Zakazane pytanie: wspólne pochodzenie czy wspólny projekt?Czas czytania: 13 min

Jonathan Witt

2023-01-04
Zakazane pytanie: wspólne pochodzenie czy wspólny projekt?<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">13</span> min </span>

Dzieci często wyglądają tak jak ich rodzice. Nic w tym zaskakującego. Są blisko spokrewnieni. Ewolucjoniści rozszerzają tę logikę na podobieństwa między gatunkami, gromadami i typami, argumentując, że wszyscy pochodzimy od wspólnego przodka – nasiona darwinowskiego drzewa życia. Na przykład DNA pojawia się wszędzie w świecie ożywionym. Dlaczego? Według ewolucjonistów wszyscy pochodzimy od jednego lub kilku jednokomórkowych organizmów, które miały DNA. A mówiąc, że ewoluowały, mają na myśli, że ewoluowały wskutek działania ślepych procesów, którymi nie kierowała żadna inteligencja.

Niejednokrotnie spotkałem się z tym, że wniosek o wspólnych cechach lub wspólnym przodku przedstawiano tak, jakby to była oczywista prawda. Wniosek ten jest jednak efektem zamętu pojęciowego występującego u samych podstaw tej koncepcji.

Przekonanie, że podobieństwa stanowią dowód wspólny pochodzenia, ignoruje pewną logiczną możliwość: te wspólne cechy mogły powstać w wyniku wspólnego projektu. Pomyślmy o samochodach. Tesla i Cadillac dzielą wiele cech – cztery koła, opony z gumy syntetycznej, hamulce, dwie osie, wycieraczki przedniej szyby, przednie reflektory. Nic z tego oczywiście nie oznacza jednak, że Tesle powstały z Cadillaców wskutek działania ślepych procesów ewolucyjnych albo odwrotnie. Projektanci wielokrotnie wykorzystują cechy projektowe, które sprawdzają się w przypadku konkretnych potrzeb inżynieryjnych, nawet jeśli wprowadzane przez nich innowacje podążają w alternatywnych kierunkach, o czym świadczy przykład samochodów elektrycznych produkowanych przez prezesa Tesli i inżyniera Elona Muska.

Widzimy ten wzorzec nawet w odmiennych dziedzinach technologii. W jednym przypadku koło jest przystosowane do użytku w młynie wodnym, a w innym  używa się go jako koła zębatego w zegarku. Ma zastosowanie w rowerze albo jako nóż do pizzy. Stosuje się je również w ciężarówkach albo w skuterach elektrycznych, które samoczynnie utrzymują równowagę (zwanych też „deskolotkami”).

A co z organizmami żywymi? Czy projektant życia mógł użyć albo ponownie wykorzystać różne dobre koncepcje projektowe w bardzo zróżnicowanych kontekstach biologicznych? Jedynym sposobem na bezpośrednie przeskoczenie od biologicznych podobieństw do wspólnego pochodzenia drogą ślepej ewolucji jest odgórne wykluczenie hipotezy projektu  – potraktowanie jej jako idei, której nie należy rozważać, jako myśli, o której nie należy myśleć. Jeśli jednak szukamy prawdy na temat historii życia na Ziemi, to nie powinniśmy pozwolić, aby zmuszono nas do zignorowania jednej opcji i zaakceptowania innej jako niepodważalnego dogmatu.

Kiedy odgórnie wykluczamy hipotezę projektu, popełniamy błąd logiczny nazywany błędem niedostatecznego uzasadnienia. Dla niektórych to jest tylko zwykły błąd, którego możemy uniknąć, jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że go popełniamy. Dla innych to jest taktyka umożliwiająca zamknięcie debaty i chronienie współczesnej teorii ewolucji przed krytyką.

 

Bez ograniczeń

Jedną z reakcji tych, którym wytknie się ten błąd logiczny, jest stwierdzenie, że hipoteza projektu „nie jest naukowa” – jak gdyby istniała jedna bezdyskusyjna definicja nauki. W istocie to, co jest nazywane problemem demarkacji – granica między tym, co jest, a co nie jest nauką – to złożona i gorąco dyskutowana kwestia wśród ekspertów zajmujących się tym zagadnieniem, mianowicie filozofów nauki. Różne dyscypliny naukowe oferują nakładające się na siebie i czasami wzajemnie niezgodne definicje nauki.

Na przykład niektóre definicje wykluczają hipotezy, które powołują się na byty nieobserwowalne. Wykluczają one jednak również dużą część tego, o czym mówi się w fizyce kwantowej, w której dokonano wszelkich rodzajów interesujących przełomów. Inni naukowcy wskazują na to, że sercem i duszą nauki są powtarzalne eksperymenty przeprowadzane w warunkach laboratoryjnych i że bez takich eksperymentów nauka nie istnieje. Ta definicja wyklucza jednak wszystkie nauki historyczne – od kosmologii, archeologii i kryminalistyki do biologii ewolucyjnej. W naukach historycznych formułuje się twierdzenia o niepowtarzalnych zdarzeniach, które miały miejsce w przeszłości.

Filozof nauki Stephen Meyer, który uzyskał stopień doktora historii i filozofii nauki na Uniwersytecie Cambridge (i kieruje ośrodkiem, którego jestem pracownikiem), przekonuje, że współczesna teoria ewolucji i teoria inteligentnego projektu są „metodologicznie równoważne”1. Obie próbują odpowiedzieć na te same pytania o przeszłe zdarzenia. Obie stosują metodę znaną jako wnioskowanie do najlepszego wyjaśnienia.

Jedyna metodologiczna różnica między nimi jest taka, że współczesny darwinizm odwołuje się do reguły, która nie ma dostatecznego uzasadnienia, a według której biolodzy badający problem pochodzenia muszą rozważać wyłącznie przyczyny materialne, nigdy zaś przyczyny inteligentne. Jednak – na co zwraca uwagę Meyer – sednem sprawy jest właśnie wybór między ślepą ewolucją a inteligentnym projektem, więc ta dodatkowa reguła, znana jako materializm metodologiczny, jest równoznaczna z odmową rozpatrzenia danych empirycznych i argumentów przedstawianych przez stronę przeciwną.

Taka strategia nie powinna na nikim robić wrażenia, bez względu na to, jak wyrafinowanej terminologii użyto, aby ją opisać. Wykluczenie hipotezy projektu na mocy stwierdzenia, że „nie jest ona naukowa”, to po prostu przyodzianie błędu niedostatecznego uzasadnienia w fartuch laboratoryjny. To jest wciąż błąd niedostatecznego uzasadnienia. I nie rzuca się w ten sposób żadnego nowego światła na problem powstania nowych form roślin i zwierząt w historii życia. Nauka powinna szukać prawdy i danych empirycznych, nie zaś uciekać się do nieuczciwych zagrywek.

Co w świetle danych empirycznych jest najlepszym wyjaśnieniem powstania nowych roślin i zwierząt w historii życia? Jakaś forma ślepej ewolucji? A może jakieś ważne świadectwa w przyrodzie wskazują na udział inteligentnego projektu? I jakie nowe odkrycia mogą przemawiać na korzyść jednej z tych teorii? To są rodzaje pytań charakterystyczne dla nieskrępowanej, poszukującej prawdy kultury naukowej.

 

Jaką historię opowiada DNA?

Wróćmy do przykładu DNA. Ten kwas występuje wszędzie od bakterii do Beethovena. DNA jest informacją cyfrową, która koduje maszynerię i formę biologiczną. Mówi się nam, że DNA szympansa i człowieka są podobne w 98 procentach, czego podobno powinniśmy się spodziewać, jeśli ludzie wyewoluowali z podobnego do szympansa przodka. Jednakże to procentowe podobieństwo maleje, jeśli porównamy większe jednostki DNA. A skoro DNA koduje elementy funkcjonalne, to powinniśmy oczekiwać, że szympansy i ludzie mają bardzo podobne „oprogramowanie” DNA.

Przyznał to nawet wybitny ewolucjonista Francis Collins w książce Język Boga2. Przecież to nasz DNA koduje białka tworzące na przykład krew, kości i mięśnie, ramiona i nogi, palce u rąk i nóg, oczy i uszy, usta i nos. Szympansy i ludzie mają wszystkie te rzeczy. Czy powinniśmy być zszokowani, że projektant użył ponownie tego samego znakomitego oprogramowania, kiedy przyszedł czas na zaprojektowanie istot ludzkich? Nie, tym bardziej, że biosfera ze wspólnym systemem informacji biologicznej wśród królestw, typów i rodzin przynosi ogromne korzyści funkcjonalne.

Collins i inni mówią jednak, że inne dane genetyczne jasno wskazują na wspólne pochodzenie. Jednym z podawanych przez nich przykładów jest to, co potocznie określa się mianem śmieciowego DNA – są to fragmenty DNA, które nie kodują białek. Dzisiaj cała idea śmieciowego DNA znajduje się jednak w odwrocie, ponieważ genetycy odkrywają coraz więcej funkcji takiego DNA. Sam Collins teraz przyznaje, że cała sprawa śmieciowego DNA była mocno wyolbrzymiona. Jak dziennikarz Marvin Olasky donosi w magazynie „World”:

Collins, przemawiając na J.P. Healthcare Conference w San Francisco, poddał się: „nie używamy już określenia »śmieciowy DNA«, ponieważ – jak sądzę – uznanie, że możemy zignorować jakąkolwiek część genomu, było przejawem pychy, tak jak byśmy wiedzieli dostatecznie dużo, by móc stwierdzić, że jest on w dużej mierze niefunkcjonalny . […] Większość genomu, o której myśleliśmy, że nic nie robi, okazała się pełnić różne funkcje3.

Neodarwinizm doprowadził ewolucjonistów do przyjęcia założenia, że większość naszego DNA okaże się odpadem pozostałym po zachodzącym metodą prób i błędów procesie ewolucji. Teoretycy projektu przewidzieli natomiast, że „śmieciowy DNA” okaże się funkcjonalny. Hipoteza wspólnego pochodzenia doprowadziła do błędnego przewidywania. Hipoteza wspólnego projektu nie dała żadnego takiego nietrafnego przewidywania.

Collins wskazał również inny zbiór danych empirycznych świadczących o tym, że szympansy i ludzie dzielą wspólnego przodka. Dane te także są jednak problematyczne. Collins pisze, że ludzki chromosom 2 jest skutkiem połączenia dwóch chromosomów podobnych do tych odkrytych u szympansów. Zwraca on uwagę na to, że szympansy i inne człowiekowate mają 24 pary chromosomów, podczas gdy ludzie mają ich tylko 23. Collins mówi, że jeśli założymy wspólne pochodzenie małpy człekokształtnej i człowieka oraz połączenie chromosomu 2 u ludzi, to dobrze wyjaśnimy w ten sposób, dlaczego mamy jedną parę chromosomów mniej niż małpy człekokształtne, jest to bowiem – „bardzo trudno wytłumaczyć […] bez powoływania się na wspólnego przodka”4 między ludźmi i małpami człekokształtnymi.

Wiążą się z tym jednak dwa problemy. Po pierwsze, jeśli połączenie chromosomów miało miejsce, niekoniecznie wskazuje to na wspólne pochodzenie z szympansami. Casey Luskin dobrze podsumowuje tę sprawę w książce Science and Human Origins [Nauka i pochodzenie człowieka]: „Dane świadczące o połączeniu chromosomów wzmacniają co najwyżej znany nam już wniosek,  że szympansy i ludzie mają duże podobieństwo genetyczne. Takie funkcjonalne podobieństwa da się równie łatwo wyjaśnić jako skutek spełnienia wymogów funkcjonalnych związanych ze wspólnym projektem”5. Po drugie, co tłumaczy również Luskin, okazuje się, że nie jest nawet jasne, czy chromosom 2 jest skutkiem fuzji dwóch odrębnych chromosomów. Jak doniesiono w artykule opublikowanym na łamach „Genome Research”, sekwencja interesującego nas tutaj DNA jest krótsza niż powinna, gdyby była skutkiem fuzji, a także znacznie bardziej różni się „od prototypowych powtórzeń telomerowych”6. Autorzy tego artykułu oferują następnie pewne możliwe wytłumaczenia tego niespodziewanego odkrycia, żadne z nich nie uwzględnia jednak możliwości, że ludzie zostali inteligentnie zaprojektowani i nie powstali wskutek ślepej ewolucji z przodków przypominających małpy człekokształtne. Pamiętajmy, że hipoteza projektu to myśl, o której nie należy myśleć.

 

Drzewa ewolucyjne wyrastają jak grzyby po deszczu

Jeśli zamiast skupiać się na chromosomie 2 u ludzi szerzej spojrzymy na dane genetyczne, dostrzeżemy większy problem związany z ideą makroewolucji całego życia ze wspólnego przodka. Fiński bioinżynier Matti Leisola i ja zwracamy uwagę na ten problem w książce Heretyk. Podróż pewnego naukowca od darwinizmu do teorii inteligentnego projektu:

W 1965 roku jeden z najważniejszych naukowców minionego wieku Linus Pauling i biolog Emil Zuckerkandl, uważany przez niektórych za ojca biologii molekularnej, zasugerowali sposób, w jaki można sprawdzić tezę głoszącą zachodzenie procesów makroewolucyjnych: gdyby analiza cech anatomicznych i sekwencji DNA doprowadziła do tego samego drzewa genealogicznego organizmów, byłoby to silnym świadectwem przemawiającym za makroewolucją7. Według nich jedynie teoria ewolucji mogłaby wyjaśnić zbieżność dwóch niezależnych łańcuchów świadectw. Można domniemywać, że przeciwne odkrycie przemawiałoby przeciwko makroewolucji.

Jakie były rezultaty? W ciągu ostatnich 28 lat dane doświadczalne wykazały, że drzewa genealogiczne oparte na cechach anatomicznych w wielu punktach odbiegały od drzew genealogicznych opartych na podobieństwach molekularnych, zatem brakowało im zbieżności. Równie kłopotliwe dla idei makroewolucji było to, że drzewa genealogiczne oparte na różnych cząsteczkach dawały niezgodne drzewa genealogiczne. W artykule z 2012 roku zamieszczonym na łamach „Biological Reviews of the Cambridge Philosophical Society” można przeczytać, że: „Niespójność między filogenezami uzyskanymi na podstawie porównanych analiz morfologicznych i molekularnych oraz między drzewami opartymi na różnych podzbiorach sekwencji cząsteczek jest niekwestionowalna, ponieważ szybko rosną zbiory danych dotyczących cech i gatunków”8.

Inny artykuł opublikowany rok później na łamach czasopisma „Nature”, zwrócił uwagę na skalę problemu9. Autorzy porównali 1070 genów 20 różnych drożdży i uzyskali 1070 różnych drzew genealogicznych10.

Te rezultaty były niespodziewane, nawet dziwne, przy założeniu, że całe życie wyewoluowało z jednego wspólnego przodka poprzez długi szereg małych, losowych mutacji genetycznych w ciągu milionów lat. Jeśli jednak darwinowska teoria ewolucji tłumaczy tylko skromne różnice między blisko spokrewnionymi gatunkami i jeśli różne podobieństwa i różnice między roślinami i zwierzętami bardzo różnorodnych rodzajów powstały głównie w wyniku wielokrotnego wykorzystania przez inteligentnego projektanta informacji genetycznej dla wspólnych celów oraz wprowadzenia nowych sekwencji DNA, by uzyskać coś zupełnie nowego, to nieustanne niepowodzenie w otrzymaniu jednego drzewa życia, jest w pełni zrozumiałe: nie ma żadnego ewolucyjnego drzewa życia, ponieważ nie istnieje wspólnota pochodzenia. Istnieje natomiast wspólny projektant.

 

Uwaga od redakcji Evolution News & Science Today: Ten esej ukazał się pierwotnie w letnim numerze magazynu „Salvo” z 2021 roku.

Jonathan Witt

Oryginał: Forbidden Question: Common Descent or Common Design?, „Evolution News & Science Today” 2021, October 22 [dostęp 4 I 2023].

 

Przekład z języka angielskiego: Paweł Brzózka

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 4.1.2023

 

Przypisy

  1. S.C. Meyer, The Methodological Equivalence of Design and Descent: Can There Be a Scientific “Theory of Creation”?, „Discovery Institute” 2003, July 2 [dostęp: 21 V 2022].
  2. Por. F.S. Collins, Język Boga. Kod życia  – nauka potwierdza wiarę, tłum. M. Yamazaki, Świat Książki, Warszawa 2008, s. 110.
  3. M. Olasky, Admission of Function: Junking Slurs about “Junk DNA”, „WORLD Magazine” 2016, July 9 [dostęp: 21 V 2022].
  4. F.S. Collins, Język Boga, s. 113.
  5. C. Luskin, Francis Collins, Junk DNA, and Chromosomal Fusion, w: Science & Human Origins, eds. A. Gauger, D. Axe, C. Luskin, Discovery Institute Press, Seattle 2012, s. 95–96 [85–104].
  6. Y. Fan, E. Linardopoulou, C. Friedman et al., Genomic Structure and Evolution of the Ancestral Chromosome Fusion Site in 2q13-2q14 and Paralogous Regions on Other Human Chromosomes, „Genome Research” 2002, Vol. 12, No. 11, s. 1657 [1651–1662], https://doi.org/10.1101/gr.337602.
  7. Por. E. Zuckerkandl, L. Pauling, Evolutionary Divergence and Convergence in Proteins, w: Evolving Genes and Proteins: A Symposium, eds. V. Bryson, H.J. Vogel, Academic Press 1965, s. 101 [97–166].
  8. L.M. Dávalos, A.L. Cirranello, J.H. Geisler et al., Understanding Phylogenetic Incongruence: Lessons from Phyllostomid Bats, „Biological Reviews of the Cambridge Philosophical Society” 2012, Vol. 87, No. 4, s. 991 [991–1024], https://doi.org/10.1111/j.1469-185X.2012.00240.x.
  9. Por. L. Salichos, A. Rokas, Inferring Ancient Divergences Requires Genes with Strong Phylogenetic Signals, „Nature” 2013, Vol. 497, s. 327–331, https://doi.org/10.1038/nature12130.
  10. M. Leisola, J. Witt, Podróż pewnego naukowca od darwinizmu do teorii inteligentnego projektu, tłum. Z. Kościuk, „Perspektywy Nauki”, Fundacja En Arche, Warszawa 2022, s. 77–78 [wyróżnienie w oryginale].

Literatura:

  1. Collins F.S., Język Boga. Kod życia – nauka potwierdza wiarę, tłum. M. Yamazaki, Świat Książki, Warszawa 2008.
  2. Dávalos L.M., Cirranello A.L., Geisler J.H. et al., Understanding Phylogenetic Incongruence: Lessons from Phyllostomid Bats, „Biological Reviews of the Cambridge Philosophical Society” 2012, Vol. 87, No. 4, s. 991–1024, https://doi.org/10.1111/j.1469-185X.2012.00240.x.
  3. Fan Y., Linardopoulou E., Friedman C. et al., Genomic Structure and Evolution of the Ancestral Chromosome Fusion Site in 2q13-2q14 and Paralogous Regions on Other Human Chromosomes, „Genome Research” 2002, Vol. 12, No. 11, s. 1651–1662, https://doi.org/10.1101/gr.337602.
  4. Leisola M., Witt J., Podróż pewnego naukowca od darwinizmu do teorii inteligentnego projektu, tłum. Z. Kościuk, „Perspektywy Nauki”, Fundacja En Arche, Warszawa 2022.
  5. Luskin C., Francis Collins, Junk DNA, and Chromosomal Fusion, w: Science & Human Origins, eds. A. Gauger, D. Axe, C. Luskin, Discovery Institute Press, Seattle 2012, s. 85–104.
  6. Meyer S.C., The Methodological Equivalence of Design and Descent: Can There Be a Scientific “Theory of Creation”?, „Discovery Institute” 2003, July 2 [dostęp: 21 V 2022].
  7. Olasky M., Admission of Function: Junking Slurs about “Junk DNA”, „WORLD Magazine” 2016, July 9 [dostęp: 21 V 2022].
  8. Salichos L., Rokas A., Inferring Ancient Divergences Requires Genes with Strong Phylogenetic Signals, „Nature” 2013, Vol. 497, s. 327–331, https://doi.org/10.1038/nature12130.
  9. Zuckerkandl E., Pauling L., Evolutionary Divergence and Convergence in Proteins, w: Evolving Genes and Proteins: A Symposium, V. Bryson, H.J. Vogel, Academic Press 1965, s. 97–166.

8 odpowiedzi na “Zakazane pytanie: wspólne pochodzenie czy wspólny projekt?Czas czytania: 13 min

  1. Argumenty przeciw darwinowskiej ewolucji oparte na analizie domniemanych drzew genealogicznych są nieodparte i przesądzające, powyżej zostało to jasno przedstawione.
    Jak zawsze jednak przy tej okazji pojawia się pytanie o pozytywny wkład teorii ID do nauki. Poprosiłbym na przykład o konkretną pracę naukową, przypis o przewidywaniach „projektantów” na temat śmieciowego DNA, bo jakoś zawsze tylko ogólnie o tym się pisze.
    Ciekaw jestem, czy ktoś spróbował przeanalizować owe drzewa genealogiczne z perspektywy metody pracy projektanta? Patrząc wstecz, możemy opowiedzieć na przykład historię rozwoju samochodu, która jest efektem rewolucyjnych pomysłów, ale także quasi ewolucyjnych zmian i oportunizmu typu: rozwiązanie wystarczająco dobre. Czy ID widzi w tym chaosie powiązań („drzew genealogicznych”) organizmów żywych jakieś nowe prawidłowości? Czy pozostajemy przy standardowej klasyfikacji i typologii?

  2. Szanowny Panie, w komentarzu poruszył Pan ciekawe sprawy. Zdecydowaliśmy, że odpowiedzi opublikujemy w ramach comiesięcznych postów na Facebooku Fundacji (w każdy ostatni piątek miesiąca), dzięki czemu większa liczba odbiorców będzie mogła je przeczytać.
    Pozdrawiamy.

  3. „Argumenty przeciw darwinowskiej ewolucji oparte na analizie domniemanych drzew genealogicznych są nieodparte i przesądzające, powyżej zostało to jasno przedstawione”.

    To nie są argumenty przeciwko darwinowskiej ewolucji. To są argumenty przeciw koncepcji uniwersalnej wspólnoty pochodzenia. Są ewolucjoniści sceptyczni wobec tej koncepcji i są zwolennicy ID, którzy akceptują wspólnotę pochodzenia. W tym sensie – w kontekście debaty darwinizm vs ID – temat uniwersalnej wspólnoty pochodzenia jest zagadnieniem naukowo bardzo ciekawym ale drugorzędnym. Debata ta koncentruje się dla odmiany przede wszystkim na mechanizmach ewolucji (mechanizmy naturalistyczne vs projekt).

    „Jak zawsze jednak przy tej okazji pojawia się pytanie o pozytywny wkład teorii ID do nauki. Poprosiłbym na przykład o konkretną pracę naukową, przypis o przewidywaniach “projektantów” na temat śmieciowego DNA, bo jakoś zawsze tylko ogólnie o tym się pisze”.

    Teoretycy ID od początku przewidywali – kiedy to nie było jeszcze modne – że koncepcja jakoby grubo ponad 90% genomu było śmieciami to absurd i dalszy rozwój nauki sfalsyfikuje koncepcję śmieciowego DNA. Przykładowo Steve Meyer pisał w 2009 roku – 3 lata przed opublikowaniem pierwszych wyników projektu ENCODE, które były przełomem w rozumieniu dynamiki rzekomo śmieciowego genomu: „Zwolennicy teorii inteligentnego projektu popierają odmienny pogląd na niekodujące białek DNA. Teoria ta przewiduje, że większość sekwencji niebiałkowych w genomie powinna spełniać jakąś funkcję biologiczną, nawet jeśli nie kieruje syntezą białka. Teoretycy ID nie zaprzeczają, że procesy mutacyjne mogły degradować lub >łamać< niektóre wcześniej funkcjonalne DNA, ale przewidujemy, że funkcjonalny DNA (sygnał) powinien przyćmić niefunkcjonalny DNA (szum), a nie odwrotnie". S. Meyer. "Podpis w komórce", En Arche, Warszawa 2021, s. 455.

    "Ciekaw jestem, czy ktoś spróbował przeanalizować owe drzewa genealogiczne z perspektywy metody pracy projektanta? Patrząc wstecz, możemy opowiedzieć na przykład historię rozwoju samochodu, która jest efektem rewolucyjnych pomysłów, ale także quasi ewolucyjnych zmian i oportunizmu typu: rozwiązanie wystarczająco dobre".

    Jak najbardziej. Przykładowo znowu w innej pracy Stevena Meyera "Wątpliwość Darwina" porównuje on wzorzec pojawiania się nowych struktur i organizmów z ewolucją naszej technologii i wskazuje na znaczące podobieństwa w rodzaju utrzymującej się nieciągłości, nagłego pojawiania się zupełnie odmiennych projektów i nowej informacji czy też faktu, że znacząca odmienność poprzedza pojawienie się różnorodności w obrębie danej klasy projektów.

    "Czy ID widzi w tym chaosie powiązań (“drzew genealogicznych”) organizmów żywych jakieś nowe prawidłowości? Czy pozostajemy przy standardowej klasyfikacji i typologii?"

    Pozostajemy przy klasycznej klasyfikacji. Przecież poprzedza ona Darwina i stworzona została przez kreacjonistę Karola Linneusza. Nie za bardzo zatem widać powody dlaczego by to zmieniać. Natomiast ID (a ściślej wielu zwolenników tej teorii, choć nie wszyscy) oferują inną interpretację wzorca biologicznych podobieństw przez odwołanie sie do podobnych zasad projektowania, a nie do wspólnoty pochodzenia.

  4. Przenoszenie dyskusji wydaje mi się trochę dziwne (jeśli nie chcecie jej tutaj, po prostu zlikwidujcie tę możliwość). Piszę Pan:

    To nie są argumenty przeciwko darwinowskiej ewolucji. To są argumenty przeciw koncepcji uniwersalnej wspólnoty pochodzenia.

    Otóż nie, każde drzewo pokazuje jakąś wspólnotę pochodzenia, natomiast sprzeczności pomiędzy nimi i wobec tradycyjnej typologii pokazują fiasko przewidywań darwinizmu. Proszę sprawdzić powyżej cytat odwołujący się do Paulinga i Zuckerkandla.

    Pozostajemy przy klasycznej klasyfikacji. Przecież poprzedza ona Darwina i stworzona została przez kreacjonistę Karola Linneusza. Nie za bardzo zatem widać powody dlaczego by to zmieniać.

    Jeśli Pana wypowiedź jest reprezentatywna dla ruchu ID, to szkoda, bo być może za zaskakującymi powiązaniami (drzewami genealogicznymi) kryje się coś więcej, z perspektywy projektu właśnie. Taki konserwatyzm w mojej opinii przegrywa z inwencją darwinistów, którzy najwyraźniej muszą wciąż szukać potwierdzenia swojej (ponoć udowodnionej) teorii.

    Pozdrawiam.

  5. O ile mi wiadomo, teoretycy projektu nie zaproponowali żadnej nowej klasyfikacji. Inna sprawa, że obecna klasyfikacja nie jest dana raz na zawsze. Są przecież uczeni (tzw. splittersi), którzy dążą do mnożenia gatunków na podstawie niewielkich różnić, a są też tacy, który postępują odwrotnie (tzw. lumpersi). Trudno to jednak uznać za próby stworzenia nowej klasyfikacji, a jedynie niewielkiej modyfikacji tej już istniejącej. Wspomniany wcześniej Linneusz zaproponował sztuczny system klasyfikacji – nawiasem mówiąc, istnieje sporo nieporozumień na temat tego, czy faktycznie uznawał on niezmienność gatunków. Teraz operujemy systemem naturalnym, który skupia się na pokrewieństwach i pochodzeniu, a nie na podobieństwach. Jeżeli chodzi o wspólnotę pochodzenia, to jej uznanie nie jest większym problem dla niektórych teoretyków projektu – np. dla Dentona i Behego. Czyli odrzucenie wspólnoty pochodzenia nie jest koniecznością w ramach ID. Oczywiście, niektórzy teoretycy projektu odrzucają wspólnotę pochodzenia: już nawet w żyjący w czasach Darwin Richard Owen twierdził, że podobieństwa między organizmami nie wskazują na wspólnego przodka, lecz na wspólny projekt. Tak czy inaczej, to co jest kością niezgody między darwinistami a teoretykami projektu nie dotyczy tyle klasyfikacji organizmów, czy nawet wspólnoty pochodzenia. Ci pierwsi twierdzą, że życie rozwinęło się od wspólnego przodka/przodków drogą czysto przyrodniczych procesów, natomiast drudzy utrzymują, że tego rodzaju procesy tłumaczą tylko niektóre zmiany występujące między organizmami (np. różne dzioby ptaków należących do tego samego gatunku), podczas gdy większe zmiany wskazują na projekt.

  6. Napisał Pan:
    „Jak zawsze jednak przy tej okazji pojawia się pytanie o pozytywny wkład teorii ID do nauki. […] Ciekaw jestem, czy ktoś spróbował przeanalizować owe drzewa genealogiczne z perspektywy metody pracy projektanta? Patrząc wstecz, możemy opowiedzieć na przykład historię rozwoju samochodu, która jest efektem rewolucyjnych pomysłów, ale także quasi ewolucyjnych zmian i oportunizmu typu: rozwiązanie wystarczająco dobre. Czy ID widzi w tym chaosie powiązań (“drzew genealogicznych”) organizmów żywych jakieś nowe prawidłowości?”
    Pisząc tak zakłada Pan, że teoria inteligentnego projektu jest alternatywą dla darwinowskiej teorii pochodzenia różnych form życia, która (niezbyt udanie) próbuje odtworzyć pochodzenie tych form w postaci drzew genealogicznych. Gdyby teoria ID rzeczywiście była taką alternatywą, to powinna przedstawiać własne mechanizmy powstawania wspomnianych form życia. Ale ich nie przedstawia, a nawet (moim zdaniem) nie może ich przedstawiać, z czego wynika, że nie jest ona teorią pochodzenia. Należy przyjąć dla niej skromniejszą funkcję (za czym argumentowałem we wstępie do pracy zbiorowej zredagowanej przez Grzegorza Malca, O pochodzeniu) – jest ona tylko teorią rozpoznawania działania inteligentnych podmiotów czyli teorią diagnostyczną. Jeśli rzeczywiście w powstawaniu różnych form życia uczestniczył czynnik inteligentny, to istnieją dwa powody, by wątpić w to, że teoria ID będzie kiedykolwiek w stanie przedstawić ogólny, alternatywny dla darwinowskich drzew życia, mechanizm ich powstawania: a) podmioty inteligentne są wolne czyli ich działanie jest nieprzewidywalne, oraz b) charakteryzują się twórczością – czyli tym, co Popper nazywał elementem irracjonalnym, Bergson – intuicją twórczą, a Einstein – intelektualnym współodczuwaniem (Einfühlung) z przedmiotami doświadczenia (por. Popper, Logika odkrycia naukowego, s. 33). Teoria ID może jedynie krytykować mechanistyczne z natury rzeczy próby darwinowskich ujęć pochodzenia oraz demaskować przesadnie pozytywne opinie na ich temat (jak to robi Buggs w https://tiny.pl/wpt5q), co nie znaczy, że dla pewnych niewielkich wycinków historii naturalnej mechanizmy darwinowskie nie są adekwatne.

  7. Argumentacja J. Witta (i niekiedy innych przedstawicieli ID) odwołuje się do konkretnej działalności projektowej, twórczej człowieka. Ja tu wyczuwam również sugestię, że ów autor (lub Autor), który stoi za powstaniem i rozwojem różnych form życia, stosować może metody właściwe ludzkiemu projektowaniu, być może dlatego, że inteligencja jako taka jest wspólna wszystkim projektantom.

    I owszem, projektanci są wolni, twórczy i nieprzewidywalni, ale projekty, z którymi się zmagają zmniejszają pole nieokreśloności, zmuszają do wyboru pomiędzy alternatywami, szukaniem efektywnych rozwiązań ( a niekoniecznie najdoskonalszych). Nie widzę powodu, żeby nie spojrzeć w ten sposób na projekt życia biologicznego i to spojrzenie czasem przewija się w publikowanych na wp-projektu.pl artykułach.

    Rozumiem potrzebę wytyczenia granic dla teorii i jej roszczeń, ale z drugiej strony, nie widzę powodu, by ID cofał się, gdy otworzy się nowa ścieżka dociekań. Darwinizm nie cofa się i dlatego uważa się go za płodną teorię. „Projektanci”, być może wskutek ustawicznego wiązania ich z kreacjonistami nauczyli się pewnej samodyscypliny i samoograniczania, ale za cenę rezygnacji z owej początkowej nieprzewidywalności i – obym się mylił – pierwiastka twórczego, co raczej nie rokuje na przyszłość. Takie, może pośpieszne wnioski – wyciągam z powyższej dyskusji.

  8. Otóż nie, każde drzewo pokazuje jakąś wspólnotę pochodzenia, natomiast sprzeczności pomiędzy nimi i wobec tradycyjnej typologii pokazują fiasko przewidywań darwinizmu. Proszę sprawdzić powyżej cytat odwołujący się do Paulinga i Zuckerkandla.

    Tzw. drzewa ewolucyjne upstrzone są sprzecznościami: te budowane na podstawie podobieństw molekularnych są ze sobą sprzeczne w zależności od rodzaju porównywanych molekuł. Z kolei drzewa oparte o podobieństwa anatomiczne i morfologiczne są często sprzeczne z tym budowanymi w oparciu o dane molekularne. Darwiniści mogą jednak zawsze powiedzieć (i to w istocie mówią), że falsyfikacja jakiegoś ewolucyjnego drzewa nie równa się falsyfikacji teorii ewolucji, która po prostu przebiegała inaczej niż sugerowałoby to jakieś drzewo pokrewieństw. Są także ewolucjoniści (jak Carl Woese, zwany ojcem molekularnej taksonomii), którzy otwarcie mówią, że w historii życie nie było czegoś takiego jak wspólne ewolucyjne drzewo, a organizmy mają pochodzenie polifiletyczne.

    Jeśli Pana wypowiedź jest reprezentatywna dla ruchu ID, to szkoda, bo być może za zaskakującymi powiązaniami (drzewami genealogicznymi) kryje się coś więcej, z perspektywy projektu właśnie. Taki konserwatyzm w mojej opinii przegrywa z inwencją darwinistów, którzy najwyraźniej muszą wciąż szukać potwierdzenia swojej (ponoć udowodnionej) teorii.

    Tego nie za bardzo rozumiem. Zwolennicy ID analizują jak najbardziej wzorce podobieństw z punktu widzenia wspólnego projektu, np. zwracając uwagę na mozaikową strukturę organizmów, tzn. używanie podobnych „podzespołów” w bardzo różnych projektach, co jest bezpośrednią analogią naszej technologii. Tu jednak pyta Pan o klasyfikację, a to jednak trochę coś innego, to znaczy w oparciu o jakie cechy grupujemy organizmy (ptaki są bliższe latającym owadom ponieważ obydwie grupy latają czy bliższe ludziom bo mają podobną strukturę wewnętrznego szkieletu?). Z tego, co mi wiadomo ID nie ma ambicji tworzenia nowych klasyfikacji i zadowala się tradycyjną klasyfikacją Linneusza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi