Amerykański biochemik prof. Gregory A. Petsko opublikował artykuł krytykujący teorię inteligentnego projektu (ID), w którym twierdzi, że istnienie projektu w przyrodzie jest złudzeniem1. Petsko argumentuje, że do powstania złożonych systemów biochemicznych nie była potrzebna żadna inteligencja, a jedynie konieczność w postaci praw przyrody takich jak naturalna selekcja.
Petsko zaczyna od stwierdzenia, że kreacjoniści wrócili, choć „właściwie nie wrócili, ponieważ tak naprawdę nigdy nie odeszli”2. Już na samym początku amerykański badacz popełnia zatem popularny błąd polegający na utożsamieniu zwolenników ID z kreacjonistami. Dlaczego takie utożsamienie jest błędem, wyjaśniłem w innym miejscu3.
Zdaniem biochemika dotychczas kreacjoniści atakowali teorię ewolucji, odwołując się do dwóch argumentów – drugiego prawa termodynamiki oraz argumentu z prawdopodobieństwa. Według niego, drugie prawo termodynamiki „nie wymaga wzrostu entropii konkretnego procesu, lecz wzrostu entropii całego Wszechświata”2. Ponieważ ostatecznym źródłem wolnej energii wymaganej do powstania uporządkowanych systemów na Ziemi jest Słońce, a ono nieustannie stygnie, to drugie prawo termodynamiki jest zachowane również w ewolucyjnym rozumieniu powstania gatunków. Z kolei problem niezwykle małego prawdopodobieństwa powstania życia, zdaniem Petsko, zostaje z łatwością przezwyciężony, gdyż istnieją tryliony trylionów gwiazd. Amerykański uczony odwołuje się zatem do ogromnie dużych zasobów probabilistycznych, które – jego zdaniem – miałyby czynić zdarzenia nieprawdopodobne całkiem prawdopodobnymi lub nawet koniecznymi.
Choć ta początkowa krytyka kreacjonistów nie dotyczy wprost zwolenników ID, wypada się do niej odnieść, ponieważ ani w przypadku pierwszego, ani drugiego argumentu Petsko nie przedstawił przekonujących rozwiązań.
W odniesieniu do pierwszego argumentu, zasada wzrostu entropii mówi, że wszelki porządek we Wszechświecie ulega rozpadowi – porządek przechodzi w nieład i jest to proces nieodwracalny w naturalnych warunkach. Oczywiście zasada ta nie oznacza, że rozkład ten jest równomierny zawsze i w każdym miejscu. Zjawisko to wynika z uśrednienia procesów w dużej skali. Ale na takim samym uśrednieniu opiera się makroewolucyjna wizja przyrody, zgodnie z którą miałyby powstawać coraz to nowe geny, białka, narządy, gatunki, w efekcie czego świat ożywiony miałby osiągać coraz to wyższe stopnie złożoności i organizacji. Tymczasem jak w świecie fizycznym dostrzegamy rozpad struktur i nieodwracalne rozproszenie energii, tak i w świecie biologii obserwujemy wymieranie gatunków i konwergencję ras. Makroewolucyjna wizja świata przyrody jest zatem niezgodna z prawem wzrostu entropii. Argument „dawnych kreacjonistów” pozostaje więc w mocy.
Profesor Petsko uważa, że energia słoneczna jest ostatecznym paliwem napędzającym ewolucję na Ziemi. Gasnące Słońce niejako pochłania czynnik entropii, co umożliwia wzrost złożoności biologicznej. Tutaj jednak dotykamy istoty problemu w argumentacji uczonego, która widoczna jest również w jego krytyce teorii inteligentnego projektu.
Aby odpowiedzieć na ten argument, musimy odwołać się do pojęcia wyspecyfikowanej złożoności (specified complexity) wypracowanego przez czołowego reprezentanta ID – Williama A. Dembskiego4.
Dembski wyróżnia trzy rodzaje zdarzeń w przyrodzie: przypadkowe, konieczne i zaprojektowane (celowe). Zdarzenia przypadkowe to takie, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, na przykład mutacje genetyczne lub położenie elektronu na powłoce atomu. Tego typu zdarzenia charakteryzują się bardzo małym prawdopodobieństwem i brakiem powtarzalności. Zdarzenia konieczne zaś rządzą się prawami i zachodzą w sposób powtarzalny (tzn. w tych samych warunkach będą następować zawsze w ten sam sposób). Na przykład obiekt posiadający masę podrzucony w górę powróci na ziemię w wyniku działania siły grawitacji. Z kolei zdarzenia zaprojektowane zachodzą ze względu na cel. W kontekście nauk przyrodniczych teoretycy projektu podają przykład różnych sekwencji aminokwasów w łańcuchach peptydowych, które determinują kształt i funkcje białek i których prawdopodobieństwo przypadkowego powstania jest skrajnie małe. Zdarzenia/struktury zaprojektowane (celowe) charakteryzują się niezwykle małym prawdopodobieństwem (tak jak przypadkowe), ale także istnieniem niezależnego wzorca – specyfikacji, który nadaje im znaczenie (to znaczy określa je). Takim wzorcem może być funkcja, jaką spełnia dana struktura5.
Aby lepiej przedstawić te różnice, odwołajmy się do przykładu spoza biologii. I tak pomnik bohatera wykonany z brązu spełnia kryteria struktury zaprojektowanej. Po pierwsze, ułożenie materiału jest niezdeterminowane, ponieważ nie ma żadnego prawa fizycznego, które sprawiałoby, że bryła brązu musi uformować się w taki właśnie kształt. Po drugie, prawdopodobieństwo przyjęcia akurat takiego kształtu jest niewyobrażalnie małe, biorąc pod uwagę wszystkie możliwe kształty, jakie można nadać bryle brązu. To, co ostatecznie jednak pozwala nam uznać pomnik za dzieło działania celowego, to niezależny wzorzec (np. postać historyczna) istniejący w naszym umyśle, do którego pasuje pomnik. (Nawet w przypadku, gdyby ktoś nie znał tożsamości uwiecznionej na pomniku postaci, to nadal mógłby zasadnie wnioskować o projekcie). Zatem bryła brązu tworząca pomnik jest nie tylko mało prawdopodobna, nie tylko brak jej powtarzalnego wzorca, ale również jest wyspecyfikowana, to znaczy przekazuje treść, spełnia funkcję lub odnosi się do wyraźnej idei w naszym umyśle. Specyfikacja, którą każdy dostrzega w rzeczonym posągu, wyklucza zarówno przypadkowość, jak i konieczność, wskazuje natomiast na przyczynę inteligentną.
Trójstopniowemu narzędziu służącemu do wykrywania projektu William Dembski nadał miano filtra eksplanacyjnego6. Zgodnie z zasadami filtra, nie da się zredukować jednego rodzaju struktur/zdarzeń do innego rodzaju. Innymi słowy, jeżeli coś jest chaotyczne, to nie może być powtarzalne (uporządkowane), jeżeli natomiast jest powtarzalne, to nie może być dziełem przypadku. Z kolei rzeczy wytworzone celowo mogą imitować zarówno przypadek, jak i prawa. Wynika to z faktu, że inteligencja może naśladować działanie przypadkowe lub konieczne. Zatem to, że możliwym wyjaśnieniem jakiejś struktury/zdarzenia jest przypadek lub konieczność, nie wyklucza, że mamy do czynienia z wytworem inteligencji. Jeżeli jednak coś nosi znamiona działania celowego (złożoność i specyfikacja), to nie może być wytworem przypadku lub prawa (konieczności).
To zaś wyklucza twierdzenie prof. Petsko, jakoby prawa przyrody (konieczność) mogły wytwarzać nowe „urządzenia biologiczne” czy nowe gatunki. Każdy organizm żywy jest bowiem zbudowany z szeregu organów (białek, komórek etc.), które charakteryzuje wyspecyfikowana złożoność. Słońce może działać jedynie na zasadzie prawa (tzn. przekazywać taką czy inną energię na Ziemię), a zatem może wywoływać powtarzalne skutki (np. fotosyntezę u roślin). Może też powiększać energię wewnętrzną różnych substancji (powietrza, wody), pomnażając w ten sposób zdarzenia przypadkowe (chaotyczne ruchy cząstek). Tego typu działanie nie prowadzi jednak do powstania wyspecyfikowanej złożoności. Zatem „projekt wynikający z konieczności” jest niemożliwy. Prawa przyrody pełniące funkcję konieczności owszem mogą zamienić zdarzenia przypadkowe w regularne, ale nie mogą przenieść ich na jeszcze wyższy poziom organizacji, jakim jest wyspecyfikowana złożoność, czyli na przykład ułożenie wielu różnych części w celu spełniania jednej funkcji. W tym miejscu upada główny argument Petsko zarówno w odniesieniu do „dawnych kreacjonistów” mówiących o drugiej zasadzie termodynamiki, jak i zwolenników ID mówiących o nieredukowalnej złożoności. Samo dostarczenie energii (np. słonecznej) nie może na poziomie biologicznym prowadzić do spadku entropii, tak samo jak nie może prowadzić do powstawania nieredukowalnej czy wyspecyfikowanej złożoność.
Ale co z bezkresnymi złożami probabilistycznymi? Drugi argument prof. Petsko przeciwko teorii inteligentnego projektu jest taki, że chociaż zdarzenia ewolucyjne (w ewolucji działającej na zasadzie przypadku) są niewiarygodnie małe, to jednak ich wystąpienie staje się bardzo prawdopodobne lub nawet konieczne, gdy uwzględnimy wielkość całego Wszechświata. Skoro ewolucja działa na zasadzie przypadku, a zdarzeń w świecie są miliardy miliardów, to wydaje się uzasadnione twierdzenie, że niemal każde zdarzenie, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi kiedyś nastąpić. Podobnie jak w grze w Lotto – jedna osoba może nigdy nie wygrać, ale gdy grają miliony, to niemal w każdym losowaniu ktoś trafia.
Jednak, jak wykazał Dembski, przywoływanie na pomoc miliardów galaktyk również nie pomaga. Argument Petsko pozostaje na dużym poziomie ogólności, tymczasem współczesna nauka przybliżyła nam temat wielkości uniwersum, które jest nam faktycznie dostępne. Dzięki temu, że znamy wiek świata, jego wielkość i maksymalne teoretyczne tempo zachodzenia zdarzeń fizycznych, możemy w przybliżeniu obliczyć całkowitą liczbę możliwych zdarzeń jednostkowych. Liczba ta wynosi 10150. Zatem, jeżeli prawdopodobieństwo zdarzenia jest mniejsze niż 1:10150, możemy przyjąć, że takie wydarzenie statystycznie nie może zaistnieć w znanym nam świecie. Jest to tak zwana wszechświatowa granica prawdopodobieństwa – koncepcja wypracowana pierwotnie przez francuskiego matematyka Émile’a Borela. Problem w tym, że nawet relatywnie proste zdarzenia ewolucyjne bardzo szybko dosięgają granicy prawdopodobieństwa. Na przykład znane już od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku badania Freda Hoyle’a dotyczące powstania podstawowych związków chemicznych koniecznych do ukształtowania ameby (jednego z najprostszych organizmów żywych) wykazały, że mamy tu do czynienia z prawdopodobieństwem wynoszącym 1 do 1040000.7 Obliczenia Hoyle’a zostały potwierdzone w ostatnich latach przez korzystający z nowocześniejszych metod i komputerów zespół, którym kieruje Douglas Axe. Tak niskie prawdopodobieństwo przekracza ponad 266 razy to, co rzeczywiście mogłoby się przypadkowo zdarzyć w naszym Wszechświecie. Oczywiście wiele innych badań pokazuje, że niemal każde zdarzenie ewolucyjne istotne z punktu widzenia powstawania nowości biologicznych jest poza zasięgiem przypadku8. Biorąc pod uwagę, że zdarzenia takie musiałyby zachodzić wiele razy w historii życia, scenariusz przypadkowej ewolucji jest niemożliwy, nawet uwzględniając wszelkie zasoby probabilistyczne dostępne we Wszechświecie, i właśnie dlatego często się powtarza, że idea wieloświata jest ostatnią deską ratunku dla naturalistycznych koncepcji powstania i rozwoju życia.
Warto jeszcze dodać, że stanowisko prof. Petsko jakoby energia słoneczna i zdarzenia przypadkowe mogły prowadzić do powstania całej złożoności biologicznej przyrody, poza tym, że jest niezgodne z danymi współczesnej nauki, samo z siebie jest dość naiwne. Amerykański biochemik przyjmuje, że bardzo proste mechanizmy mogą tworzyć bardzo złożone struktury biologiczne. Już na poziomie zdrowego rozsądku widać, że takie wyjaśnienie wymaga, aby niższa przyczyna wywoływała wyższy skutek, czyli żeby z niczego powstawało coś, co kłóci się z naszą naturalną percepcją rzeczywistości.
Michał Chaberek
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 05.01.2022
Przypisy
- Por. G.A. Petsko, Projekt z konieczności, tłum. M. Chaberek, „W Poszukiwaniu Projektu” 2021, 29 grudnia [dostęp 30 XII 2021].
- Petsko, Projekt z konieczności
- Por. M. Chaberek, Czy trzeba być wierzącym, aby przyjąć teorię inteligentnego projektu?, „W Poszukiwaniu Projektu” 2021, 27 stycznia [dostęp 22 V 2021].
- Por. np. W.A. Dembski, The Design Revolution: Answering the Toughest Questions about Intelligent Design, IVP Books, Downers Grove 2004.
- Por. Dembski, The Design Revolution, s. 78–86.
- Por. Dembski, The Design Revolution, s. 87–93.
- Por. F. Hoyle, Ch. Wickramasinghe, Evolution from Space. A Theory of Cosmic Creationism, Simon & Schuster, New York 1984, s. 24, 130.
- S.C. Meyer, Podpis w komórce. DNA i świadectwa inteligentnego projektu, tłum. J. Chojak-Koźniewska, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2021, s. 232–238.
Literatura:
- Chaberek M., Czy trzeba być wierzącym, aby przyjąć teorię inteligentnego projektu?, „W Poszukiwaniu Projektu” 2021, 27 stycznia [dostęp 22 V 2021].
- Dembski W.J., The Design Revolution: Answering the Toughest Questions about Intelligent Design, IVP Books, Downers Grove, 2004.
- Hoyle F., Wickramasinghe Ch., Evolution from Space: A Theory of Cosmic Creationism, Simon & Schuster, New York 1984.
- Meyer S.C., Podpis w komórce. DNA i świadectwa inteligentnego projektu, tłum. J. Chojak-Koźniewska, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2021.
- Petsko G.A., Projekt z konieczności, tłum. M. Chaberek, „W Poszukiwaniu Projektu” 2021, 29 grudnia [dostęp 30 XII 2021].
Świetny artykuł.
Michał Chaberek merytorycznie odpowiada na argumenty prof. Petsko. Mnie zaciekawiło coś innego. Prof. Jodkowski stwierdził kiedyś (w kontekście ID), że zwycięstwo nowego paradygmatu może przyjść dopiero, gdy wymrze stare pokolenie naukowców. Wydaje mi się, że nie mniej ważne jest rozpowszechnienie się narracji, opowieści, które zaspokoją potrzebę osadzenia w kontekście badawczym, ale również kulturowym i światopoglądowym.
W samym centrum jest konflikt naturalizmu z inżynierskim podejściem ID. Ale szerszej publiczności darwinizm oferuje też opowieść dla ateistów (Dawkins), dla wierzących Dobzhansky’ego „Światło ewolucji” zaś tutaj Petsko proponuje konserwatystom wolny rynek jako przykład budowania przez naturę nieredukowalnej złożoności. Natomiast po stronie IDersów, czy chcą tego czy nie, stoi wielka chrześcijańska opowieść o stworzeniu.