Czy istnieje granica ewolucji? Analiza rozdziału 9. Katedra życiaCzas czytania: 14 min

David Ussery

2025-04-11
Czy istnieje granica ewolucji? Analiza rozdziału 9. Katedra życia<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">14</span> min </span>

Tekst ten stanowi szóstą i ostatnią część1 w serii artykułów Davida Ussery’ego zatytułowanej Czy istnieje granica ewolucji? Autor tę serię artykułów adresuje zarówno do tych, którzy jeszcze nie przeczytali książki Behego, jak i do tych, którzy już ją znają. Ussery szczegółowo analizuje argumenty przedstawione w książce Michaela J. Behego Granica ewolucji. Uważnie przygląda się pierwszym dziewięciu rozdziałom publikacji Behego oraz wskazuje mocne i słabe strony zawartych w nich argumentów. Krótko przedstawia również swoje osobiste i filozoficzne poglądy.

 

Ocena książki Michaela J. Behego Granica ewolucji. Rozdział 9 – Katedra i spandrele

W niniejszej serii artykułów przyjrzałem się książce Michaela J. Behego Granica ewolucji. W poszukiwaniu ograniczeń darwinizmu2, rozdział po rozdziale. Ten przedostatni rozdział publikacji Behego koncentruje się na odkryciach dokonanych w jednym z najbardziej fascynujących nowych obszarów badawczych we współczesnej biologii – ewolucyjnej biologii rozwoju (evo-devo). W gruncie rzeczy jest to dziedzina, która przy wykorzystaniu narzędzi biologii molekularnej łączy dwie subdyscypliny – biologię ewolucyjną i biologię rozwoju. W rozdziale 9 Behe przechodzi do zagadnienia „wyższego poziomu organizacji biologicznej”3, przyznając, że na tym poziomie różne aspekty są trochę mniej jasno określone i że „argumenty przedstawione w tym rozdziale są z konieczności bardziej niepewne i spekulatywne niż w poprzednich [rozdziałach]”4, ponieważ temat dotyczy bardziej złożonych układów – roślin i zwierząt, a „nasza wiedza o tym, czego trzeba, by powstało zwierzę, jest znacznie mniejsza od wiedzy o tym, co jest potrzebne do powstania maszyny białkowej”5.

W nauce często się zdarza, że jeśli bada się jakieś zjawisko pod innym kątem niż wcześniej to robiono, to można dokonać wielu nowych i nierzadko zaskakujących odkryć. Na przykład w 1940 roku niewielu naukowców zajmujących się genetyką sądziło, że DNA okaże się materiałem genetycznym. Większość uważała, że będą nim białka. Niedługo później narzędzia mikrobiologii zaczęły skłaniać biologów do zmiany poglądu na materiał genetyczny, a to z kolei umożliwiło Jamesowi Watsonowi i Francisowi Crickowi dostrzeżenie prawdziwej molekularnej natury genu oraz odkrycie słynnej obecnie podwójnej helisy.

Niespodziewane odkrycia, których dokonywano, gdy na dane zjawisko spojrzano z nowego punktu widzenia, sprawiają, że nauka jest tak pasjonująca. Naukowcy uwielbiają niespodzianki. W tym rozdziale Behe koncentruje się na jednym z najbardziej ekscytujących odkryć naukowych minionych trzydziestu lat [z perspektywy 2010 roku] i sugeruje, że ponieważ biologowie ewolucyjni byli nim zaskoczeni, więc teoria ewolucji dotarła do granic nauki. Przyjrzyjmy się przyczynie tego zaskoczenia i zastanówmy się, czy Behe zasadnie wyprowadza wniosek, że niespodzianki naukowe omówione w rozdziale 9 rzeczywiście prowadzą nas na skraj urwiska. Czy Behe słusznie uznaje, że przekroczenie tej krawędzi jest równoznaczne z wkroczeniem na terytorium, które da się badać za sprawą wprowadzenia idei (nadnaturalnego) inteligentnego projektanta do „równań” naukowych? Czy wskazywana przez Behego granica po prostu otwiera okno możliwości, dzięki któremu zobaczymy, gdzie zaprowadzą nas narzędzia biologii głównego nurtu, czy stanowi ostateczną barierę? Behe uważa, że ta granica jest barierą nieprzekraczalną. Dlaczego?

W innym artykule nasz kolega David Kerk opisał gen blaszanego drwala (tinman gene), który jest niezbędny do utworzenia serca6. Jest to jeden z wielu utrwalonych genów „nadrzędnych”, których funkcje są aktualnie znane dzięki nowym perspektywom oferowanym przez evo-devo. Te geny służą jako przełączniki genetyczne mogące aktywować poszczególne programy rozwojowe. Dany przełącznik (czyli gen nadrzędny) ma często podobną strukturę w całym świecie zwierząt, nawet gdy porównujemy tak bardzo odmienne gatunki, jak muchy i żaby. Ten wysoki stopień utrwalenia zszokował biologów ewolucyjnych. Zdumiewające było na przykład odkrycie, że taki sam gen, który służy do włączania rozwoju oczu u much, występuje również u człowieka – przecież oczy much bardzo różnią się od ludzkich oczu! Występujący u myszy gen nadrzędny odpowiedzialny za tworzenie oczu został przeszczepiony muszkom owocowym i nadal działał7. Komórki muszek reagują na przełącznik pochodzący od myszy tak, że tworzą oczy – i to nie oczy myszy, lecz muszek, a w każdym razie tkanki oczu. Biologowie nie spodziewali się, że te geny będą utrwalone w okresie liczącym więcej niż 550 milionów lat, kiedy myszy i muszki miały wspólnego przodka. Mimo iż była to niespodzianka, jest ona w pełni zgodna z teorią ewolucji, teorią doboru naturalnego i teorią wspólnoty pochodzenia. Geny nadrzędne są utrwalone w korowodzie życia. Jak wskazówka godzinowa w zegarze, ulegają one zmianom, ale wyłącznie w bardzo powolnym tempie. W istocie niespodziankę stanowi to, jak bardzo wszystko jest ze sobą spójne, gdy patrzy się z takiej właśnie perspektywy. Naukowcy oczekiwali spójności, ale z pewnością nie tak zadziwiającej i ogromnej. Behe woli jednak patrzeć na to inaczej. Na stronie 213 pisze: „najtęższe umysły dawały się wyprowadzić w pole. Uczeni zasadnie oczekiwali losowości i prostoty”8.

Naukowcy NIE oczekiwali jednak losowości, a już na pewno NIE prostoty. Spodziewali się większej złożoności, nie zaś takiego stopnia prostoty, jaki odkryli. Takie same geny są wykorzystywane do tworzenia owadów i ssaków. Co mogłoby być od tego prostsze? Z tej więc perspektywy trudno jest zrozumieć słowa Behego o oczekiwaniu prostoty.

Powróćmy do twierdzenia Behego, że naukowcy „oczekiwali losowości”. Po co mówi on coś takiego na forum publicznym? Dobór naturalny jest dokładną odwrotnością procesu losowego, którego skutki są nieoczekiwane. Naukowcy wiedzieli, że dobór naturalny ma charakter nielosowy, ponieważ jest taki z definicji. Zaskoczyło – a właściwie zszokowało – ich to, w jak wielkiej mierze mechanizmy ewolucyjne są zasadniczo proste i nielosowe. Ewolucyjna biologia rozwoju nie jest niezgodna z rdzeniem teorii ewolucji. Wręcz przeciwnie – dobór naturalny z definicji jest procesem nielosowym.

Behemu należy jednak oddać sprawiedliwość. Otwarcie stwierdził on, że dane są spójne jako całość z teorią wspólnoty pochodzenia. Tej teorii on nie kwestionuje. W gruncie rzeczy prawdopodobnie powinien podkreślić w tym rozdziale, że te dane są w pełni zgodne z jego własną przesłanką – wspólnotą pochodzenia. Można prześledzić rodowód „genetycznych zestawów narzędzi”. Te zestawy narzędzi uległy nieznacznym modyfikacjom, które można przeanalizować w ramach badań drzewa życia. A drzewo to – jedno! – istnieje. Behe się z tym zgadza! W istocie podstawę całego jego ujęcia teorii inteligentnego projektu stanowi teoria wspólnoty pochodzenia. Pod tym względem pogląd Behego jest więc całkowicie spójny z biologią głównego nurtu, jak również z przekonaniami osób związanych z organizacją BioLogos. Chcielibyśmy, aby mówił o tym częściej. W pewnym sensie Mike’owi Behemu bliżej jest do przedstawicieli BioLogos niż do wielu swoich kolegów z Discovery Institute, wliczając w to Williama A. Dembskiego i Stephena C. Meyera9, którzy – choć czasem nie mogą się zdecydować – są przeciwni teorii wspólnoty pochodzenia. Ani Bill, ani Steve nie są biologami. Byłoby wspaniale, gdyby poszli śladem swojego kolegi biochemika. Gdyby tak zrobili, to być może twierdzenie Mike’a Behego ze strony 215 zupełnie zmieniłoby stan rzeczy:

Trzeba przyznać, że genetyka dostarczyła jeszcze bardziej niezwykłych (i całkiem nieoczekiwanych) świadectw pochodzenia od wspólnego przodka10.

Czy do członków Ruchu Inteligentnego Projektu to dociera? Bodajże najważniejsza postać w Ruchu na przestrzeni minionych piętnastu lat wzywa do uznania słuszności teorii wspólnoty pochodzenia. Powyższa wypowiedź Behego wskazuje na istnienie świadectw wspólnego pochodzenia, począwszy od pojedynczych komórek, a skończywszy na ludziach. Gdyby liderzy i ich zwolennicy, którzy nie mają kompetencji w dziedzinach biologii i biochemii, poszli śladem swoich ekspertów w tych dziedzinach, to zniknęłaby połowa problemów związanych z Ruchem Inteligentnego Projektu.

Behe pisze następnie o złożoności obwodów genetycznych niezbędnych do utworzenia różnych typów komórek. Na przykład kręgowce mają limfocyty B, które pomagają zwalczać infekcje, a bezkręgowce ich nie mają. Obwód genetyczny potrzebny do utworzenia każdego typu komórki jest niezmiernie złożony. Organizmy są klasyfikowane na podstawie ludzkich idei, które są w pewnej mierze subiektywne. Kręgowce należą do typu strunowców. Bezkręgowce są przedstawicielami innych typów. Behe uważa, że różnice między typami są tak duże, że wymagają wprowadzenia zupełnie nowych typów komórek. Skoro nowe typy komórek wymagają nowych interakcji między białkami i skoro Behe jest przekonany, że wykazał już, iż nowe znaczące interakcje między białkami nie zostaną utworzone bez żadnej interwencji, to nowe typy nie mogą według niego powstać bez udziału inteligencji.

Chciałbym stanowczo podkreślić, że zgodnie z moim poglądem za całe życie na Ziemi odpowiada Inteligencja. Nawet pod tym względem zgadzam się z Behem. Pytanie brzmi, dlaczego Behe chciałby wyznaczyć granicę między obecnością a nieobecnością Boga w historii życia – między obecnością a nieobecnością inteligencji. Być może chce on to zrobić dlatego, że konieczna „nieobecność inteligencji” ma służyć jako eksperymentalna kontrola „obecności inteligencji”? Jeśli tak, to wygląda na to, że przyjmuje on jakąś swobodnie rozumianą teologię nieopartą na Piśmie Świętym. W Biblii jest mowa o tym, że „[…] Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1:16–17)11, a ponadto: „Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, [z tego], co się stało” (J 1:3).

Można też argumentować, że obecnie Behe odciął się również od swoich korzeni naukowych. Jeśli za podstawę weźmiemy zgromadzone do tej pory dane, to Behe może mieć rację, że nie jesteśmy w stanie prześledzić stopniowej ścieżki tworzenia jakichś konkretnych nowych typów komórek w pewnych typach organizmów. Jednak twierdzenie Behego, że z powodów naukowych musimy teraz odwoływać się do jakiegoś Zewnętrznego Architekta, jest bardzo słabo uzasadnione. Jedyne świadectwa naukowe, którymi popiera naukową hipotezę o potrzebie architekta, sprowadzają się do tego samego rodzaju obliczeń prawdopodobieństwa utworzenia nowych interakcji między białkami. Wykazałem już, że te obliczenia są błędne o wiele rzędów wielkości.

Jakie obliczenia pokazują, że nie powstały żadne nowe interakcje między białkami? Jakie dane analizuje Behe? Na stronie 224 sugeruje on, że skoro na przestrzeni minionych pięćdziesięciu lat na działanie warfaryny wystawiono miliard szczurów, to moglibyśmy spodziewać się powstania „wielu nowych regionów regulatorowych. Wygląda jednak na to, że żaden nie zapewnił ochrony przed warfaryną”12. Czy ktokolwiek sprawdził, czy u tego miliarda szczurów zaszły jakieś zmiany w regionach regulatorowych? Wydaje się, że Behe wyprowadził przedwczesny wniosek, który nie powinien być przedstawiony na forum publicznym bez uprzedniego zweryfikowania przez społeczność naukowców. Następnie amerykański biochemik przechodzi do tematu muszek owocowych, które badano w laboratorium przez sto lat. W tym czasie „nie pojawiły się żadne nowe, korzystne programy kontroli procesu rozwoju”13. Czy istnieje jakiś powód, dla którego mielibyśmy oczekiwać powstania nowego, „korzystnego” programu u muszek owocowych? Jakiego rodzaju „nowych korzyści” spodziewa się Behe w przypadku procesu rozwoju muszek owocowych? Jak mielibyśmy je wykryć? Czy ktoś czegoś takiego kiedykolwiek poszukiwał?

W tym rozdziale Behe stwierdza, że – pomimo stu miliardów miliardów okazji – zarodziec malarii nie wykształcił żadnych nowych, zaobserwowanych „form komórkowych ani systemów regulatorowych”14. Skąd on to wie? To prawda, że nikt nie zaobserwował powstania nowych systemów regulatorowych. Czy jednak ktokolwiek ich poszukiwał? Z tego, co wiemy, zarodziec malarii mógł ewoluować i nawet zmieniać elementy swojego systemu regulatorowego. Można by to nawet wykazać za pomocą skrupulatnej analizy.

Opierając się na swoich analizach, Behe kończy rozdział omówieniem spandreli, czyli przestrzeni między łukami podtrzymującymi wielką katedrę. Według niego łuki ewidentnie zostały zaprojektowane przez jakiegoś wielkiego architekta. Dzieła sztuki ozdabiające spandrele dodano po fakcie – po tym, jak architekt zakończył swoją pracę. Wykorzystując tę metaforę, Behe stwierdza, że nauka – w jego ujęciu – wykazała teraz, że przyjmowane w systemie klasyfikacji główne grupy zwierząt są niczym łuki wielkiej katedry – zaprojektował je Bóg, Najwyższy Architekt. Natomiast ewolucja darwinowska przyozdobiła spandrele wszelkiego rodzaju gatunkami, a być może nawet rodzajami i rodzinami – istnienie typów wymaga jednak Architekta. To jest katedra profesora Behego i chociaż trzeba przyznać, że jest on kreatywny, to jego katedra opiera się na twierdzeniu, że szczury nie wykształcają nowych systemów (czego nikt, szczerze powiedziawszy, skrupulatnie nie analizował). Wspiera się też na twierdzeniu, że muszki owocowe najwyraźniej nie rozwijają nowych i lepszych planów budowy ciała niż obecne, a także na tym, że miliardów miliardów zarodźców malarii nie zbadano pod kątem zmian na poziomie molekularnym. Nie ulega wątpliwości, że teoria inteligentnego projektu nie opiera się obecnie na danych naukowych. Teologia biorąca za podstawę ideę Boga, który raz przejawia swoją obecność w stworzeniu, a innym razem – nie, jest równie problematyczna. Czy teoria inteligentnego projektu nie bazuje również na Piśmie Świętym?

Nie musi tak być. Skoro profesor Behe akceptuje teorię wspólnoty pochodzenia, to znajduje się już w połowie drogi do bycia pełnoprawnym członkiem społeczności naukowców. Jako niedoskonałe istoty ludzkie – wszyscy czasem błądzimy. Jak wspomniał Behe, „argumenty przedstawione w tym rozdziale są z konieczności bardziej niepewne i spekulatywne niż w poprzednich [rozdziałach]”15. Kryje się tutaj jednak niebezpieczeństwo, że te argumenty mogą być na bakier zarówno z rzetelną nauką, jak i należytą teologią. Powtarzam: nie musi tak być.

David Ussery

 

Oryginał: Is There an Edge to Evolution?, „BioLogos” 2010, December 4 [dostęp: 1 IV 2025].

Przekład z języka angielskiego: Dariusz Sagan

 

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 11.4.2025

Przypisy

  1. Por. też części 1–5: D. Ussery, Czy istnieje granica ewolucji? Analiza książki Michaela J. Behego „Granica ewolucji” – rozdział 1, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 26 marca [dostęp: 10 IV 2025]; tenże, Czy istnieje granica ewolucji? Rozdziały 2 i 3 (analiza), tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 28 marca [dostęp: 10 IV 2025]; tenże, Czy istnieje granica ewolucji? Rozdziały 4 i 5 (analiza), tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 2 kwietnia [dostęp: 10 IV 2025]; tenże, Czy istnieje granica ewolucji? Rozdziały 6 i 7 (analiza), tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 4 kwietnia [dostęp: 10 IV 2025]; tenże, Czy istnieje granica ewolucji? Analiza rozdziału 8. Kluczową kwestią są liczby, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 9 kwietnia [dostęp: 10 IV 2025] (przyp. tłum.).
  2. Por. M.J. Behe, Granica ewolucji. W poszukiwaniu ograniczeń darwinizmu, tłum. Z. Kościuk, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020 (przyp. tłum.).
  3. Tamże, s. 193 (przyp. tłum.).
  4. Tamże, s. 194 (przyp. tłum.).
  5. Tamże, s. 194–195 (przyp. tłum.).
  6. Por. D. Kerk, Evidences for Evolution: The Heart and Circulatory System of Vertebrates, „BioLogos” 2010, July 12 [dostęp: 3 I 2025].
  7. Por. Walter Gehring: Master Control Genes and the Evolution of the Eye, „PBS.org” [dostęp: 3 I 2025].
  8. M.J. Behe, Granica ewolucji, s. 213.
  9. Por. Kansas Evolution Hearings: Part 8, „The TalkOrigins Archive” [dostęp: 3 I 2025].
  10. M.J. Behe, Granica ewolucji, s. 215.
  11. Cytaty biblijne podaję za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2002 (przyp. tłum.).
  12. M.J. Behe, Granica ewolucji, s. 224.
  13. Tamże (przyp. tłum.).
  14. Tamże, s. 225 (przyp. tłum.).
  15. Tamże, s. 194 (przyp. tłum.).

Literatura:

1. Behe M.J., Granica ewolucji. W poszukiwaniu ograniczeń darwinizmu, tłum. Kościuk, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.

2. Kansas Evolution Hearings: Part 8, „The TalkOrigins Archive” [dostęp: 3 I 2025].

3. Kerk D., Evidences for Evolution: The Heart and Circulatory System of Vertebrates, „BioLogos” 2010, July 12 [dostęp: 3 I 2025].

4. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2002.

5. Ussery D., Czy istnieje granica ewolucji? Analiza książki Michaela J. Behego „Granica ewolucji” – rozdział 1, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 26 marca [dostęp: 10 IV 2025].

6. Ussery D., Czy istnieje granica ewolucji? Analiza rozdziału 8. Kluczową kwestią są liczby, tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 9 kwietnia [dostęp: 10 IV 2025].

7. Ussery D., Czy istnieje granica ewolucji? Rozdziały 2 i 3 (analiza), tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 28 marca [dostęp: 10 IV 2025].

8. Ussery D., Czy istnieje granica ewolucji? Rozdziały 4 i 5 (analiza), tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 2 kwietnia [dostęp: 10 IV 2025].

9. Ussery D., Czy istnieje granica ewolucji? Rozdziały 6 i 7 (analiza), tłum. D. Sagan, „W Poszukiwaniu Projektu” 2025, 4 kwietnia [dostęp: 10 IV 2025].

10. Walter Gehring: Master Control Genes and the Evolution of the Eye, „PBS.org” [dostęp: 3 I 2025].

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi