity, nie możemy bowiem pozwolić, by boska stopa przekroczyła próg nauki. Lewis Beck, wybitny badacz poglądów Kanta, stwierdził kiedyś, że jeśli ktoś jest w stanie uwierzyć w Boga, to może uwierzyć we wszystko. Odwoływanie się do wszechmogącego bóstwa jest równoznaczne z akceptacją poglądu, że prawidłowości przyrody w każdym momencie mogą zostać zawieszone i że mogą zdarzyć się cuda17.

 

Bóg luk?

Naturalizm metodologiczny (NM) jest ideą, zgodnie z którą należy wykluczyć ze świata przyrody przyczyny inteligentne i/lub nadprzyrodzone. Jeśli ktoś postępuje inaczej, to – zdaniem zwolenników tego ujęcia – naraża badania naukowe na „kaprysy bóstwa”, jak ujął to biolog John A. Moore. Naturalizm metodologiczny ma również chronić naukę przed błędną koncepcją „Boga luk”, która polega na dopatrywaniu się w czymś działania inteligencji, podczas gdy dokładniejsze badania odkrywają przyczynę naturalną.

Lecz co by było, gdyby istniała wiarygodna metoda wykrywania przyczynowości inteligentnej? Co jeśli przy użyciu solidnych metod naukowych można wykryć, czy mamy do czynienia z działaniem inteligencji – tak samo wiarygodnych, jak metody mające wykryć przyczynowość materialną? Wówczas rozważania dotyczące przyczynowości inteligentnej powróciłyby w nauce na należne im miejsce. William Dembski podkreśla, że właśnie metody wykrywania projektu są głównym przedmiotem zainteresowań teoretyków projektu:

Naukowcy zaczynają zdawać sobie sprawę, że koncepcja inteligentnego projektu może być sformułowana jako ścisła teoria naukowa. Tym, co przez ostatnie 130 lat utrzymywało teorię ID poza głównym nurtem nauki, był brak określonych metod odróżniania obiektów mających przyczynę inteligentną od tych, które takiej przyczyny nie mają. Aby teoria ID była owocną teorią naukową, naukowcy muszą mieć pewność, że będą w stanie wykazać, czy coś zostało zaprojektowane. Na przykład Johannes Kepler myślał, że kratery na Księżycu zostały zaprojektowane przez jego mieszkańców. Obecnie wiemy, że powstały naturalnie. Ta obawa przed błędnym przypisywaniem czemuś przyczyny inteligentnej uniemożliwiała teorii ID zajęcie miejsca w nauce. Obecnie jednak posiadamy precyzyjne metody odróżniania struktur zaprojektowanych od niezaprojektowanych, toteż naukowcy mogą uniknąć błędu Keplera18.

 

Uprawniony rywal

Lewontin miał rację, uznając naukę za przedsięwzięcie oparte na wiarygodnych metodach, które dają określony stopień pewności, i starał się być uczciwy, stosując te wymagania nie tylko do teorii inteligentnego projektu, ale także do biologii ewolucyjnej. Jeżeli jednak Dembski ma rację, to współczesna teoria inteligentnego projektu wypracowała rygorystyczne metody wykrywania działania inteligencji, oparte na przewidywalnych i regularnych właściwościach, jakie można dostrzec, gdy mamy do czynienia z działaniem inteligencji. Czyni to przyczynowość inteligentną stosownym przedmiotem badań naukowych i sprawia, że teoria inteligentnego projektu może stać się uprawnionym rywalem „darwinizmu”.

Nie mam wątpliwości, że Lewontin nie przyznałby teorii inteligentnego projektu miejsca w nauce. Twierdzę jednak, że teoria inteligentnego projektu, podobnie jak darwinowska wersja ewolucjonizmu, jest nauką historyczną. Ponieważ nauki historyczne zajmują się wydarzeniami z przeszłości, ich wnioski są nierzadko mniej przekonujące niż ma to miejsce w naukach empirycznych badających procesy zachodzące obecnie. Lewontin dostrzegał tę słabość w wyjaśnieniach odwołujących się do doboru naturalnego (czy też innych mechanizmów ewolucyjnych). I jeśli zarówno jego krytyka ewolucyjnych „historyjek”, jak i twierdzenia Dembskiego o ścisłości i wiarygodności wnioskowania o projekcie mają słuszność, to wierzę, że teoria ID mogłaby wyjść naprzeciw obawom Lewontina wobec przyczynowości inteligentnej w nauce.

Wydaje się, że jest to najlepszy sposób, w jaki teoretyk projektu może uhonorować tego uczonego.

Casey Luskin

Oryginał: Honoring Richard Lewontin, Famed Evolutionary Biologist and Sometime Critic of His Own Field, „Evolution News & Science Today” 2021, July 6 [dostęp 07 I 2022].

 

Przekład z języka angielskiego: Michał Górski

Źródło zdjęcia: Evolution News

Ostatnia aktualizacja strony: 07.01.2022

Przypisy

  1. Por. P. Nelson, Richard Lewontin (1929–2021), Mensch, „Evolution News & Science Today” 2021, July 6 [dostęp 26 VIII 2021].
  2. Por. S.J. Gould, R.C. Lewontin, Pendentywy w katedrze św. Marka a paradygmat Panglossa. Krytyka programu adaptacyjnego, tłum. K. Bielecka, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2011, nr 2–3(31), s. 63–85.
  3. W polskiej terminologii związanej z architekturą określa się je również jako pachwiny łuku (przyp. tłum.).
  4. Jest to fragment streszczenia, które znajduje się na stronie internetowej czasopisma „Przegląd Filozoficzno-Literacki” [dostęp 26 VIII 2021].
  5. Gould, Lewontin, Pendentywy, s. 65.
  6. Gould, Lewontin, Pendentywy, s. 67–68.
  7. Gould, Lewontin, Pendentywy, s. 69.
  8. Gould, Lewontin, Pendentywy, s. 84.
  9. R.C. Lewontin, The Evolution of Charles Darwin, „Financial Review” 2009 [dostęp 26 VIII 2021].
  10. Lewontin, The Evolution of Charles Darwin.
  11. J.A. Coyne, Ewolucja jest faktem, tłum. M. Ryszkiewicz, W. Studencki, „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009, s. 171.
  12. Por. J. Fodor, M. Piattelli–Palmarini, Błąd Darwina, tłum. M. Gokieli, PWN, Warszawa 2018 (przyp. tłum.).
  13. R.C. Lewontin, Not So Natural Selection, „The New York Review of Books” 2010, May 27 [dostęp 30 VIII 2021] (przyp. tłum.).
  14. Lewontin, Not So Natural Selection.
  15. Lewontin, Not So Natural Selection. Fodor, Piattelli–Palmarini, Błąd Darwina, s. 44 [wyróżnienie w oryginale].
  16. R.C. Lewontin, Billions and Billions of Demons (rev. Carl Sagan, The Demon-Haunted World: Science as a Candle in the Dark), „The New York Review of Books” 1997, January 9, Vol. 44, No. 1, s. 44 [dostęp 30 VIII 2021] (przyp. tłum.).
  17. Lewontin, Billions and Billions of Demons. Znaczna część tego fragmentu została przetłumaczona w tekście Kazimierza Jodkowskiego. Por. K. Jodkowski, Eskapizm teologii i filozofii katolickiej w sprawie „nauka a religia”, „Na Początku…” 2005 (lipiec–sierpień), nr 7–8(196–197), s. 276 [261–284] [dostęp 30 VIII 2021] (przyp. tłum.).
  18. W.A. Dembski, Introduction, w: Mere Creation: Science, Faith & Intelligent Design, ed. W.A. Dembski, Intervasity Press, Downers Grove 1998, s. 16 [13–32] [wyróżnienie w oryginale].

Literatura:

  1. Coyne J.A., Ewolucja jest faktem, tłum. M. Ryszkiewicz, W. Studencki, „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009.
  2. Dembski W.A., Introduction, w: Mere Creation: Science, Faith & Intelligent Design, ed. A. Dembski, Intervasity Press, Downers Grove 1998, s. 13–32.
  3. Fodor J., Piattelli-Palmarini M., Błąd Darwina, tłum. M. Gokieli, PWN, Warszawa 2018.
  4. Gould S.J., Lewontin R.C., Pendentywy w katedrze św. Marka a paradygmat Panglossa. Krytyka programu adaptacyjnego, tłum. K. Bielecka, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2011, nr 2–3(31), s. 63–85.
  5. Lewontin R.C., Billions and Billions of Demons (rev. Carl Sagan, The Demon-Haunted World: Science as a Candle in the Dark), „The New York Review of Books” 1997, January 9, Vol. 44, No. 1, s. 44 [dostęp 30 VIII 2021].
  6. Lewontin R.C., Not So Natural Selection, „The New York Review of Books” 2010, May 27 [dostęp 30 VIII 2021].
  7. Lewontin R.C., The Evolution of Charles Darwin, „Financial Review” 2009 [dostęp 26 VIII 2021].
  8. Nelson P., Richard Lewontin (1929–2021), Mensch, „Evolution News & Science Today” 2021, July 6 [dostęp 26 VIII 2021].

Jedna odpowiedź do “Pamięci Richarda Lewontina – zasłużonego biologa ewolucyjnego, który potrafił spojrzeć krytycznym okiem na swoją dziedzinęCzas czytania: 14 min

  1. Richard Dawkins jest zdeklarowanym neodarwinistą i pomysły, że podczas powstawania adaptacji dobór naturalny działa na całe populacje, dla dobra całych grup uważa za naukową herezje. Wszystko zaczyna się na poziomie jednostki, u osobnika nosiciela dobrej mutacji. Zmiana musi dawać jednostce usprawnienie pozwalające skuteczniej zdobywać pożywienie, partnerów do rozrodu i inne zasoby. Potomkowie dziedziczący usprawnienia mają wieksze szanse na własny sukces rozrodczy, ich dzieci i wnuki również. Dopóki u innego członka populacji, który odziedziczył tą dobrą cechę i obecnie wspólnie z innymi dziedzicami tej samej korzystnej mutacji wypełnia środowisko od progu ekologicznego po próg ekologiczny nie pojawi się kolejna mutacja jeszcze bardziej usprawniająca zdolności do zdobywania zasobów, przeżywania i wydawania potomstwa.
    powstawania adaptacji dobór naturalny działa na całe populacje, dla dobra całych grup uważa za naukową herezje. Wszystko zaczyna się na poziomie jednostki, u osobnika nosiciela dobrej mutacji. Zmiana musi dawać jednostce usprawnienie pozwalające skuteczniej zdobywać pożywienie, partnerów do rozrodu i inne zasoby. Potomkowie dziedziczący usprawnienia mają wieksze szanse na własny sukces rozrodczy, ich dzieci i wnuki również. Dopóki u innego członka populacji, który odziedziczył tą dobrą cechę i obecnie wspólnie z innymi dziedzicami tej samej korzystnej mutacji wypełnia środowisko od progu ekologicznego po próg ekologiczny nie pojawi się kolejna mutacja jeszcze bardziej usprawniająca zdolności do zdobywania zasobów, przeżywania i wydawania potomstwa.

    Jeżeli szczęście mu dopisze, zdąży spłodzić taką ilość potomstwa, że więcej przeżyje niż umrze w wyniku losowych czynników sprawczych, to skutecznie powieli swoje geny lokując je w synach,córkach i wnukach i wysyłając w odległą przyszłość. Cały sukces, jak i poprzedni, gdy istniały osobniki z jedną dobrą mutacja zostaje osiągnięty na drodze selekcyjnego wymiatania konkurencji – tych nieszczęsników, którym nie dane było posiąść drugiej dobrej mutacji. Podwójnie zmutowane potomstwo w kolejnych pokoleniach opanuje populację i staną się liczni, zamieszkując cały teren od progu ekologicznego, po próg ekologiczny! Jednak radość z sukcesu bedzie trwała do czasu, gdy pojawi się mutant z trzecią dobrą mutację i stopniowa rzeź podwójnych mutantów przez potrójnych mutantów zacznie się od nowa.

    Można w ten sposób pisać o poczwórnych mutantach, tych co posiadają piątą i szóstą korzystną mutację – a wszystkie zmiany razem, skumulowane na przestrzeni setek tysięcy i milionów lat prowadzą do nabycia przez potomków złożonej cechy, która zapewni jeszcze większy sukces reprodukcyjny i większą przewagę selekcyjną. Kto pierwszy ten lepszy, a w tych zawodach nie ma zmiłuj się, bo geny są „samolubne [egoistyczne]” i dążą jedynie do skutecznego powielania i tworzenia własnych kopii idąc do celu po trupach!

    Na takiej mniej więcej zasadzie, zdaniem Richarda Dawkinsa i innych neodarwinistów, wyewoluowała cała oszałamiająca złożoność życia ze wszystkimi zapierającymi dech wyrafinowanymi przystosowaniami, czy to: syntaza ATP, wiciowy silnik bakteryjny, transport pęcherzykowy zależny od klatryny, kaskada krzepnięcia krwi. Twoje rybki w akwarium, kanarek, kot, pies Kowalskiego i ludzki mózg. Jak zapewniają neodarwiniści wszystkie znaki na ziemi, w oceanach i na niebie potwierdzają fakt takiego scenariusza i jedyne zadanie neodarwinistów to konieczność dopracowania szczegółów

    Do pierwszej korzystnej mutacji nie została by dodana druga, do tej trzecia, do trzeciej czwarta i tak aż do szóstej gdyby każda z nich po opanowaniu populacji nie stała na twardym gruncie obecna we wszystkich zwycięzcach. Wiadomo, że z tego czy innego powodu wielu zwycięzców zginęło bezpotomnie, albo zaraz po pierwszym spłodzeniu potomstwa – jeszcze w młodości, w pełni sił i możliwości rozsiewania na lewo i prawo swoich genów. Niemniej przytłaczająca większość przeżywała jedząc, pijąc i płodząc. Zatem straty były szybko rekompensowane, populacja dalejliczna, wypełniajaca wywalczone terytorium od progu po próg ekologiczny – na czterech krańcach stepu! W takim układzie, gdzie zysk netto jest zawsze wiekszy pozytywne mutacje mogą być spokojne – zostały zafiksowane w pionie i poziomie.

    Mutacyjny totolotek. Dobór kumulatywny: dwa spojrzenia na istotę tego pojęcia

    1) Mało tego, rodzi się dużo dzieci, wnuków, czyli graczy w mutacyjnego totolotka. Jak już przy totolotku, to w jakim kraju istnieje większe prawdopodobieństwo skreślenia sześciu prawidłowych – za jakiś czas wylosowanych liczb? W takim, w którym mieszka pięć milionów ludzi i z tego systematycznie gra milion obywateli, czy w takim gdzie mieszka czterdzieści milionów i gra dwadzieścia milionów? Dokładnie na tych zasadach rozmiar populacji decyduje o tempie ewolucji – im więcej graczy, tym większa szansa,że któryś urodzi się z dobrą mutacją z dużym kopem windującym na kolejny szczebel drabiny ewolucyjnej. Częste powstawanie kolejnych wymaganych mutacji szybciej uruchamia proces rozprzestrzeniania się ich na drodze selekcyjnego wymiatania, kumulowania potrzebnych zmian i w efekcie osiągnięcia celu do którego tak naprawdę nikt świadomie nie dążył, np. wyewoluowania mózgów Karola Darwina czy Alberta Ajsztajna.

    2) Całą sytuację można porównać do gracza, który skreślił prawidłową liczbę z sześciu koniecznych, następnie skreślił tą sama liczbę na dwudziestu milionach kuponów, rozdał je dwudziestu milionom graczy i poprosił, żeby każdy z nich spróbował trafić drugą niezbędną liczbę. Następnie pozbierał kupony z drugą prawidłowo skreślona liczbą. Na dwudziestu milionach kuponach skreślił te dwie trafne liczby, rozdał je dwudziestu milionom graczy i poprosił, żeby próbowali skreślić trzecią konieczną liczbę….Proces się powtarza do momentu skreślenia wszystkich sześciu liczb.

    W humorystycznym tonie

    Geny i selekcja. Planetoida kontra dinozaury. Do neodarwinowskiej potrawy złożonej z losowości, bezcelowości dodać należy sos z celowości bez planowania i z nielosowości doboru naturalnego mimo jego ślepoty. Zawsze to ociepli relacje u przeciwników myśli Darwina!

    Usprawnione geny dobrze się powielały, bo okazały się dobrymi genami wypromowanymi przez, z jakiegoś powodu zdaniem Richarda Dawkinsa, nielosowy dobór naturalny – np. nieprzypadkowe uderzenie planetoidy, która unicestwiła dinozaury. Przelatywała akurat bliżej ziemi niż księżyca, a znany jest fakt, że większe ciała niebieskie silniej przyciągają planetoidy niż mniejsze ciała niebieskie. Zatem wniosek ten opiera się w zasadzie na nie działających w sposób losowy fundamentalnych prawach rządzacych wszechświatem, a nie na zwykłym mędrkowaniu.

    https://slawekp7.wordpress.com/2021/08/31/wazny-merytoryczny-wstep-metodologiczny/

    RZECZYWISTOSC

    https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/12638717/

    „Neodarwiniści od dawna utrzymują, że przypadkowe mutacje wywołują różnice genetyczne między osobnikami, a dobór zwiększa częstość występowania korzystnych alleli [korzystnie zmutowanych – np. na drodze selekcyjnego wymiatania].

    W 1988 r. Cairns [i inni] twierdził, że odpowiednia presja środowiskowa może powodować pojawianie się korzystnych mutacji w określonych genach [w gorących miejscach mutacyjnych], aby złagodzić aby złagodzić nacisk tej konkretnej presji [nabyć cechy adaptacyjne].

    Pojęcie ukierunkowanej [przez mechanizmy organiczne, nielosowej] mutagenezy, jak twierdzi Cairns, zostało prawie całkowicie wykorzenione z myśli biologów ewolucyjnych [teoretycznych].

    W artykule podano w watpliwość trzy neodarwinowskie zasady:

    (1) mutacje występują niezależnie od środowiska,

    (2) mutacje są spowodowane błędami replikacji oraz

    (3) tempo mutacji jest stałe.

    W tej mini-recenzji analizujemy historię kontrowersji i dekadę badań nad tymi zjawiskami, aby umieścić ją w kontekście ewolucyjnym. Opisano kilka mechanizmów i modeli komórkowych, które wyjaśniają zwiększoną różnorodność genetyczną w populacjach doświadczających niekorzystnej presji środowiskowej.

    W większości przypadków jest jasne, że zwiększona różnorodność genetyczna jest spowodowana rozpadem maszynerii komórkowej, lub alleli wyewoluowanych w celu innym niż zwiększenie różnorodności genetycznej, a nie z systemami komórkowymi, które zostały ewolucyjnie wybrane w celu zwiększenia różnorodności genetycznej w czasie stresu.”

    https://www.nature.com/articles/s41467-019-09235-5

    „Częstość mutacji i efektywny rozmiar populacji pozwalają zrozumieć przyczyny wewnątrzgatunkowych różnic genetycznych (polimorfizmów), niemniej rola tempa mutacji jest często ignorowana.
    W tym artykule opisujemy wyniki badań badamy nad różnorodnością genetyczną Spirodela polyrhiza przy mierzeniu tempa pojawiania się spontanicznych [losowych] mutacji.
    Pomimo populacji zawierającej dużą liczbę osobników, zsekwencjonowano genomy 60 osobników pozyskanych na całym świecie, ujawniono niezwykle niską wewnątrzgatunkową różnorodność genetyczną.

    W warunkach naturalnych częstotliwość pojawiania się mutacji spontanicznych [losowych] jest co najmniej siedem razy niższa niż w porównaniu do innych zbadanych organizmów eukariotycznych.
    Badanie pokazuje, że odpowiednia presja ąrodowoiska może utrzymać częstotliwość mutacji na bardzo niskim poziomie. Badanie to podkreśla również, że dokładne oszacowanie tempa mutacji może pomóc w wyjaśnieniu pozornie nieoczekiwanych wzorców zmienności w całym genomie.”

    https://sfamjournals.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/1462-2920.14822

    Nieprawidłowości w zmienności genetycznej i w tempie mutacji w odpowiedzi na stres środowiska

    „Pojawienie się nowych mutacji [błędów, zmian – zależy czy mutację traktujemy, jako losową lub nielosową] jest zdeterminowane balansem między powstawaniem i naprawą błędów podczas i po replikacji DNA u bakterii takich jak Escherichia coli .

    Uważa się, że stresy wywołane przez środowoisko [różnice w zasobach pożywienia, inne pożywienie niż dotychczas, trucizny] przesuwają tę równowagę w kierunku zwiększonej mutagenezy.

    Jednak ostatnie odkrycia sugerują bardzo nierówny związek między stresem a mutacjami. Tylko pewien podzbiór stresujących środowisk zwiększa wskaźnik mutacji netto, a różne formy stresu żywieniowego (takie jak ograniczenia tlenu, węgla lub fosforu) powodują znacząco różne wskaźniki mutacji po podobnym spadku tempa wzrostu.

    Co więcej, różne stresy skutkują zmienionymi widmami mutacyjnymi, przy czym niektóre zwiększają transpozycję, a inne zwiększają tworzenie indel.

    W przypadku niektórych rodzajów stresów współczynniki substytucji pojedynczych zasad są niższe niż w przypadku bakterii nie poddanych stresowi.

    Wiele pozostaje do odkrycia na temat przyczyn istnienia określonych, unikalnych wzorów [sygnatur] mutacyjnych właściwych organizmom zasiedlającym dane środowiska.

    Poza kwestią zmienności genetycznej wywołanej stresem, podstawowym nierozwiązanym problemem w relacji stres-mutacja jest wartość adaptacyjna różnych typów mutacji i tempo mutacji.

    Czy np. dany typ mutacji, czy transpozycji jest korzystniejszy w warunkach beztlenowych czy tlenowych? Pozostaje zbadać, czy zmienność genetyczna specyficzna dla stresu wpływa na ewolucję w zróżnicowany sposób w różnych środowiskach.

    Należy też zbadać, czy zmienność genetyczna specyficzna dla stresu wpływa na ewolucję w zróżnicowany sposób – w różnych środowiskach. „

    Gorące miejsca mutacyjne, to takie, w których mutacje zachodzą częściej niż w innych. Efekt może być indukowany czynnikami środowiskowymi. W przypadku mechanizmów w ramach normy reakcji na środowisko proces jest kontrolowany i ograniczany do konkretnych sekwencji w genomie. U koronawirusa SARS-CoV-2:
    …..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi