Czy nauka może wykryć inteligentny projekt?Czas czytania: 13 min

Kazimierz Jodkowski

2020-02-05
Czy nauka może wykryć inteligentny projekt?<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">13</span> min </span>

W internetowym czasopiśmie „Sapientia” ukazały się wypowiedzi kilku przyrodników i filozofów na temat możliwości wykrywania inteligentnego projektu przez nauki przyrodnicze1. Jednym z prezentujących swoje stanowisko był Stephen C. Meyer, filozof nauki oraz dyrektor Centrum Nauki i Kultury w Discovery Institute (Seattle, Washington)2. Discovery Institute jest głównym think tankiem teorii inteligentnego projektu. Wypowiedź Meyera pod nieco zmienionym tytułem ukazała się na prowadzonym przez Discovery Institute portalu Evolution News & Science Today.

Do czasów Darwina, do połowy XIX wieku, biologowie uważali, że w przyrodzie widzą skutki aktywności inteligentnego projektanta, postrzegając piękno budowy organizmów żywych, ich złożoność oraz bardzo pomysłowe przystosowanie do środowiska. Ale Darwinowi udało się zmienić to nastawienie. Oparł się na bardzo prostym mechanizmie – przypadkowej zmienności organizmów oraz doboru naturalnego – który pozostawia przy życiu organizmy lepiej przystosowane do środowiska. W ten sposób – twierdził – da się wyjaśnić całą różnorodność przyrody ożywionej bez odwoływania się do kierującej tymi zmianami inteligencji. Następcy Darwina nieco modyfikowali przedstawiony przezeń mechanizm, ale istota jego wyjaśnienia pozostała bez zmian.

Meyer zwraca uwagę, że Darwin wyjaśniał pochodzenie nowych form życia, wyprowadzając je z wcześniej istniejących organizmów. Ale nie wyjaśniał, skąd się wziął podstawowy składnik organizmu – komórka. Angielski przyrodnik miał pewne przypuszczenia, że życie powstało w jakimś małym ciepłym bajorku pod wpływem działania ciepła, światła i elektryczności, ale nie ośmielił się ich wyrazić w publikacji. Przedstawił je w prywatnym liście do przyjaciela Josepha D. Hookera:

Często mówi się, że występują obecnie wszystkie warunki potrzebne do pierwszego utworzenia żywego organizmu, jakie zawsze występowały. Ale gdybyśmy (i jest to wielkie gdyby!) mogli uświadomić sobie, że w jakimś ciepłym bajorku zawierającym wszystkie rodzaje soli amonowych i fosforanowych, zaopatrzonym w ciepło, światło, elektryczność etc., chemicznie ukształtował się związek białkowy gotowy do podlegania dalszym bardziej złożonym zmianom, to w chwili dzisiejszej taka materia zostałaby natychmiast pochłonięta, czego natomiast by nie było, zanim pojawiły się organizmy żywe3.

To przypuszczenie ewolucjoniści próbują od półtora wieku uzasadnić.

W połowie XX wieku wydawało się, że już, już… wkrótce się uda. W znanym eksperymencie Stanley Miller pokazał, że w atmosferze o pewnym składzie wyładowania elektryczne powodują powstawanie niektórych aminokwasów, czyli składników białek. Od tego odkrycia minęły ponad pół wieku i postępu nie ma. Nie jest pewne, czy atmosfera na pierwotnej Ziemi była właśnie taka, jak założył Miller, a otrzymane aminokwasy były zarówno prawo-, jak i lewoskrętne, a życie używa jedynie tych drugich. Nieznany jest fizyczny mechanizm, który pozwoliłby rozdzielić obie te formy.

Największym jednak problemem było odkrycie struktury i funkcji DNA, którego dokonano w tym samym czasie, w którym Miller przeprowadzał swoje eksperymenty. James Watson i Francis Crick odkryli, że cząsteczka DNA – kwasu deoksyrybonukleinowego – przechowuje informację o kolejności aminokwasów w różnych białkach. Informacja ta jest zapisana za pomocą „liter” zbudowanych z trzech spośród czterech nukleotydów. Każda „litera” wskazująca na konkretny aminokwas jest tzw. trypletem nukleotydów. Tryplety nukleotydów są tzw. kodonami, bo kodują (najczęściej) określony aminokwas. Kilka trypletów nie koduje żadnego aminokwasu, ale pełni inną ważną funkcję. Kolejność kodonów w DNA odpowiada kolejności aminokwasów w białkach. Informacja zawarta w DNA jest przepisywana (transkrypcja) na RNA (podobny do DNA kwas rybonukleinowy), a następnie ta przepisana informacja z RNA podlega tłumaczeniu (translacji) w rybosomach na białko. Proces syntezy białek jest dużo bardziej złożony, na różnych etapach korzysta on z rozmaitych enzymów, a także z rybosomowego RNA i tzw. mikroRNA, białek opiekuńczych itd.

Kodujące części DNA są więc instrukcjami, jak budować białka. Komórka przetwarza tę informację, syntetyzując białko. Ale jak powstał ten mechanizm? I jak powstał sam kod genetyczny (przyporządkowanie kodonów konkretnym aminokwasom)? Prawa przyrody nie wyznaczają tego kodu. Mógłby on wyglądać inaczej – aminokwasy mogłyby być wyznaczane przez inne kodony niż obecnie. Jest tak jak z alfabetem używanym przez ludzi. Słowo „mama” inaczej przeczyta (i inaczej będzie je rozumiał) Polak, a inaczej Rosjanin. To, jak czytać daną literę lub co znaczy dane słowo, jest sprawą umowną, konwencjonalną. Oczywiście, w przypadku języków naturalnych najczęściej nie było tak, że zbierali się ludzie i umawiali się, co znaczą słowa. Znaczenia słów ustalano spontanicznie, zwyczajowo, chociaż są też i takie przypadki (dotyczy to na przykład terminów naukowych i technicznych), że mamy do czynienia ze świadomie podejmowanymi decyzjami.

Zdaniem Meyera istnieje uderzająca analogia między językiem naturalnym a kodem genetycznym. Gdy archeologowie odkrywają starożytne hieroglify, traktują je jako słowa używane i zapisywane przez żyjących przed wiekami skrybów, którzy w ten sposób przekazywali jakąś informację. Pracownicy programu SETI poszukują śladów inteligencji pozaziemskich w sygnałach elektromagnetycznych. Jak dotąd nie odkryto żadnych takich znaków, ale uczeni są pewni, że ślady takie mogą występować, o ile tylko istnieją cywilizacje kosmiczne, które zdecydowały się informować o swoim istnieniu. Meyer zwraca uwagę, że to, co odkrywają archeologowie w starożytnych hieroglifach, i to, czego szukają zwolennicy SETI ‒ ma dokładną analogię z tym, co odkryto w komórce. Tu też istnieje zakodowana informacja o charakterze analogicznym do informacji językowej.

Informacja ta ma charakter wyspecyfikowany. Pojęcie specyfikacji jest kluczowym terminem technicznym teorii inteligentnego projektu. Dotychczas kreacjoniści ograniczali się do wskazywania niewielkiej szansy przypadkowego powstania rozmaitych struktur biologicznych. Teoretycy ID podkreślają jednak, że do wniosku o inteligentnym źródle informacji nie wystarczy wiedza, że informacja cechuje się małym prawdopodobieństwem spontanicznego (czyli nieinteligentnego, np. przypadkowego) powstania. Musi to być jeszcze informacja specyficzna, charakteryzująca się takim, a nie innym układem elementów, z których zbudowany jest nośnik tej informacji.

Na przykład układ atomów i cząsteczek, z których zbudowany jest Giewont, ma niezwykle niskie prawdopodobieństwo swego powstania. Ale w układzie tym nie ma niczego specyficznego. Gdybyśmy zamienili wzajemne położenie milionów atomów z góry Giewont, nadal mielibyśmy Giewont. Specyficzny układ elementów to jeden lub stosunkowo niewiele układów spośród olbrzymiej ilości możliwych układów. Przypadkowo mogą powstać pewne układy rzeczy niosące jakąś informację. Na przykład dwa odcinki przecinające się pod kątem prostym są znakiem krzyża. Ale w stodole, w której przechowuje się zboże, na pewno można znaleźć dwie słomki tak ułożone. Jest to układ specyficzny, jednak jego powstanie jest zbyt prawdopodobne (zwłaszcza w stodole!), byśmy mogli być pewni, że powstał wskutek działania inteligencji. Wniosek o inteligentnym projekcie jest wiarygodny, gdy dotyczy informacji zarówno wyspecyfikowanej, jak i niezwykle mało prawdopodobnej.

Po czym poznać, czy mamy do czynienia z wyspecyfikowaną informacją? Sprawa ta, moim zdaniem, nie jest dobrze rozwiązana w teorii inteligentnego projektu. Meyer dał trzy przykłady ciągów liter, z których tylko jeden charakteryzuje się specyfikacją:

nehya53nslbyw1`jejns7eopslanm46/J

TIME AND TIDE WAIT FOR NO MAN

ABABABABABABABABABABAB

Specyfikacja jest według teoretyków ID pewnego rodzaju wzorcem, o którym wiemy, że pochodzi z inteligentnego źródła. Aby językowo przekazać jakiś sensowny komunikat, trzeba trzymać się istniejących konwencji – użyte symbole muszą być odpowiednio powiązane z pojęciami i z rzeczywistością. Dzięki temu odpowiedni, taki, a nie inny ciąg liter pełni odpowiednią funkcję. I to rozpoznajemy w drugim z powyższych trzech przykładów. Wyspecyfikowana informacja to inaczej informacja funkcjonalna.

Innym często używanym przez teoretyków ID przykładem jest góra Rushmore w Dakocie Południowej, w której dostrzegamy wyrzeźbione twarze czterech amerykańskich prezydentów. Ktoś, kto nie zna historii USA, też dostrzega w Mount Rushmore inteligentny projekt, bo chociaż nie rozpoznaje konkretnych prezydentów, to bez wątpienia dostrzega cztery różne twarze ludzkie.

Problem w tym, że przykłady te rozpoznajemy jako utworzone przez inteligentnego projektanta, jeszcze zanim się zaczniemy zastanawiać nad ich złożonością i specyficznością. Są to przykłady spośród tysięcy i milionów innych znanych nam wcześniej. Inaczej jest z DNA. Sposób zapisania informacji zawartej w DNA jest jedynym znanym nam przykładem tego rodzaju zapisu. Wprawdzie odnosimy wrażenie, że informacja jest podobna do zapisanych, tylko innymi literami, zdań w książkach, ale litery w DNA nie tworzą pojęć, i dalej – myśli, jak litery w książkach, lecz odnoszą się do aminokwasów, a pewne ciągi liter DNA przyczyniają się do powstania białek. Jeżeli DNA stanowi analog książki, to jednak inaczej funkcjonuje niż książka. I w dodatku działa w zupełnie innej skali. Książki czytamy gołym okiem, DNA nie można przeczytać nawet pod mikroskopem. Synteza białek zachodzi w nanoskali. Jest to sytuacja całkowicie odmienna od przykładu hieroglifów egipskich czy sumeryjskiego zapisu klinowego, które jednak istnieją w tej samej skali co książki. Jaką mamy gwarancję, że widzenie analogii w skali, w której żyje i działa człowiek, możemy przenosić do nanoskali? Mechanika kwantowa nauczyła nas, że przedmioty w mikroskali, na przykład elektrony, zachowują się zupełnie inaczej niż te przedmioty, które widzimy na co dzień, na przykład mogą znajdować się jednocześnie w kilku miejscach. A teoria względności wskazuje między innymi na to, że w dużo większej skali niż ta, w której żyje człowiek, przedmioty również zachowują się inaczej (mówią o tym tzw. efekty relatywistyczne). Co zrobimy z tymi, którzy się upierają (a są tacy!), że w zapisie DNA nie można dostrzec żadnej analogii do zapisu informacji książkowej albo którzy uważają, że jest to złudzenie?

Teoretycy ID mówią o wzorcach jako podstawie specyfikacji, ponieważ chcą – i jest to w pełni zrozumiałe – nadać pewność wnioskom o inteligentnym projekcie. Nie wydaje mi się, by to było możliwe. (Nawiasem mówiąc, w nauce nie ma miejsca na pewność.) Jeśli ktoś widzi analogię między informacją zawartą w książkach a informacją zawartą w DNA, to bardzo dobrze. Ale nie możemy się upierać, że to wystarczy do wniosku o projekcie i że każdy musi tę analogię widzieć. Ostatecznie możemy się przecież mylić, często widzimy, że jakiś układ rzeczy coś przypomina (przypomnijmy sobie chmury, o których mowa w Hamlecie, do których odnosi się słynne rozumowanie Dawkinsa „me thinks it’s like a weasel”). Aktualnie obowiązujące wśród teoretyków projektu rozumienie wyspecyfikowanej informacji obarczone jest subiektywizmem.

Proponuję, aby z tym subiektywizmem zerwać, żeby przestać traktować widzenie wzorców świadczących o inteligencji jako warunku koniecznego wniosku o projekcie i by poprzestać na obiektywnie rozumianej specyficzności informacji: im mniej prawdopodobne jest powstanie tej specyficznej informacji, tym bardziej prawdopodobny jest wniosek o inteligentnym projekcie. Proponuję więc probabilizację wnioskowań o projekcie, czyli uznać, że wnioski o projekcie mogą mieć bardzo różną moc. Widząc dwie skrzyżowane słomki ‒ nawet w stodole w czasie żniw ‒ można, jeśli ktoś chce, wnioskować o inteligentnym projekcie, jednak jest to wniosek bardzo słaby, bo przypadkowe powstanie takiego układu jest nad wyraz wysokie. Ale spontaniczne powstanie kodujących fragmentów DNA w komórkach organizmów jest niezwykle mało prawdopodobne. Istnieje w literaturze przedmiotu kilka doniesień z niezależnie przeprowadzonych badań nad prawdopodobieństwem przypadkowego powstania białek i wszystkie te badania pokazują, że prawdopodobieństwo to leży znacznie poniżej tzw. progu Borela, czyli poniżej 10–50.

Wniosek o projekcie jest tu bardzo prawdopodobny. Ale skoro nie jest pewny, to musimy zrozumieć, że jeśli ktoś tego wniosku nie chce wyprowadzić, na przykład z powodów ideologicznych, bo jest materialistą i ateistą, to ma do tego prawo. Ludzie mają prawo wierzyć w probabilistyczne cuda, zwłaszcza że liczby bardzo duże i bardzo małe słabo ogarniamy swoim umysłem. Świadczy o tym popularność Eurojackpota.

Rozumienie specyfikacji jako wzorca świadczącego o inteligentnym projekcie skażone jest subiektywizmem i dlatego w nauce powinno być porzucone. Nie znaczy to jednak, że nie ma ono żadnej wartości. Ma taką samą wartość, jak różne poglądy filozoficzne czy religijne wpływające na to, co uczeni robią i do czego dążą. Ma wartość heurystyczną, nasuwa przypuszczenie, że mamy do czynienia ze skutkiem działania inteligencji. To przypuszczenie należy jednak zobiektywizować, by nabrało ono charakteru naukowego – oszacować, najlepiej ilościowo, prawdopodobieństwo spontanicznego (w tym także ewolucyjnego) powstania tej specyficznej struktury, w której dostrzegliśmy wspomniany wzorzec.

Kazimierz Jodkowski

 

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 05.02.2019

 

Przypisy

  1. Por. H. Madueme, Can Science Detect Intelligent Design? An Introduction, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020]; M. Ruse, Is Design Detectable? An Unambiguous Yes. But!, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020]; B. McFarland, A Story We Can Understand, Told with Chemistry, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020]; T. Jelsma, „On Why Design Might Be Detectable”,Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020]; D. Haarsma, Science Detects Order and Directionality, Faith Sees the Purposes of an Intelligent Creator, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020]; S.C. Meyer, Purposive, Intelligent Desigh Is Detectable via the Scientific Investigation of Nature, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020].
  2. S.C. Meyer, Yes, Intelligent Design Is Detectable by Science, „Evolution News & Science Today” 2018, April 24, S.C. Meyer, Tak, inteligentny projekt jest wykrywalny metodami nauk przyrodniczych, „W poszukiwaniu projektu” 2019, 7 listopada.
  3. List Karola Darwina do Josepha D. Hookera z 1 lutego 1871 roku, Darwin Correspondence Project, University of Cambridge [dostęp 07 I 2020]. Por. też L.E. Orgel, Narodziny życia na Ziemi, „Świat Nauki” 1994, nr 12 (40), s. 51 [51–58]; K. Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm–kreacjonizm, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, t. 35, Lublin 1998, s. 328; K. Jodkowski, Naturalizm ewolucjonizmu a wiara religijna. Przypadek Darwina, „Przegląd Religioznawczy” 1999, nr 1 (191), s. 28 [17‒34] [dostęp 07 I 2020]; K. Jodkowski, Dlaczego ewolucjonizm prowadzi do ateizmu?, w: Poznanie. Człowiek. Wartości, red. J. Dębowski, M. Hetmański, Lublin 2000, s. 73 [65‒76] [dostęp 07 I 2020]; G. Malec, „Wzniosły jest pogląd, że Stwórca…”, czyli łapówka Darwina dla chrześcijan, „Filozoficzne Aspekty Genezy” 2014, t. 11, s. 192 [187‒204] [dostęp 07 I 2020].

Literatura:

  1. Meyer S.C., Yes, Intelligent Design Is Detectable by Science, „Evolution News & Science Today” 2018, April 24 [dostęp 07 I 2020].
  2. Meyer S.C., Tak, inteligentny projekt jest wykrywalny metodami nauk przyrodniczych, „W poszukiwaniu projektu” 2019, 7 listopada [dostęp 07 I 2020].
  3. List Karola Darwina do Josepha D. Hookera z 1 lutego 1871 roku, Darwin Correspondence Project, University of Cambridge [dostęp 07 I 2020].
  4. Orgel L.E., Narodziny życia na Ziemi, „Świat Nauki” 1994, nr 12 (40), s. 51–58.
  5. Jodkowski K., Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm–kreacjonizm, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, t. 35, Lublin 1998.
  6. Jodkowski K., Naturalizm ewolucjonizmu a wiara religijna. Przypadek Darwina, „Przegląd Religioznawczy” 1999, nr 1 (191), s. 17‒34 [dostęp 07 I 2020].
  7. Jodkowski K., Dlaczego ewolucjonizm prowadzi do ateizmu?, w: Poznanie. Człowiek. Wartości, red. J. Dębowski, M. Hetmański, Lublin 2000, s. 65‒76 [dostęp 07 I 2020].
  8. Malec G., „Wzniosły jest pogląd, że Stwórca…”, czyli łapówka Darwina dla chrześcijan, „Filozoficzne Aspekty Genezy” 2014, t. 11, s. 187‒204 [dostęp 07 I 2020].
  9. Madueme H., Can Science Detect Intelligent Design? An Introduction, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020].
  10. Ruse M., Is Design Detectable? An Unambiguous Yes. But!, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020].
  11. McFarland B., A Story We Can Understand, Told with Chemistry, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020].
  12. Jelsma T., „On Why Design Might Be Detectable”,Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020].
  13. Haarsma D., Science Detects Order and Directionality, Faith Sees the Purposes of an Intelligent Creator, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020].
  14. Meyer S.C., Purposive, Intelligent Desigh Is Detectable via the Scientific Investigation of Nature, Carl F.H. Henry Center for Theological Understanding [dostęp 07 I 2020].

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi