Złe wieści dla „teisty z ulicy”Czas czytania: 11 min

Stephen Dilley

2024-04-05
Złe wieści dla „teisty z ulicy”<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">11</span> min </span>

Czy teoria ewolucji głównego nurtu jest zgodna z biologicznym argumentem na rzecz inteligentnego projektu? Teolog Erkki Vesa Rope Kojonen stara się o tym przekonywać w książce The Compatibility of Evolution and Design1 [Zgodność między teorią ewolucji a hipotezą projektu]. Kojonen twierdzi, że teoria ewolucji (i biologia), jeśli należycie się ją pojmuje, w istocie prowadzi nas do hipotezy projektu. Aktualnie jego książka jest bodajże najlepszą próbą pogodzenia ze sobą hipotezy projektu i teorii ewolucji z punktu widzenia teistycznego ewolucjonizmu. Czy jest to jednak próba udana?

Casey Luskin, Brian Miller, Emily Reeves i ja opublikowaliśmy recenzowany artykuł2, w którym analizujemy propozycję Kojonena. W niniejszym tekście przedstawię krytykę epistemologiczną. Przekonamy się, że model Kojonena podważa sam siebie, ponieważ stawia przeszkody dla możliwości wykrywania projektu – wliczając w to ujęcie wykrywania projektu stanowiące podstawę jego własnego argumentu na rzecz projektu.

Kojonen broni punktu widzenia, który określa mianem perspektywy „teisty z ulicy” – zwykłej wierzącej w Boga osoby, która akceptuje istnienie projektu na podstawie bezpośredniej percepcji lub intuicji, nie zaś na podstawie ścisłego argumentu na rzecz projektu. Okazuje się jednak, że jego model w istocie podważa przekonania takiej osoby o istnieniu projektu.

 

Model

Tak w artykule streszczamy model Kojonena:

Jego propozycja obejmuje wiele różnych szczegółów, ale podstawowa idea jest prosta: projekt miał miejsce w momencie powstania kosmosu (albo praw przyrody). Bóg zadziałał na początku Wszechświata, wpisując weń całą niezbędną złożoność biologiczną, która wyrażała się z upływem czasu. Bóg stworzył prawa fizyki i chemii, które dały początek warunkom wstępnym – w tym „bibliotece form” – umożliwiającym tworzenie złożonych bytów w wyniku procesu ewolucji. Losowe mutacje i dobór naturalny nie wystarczą do tworzenia złożoności biologicznej – potrzebne są do tego warunki wstępne, które ostatecznie zostały stworzone przez Boga3.

Bóg zaprojektował więc prawa przyrody, które następnie dały początek prawom formy i innym procesom, które ostatecznie wytworzyły całą florę i faunę. Osoba, która pierwszy raz w życiu widzi na przykład kolibra, może mieć słuszną intuicję o zaprojektowaniu tego ptaka (albo może przeprowadzić wnioskowanie o jego projekcie). Chodzi tylko o to, że jego projekt miał miejsce miliardy lat wcześniej i że procesy naturalne przekazały i urzeczywistniły ten projekt w czasie.

 

Problem: część 1

Problem z tym ujęciem polega na tym, że podważa ono naszą zdolność do wykrywania projektu. Przemawiają za tym dwa główne powody, które są wzajemnie zależne. Pierwszy powód dotyczy tego, że to ujęcie podważa przekonania ludzi o „bezpośrednim projekcie”. Przekonanie o „bezpośrednim projekcie” to przekonanie, że pewien typ rzeczy, na przykład koliber, powstał wskutek bezpośredniego działania projektanta, nie zaś za pośrednictwem przyczyn wtórnych. Jak wyjaśniamy:

Z codziennego doświadczenia wiemy, że ludzie mają skłonność do przypisywania bezpośredniego projektu różnym typom zjawisk biologicznych. (Dotyczy to nie tylko „teistów z ulicy”, lecz również niektórych innych ludzi). Rozważmy przykład osoby, która pierwszy raz w życiu widzi kolibra. Naturalną reakcją jest uznanie, że ten rodzaj ptaka został bezpośrednio zaprojektowany. („Jej! On jest imponujący. Ktoś go stworzył!”). W gruncie rzeczy ludzie często postrzegają byty, takie jak kolibry, jako coś odrębnego – jako coś, co Douglas Axe określił mianem „pracujących całości”4, albo jako coś, co można nazwać „rodzajem naturalnym”). Inaczej mówiąc, ludzie często postrzegają takie byty, jak koliber, jako byt pewnego rodzaju i mają naturalną skłonność do uznawania, że ten rodzaj bytu jest skutkiem bezpośredniego projektu. Raczej nie zdarza się natomiast sytuacja, że po ujrzeniu kolibra pierwszy raz w życiu typowy człowiek powie: „Jej! On jest imponujący. Ktoś stworzył go pośrednio za pomocą procesu obejmującego przyczyny wtórne, który trwał miliony lat”. Wielu ludzi sądzi, że projektant bezpośrednio stworzył pierwsze osobniki bądź pierwszą cechę. („Bóg stworzył pierwsze kolibry, a później rozmnażały się one same”). Zazwyczaj ludzie – trafnie albo nietrafnie – dostrzegają bezpośredni projekt (albo wyprowadzają o nim wniosek), kiedy stykają się z mocą, pięknem i złożonością organizmów lub narządów5.

Jakie konsekwencje ma model Kojonena dla takiego doświadczenia? Tak piszemy o tym w artykule:

W świetle modelu Kojonena takie przekonania o bezpośrednim projekcie są jednak zawsze fałszywe. Według Kojonena nie istnieje żaden bezpośredni projekt zjawisk biologicznych. Cała różnorodność i złożoność biologiczna są skutkiem projektu pośredniego. Projekt miał miejsce miliardy lat przed pojawieniem się życia na Ziemi. (W gruncie rzeczy, nawet gdyby Kojonen ulokował bezpośredni projekt w momencie powstania życia, to cała później powstała flora i fauna i tak byłyby rezultatem projektu pośredniego). Wynika to po prostu z zaproponowanego przezeń ujęcia projektu (oraz ewolucji). Gdyby więc ujęcie Kojonena było prawdziwe, to ludzie, którzy zaakceptowaliby jego pogląd, mieliby poważny powód do obalenia swoich przekonań o „bezpośrednim projekcie” organizmów żywych i ich cech. Uświadomiliby sobie, że mają niewielkie albo nie mają żadnych podstaw do zawierzenia swoim umysłom w tym względzie6.

Ten model dostarcza więc ludziom wiele powodów do obalenia przekonań o „bezpośrednim projekcie” zjawisk biologicznych.

Skąd jednak Kojonen wie, że prawa fizyki zostały zaprojektowane bezpośrednio? Przekonania o „bezpośrednim projekcie” organizmów żywych są przecież niewiarygodne, a mimo to w świetle jego modelu już w samej przyrodzie ożywionej istnieją dostateczne świadectwa projektu. Jak wyjaśniamy w artykule:

Skąd osoba znajdująca się w tej ogólnie pojętej sytuacji wiedziałaby, że prawa fizyki i chemii zostały zaprojektowane bezpośrednio, jak sądzi Kojonen? Pamiętajmy, że jego argument ma mieć podstawy w zjawiskach biologicznych. Gdyby jednak jego model był poprawny, to ludzie nie dysponowaliby żadnymi przykładami zjawisk biologicznych, które wyglądają na zaprojektowane bezpośrednio i rzeczywiście okazują się projektami bezpośrednimi. Gdyby więc nie było żadnych takich przykładów – które byłyby zresztą podstawą do uznania, że prawa przyrody są wynikiem bezpośredniego projektu – to podstawy do przyjęcia przekonania, że prawa zostały zaprojektowane bezpośrednio, byłyby bardzo słabe. Jeśli bejsbolista nie trafia kijem w piłkę 23 razy pod rząd, to jakie mamy podstawy do uznania, że następnym raz uda mu się trafić?7

Sedno sprawy polega na tym, że Kojonen podważa własną podstawę do uznania, że prawa fizyki zostały zaprojektowane bezpośrednio. Jeśli to prawda, to jego argument na rzecz projektu upada. W jego modelu chodzi przecież o to, że przyroda ożywiona dostarcza dobrych świadectw projektu, nawet jeżeli prawdziwa jest teoria ewolucji. Pogląd Kojonena na biologię w istocie jednak podważa jego ujęcie projektu. Niezależnie od tego, czy dana osoba jest specjalistą, czy zwykłym „teistą z ulicy”, żaden zwolennik modelu Kojonena nie może umieszczać projektu tam, gdzie wymaga tego Kojonen.

 

Problem: część 2

Drugi problem, zależny od pierwszego, również dotyczy negatywnego wpływu na ludzką zdolność do wykrywania projektu. Osoba akceptująca propozycję Kojonena miałaby znacznie słabsze podstawy do twierdzenia, że zjawiska biologiczne dostarczają świadectw projektu. To dlatego że jego model – o ile w naszym świecie ma powstać cała flora i fauna – postuluje działanie przyczyn nieinteligentnych po nastąpieniu Wielkiego Wybuchu. Przyczyna nieinteligentna to każda przyczyna, która nie obejmuje bezpośredniego działania inteligentnego bytu sprawczego. Większość przyczyn nieinteligentnych ma charakter fizyczny i należą do nich również przyczyny ewolucyjne. Co to oznacza w praktyce?

Na przykład, gdyby model Kojonena był prawdziwy, to akceptująca go osoba uznawałaby, że pomimo swojego intuicyjnie przyjmowanego przekonania, iż projektant bezpośrednio zaprojektował – dajmy na to – oko orła albo pierwsze okazy kolibrów, w istocie są to zjawiska, które należy bezpośrednio wyjaśniać przyczynami nieinteligentnymi. Dla każdego organizmu żywego lub dla każdej ich cechy istniałby nieprzerwany szereg przyczyn nieinteligentnych, które działały przed zaistnieniem tych organizmów lub cech i które doprowadziły do ich powstania. W gruncie rzeczy ten nieprzerwany szereg ciągnąłby się wstecz, aż do początku czasu. (Mogłoby nawet nie być żadnego konkretnego, opartego na danych biologicznych, powodu, by sądzić, że w ogóle doszło do Wielkiego Wybuchu). Osoba akceptująca ten model uważałaby, że przyczyny nieinteligentne dały (bezpośrednio) początek każdej instancji złożoności biologicznej. To samo dotyczyłoby istot ludzkich. Nieprzerwany łańcuch przyczyn nieinteligentnych działający od zamierzchłej przeszłości rozciągałby się na powstanie pierwszych ludzi, kimkolwiek oni byli8.

Problem polega na tym, że „nieprzerwany szereg” osłabia (albo wymazuje) świadectwa projektu w biologii. Jeśli wszystkie zjawiska biologiczne zostały wytworzone w nieprzerwanym szeregu przyczyn nieinteligentnych, to na jakiej podstawie można w modelu Kojonena mówić, że jakieś konkretne zjawisko biologiczne zostało zaprojektowane? Nie pomoże tutaj odwołanie się do precyzyjnego dostrojenia w astrofizyce albo do Wielkiego Wybuchu w kosmologii: celem modelu Kojonena jest wykazanie, że na projekt wskazują zjawiska biologiczne. Jeśli jednak każde zjawisko biologiczne powstało wskutek wcześniejszego działania przyczyn materialnych (bądź nieinteligentnych), to na jakiej podstawie można uznać, że do ich wytworzenia potrzebny był umysł? Model Kojonena upośledza wykrywalność projektu. Nadal może istnieć jakiś ostateczny projekt (na początku Wszechświata), ale świadectwa projektu – związane ze zjawiskami biologicznymi – są przesłonięte.

Teoria ewolucji „głównego nurtu” – odrzucająca odwołania do Boga na gruncie biologii – oczekuje istnienia zupełnie nieprzerwanego szeregu przyczyn naturalnych w historii organicznej: nie ma potrzeby powoływać się na Boga w celu wyjaśnienia powstania jakiegoś konkretnego „rodzaju”, ponieważ za wystarczające uznaje się przyczyny naturalne. „Nieprzerwanego szeregu” należy oczekiwać, jeżeli prawdziwa jest jakaś nieteistyczna wersja teorii ewolucji, zgodnie z którą przekonania o bezpośrednim projekcie zawsze są fałszywe, a procesy naturalne są zdolne do przekształcenia z upływem czasu jednego „rodzaju” w inny „rodzaj”. Taki pogląd jest zupełnie nieoczekiwany na gruncie przedteoretycznej predylekcji zwykłych „teistów z ulicy” do dostrzegania bezpośredniego projektu rodzajów biologicznych. Teoria ewolucji głównego nurtu popycha „teistów z ulicy” w dokładnie przeciwnym kierunku. Sprawia, że takie osoby nie są w stanie wykrywać projektu. Jeśli model Kojonena przyjmuje prawdziwość teorii ewolucji „głównego nurtu” (a tak właśnie twierdzi Kojonen), to ten model natrafia na poważną trudność epistemologiczną.

 

Oko orła

Oznacza to, że sformułowany przez Kojonena biologiczny argument na rzecz projektu nie spełnia swojej funkcji. Taki argument wymaga przecież wykrywalności biologicznego projektu. Jeśli tego projektu nie da się wykryć, to sformułowanie biologicznego argumentu na rzecz projektu jest niemożliwe. Ta sama linia rozumowania upośledza również zdolność „teisty z ulicy” do wykrywania projektu. Jeśli taka osoba akceptuje model Kojonena, to musi uznać, że jej początkowe wrażenie bezpośredniego projektu – na przykład oka orła – było błędne. Uważałaby teraz, że Bóg nie stworzył pierwszego okazu bezpośrednio, lecz że powstał on wskutek działania nieprzerwanego łańcucha przyczyn materialnych (nieinteligentnych) w całej historii organicznej. Mogłaby tylko powiedzieć (na podstawie zjawisk biologicznych), że nie ma potrzeby odwoływania się do działania Umysłu. Nie miałaby więc już podstaw do ufania własnej zdroworozsądkowej intuicji, że oko orła – ani cokolwiek innego w przyrodzie ożywionej – zostało zaprojektowane.

To tyle, jeśli chodzi o intuicje projektu zwykłych „teistów z ulicy”. Więcej na temat książki Kojonena można przeczytać w naszej serii postów.

Stephen Dilley

 

Oryginał: Bad News for the “Theist on the Street”, „Evolution News & Science Today” 2024, February 14 [dostęp: 5 IV 2024].

Przekład z języka angielskiego: Dariusz Sagan

 

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 5.4.2024

Przypisy

  1. Por. E.V.R. Kojonen, The Compatibility of Evolution and Design, „Palgrave Frontiers in Philosophy of Religion”, Palgrave Macmillan, Cham 2021 (przyp. tłum.).
  2. Por. S. Dilley, C. Luskin, B. Miller, E. Reeves, On the Relationship between Design and Evolution, „Religions” 2023, Vol. 14, No. 7, numer artykułu: 850, https://doi.org/10.3390/rel14070850 (przyp. tłum.).
  3. Tamże.
  4. Por. D.D. Axe, Niepodważalne. Jak biologia potwierdza naszą intuicję, że życie jest zaprojektowane, tłum. G. Malec, D. Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2021, s. 67–84, zwł. s. 71–72.
  5. S. Dilley, C. Luskin, B. Miller, E. Reeves, On the Relationship between Design and Evolution.
  6. Tamże [wyróżnienia zgodnie z oryginałem cytatu].
  7. Tamże [wyróżnienia zgodnie z oryginałem cytatu].
  8. Tamże [wyróżnienia zgodnie z oryginałem cytatu].

Literatura:

1. Axe D.D., Niepodważalne. Jak biologia potwierdza naszą intuicję, że życie jest zaprojektowane, tłum. G. Malec, D. Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2021.

2. Dilley S., Luskin C., Miller B., Reeves E., On the Relationship between Design and Evolution, „Religions” 2023, Vol. 14, No. 7, numer artykułu: 850, https://doi.org/10.3390/rel14070850.

3. Kojonen E.V.R., The Compatibility of Evolution and Design, „Palgrave Frontiers in Philosophy of Religion”, Palgrave Macmillan, Cham 2021.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *