Odpowiedź biochemika na „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”. Szersze ujęcie filozoficzneCzas czytania: 29 min

David Ussery

2025-03-12
Odpowiedź biochemika na „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”. Szersze ujęcie filozoficzne<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">29</span> min </span>

Niniejszy tekst stanowi trzecią część w serii artykułów Davida Ussery’ego zatytułowanej Odpowiedź biochemika na „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”1.

 

Wszystko jest ciemne, niejasne i możliwe do zakwestionowania, gdy nie jest znana przyczyna zjawiska. Wszystko staje się natomiast jasne, gdy ją znamy.

– Louis Pasteur

 

Zgodnie z książką Michaela J. Behego Czarna skrzynka Darwina2 „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu” polega na tym, że teraz, gdy „współczesna biochemia odkryła sekrety komórki”3, w literaturze naukowej dotyczącej ewolucji molekularnej panuje „przeraźliwe i absolutne milczenie”4. W istocie Behemu chodzi o to, że gdy zrozumieliśmy już, jak komórki funkcjonują na poziomie molekularnym, większość naukowców ma świadomość tego, że darwinowska teoria ewolucji nie jest w stanie wyjaśnić złożoności życia. Być może (co Behe dość niechętnie dopuszcza) darwinowska teoria ewolucja sprawdza się na poziomie organizmów, ale według Behego upada ona na poziomie biochemicznym ze względu na brak potwierdzających ją danych empirycznych.

Książka Michaela Behego przypomina mi dowcip rysunkowy, w którym naukowiec wypełnia tablicę równaniami, a następnie z poirytowaniem mówi: „A teraz następuje cud!”. Pytanie brzmi: czy Bóg koniecznie musi być ograniczony w swojej metodzie stwarzania, tak że jedyną opcją jest ta, iż nauka czegoś (jeszcze) nie wyjaśniła? Czy jest możliwe, że w celu stworzenia życia Bóg mógł posłużyć się procesami naturalnymi? Moim zdaniem w istocie takie właśnie przekonanie żywili Żydzi przez ponad 3000 lat, a następnie również chrześcijanie. Dopiero względnie niedawno, na przestrzeni ostatnich kilkuset lat, kiedy naukowcy obalili koncepcję samorództwa, niektórzy teologowie zdecydowali się zakotwiczyć swoją teologię w ruchomych piaskach współczesnej nauki – i od tej pory stało się to źródłem problemów. Obecnie trend krytykowania teorii Darwina występuje głównie w Stanach Zjednoczonych – rozmawiałem z wieloma osobami w Europie, które regularnie chodzą do synagogi albo do kościoła, i żadna z nich nie ma problemu z pogodzeniem nauki (w tym darwinowskiej teorii ewolucji) ze swoim poglądem na Boga. Tylko niewiele z nich w ogóle SŁYSZAŁO o „kreacjonizmie”, który jest tak bardzo popularny w niektórych częściach Stanów Zjednoczonych.

Z myślą o nielicznych czytelnikach, którzy dotrwali do tej części mojej recenzji, chciałbym przedstawić „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu” w perspektywie. Behe jest przeciwnikiem darwinowskiej teorii ewolucji, ale zapewnia, że nie jest kreacjonistą – uznaje również świadectwa przemawiające za tym, że świat liczy sobie więcej niż 10 tysięcy lat. Formułuje nawet mocniejsze twierdzenie: „Co więcej, uważam, że teoria wspólnego pochodzenia (głosząca, że wszystkie organizmy mają wspólnego przodka) jest całkiem przekonująca i nie znam żadnego szczególnego powodu, by w nią wątpić”5. (To duże ustępstwo z punktu widzenia wielu znanych mi tradycyjnych kreacjonistów z Arkansas). Jeśli przyjmuje się „teorię wspólnego pochodzenia”, to może być to zagadkowe z perspektywy argumentu na rzecz inteligentnego projektu. Czy „inteligentny projekt” jest zauważalny wyłącznie na poziomie molekularnym, ale trudniej go dostrzec na poziomie organizmów? Jeśli na przykład dopuścimy ewolucję złożonych układów z układów prostszych na poziomie anatomicznym, to w którym punkcie można stwierdzić, że musiała nastąpić interwencja inteligentnego projektanta?

W grudniu 1997 roku obejrzałem debatę dotyczącą tego, czy w szkołach publicznych kreacjonizm należy traktować na równi z teorią ewolucji. Po stronie przychylnej kreacjonizmowi byli Michael Behe i William F. Buckley, a za ewolucjonizmem opowiadał się między innymi Michael Ruse, chrześcijanin, który jest redaktorem znakomitej książki But Is It Science?6 [Czy to jednak nauka?] na temat sporu między ewolucjonizmem a kreacjonizmem. Czarna skrzynka Darwina doczekała się bardzo przychylnej recenzji na łamach „Christianity Today”7 (w której przedstawiono Behego jako antyewolucjonistę) i bardzo pozytywnie postrzegana jest przez wiele osób religijnych, które są zachwycone atakiem Behego na teorię stopniowej ewolucji. Wiem, że Behe nie uznałby siebie za kreacjonistę, ale znalazł się przecież w obozie opowiadającym się za nauczaniem kreacjonizmu w szkołach publicznych. Chciałbym ponownie podkreślić, że nie jestem przeciwny temu, aby ludzie otwarcie mówili o swoich przekonaniach religijnych. Problem stanowią dla mnie jednak ci, którzy w ten czy inny sposób chcieliby wykorzystać naukę, aby uczynić swojego niewidzialnego Boga „widzialnym”, a także naciskają, aby nauczano tej doktryny w szkołach publicznych jako koncepcji „naukowej”8. Nie jestem po prostu w stanie zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi uznaje, że koniecznym elementem ich WIARY we wszechmogącego Boga jest nałożenie ograniczenia na metodę stwarzania. Mówią oni, że Bóg nie mógł posłużyć się ewolucją. A także ze względu na zastrzeżenia teologiczne woleliby nie dopuścić, aby ktokolwiek nauczał teorii ewolucji jako koncepcji „naukowej”. Na tym jednak zakończę ten temat w niniejszej recenzji. Trzeba oddać Behemu, że większą część książki poświęca na przedstawienie argumentacji opartej na faktach. Nie ulega więc wątpliwości, że najlepszym rozwiązaniem jest ocena jego książki w odniesieniu do faktów.

Uważam, że Behe przejaskrawił swoją argumentację, przez co traci ona na wiarygodności:

    1. Po pierwsze, Behe PRZECENIA stan naszej aktualnej wiedzy. Twierdzi, że wyjaśnianie ewolucji było „łatwe” przed odkryciem przez współczesną biochemię prawdziwej złożoności życia, ale teraz, gdy posiadamy ogromną wiedzę o sposobie funkcjonowania komórek, zdaliśmy sobie sprawę, że komórki są zbyt złożone, by mogły powstać wskutek stopniowej ewolucji. Jak już jednak wspomniałem, wyjaśnienie powstania złożonych układów jest również problemem ewolucji na poziomie organizmów. Za pomocą teorii przerywanej równowagi, jako alternatywy dla gradualizmu, starano się wyjaśnić ewolucję organizmów żywych w zgodzie z dostępnymi danymi kopalnymi, gdy rewolucja biologii molekularnej w zasadzie dopiero się rozpoczynała.

Sądzę, że Behe przedstawia zbyt optymistyczny obraz naszego obecnego stanu wiedzy o funkcjach biochemicznych w komórce. Kiedy oferuje on taki idealny opis stanu naszej wiedzy, trudno jest – logicznie rzecz biorąc – zrozumieć, dlaczego (w świetle jego argumentów) nikt nie był w stanie znaleźć żadnych wyjaśnień ewolucji złożonych układów. Myślę, że Behe nie powinien obstawać przy twierdzeniu, że obecnie w pełni rozumiemy funkcjonowanie komórki na poziomie molekularnym. Łatwo jest na przykład znaleźć u niego tego typu przekonania: „W ciągu minionych 40 lat współczesna biochemia odkryła sekrety komórki”9. Moim zdaniem Behe powinien zachować nieco więcej realizmu i mówić coś w rodzaju: „W ciągu minionych 40 lat biologia molekularna zaczęła odkrywać niektóre sekrety komórki”. Gdybym nie wiedział nic o biochemii, to w myśl twierdzenia Behego mógłbym uznać, że mamy już dogłębną znajomość funkcjonowania komórki.

W innym miejscu Behe stwierdza: „Pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku wymyślono szybkie i proste metody sekwencjonowania DNA”10. To twierdzenie należy umieścić w szerszej perspektywie. Wyobraź sobie, że poszedłeś do Biblioteki Kongresu i właśnie dowiedziałeś się, jak odróżniać litery alfabetu w tempie kilku minut na każdą literę. Czy uważałbyś, że jesteś już w stanie zrozumieć pełny sens i pochodzenie wszystkich książek w bibliotece? Przypuszczam, że można by się spierać o to, co znaczy „szybkie”, ale gdybyśmy mieli odszyfrować sekwencję DNA w jednej ludzkiej komórce w tempie możliwym w 1979 roku, to zajęłoby to ponad 4 miliony lat! W istocie sześć czy siedem lat później rząd Stanów Zjednoczonych uruchomił dwudziestoletni projekt sekwencjowania genomu człowieka i zainwestował duże fundusze w rozwój technologii umożliwiającej przyspieszenie procesu sekwencjonowania (było to ponad 200 milionów dolarów rocznie, czyli więcej niż wydano na projekt kosmiczny Apollo!). Do 1989 roku proces sekwencjonowania przyspieszono tak bardzo, że zsekwencjonowanie genomu człowieka zajęłoby „zaledwie” tysiąc lat. Aktualnie, w 1998 roku, to samo zadanie zajęłoby około 50 lat, a za rok lub dwa odczytanie całej sekwencji DNA w jednej komórce ludzkiej będzie zapewne możliwe w kilka godzin!

Problem polega jednak na tym: co poczniemy z całą tą informacją? Obecnie nie wiemy nawet na pewno, ile białek jest produkowanych w ciele człowieka – nie mamy też pewności, jak określić, gdzie dokładnie zaczynają się i kończą geny. Nawet gdybyśmy znali jednak SEKWENCJE wszystkich białek, to i tak trudno byłoby ustalić funkcję i strukturę tych białek. Na przykład od blisko 10 lat znamy (częściowo) sekwencję genu powodującego mukowiscydozę. Pełna sekwencja DNA tego jednego ludzkiego genu jest większa od CAŁEGO genomu wielu bakterii! Aktualnie najbardziej przekonujące świadectwa wskazują, że ten gen koduje białko będące kanałem chlorkowym albo być może regulujące ten kanał, ale wciąż nie mamy pewności, jaka jest struktura tego białka ani jak dokładnie ono funkcjonuje. O bakterii Escherichia coli prawdopodobnie więcej wiemy niż o jakimkolwiek innym organizmie, a mimo to, kiedy w zeszłym roku ogłoszono kompletną sekwencję tej bakterii, okazało się, że znamy około jednej trzeciej jej białek, istnienie innej jednej trzeciej wcześniej postulowano, a pozostała jedna trzecia była zupełnie nieoczekiwana – nie jesteśmy nawet pewni, ile tych białek „rzeczywiście” istnieje! W moim przekonaniu rozumiemy bardzo maleńki ułamek cudów życia. Nie mamy nawet pewności, ile genów występuje u ludzi – nie jest też zupełnie jasne, jak mielibyśmy ustalić, gdzie znajdują się wszystkie geny! Przed nami jeszcze długa droga i wiele do wyjaśnienia. Nie uważam więc, że już „odkryliśmy sekrety komórki” – być może kilka, ale z pewnością nawet nie większość. Gdy zrozumiemy nasz obecny stan niewiedzy, to stanie się bardziej wybaczalne to, że nie zaproponowaliśmy jeszcze szczegółowych scenariuszy ewolucji złożonych układów. Proszę – dajcie nam szansę na dostateczne zrozumienie tych układów, zanim zaczniemy przywiązywać zbyt dużą wagę do szczegółowych wyjaśnień ich stopniowej ewolucji molekularnej.

