Nie ma ogólnej zgody co do tego, czym jest „nauka”, ale w myśl jednej z najpopularniejszych definicji nauka to dziedzina wiedzy, która zajmuje się jednorodnymi i przewidywalnymi wzorcami w przyrodzie. Jeśli przyjmiemy tę definicję, to nie wynika z niej, że wszystko w przyrodzie funkcjonuje w zgodzie z jakimś jednorodnym, przewidywalnym wzorcem, ale oznacza to, że nauka nie może zajmować się czymś, co tak nie funkcjonuje. W związku z tym może istnieć nauka o grawitacji, ponieważ grawitacja ma charakter jednorodny i jest przewidywalna. Nie może jednak istnieć nauka o defenestracji, ponieważ ludzie są kapryśnymi defenstratorami i nie wypychają innych osób z okien w zgodzie z żadnym przewidywalnym wzorcem.
To ograniczenie często wykorzystuje się do wskazania, że hipoteza inteligentnego projektu jest nienaukowa. Jeśli proponowany inteligentny projektant jest bytem posiadającym wolną wolę, to robi cokolwiek zechce, a w związku z tym jego działań nie da się naukowo przewidzieć ani przeanalizować. Ten zarzut jest szczególnie trafny, gdy proponowanym projektantem jest Bóg, który jest dosłownie wszechmocny.
Subtelniejszy od swojej alternatywy
Ten argument jest subtelniejszy od prymitywnego (ale również powszechnego) twierdzenia, że nauka obaliła przekonanie o istnieniu sfery nadnaturalnej. Można uznać, że nauka nie obaliła w dosłownym sensie wiary w realne istnienie takich „nienaukowych” przyczyn, jak bogowie, wróżki, magia i tak dalej, ale utrzymywać, że nauka po prostu nie może takich przyczyn badać – tak samo fizyk, którego eksperyment został zrujnowany wskutek manipulacji danymi, nie może zbadać, kto był sabotażystą. Takie ujęcie sprawy prowadzi do przyjęcia doktryny niezachodzących na siebie urzędów nauczycielskich, jak nazwał ją biolog ewolucyjny Stephen Jay Gould: nauka i religia zajmują się odrębnymi sferami rzeczywistości i ich drogi nigdy nie powinny się przeciąć.
Na pierwszy rzut oka ten argument wydaje się przekonujący. Upada jednak, gdy zastanowimy się, jak on by wyglądał, gdybyśmy zastosowali go do dowolnej innej dziedziny wiedzy.
Rozważmy pewną węższą dziedzinę
Jako przykład rozważmy pewną węższą dziedzinę. Jak wszyscy wiemy, geologia zajmuje się procesami naturalnymi działającymi na Ziemi. Jej przedmiotem zainteresowania nie jest biologia, a tym bardziej socjologia lub psychologia.
Wyobraź sobie, że jesteś geologiem. Jeden z twoich kolegów geologów chce, abyś przyjrzał się pewnemu szczególnie interesującemu stanowisku geologicznemu. Kiedy jednak tam przyjeżdżasz, odkrywasz, że stanowisko zostało zniszczone. Większość ziemi została rozorana przez coś w rodzaju traktora i wszędzie są ślady opon.
„Ależ szkoda”, mówisz. „Ktoś dotarł tutaj przed nami”.
„Cóż, nie mam co do tego pewności”, stwierdził twój kolega. „Nie jestem socjologiem. Chciałem tylko, abyś przyjrzał się temu stanowisku. Widziałeś kiedyś takie formacje?”.
„To przecież nie są formacje geologiczne”, odrzekłeś. „Wyraźnie widać, że wytworzył je człowiek”.
„Hola, hola”, zaoponował twój kolega. „Jesteśmy geologami, nieprawdaż? Trzymajmy się wyjaśnień geologicznych”.
Jak na to zareagujesz?
Najprawdopodobniej pomyślałbyś, że twój kolega żartuje. Oczywiście żaden geolog nie zachowałby się tak jak on. Wszelkiej maści naukowcy i uczeni zawsze chętnie rozważają wyjaśnienia spoza swojej dziedziny. Jest to konieczne, ponieważ świat i jego zawartość nie są podzielone na poręczne, małe pojemniki określane nazwami „geologia”, „biologia”, „nauka”, „filozofia”, „religia” i tak dalej. W rzeczywistym świecie nie istnieją niezachodzące na siebie urzędy nauczycielskie. Jeśli naukę zdefiniujemy jako badanie jednorodnych wzorców w przyrodzie, to naukowcy i tak powinni potrafić zauważyć, kiedy jakieś zjawisko przyrodnicze nie wygląda na zgodne z jednorodnymi wzorcami.
Słabość w mojej analogii?
Można by argumentować, że moja analogia ma pewną słabość. Większość geologów wie coś o traktorach i nawet je widziała i to dlatego są w stanie wywnioskować obecność „traktora” na podstawie dostępnych danych. Nie mamy jednak żadnej wiedzy o rzekomym inteligentnym projektancie. Jak więc możemy wywnioskować obecność projektanta na podstawie danych empirycznych?
Jeśli się jednak nad tym zastanowimy, to geologowie i tak prawdopodobnie mogliby dojść do wniosku o niegeologicznej ingerencji, nawet gdyby żyli w prymitywnym społeczeństwie i nie mieli jeszcze styczności z traktorami. Wszystko, czego minimalnie potrzebowaliby do wykrycia takiej ingerencji, to świadomość faktu, że w wyniku inteligentnego wyboru mogą powstać skutki, które nie są tworzone przez sam przypadek i prawa przyrody, oraz wiedza geologów o tym, czego są w stanie dokonać przypadek i prawa przyrody.
Mniej więcej w takiej właśnie sytuacji znajdujemy się w odniesieniu do teorii inteligentnego projektu. Możemy analizować zjawiska przyrodnicze i określić, czy ich nastąpienie w wyniku przypadku i znanych praw przyrody jest prawdopodobne. Wiemy też coś o projektancie – mianowicie o powszechnych cechach, które definiują „projektanta”. Mamy wiedzę o projektantach jako klasie ogólnej, ponieważ sami jesteśmy projektantami. Możemy wyobrazić sobie świat pełen inteligentnych stworzeń, które tylko obserwują, ale nie projektują i w żaden sposób nie wpływają na świat fizyczny – czyli są jak duchy. Bardzo trudno byłoby tym biernym obserwatorom rozpoznać świadectwa projektu, ponieważ nie mają o nich bezpośredniej wiedzy. Jednak w rzeczywistym świecie posiadamy taką wiedzę i potrafimy rozpoznawać skutki aktywności projektantów.
Nie oznacza to, że w każdej danej sytuacji wiemy o projektancie coś więcej. Tak jak geologowie mogą niewiele powiedzieć o ludziach, którzy rozkopali stanowisko geologiczne, tak też naukowiec jako naukowiec niewiele może powiedzieć z dużym stopniem pewności o bycie, który zaprojektował pierwszą formę życia albo warunki początkowe Wielkiego Wybuchu. Gdyby geologowie zaczęli mówić o motywach lub cechach ludzi, który rozkopali ich stanowisko, to wypowiadaliby się jako psychologowie albo antropologowie, nie zaś jako geologowie. A jeśli naukowiec zaczyna mówić o motywach bądź cechach projektanta, który zaprojektował życie lub Wszechświat, to wypowiada się jako teolog lub filozof, nie zaś jako naukowiec.
To dlatego teoretycy projektu nie deklarują w specjalistycznych publikacjach, że projektantem jest „Bóg”. Wbrew popularnej opinii nie jesteśmy po prostu nieśmiali ani nieszczerzy. Oczywiście wielu z nas wierzy, że to Bóg jest projektantem. Staramy się jednak nie wykraczać poza rzeczywiste świadectwa naukowe. Nauka jest w stanie wykazać, które zjawiska zostały wytworzone przez jednorodne prawa przyrody – przypadek i konieczność – a które nie. Nauka jest w stanie rozstrzygnąć, kiedy dociera do swojej granicy. Aby pójść dalej, trzeba skorzystać z pomocy czegoś innego niż nauka.
Dylemat
W ostatecznym rozrachunku mamy wybór. Naukowcy mogą rozważać wyjaśnienia „nienaukowe” albo nie. Jeśli jednak nie mogą, to nie mogą też wykluczyć możliwości istnienia przyczyn nienaukowych. Jeśli jako naukowiec nie możesz nawet rozważyć, czy dana przyczyna jest nienaukowa, to jak możesz dojść do wniosku, że nie jest nienaukowa? Jeśli geolog nie może wziąć pod uwagę możliwości, że jacyś wandale zniszczyli jego stanowisko, to nie może uznać, że wandale tego nie dokonali. Gdyby miał więc przestrzegać narzuconej odgórnie reguły, że „nie można rozważać wyjaśnień nienaukowych”, to wszystkie twierdzenia naukowe należy formułować z pewnym zastrzeżeniem – „przy założeniu działania przyczyny naturalnej najlepszym wyjaśnieniem jest to a to”.
Nie mam nic przeciwko temu, aby naukowcy grali w tę grę założeń, jeśli tylko zechcą. Większość ludzi interesuje jednak prawda i wolałaby nie przyjmować z góry odpowiedzi na najważniejsze pytania. Czysto naturalistyczna metodologia ostatecznie nie nadaje się do oceniania zjawisk, które nie mają czysto naturalistycznego wyjaśnienia, i nie oferuje sposobu rozstrzygnięcia, czym te zjawiska są albo czy w ogóle istnieją. Jeśli więc chcemy pójść dalej w sytuacjach, w których może nie być wyjaśnień naturalistycznych, albo chociaż ustalić, jakie są to sytuacje, musimy przyjąć szerszą metodologię badań. Uczynienie tego nie zrujnuje nauki, tak samo jak geologii nie rujnuje rozważanie aktywności traktorów.
Daniel Witt
Oryginał: Are Scientists Allowed to Consider Unscientific Explanations?, „Science & Culture Today” 2025, July 10 [dostęp: 24 IX 2025].
Przekład z języka angielskiego: Dariusz Sagan
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 24.9.2025