    1. Behe NIE DOCENIA ogromnej literatury o ewolucji molekularnej, a przecież tę literaturę łatwo można znaleźć dzięki prostemu wyszukiwaniu. Autor Czarnej skrzynki Darwina stwierdza na przykład: „Ewolucja molekularna nie jest poparta żadnym autorytetem naukowym. W literaturze naukowej – w prestiżowych czasopismach, czasopismach specjalistycznych czy w książkach – nie istnieje żadna publikacja, która opisywałaby, jak przebiegała lub mogła przebiegać ewolucja molekularna jakiegokolwiek rzeczywistego, złożonego układu biochemicznego”11. W odniesieniu do pięciu konkretnych przykładów „nieredukowalnej złożoności” wpisałem do wyszukiwarki sugerowane terminy i w kilka minut znalazłem kilkaset artykułów dotyczących ewolucji tych układów. Ponownie podkreślam: proszę nie wierzyć mi na słowo – przeprowadźcie własne wyszukiwanie! Jeśli chodzi o mnie, to mam książkę Molecular Evolution [Ewolucja molekularna], której autorem jest Wen-Hsiung Li12. W całości poświęcona została ona molekularnym mechanizmom ewolucji i zawiera część zatytułowaną Concerted Evolution of Multigene Families [Wspólna ewolucja rodzin wielogenowych], w której szczegółowo przedstawiono charakterystykę ewolucji układów biochemicznych. Inną dobrą tego typu książką może być Molecular Biology and Evolution of Blood Group and MHC Antigens in Primates13 [Biologia molekularna oraz ewolucja grupy krwi i antygenów MHC u naczelnych], która dotyczy jednego z podanych przez Behego konkretnych przykładów nieredukowalnej złożoności. To tylko jedna z licznych książek na temat ewolucji układu immunologicznego. Można wejść na stronę com, wpisać do wyszukiwarki słowa „Molecular Evolution” i przekonać się, co da się znaleźć. To samo można zrobić w bazie danych PubMed w poszukiwaniu artykułów na konkretne tematy. Prawda jest na wyciągnięcie ręki.

Behe ma dość krytyczny stosunek do czasopisma „Journal of Molecular Evolution”, ponieważ większość opublikowanych tam artykułów (według niego 85%) dotyczy analizy sekwencji biologicznych, a w związku z tym NAPRAWDĘ nie zajmują się one zagadnieniem ewolucji. Ewolucję można jednak postrzegać jako po prostu selekcję zmian w sekwencjach DNA. Jeśli więc ktoś chciałby zrozumieć ewolucję na poziomie molekularnym w świetle tej definicji ewolucji (a jest to bardzo dobra „definicja robocza”, ponieważ stale przynosi odpowiednie rezultaty, gdy podlega testowaniu), to DOSKONAŁY SENS ma przyglądanie się małym zmianom w sekwencjach DNA, które mogą skutkować zmianami w sekwencjach aminokwasów w białkach, a te sekwencje aminokwasów mogą z kolei wpływać na kształt białek, w tym na ich strukturę i funkcję. Przed chwilą rzuciłem okiem na najnowszy numer „Journal of Molecular of Evolution” i znalazłem dwa teksty dotyczące ewolucji układu immunologicznego oraz jeden poświęcony zagadnieniu ewolucji oka. Wszystkie te trzy artykuły dotyczą obszaru „nieredukowalnej złożoności”, na którego temat naukowcy rzekomo niczego nie publikują. PROSZĘ, nie wierzcie mi na słowo – sami sprawdźcie!

W moim przekonaniu Behe nie docenia też świadectw dobrej, staromodnej ewolucji darwinowskiej na poziomie organizmów: „W rezultacie biolodzy ewolucyjni tkwią w tym samym schemacie myślowym, który dominował wśród badaczy powstania życia na początku lat pięćdziesiątych XX wieku, zanim przeprowadzono większość eksperymentów: puszczają wodze fantazji. […] Ani jednego punktu wyjścia Darwina – powstania życia czy wzroku – nie wyjaśniono za pomocą jego teorii. Darwin nie mógł sobie wyobrazić, że nawet na najbardziej podstawowym poziomie życia istnieje niezwykle wielka złożoność”14. Po pierwsze, niesprawiedliwe jest twierdzenie, że przed drugą połową XX wieku nie przeprowadzono prawie żadnych eksperymentów, albo sugerowanie, że teoria ewolucji opiera się wyłącznie na fantazji. Po drugie, istnieje bogata literatura zarówno na temat pochodzenia życia, jak i powstania wzroku. W większej mierze jest to OPINIA Behego, że darwinowska teoria ewolucji nie wyjaśnia tych dwóch problemów. Zainteresowanych czytelników zachęcam do zapoznania się z książką Richarda Dawkinsa Ślepy zegarmistrz15 (albo Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa16 bądź Rzeka genów17) i do wydania własnej oceny. Szwedzcy naukowcy opublikowali też bardzo dobry artykuł, w którym szczegółowo rozważają zagadnienie stopniowej, zachodzącej krok po kroku ewolucji oka18. Wreszcie – i w bliższym odniesieniu do tematu – złożoność biochemiczna nie jest znacznie większa od złożoności organizmów. Przyjrzyjmy się samym liczbom – istnieje 30 milionów różnych znanych, skategoryzowanych gatunków, ale jest bardzo prawdopodobne, że ta liczba stanowi mniej niż 1% całkowitej liczby gatunków istniejących w przyrodzie. Darwinowska teoria ewolucji była tak wielkim osiągnięciem dlatego, że pozwalała w prosty sposób wyjaśnić, jak powstała i dalej powstaje cała ta różnorodność i złożoność życia. „Wyjaśnieniem” Karola Darwina był dobór naturalny – mechanizm, którego działanie zostało eksperymentalnie przetestowane i wykazane. Teoria ewolucji drogą doboru naturalnego ma ogromną moc eksplanacyjną w odniesieniu do pochodzenia życia. To jednak prawda, że Darwin nie rozumiał w pełni, JAK ten mechanizm działa, ale – i pod tym względem nie zgadzam się z Michaelem Behem – obecnie ROZUMIEMY mechanizmy ewolucji na poziomie genetyki molekularnej, jak w przypadku ewolucji oka. Ta wiedza nie jest w żadnej mierze sprzeczna ze świadectwami ewolucji czerpanymi z obserwacji dokonywanych na poziomie gatunków. Z upływem lat zgromadziłem własną bibliotekę książek o teorii ewolucji lub kreacjonizmie zawierającą ponad sto książek omawiających udokumentowane przykłady (i możliwe mechanizmy) ewolucji biologicznej. Sądzę, że układy biologiczne rzeczywiście są bardzo złożone na poziomie organizmów, ale prawdą jest też, że – jak wyraził się Theodosius Dobzhansky – „nic w biologii nie ma sensu, jeżeli nie jest rozpatrywane w świetle teorii ewolucji”19.

    1. Wreszcie, w mojej – rzecz jasna subiektywnej – opinii Behe USTANAWIA FAŁSZYWĄ DYCHOTOMIĘ: jeśli rzeczywiście istnieją złożone układy, których genezy naukowcy obecnie nie są w stanie wyjaśnić, to z konieczności musi istnieć „Bóg projektant”, który odpowiada za ich powstanie. W tym argumencie kryje się idea, że jeśli POTRAFIMY wyjaśnić powstanie życia, to nie ma potrzeby ani powodu, by istniał Bóg. Trochę przypomina to dawne teorie „witalistyczne”, zgodnie z którymi Bóg jest tym, czego nie rozumiemy. Mogę przyglądać się cudom przyrody i wybrać, czy wierzę w Boga, czy nie – nie czuję się jednak ZMUSZONY do tej wiary albo niewiary. W każdym razie mam tutaj wybór. Odnoszę wrażenie, że według Behego tak naprawdę NIE MAMY żadnego wyboru – że nawet każdy niezbyt rozgarnięty człowiek, który widzi, jak bardzo złożone są zjawiska biochemiczne, MUSI wierzyć w Boga-Stwórcę.

Inny typ fałszywej dychotomii stanowi idea, że trzeba wybrać między gradualizmem darwinowskim a teorią inteligentnego projektu. Uważam, że istnieją (przynajmniej) dwie alternatywy:

    • teoria przerywanej równowagi – okresy stazy przerywane szybkimi zmianami (jest to propozycja Stephena Jaya Goulda i Nilesa Eldredge’a). Coraz więcej świadectw przemawia za tym, że ewolucja przebiega na zasadzie krótkich wybuchów kreatywności, nie zaś wyłącznie stopniowo. Behe wspomina o tej teorii, ale w swoim omówieniu „teorii inteligentnego projektu” z jakiegoś powodu nie uznaje teorii przerywanej równowagi za alternatywę dla gradualizmu20;
    • teoria samoorganizacji – wywodzi się z interdyscyplinarnego podejścia do fizyki, matematyki i biologii, a jej zwolennikami są tacy naukowcy, jak Stuart Kauffman, Per Bak i Brian Goodwin. Behe nie wspomina o badaniach tych dwóch ostatnich uczonych, ale idee Kauffmana uznaje za „nadmiernie zmatematyzowane”21, za „naukę w całkowitym oderwaniu od faktów”22 i uważa, że idee te nie wyjaśniają „powstania struktur biochemicznych”23, a nawet dochodzi do wniosku, że teoria Kauffmana „wymaga wcześniejszego istnienia funkcjonujących już układów”24. Kauffman wskazuje jednak, że w jego systemie NIE potrzebujemy DNA, RNA albo białek, twierdzi bowiem, że „korzenie życia” leżą w samej katalizie i chemicznej kombinatoryce. Zachęcam czytelnika do przeczytania rozdziału zatytułowanego Order for Free [Porządek za darmo]w książce Kauffmana At Home in the Universe25 [We Wszechświecie jak u siebie]. W tym rozdziale (podobnie jak w całej książce) znajduje się obszerne omówienie tego, co Kauffman uznaje za wyłanianie się porządku z systemów chaotycznych – porządek wyłania się spontanicznie, czyli z „niczego”. Jedynym wymogiem jest to, aby system był daleki od stanu równowagi. Aktualnie wykorzystuję tę „oderwaną od faktów naukę” do tworzenia modeli struktur białek (na przykład UKŁADÓW BIOCHEMICZNYCH) i dostrzegam, że ta teoria jest użyteczna i wnosi ogromny wkład do naszej wiedzy.

W moim przekonaniu jest prawdopodobne, że w rzeczywistości kombinacja wszystkich trzech możliwości – gradualizmu ORAZ teorii przerywanej równowagi, JAK RÓWNIEŻ teorii samoorganizacji – może być konieczna do wyjaśnienia ewolucji złożonych układów. W gruncie rzeczy w książce Pera Baka How Nature Works: The Science of Self Organized Criticality26 [Jak działa przyroda. Nauka samoorganizacyjnego stanu krytycznego] znajduje się rozdział, w którym autor przedstawia model tego, jak stopniowa ewolucja (zachodząca na zasadzie doboru naturalnego oddziałującego na skutki małych zmian) może prowadzić do okresowej, wysoce nieliniowej przerywanej równowagi. Drukiem ukazało się ponad 2000 artykułów na temat samoorganizacyjnego stanu krytycznego, dzięki czemu pierwotny tekst Pera Baka, opublikowany w 1987 roku, stał się „najczęściej cytowanym artykułem z dziedziny fizyki w tym okresie”.

Można przytoczyć poszczególne przykłady ewolucji zachodzącej na zasadzie każdego z tych trzech czynników. Chodzi mi o to, że nie mamy tutaj do czynienia z prostą dychotomią: „jeśli gradualizm jest błędny, to teoria inteligentnego projektu stanowi jedyną dostępną logiczną opcję”. To wcale nie tak, że jestem przeciwny idei „inteligentnego projektu” – jest to jednak idea teologiczna, która nie różni się zbytnio od stwierdzenia, że „teraz następuje cud”. Cudy się zdarzają, ale z pewnością wykraczają poza domenę nauki! Z tego powodu nie mam pewności, czy rozumiem problem, jaki Behe widzi w postulowanych przez Stuarta Kauffmana właściwościach emergentnych – zasadniczo można uznać, że ta idea występuje w Talmudzie (i była utrzymywana nawet tysiąc lat temu), czyli że w Księdze Rodzaju jest mowa o tym, że Bóg stworzył porządek z chaosu. Dlaczego nie mielibyśmy uważać tej idei za alternatywę dla „teorii inteligentnego projektu” (albo nawet sądzić, że jest tutaj mowa o Boskiej metodzie inteligentnego projektu)?

Słyszałem, jak niektórzy narzekają, że teoria Darwina stała się czymś w rodzaju „dogmatu”, którego naukowcy po prostu nie chcą porzucić. Czy właśnie z tego powodu tak zdecydowanie bronię „ortodoksyjnej teorii ewolucji” przed atakiem Behego? W istocie nie podejmuję próby obronienia darwinowskiej, gradualistycznej teorii ewolucji. Uważam, że gradualizm jest sam w sobie niewystarczający do pełnego wyjaśnienia powstania złożoności. Na przykład w przypadku udomowionej pszenicy przyroda (co najmniej) DWUKROTNIE wykonała skoki w postaci dodania kompletnych genomów. Oznaczało to więc zupełne załamanie się „gradualizmu”, a dochodziło do tego w wielu innych udokumentowanych przypadkach. Czy Bóg mógł odpowiadać za te skoki? Oczywiście, że tak – tylko dlaczego nie mielibyśmy uznać, że Bóg posługuje się również ewolucją? Dlaczego mielibyśmy ograniczać działanie Boga wyłącznie do metod „nienaturalnych”? Ponadto osobiście uznaję nawet, że cudy przyrody odzwierciedlają Boski inteligentny projekt! Podstawą dla tego przekonania jest jednak moja prywatna wiara, nie zaś rozumowanie naukowe. Wreszcie, uważam, że w proponowanej przez Stuarta Kauffmana idei właściwości emergentnych tkwi ziarno prawdy. Nawet Karol Darwin zdawał sobie sprawę, że gradualizm prawdopodobnie nie okaże się JEDYNYM mechanizmem ewolucji. Oczywiście nauka nie może wyjaśnić WSZYSTKIEGO i nadać życiu sens i cel – nawet nie powinna! Bez problemu przyznaję, że nauka ma ograniczenia, i często ostrzegam swoich studentów przed niebezpieczeństwami redukcjonizmu. Zgodnie z niedawno przeprowadzonym sondażem 40% (jestem sceptyczny co do liczby 90%, o której Behe wspomina na stronie 273) zapytanych naukowców wierzy w Boga – „Boga osobowego”, do którego mogą się oni modlić. W świetle mojego doświadczenia 40% brzmi rozsądnie – znam wielu naukowców, którzy RZECZYWIŚCIE wierzą w Boga, ale też wielu, którzy w Boga nie wierzą. Jest to zapewne słuszne również w odniesieniu do ogółu populacji. Nauka nie posiada wszystkich odpowiedzi ani naukowcy w istocie NIE TWIERDZĄ, że je posiada. W moim osobistym odczuciu ludzie, którzy wykorzystują naukę do „udowodnienia” ateizmu, zniekształcają naukę w równie dużym stopniu.

Pod wieloma względami Czarna skrzynka Darwina ma wydźwięk podobny do licznych bardziej tradycyjnych książek kreacjonistycznych – i stanowi odwołanie do niewiedzy o przedmiocie badań. Komuś, kto ma niewielką wiedzę z biochemii (a do takich osób kieruje w istocie swoją publikację Behe), ta książka może się wydawać destrukcyjnym atakiem na darwinowską teorię ewolucji drogą doboru naturalnego. Niestety, trudno mi się śledziło zawartą w niej pokrętną argumentację. Poruszony w niej temat zapewnia POTENCJAŁ na napisanie bardzo dobrej pracy, ale w książce Behego ciągle wzbudzał we mnie frustrację przedstawiany przez niego zniekształcony obraz biologii molekularnej. W mojej opinii po bliższej analizie rzucone przez Behego „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu” sprowadza się zasadniczo do przeformułowania tradycyjnej kreacjonistycznej krytyki darwinowskiego gradualizmu: życie jest tak bardzo złożone, że MUSIAŁO zostać stworzone przez Boską inteligencję. Jest to kwestia wiary – mogę wybrać wiarę w to, że Bóg stworzył życie, albo wybrać wiarę w coś przeciwnego – ale twierdzenie, że nauka WYMUSZA na mnie przyjęcie jednego z tych przekonań, oznaczałoby, że nie mam wolnej woli. Behe stwierdza: „Wnioskowanie, że układy biochemiczne zaprojektował czynnik inteligentny, to standardowy proces, który nie wymaga żadnych nowych zasad logiki lub nauki”27. Większość biologów molekularnych zgodziłaby się, że liczne układy biochemiczne wyglądają na zaprojektowane (czyli cechują się energetyczną optymalnością, jak trafnie wyraził się Stuart Kauffman). Argumentowaliby oni jednak, że za ten projekt odpowiada presja selekcyjna „przyrody” albo środowisko. Twierdzenie, że „teraz następuje cud”, nie jest dla naukowców wyjaśnieniem standardowym (bądź naukowo zasadnym).

Po napisaniu niniejszej recenzji przeczytałem esej Manfreda Eigena (z Max Planck Institut für Biophysikalische Chemie w Getyndze). Sądzę, że poniższy cytat stanowi dobre podsumowanie odpowiedzi na rzucone przez Behego „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”:

Biologia molekularna potwierdziła fundamentalną ideę Darwina dzięki swojej zdolności do odkrycia, co genomy organizmów żywych mają ze sobą wspólnego. Informacja (w tym przypadku chodzi o informację genetyczną) jest tworzona w wyniku sukcesywnej selekcji. Darwin zastosował swoją zasadę do ewolucji autonomicznych istot żywych. Ekstrapolacja na układy przedkomórkowe, aby odpowiedzieć na pytania: „jak powstała pierwsza forma życia? Skąd wzięła się pierwsza autonomiczna komórka?”, wydawała mu się zbyt śmiałym krokiem. Kiedyś wypowiedział spekulatywne „gdyby” i natychmiast dodał: „ach, jakież to wielkie gdyby!”. Dziś ekscytuje nas, że uświadomiliśmy sobie, iż selekcja działa już na poziomie molekularnym, przy udziale powielających się cząsteczek, takich jak RNA i DNA, a więc podlega derywacji na podstawie fizykochemicznych właściwości cząsteczek. Wypełnia to wielką lukę między biologią, z jednej strony, a fizyką i chemią, z drugiej. Nie wynika z tego, że biologię da się zredukować do fizyki i chemii w zwykłym tego słowa znaczeniu. Po prostu stanowi to potwierdzenie, że między fizyką, chemią i biologią istnieje ciągłość. Fizyczna podstawa układów ożywionych ma swoje własne charakterystyczne prawidłowości. Jest to fizyka tworzenia informacji. Nowa teoria samoorganizacji dalece wykracza poza teorię Darwina w szczegółach i odpowiedziach na pytania, które w jego czasach musiały pozostawać otwarte lub być nawet uznawane za paradoksalne. Spuścizna Darwina to testament XIX wieku28.

Aktualizacja (październik 1998 roku)

Co ostatnio wydarzyło się w obszarze ewolucji biochemicznej? Według Behego w dziedzinie ewolucji molekularnej nastąpił żenująco niewielki postęp. W związku z tym nie powinniśmy oczekiwać, że po publikacji jego książki w 1996 roku dokonano wielu nowych odkryć. Jednak spośród blisko 4100 artykułów na temat ewolucji molekularnej wprowadzonych do bazy danych PubMed (stan na październik 1998 roku) większość (3741, czyli około 84% wszystkich) opublikowano po 1996 roku! Chciałbym krótko wspomnieć tylko o dwóch dużych osiągnięciach z kilku minionych miesięcy i odnieść je do twierdzeń zawartych w książce Behego.

Pierwsze odkrycie dotyczy cząsteczki RNA, która potrafi katalizować syntezę nukleotydów. Dokonano tego dzięki sprytnej modyfikacji doboru naturalnego w probówce. Tematem rozdziału 7 Czarnej skrzynki Darwina jest zasadniczo złożoność syntezy nukleotydów – w szczególności AMP. Jak stwierdził Behe: „Jeśli istnieje jakieś szczegółowe darwinowskie wyjaśnienie powstania AMP, to nikt go nie zna”29. Stanowczo zachęcam czytelnika do przeczytania artykułu zdającego sprawę ze wspomnianego przed chwilą odkrycia30, jak również artykułu opisującego, jakie to odkrycie ma znaczenie31. Dzięki tej samej metodzie selekcji zarejestrowano inne enzymatyczne aktywności RNA, takie jak aktywność transferazy estrów (jest to postulowany prekursor RNA rybosomalnego32).

Drugie ważne odkrycie, o którym wspomnę, ma związek z powstaniem układu immunologicznego. Również w tym przypadku Behe rzuca wyzwanie: „Możemy szukać wzdłuż i wszerz, w książkach i w czasopismach, lecz wynik będzie taki sam. W literaturze naukowej nie ma odpowiedzi na pytanie o pochodzenie układu odpornościowego”33. Teraz zaproponowano dobrze zrozumiały, prosty mechanizm molekularny: znany nam dzisiaj układ immunologiczny mógł powstać wskutek insercji jednego transpozonu. (Transpozon to fragment DNA kodujący białko, które wiąże się z DNA, zapętla go i wycina, po czym to maleńkie kółko DNA można przenieść do innej lokalizacji w genomie. Niektóre typy transpozonów tworzą najpierw kopię DNA, czyli same się powielają). Białka RAG1 i RAG2 to w istocie dwie połowy transpozazy. Te elementy stanowią mniej niż 5% DNA drożdży, około jednej trzeciej ludzkiego DNA i niemal całość DNA (ponad 98%) lilii. Można powiedzieć, że w rzeczywistym sensie jest to „samolubny DNA”, ale w istocie zdolność do tworzenia własnych kopii i łączenia ze sobą różnych regionów została wykorzystana (przez dobór naturalny) do utworzenia układu immunologicznego. Jak napisano w artykule: „Można argumentować, że tak złożone organizmy, jak ssaki (i inne kręgowce), mogą istnieć tylko dzięki obronnemu układowi immunologicznemu, którego zasoby pasują do zasobów atakujących wirusów i mikroorganizmów (wiele z nich, nawiasem mówiąc, wykorzystuje reorganizację DNA do zwiększenia swoich zasobów antygenowych). Jeśli to prawda, to nasze istnienie możemy zawdzięczać jednemu zdarzeniu transpozycji, które nastąpiło 450 milionów lat temu”34. Ponownie zachęcam czytelnika do przejrzenia literatury fachowej i samodzielnego zapoznania się ze szczegółowymi opisami proponowanych mechanizmów. Moim celem jest w tej chwili po prostu zasygnalizowanie, że dokonano tego, co według Behego jest niemożliwe!

Te dwa przykłady to zaledwie niewielka próbka z dosłownie TYSIĘCY opublikowanych w ciągu ostatnich dwóch lat artykułów szczegółowo opisujących ewolucję molekularną. Przytoczenie tych przykładów jest ważne, ponieważ pokazują rzeczywistą słabość w logice, zgodnie z którą „jeśli nie wiemy, jak to się stało, to musiał tego dokonać Bóg!”. Co się stanie, gdy ktoś zmusi cię do odkrycia kart i naprawdę DOSTARCZY zachodzącego krok po kroku mechanizmu stopniowej ewolucji układu immunologicznego?

David Ussery

 

Oryginał: A Biochemist’s Response to “The Biochemical Challenge to Evolution”, 1997, December [dostęp: 12 III 2025].

Przekład z języka angielskiego: Dariusz Sagan

 

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 12.3.2025

Przypisy

  1. Por. też części 1–2: D. Ussery, Odpowiedź biochemika na „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”. Argumenty Michaela J. Behego na rzecz „nieredukowanej złożoności”, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 5 marca [dostęp: 11 III 2025]; tenże, Odpowiedź biochemika na „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”. Świadectwa biochemicznego powstania molekularnych struktur życia, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 7 marca [dostęp: 11 III 2025] (przyp. tłum.).
  2. Por. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, tłum. D. Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020 (przyp. tłum.).
  3. Tamże, s. 265 (przyp. tłum.).
  4. Tamże, s. 17 (przyp. tłum.).
  5. Tamże.
  6. Por. But Is It Science?: The Philosophical Question in the Creation/Evolution Controversy, ed. M. Ruse, Prometheus Books, New York 1996 (przyp. tłum.).
  7. Por. H.J.B. Casselberry, Behe’s Darwin’s Black Box, „Christianity Today” 1997, June 16 [dostęp: 23 XII 2024] (przyp. tłum.).
  8. Por. Talking about Evolution, 1998, April 21 [dostęp: 23 XII 2024].
  9. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina, s. 265.
  10. Tamże, s. 199.
  11. Tamże, s. 213.
  12. Por. W.-H. Li, Molecular Evolution, Sinauer Associates, Inc., Sunderland 1997.
  13. Por. Molecular Biology and Evolution of Blood Group and MHC Antigens in Primates: Primate Blood Group and MHC Antigens, eds. A. Blancher, J. Klein, W.W. Socha, Springer-Verlag, Berlin – Heidelberg 1997.
  14. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina, s. 196.
  15. Por. R. Dawkins, Ślepy zegarmistrz, czyli jak ewolucja dowodzi, że świat nie został zaplanowany, tłum. A. Hoffman, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994 (przyp. tłum.).
  16. Por. tenże, Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa, tłum. M. Yamazaki, „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998 (przyp. tłum.).
  17. Por. tenże, Rzeka genów, tłum. M. Jannasz, „Science Masters”, Wydawnictwo CiS i Oficyna Wydawnicza MOST, Warszawa 1995 (przyp. tłum.).
  18. Por. D.-E. Nilsson, S. Pelger, A Pessimistic Estimate of the Time Required for an Eye to Evolve, „Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences” 1994, Vol. 256, No. 1345, s. 53–58, https://doi.org/10.1098/rspb.1994.0048.
  19. Por. T. Dobzhansky, Nic w biologii nie ma sensu, jeżeli nie jest rozpatrywane w świetle teorii ewolucji, tłum. G. Malec, „Filozoficzne Aspekty Genezy” 2022, t. 19, nr 1, s. 93–108, https://doi.org/10.53763/fag.2022.19.1.197 (przyp. tłum.).
  20. Por. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina, s. 40–41.
  21. Tamże, s. 43.
  22. Tamże, s. 178.
  23. Tamże, s. 204.
  24. Tamże, s. 220.
  25. Por. S. Kauffman, At Home in the Universe: The Search for the Laws of Self-Organization and Complexity, Oxford University Press, Oxford 1995 (przyp. tłum.).
  26. Por. P. Bak, How Nature Works: The Science of Self Organized Criticality, Copernicus, New York 1999 (przyp. tłum.).
  27. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina, s. 221.
  28. M. Eigen, What Will Endure of 20th Century Biology?, w: What Is Life?: The Next Fifty Years – Speculations on the Future of Biology, eds. M.P. Murphy, L.A.J. O’Neill, Cambridge University Press, New York 1995, s. 11 [5–24].
  29. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina, s. 183.
  30. Por. P.J. Unrau, D.P. Bartel, RNA-Catalysed Nucleotide Synthesis, „Nature” 1998, Vol. 395, No. 6699, s. 260–263, https://doi.org/10.1038/26193.
  31. Por. M.P. Robertson, A.D. Ellington, Ribozymes: How to Make a Nucleotide, „Nature” 1998, Vol. 395, No. 6699, s. 223–225, https://doi.org/10.1038/26117.
  32. Por. A. Jenne, M. Famulok, A Novel Ribozyme with Ester Transferase Activity, „Chemistry & Biology” 1998, Vol. 5, No. 1, s. 23–34, https://doi.org/10.1016/s1074-5521(98)90084-9.
  33. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina, s. 159.
  34. A. Agrawal, Q.M. Eastman, D.G. Schatz, Transposition Mediated by RAG1 and RAG2 and Its Implications for the Evolution of the Immune System, „Nature” 1998, Vol. 394, No. 6695, s. 744–751, https://doi.org/10.1038/29457.

Literatura:

1. Agrawal A., Eastman Q.M., Schatz D.G., Transposition Mediated by RAG1 and RAG2 and Its Implications for the Evolution of the Immune System, „Nature” 1998, Vol. 394, No. 6695, s. 744–751, https://doi.org/10.1038/29457.

2. Bak P., How Nature Works: The Science of Self Organized Criticality, Copernicus, New York 1999.

3. Behe M.J., Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, tłum. D. Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.

4. But Is It Science?: The Philosophical Question in the Creation/Evolution Controversy, ed. Ruse, Prometheus Books, New York 1996.

5. Casselberry H.J.B., Behe’s Darwin’s Black Box, „Christianity Today” 1997, June 16 [dostęp: 23 XII 2024].

6. Dawkins R., Rzeka genów, tłum. M. Jannasz, „Science Masters”, Wydawnictwo CiS i Oficyna Wydawnicza MOST, Warszawa 1995.

7. Dawkins R., Ślepy zegarmistrz, czyli jak ewolucja dowodzi, że świat nie został zaplanowany, tłum. A. Hoffman, „Biblioteka Myśli Współczesnej”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994.

8. Dawkins R., Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa, tłum. M. Yamazaki, „Na Ścieżkach Nauki”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998.

9. Dobzhansky T., Nic w biologii nie ma sensu, jeżeli nie jest rozpatrywane w świetle teorii ewolucji, tłum. G. Malec, „Filozoficzne Aspekty Genezy” 2022, t. 19, nr 1, s. 93–108, https://doi.org/10.53763/fag.2022.19.1.197.

10. Eigen M., What Will Endure of 20th Century Biology?, w: What Is Life?: The Next Fifty Years – Speculations on the Future of Biology, eds. M.P. Murphy, L.A.J. O’Neill, Cambridge University Press, New York 1995, s. 5–24.

11. Jenne A., Famulok M., A Novel Ribozyme with Ester Transferase Activity, „Chemistry & Biology” 1998, Vol. 5, No. 1, s. 23–34, https://doi.org/10.1016/s1074-5521(98)90084-9.

12. Kauffman S., At Home in the Universe: The Search for the Laws of Self-Organization and Complexity, Oxford University Press, Oxford 1995.

13. Li W.-H., Molecular Evolution, Sinauer Associates, Inc., Sunderland 1997.

14. Molecular Biology and Evolution of Blood Group and MHC Antigens in Primates: Primate Blood Group and MHC Antigens, eds. A. Blancher, J. Klein, W.W. Socha, Springer-Verlag, Berlin – Heidelberg 1997.

15. Nilsson D.-E., Pelger S., A Pessimistic Estimate of the Time Required for an Eye to Evolve, „Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences” 1994, Vol. 256, No. 1345, s. 53–58, https://doi.org/10.1098/rspb.1994.0048.

16. Robertson M.P., Ellington A.D., Ribozymes: How to Make a Nucleotide, „Nature” 1998, Vol. 395, No. 6699, s. 223–225, https://doi.org/10.1038/26117.

17. Talking about Evolution, 1998, April 21 [dostęp: 23 XII 2024].

18. Unrau P.J., Bartel D.P., RNA-Catalysed Nucleotide Synthesis, „Nature” 1998, Vol. 395, No. 6699, s. 260–263, https://doi.org/10.1038/26193.

19. Ussery D., Odpowiedź biochemika na „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”. Argumenty Michaela J. Behego na rzecz „nieredukowanej złożoności”, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 5 marca [dostęp: 11 III 2025].

20. Ussery D., Odpowiedź biochemika na „biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”. Świadectwa biochemicznego powstania molekularnych struktur życia, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 7 marca [dostęp: 11 III 2025].

Tagi: AMP, ateizm, bakterie, białko, biochemia, biologia, biologia molekularna, Bóg, Bóg osobowy, Boska inteligencja, Boska metoda inteligentnego projektu, Boski inteligentny projekt, Brian Goodwin, chaos, cud, Dariusz Sagan, darwinowska teoria ewolucji, David Ussery, definicja ewolucji, DNA, dobór naturalny, dogmat, ewolucja, ewolucja biochemiczna, ewolucja biologiczna, ewolucja darwinowska, ewolucja molekularna, ewolucja oka, ewolucja stopniowa, ewolucjonizm, fałszywa dychotomia, fizyka, gen, genetyka molekularna, genom, genom bakterii, genom człowieka, gradualistyczna teoria ewolucji, gradualizm, gradualizm darwinowski, informacja, informacja genetyczna, inteligentny projekt, inteligentny projektant, interwencja, Karol Darwin, kataliza, komórka, koncepcja samorództwa, kreacjonizm, Księga Rodzaju, logika, Louis Pasteur, Manfred Eigen, matematyka, mechanizm ewolucji, mechanizm molekularny, mechanizm stopniowej ewolucji, metoda stwarzania, Michael J. Behe, Michael Ruse, mikroorganizm, moc eksplanacyjna, mukowiscydoza, nieredukowalna złożoność, Niles Eldredge, oko, ortodoksyjna teoria ewolucji, Per Bak, pochodzenie życia, presja selekcyjna, projekt, projektant, przerywana równowaga, redukcjonizm, Richard Dawkins, RNA, samolubny DNA, sekwencja aminokwasów, sekwencja DNA, staza, Stephen Jay Gould, Stuart Kauffman, stwórca, synteza nukleotydów, system chaotyczny, Talmud, teologia, teoria Darwina, teoria ewolucji, teoria ewolucji drogą doboru naturalnego, teoria inteligentnego projektu, teoria przerywanej równowagi, teoria samoorganizacji, teoria stopniowej ewolucji, teoria witalistyczna, teoria wspólnego pochodzenia, Theodosius Dobzhansky, transpozon, transpozycja, układ biochemiczny, układ biologiczny, Wen-Hsiung Li, wiara, William F. Buckley, wirus, wolna wola, wspólny przodek, zapis kopalny, złożoność, złożoność życia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi