Karol Darwin w ujęciu A.N. Wilsona. Dobry, zły i brzydki. Część 1Czas czytania: 21 min

Michael Flannery

2024-01-19
Karol Darwin w ujęciu A.N. Wilsona. Dobry, zły i brzydki. Część 1<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">21</span> min </span>

Kiedy rozeszła się wieść, że znany angielski powieściopisarz i biograf Andrew Norman Wilson napisał książkę na temat Karola Darwina, wielu z nas, nie wyłączając mnie, nie mogło się doczekać dnia, kiedy jej brytyjska wersja opuści wydawnictwo Johna Murraya – to samo, które 158 lat wcześniej opublikowało O powstawaniu gatunków! – i pokona Atlantyk. I oto mamy amerykański debiut książki Charles Darwin: Victorian Mythmaker1 [Karol Darwin. Wiktoriański twórca mitów] opublikowanej nakładem oficyny HarperCollins. Przepiękny wolumin. Nieco surowa biało-czarna obwoluta skrywa wspaniale wykonaną okładkę, ozdobioną wizerunkami ptaków, roślin, owadów, wysp, jaszczurek, różnorodnych morskich stworzeń oraz statku – pomiędzy którymi znajduje się dostojna, brodata postać Karola Darwina. Książka została wzbogacona o dodatek zawierający galerię przyciągających wzrok ilustracji (niektóre są w kolorze). Całość niewątpliwie olśniewa jakością wykonania. Ten imponujący tom liczy 438 stron, z których 367 stanowi podzielony na 17 rozdziałów tekst. Kiedy tylko czytelnik zasiądzie do lektury, od razu przeczuwa, że to coś wyjątkowego.

Wilson nie owija w bawełnę. Rozpoczyna swój wywód prostym, lecz przykuwającym uwagę zdaniem: „Darwin się mylił”2. Mylił się w kwestii, która stanowi główny temat książki. Najprościej ujmując, Wilson z jednej strony postrzega Darwina jako genialnego, skrupulatnego, niestrudzonego przyrodnika i prawdopodobnie najwspanialszego systematyka, jaki żył do tej pory , a z drugiej strony – jako teoretyka. Wilson występuje przeciwko temu drugiemu wizerunkowi Darwina, postaci, która Thomasowi Henry’emu Huxleyowi oraz jemu współczesnym jawiła się niczym „magiczny dżin”, a darwinowska teoria nie była jedynie wielkim odkryciem, lecz czymś „wyczarowanym”3 i „wysnutym”4 ze zlepków spekulacji przy wsparciu opartych na zasadach leseferyzmu idei ekonomicznych – i właśnie o tym wszystkim dowiadujemy się już z dziesięciu początkowych stron! Następnie Wilson przedstawia główną tezę książki:

Sednem niniejszej publikacji jest twierdzenie, że Darwin odniósł sukces dokładnie z tego samego powodu co – według licznych jej krytyków – religia. Darwin zaoferował nowo powstałej wiktoriańskiej klasie średniej pocieszający mit. Powiedział, że jej chciwość, samolubność i bogacenie się kosztem biednych mas jest w gruncie rzeczy „naturalne”. Tak po prostu jest. Cała przyroda ożywiona powstała z pierwotnej zupy i ewoluowała poprzez rozmaite formy zwierzęce – od ameb do ssaków naczelnych. Życie podążało drogą udoskonalania ku wyższym poziomom organizacji – od pąkli do krewetek, od ryb do ptactwa, od orangutanów do noszących cylindry członków parlamentu i liderów brytyjskiego przemysłu. Wszystko to odbywało się bez powodowanych przez Wszechmogącego dokuczliwych wyrzutów sumienia5.

Każdy, kto chociażby pobieżnie zaznajomił się z tym drażliwym tematem, jakim jest ewolucja, zdaje sobie sprawę, że te słowa są jak dolewanie oliwy do ognia. Ewolucja nie jest społecznie skonstruowaną reakcją na pewne okoliczności, lecz jest domeną ścisłych Nauk (wielka litera zamierzona). Społeczeństwo, a także współpracujący z mediami dziennikarze wierzą w pewien mit i obwieszczają tę wiarę z uprzywilejowanej oraz dającej władzę pozycji. Dlatego też większość recenzentów szybko wyraziła swe święte oburzenie, że Wilson pozwolił sobie na prowokujące sugestie, iż nic się nie zgadza w wizerunku owej świeckiej ikony urastającej do mitycznych rozmiarów. Christoph Irmscher, dziennikarz „Wall Street Journal”, oskarża Wilsona nie tylko o wywlekanie brudów, lecz wręcz o „zamierzone zafałszowanie”6. Część uwag Irmschera (podobnie jak innych krytyków) dotyczy naukowych aspektów teorii Darwina, niemniej nie będę się tutaj nimi zajmował, zostawiam to innym, lepiej przygotowanym do ich omówienia komentatorom. W podobnym tonie utrzymana jest recenzja Johna van Wyhe opublikowana w „New Scientist”, w której książkę Wilsona nazywa on „mało wiarygodną i nieprecyzyjną”7. Kathryn Hughes w artykule dla „The Guardian” zapytała nawet: „jak bardzo wprowadzać w błąd może biografia?”8. Hughes oskarża Wilsona o to, że szuka kozła ofiarnego. Według niej Wilson niesłusznie degraduje Darwina do dobrze sytuowanego, ekscentrycznego i nieustannie chorego odludka, który porzucił swoje kontrowersyjne teorie wspólnoty pochodzenia i doboru naturalnego (gdzie główny nacisk kładł na powolny, stopniowo zachodzący proces ewolucji organizmów toczących w przyrodzie walkę o byt) i pozwala innym – zwłaszcza Huxleyowi – walczyć w jego imieniu. Biorąc pod uwagę otwarte i odważne wyzwanie, które darwinowskiemu paradygmatowi rzucił Wilson, powyższe głosy krytyki można było przewidzieć. Ale czy krytycy mają rację?

 

Stylista i prawdziwy mistrz słowa

Na wstępie należy zaznaczyć, że Wilson jest stylistą i prawdziwym mistrzem słowa. Czyta się go łatwo i z przyjemnością. Zdolność, z jaką w sposób interesujący i niekiedy niezwykle lakoniczny wyjaśnia złożone idee oraz zjawiska historyczne, sprawia, że nie sposób oderwać wzroku od jego książki. Jego rozważania na temat społeczeństwa epoki wiktoriańskiej, a także relacji pomiędzy pochodzącymi z wyższych warstw klasy średniej towarzyszami Darwina wskazują na gruntowną znajomość przedmiotu i rozległą wiedzę. W odniesieniu do bardziej specjalistycznych zagadnień, takich jak podlegająca gwałtownej zmianie w dziewiętnastowiecznej Europie dziedzina geologii, Wilson potrafi na zaledwie półtorej strony przedstawić tak skomplikowane problemy jak debata pomiędzy neptunistami (uznającymi niespokojny praocean za źródło procesów geologicznych) i plutonistami (wierzącymi w powstanie zmian geologicznych w wyniku działania globalnych kataklizmów)9. Następnie na dwóch stronach Wilson znakomicie wyjaśnia sposób, w jaki bliski przyjaciel i powiernik Darwina, Charles Lyell, czerpiąc wskazówki z uniformitaryzmu Jamesa Huttona, zmienił bezpowrotnie dziedzinę geologii dzięki wydaniu Principles of Geology [Zasady geologii], które spotkało się z powszechnym uznaniem i doczekało dwunastu edycji w latach 1830–187510. Tak oto, na mniej niż pięciu stronach, czytelnik zostaje w przejrzysty i wiarygodny sposób wprowadzony w tematykę dziewiętnastowiecznych rozważań z zakresu geologii. Osiągnięcie takiego efektu wymaga niemałych umiejętności.

Książka nie jest pozbawiona fragmentów przedstawiających Darwina w pozytywnym świetle. Wilson angielskiego przyrodnika postrzega „jako człowieka o nadzwyczajnych ambicjach”11, do tego stopnia, że pomimo licznych, podążających tą samą drogą poprzedników (do których należał jego własny dziadek Erasmus), Karol „najwyraźniej wierzył, że zagadnienie [ewolucji] należy w całości do niego. Z rygorem godnym przemysłowca czy sprzedawcy nadającego określonemu produktowi własną markę, z determinacją dążył do tego, by teoria ewolucji została nazwana jego nazwiskiem”12. Nieposkromiona pasja, by zawładnąć teorią ewolucji, zmusiła Darwina do wielu mistyfikacji, z których najbardziej wymowna jest próba przedstawienia swojej osoby jako obiektywnego, cierpliwego badacza, skrupulatnie gromadzącego dane naukowe i powoli tworzącego własną teorię. Wilson zauważa, że „Darwin, człowiek jednej, wielkiej, prostej idei, zaczął od teorii (którą przyswoił sobie jako nastolatek podczas pobytu w Edynburgu dzięki przyjaźni z Robertem Edmondem Grantem i jego powiązaniami z wolnomyślicielskim Towarzystwem Pliniuszowym), a następnie dokładał wszelkich starań, by do tejże teorii dopasować dane empiryczne”13. Wilson zwrócił także uwagę na inne mistyfikacje: za przykład posłużyć może „osobista przebiegłość”14 Darwina i odmowa lub niezdolność wyznania prawdy na temat własnej niewiary religijnej. Mniej piętnujące aczkolwiek równie wnikliwe są obserwacje Wilsona dotyczące synergii pomiędzy Darwinem a jego żoną Emmą. Ich małżeństwo charakteryzowała „silna korelacja pomiędzy potrzebą odczucia utraconej matczynej miłości przez osieroconego Darwina (miał osiem i pół roku, kiedy umarła Susannah „Sukey”, jego matka) i nieustanną gotowością Emmy do ulegania jego zachciankom”15.

Sposób, w jaki Wilson osądza Darwina, wydaje się niekiedy surowy, możliwe nawet, że nieco niesprawiedliwy. To właśnie zdaje się leżeć u podstaw ogólnej krytyki tej książki przez Kathryn Hughes. Powinniśmy jednak pamiętać, że w książce Wilsona mamy nieustannie do czynienia z dwoma obliczami Darwina. Pierwsze z nich to nadambitny, lansujący się propagandysta; drugie to ciężko pracujący, przepełniony pasją przyrodnik. Oba mają również swoje społeczne odpowiedniki w postaci świadomego różnic klasowych epoki wiktoriańskiej odludka – z jednej strony, a przepełnionego współczuciem męża, ojca i oddanego przyjaciela – z drugiej. Do dziennikarskich oskarżeń powinniśmy zawsze podchodzić z pewną dozą sceptycyzmu. Na przykład Hughes obwinia Wilsona o „wredny” zarzut, że „Darwin był skrytym zwolennikiem niewolnictwa”16. W rzeczywistości Wilson nie wysuwa takowego twierdzenia. Oznajmia natomiast, że chociaż Darwin uważał niewolnictwo za skandaliczne, nie znaczyło to jednak, że wierzył w równość rasową.

Darwin, podobnie jak większość ludzi epoki wiktoriańskiej, a w szczególności pochodzących z tej samej co on klasy społecznej, uznawał, że rasy mogą zostać sklasyfikowane w zależności od pojemności czaszki: od Europejczyków na szczycie listy do Afrykanów i australijskich Aborygenów na jej końcu. Zwróćmy uwagę, że pogląd ten nie jest wyrazem aprobaty niewolnictwa. Wszakże „jego własny dziadek od strony Wedgwoodów występował przeciwko niewolnictwu i cokolwiek Darwin myślał o »dzikich«, nigdy nie zniżył się do postrzegania ich jako towaru na sprzedaż”17. Wysunięte przez Hughes żądanie sprawiedliwości działa w dwie strony.

Kolejny głos krytyki prezentuje Andrea Wulf w „New Statesman”, która zarzuca Wilsonowi, że błędnie twierdzi on, iż poglądy Darwina zainspirowały Hitlera18. Powołując się na Roberta J. Richardsa „erudycyjną reprymendę dla tych, którzy wysunęli podobne twierdzenia”19, Wulf z przekonaniem stwierdza, że związek ten jest zupełnie pozorny. Historyk Richard Weikart, w książce From Darwin to Hitler20 [Od Darwina do Hitlera] wysuwa przeciwne do Wulf twierdzenie i jest dość przekonujący. Wulf przed zaprezentowaniem swego osądu powinna się najpierw zapoznać z odpowiedzią udzieloną Richardsowi przez profesora Weikarta21.

 

Proste błędy rzeczowe

Wilson przedstawia epokę, w której żył Darwin, jego relacje społeczne i samego Darwina nie tylko jako naukowca, ale także jako człowieka – to wszystko stanowi mocne walory omawianej biografii. W książce Wilsona występują jednak mniej i bardziej poważne błędy. Zwróćmy uwagę na proste błędy rzeczowe. Na przykład Wilson twierdzi, że synowa Darwina, Amy Ruck, zmarła, kiedy rodziła syna, a także że chłopiec ten (pierwszy wnuk Karola) również zmarł tuż po narodzinach. Otóż nie. Dziecko nazywało się Bernard Darwin i wyrosło na popularnego entuzjastę golfa i dziennikarza sportowego. Wnuk Darwina zmarł w 1961 roku. Kolejną gafą Wilsona jest twierdzenie, że zebranie Towarzystwa Linneuszowskiego, przed którym Lyell i Hooker planowali zaprezentować teorię ewolucji zaproponowaną przez Darwina i Wallace’a, zostało przeniesione z 1 czerwca na 1 lipca jako wyraz szacunku dla zmarłego, znamienitego prezesa Towarzystwa – Roberta Browna. Problem polega na tym, że Brown zmarł 10 czerwca, dziewięć dni po planowanej pierwotnie dacie spotkania! Czyżby zebranie zaplanowane na 1 czerwca zostało odwołane z powodu przewidywania jego śmierci? Mówiąc wprost, Wilson podaje nieprawdziwe informacje. W rzeczywistości, kiedy Robert Brown zmarł, zwołano zebranie nadzwyczajne, po części, by oddać mu honor, ale również aby zapełnić po nim wakat. Wcześniejsze spotkanie nie odbywało się 1 czerwca, lecz 17 czerwca i właśnie wówczas zadecydowano o zwołaniu nadzwyczajnego zebrania w dniu 1 lipca. Wilson myli się po raz kolejny, kiedy twierdzi, że fraza „przetrwanie najlepiej przystosowanych” została podpowiedziana Darwinowi przez Herberta Spencera podczas spotkania poprzedzającego wydanie O powstawaniu gatunków22. Sugerowałoby to, że pierwsze wydanie książki zawierało wyrażenie ukute przez Spencera. Podwójny błąd. Prawdą jest, że wyrażenie to wymyślił Spencer, ale w rzeczywistości zostało ono zaproponowane przez Wallace’a w dość długim liście do Darwina z dnia 2 lipca 1866 roku23. Z tego też powodu Darwin po raz pierwszy użył tego zwrotu dopiero w piątym, opublikowanym w 1969 roku, wydaniu O powstawaniu gatunków. Gdyby Spencer zarekomendował Darwinowi swoją frazę, zanim opublikowano O powstawaniu gatunków, powinna ona zostać uwzględniona w pierwszym wydaniu. A tak się nie stało.

Znajdziemy tu jeszcze inne związane z osobą Wallace’a pomyłki. Choćby twierdzenie Wilsona, jakoby Wallace był wegetarianinem. Nigdy nim nie był. Faktem jest, że choć dostrzegał zalety diety wegetariańskiej, czuł, że ograniczona „kuchnia wegetariańska” oraz „niedostateczna wiedza” w zakresie zdrowego wegetarianizmu „często doprowadza do złych rezultatów”. Wallace twierdził, że cierpiący na choroby spowodowane zbyt bogatą w skrobię dietą mogliby „doznać natychmiastowej ulgi dzięki ekskluzywnej diecie opartej na chudej wołowinie”, sam także przez całe życie spożywał pewne ilości mięsa24. Następnie Wilson wymienia zaledwie siedem osób, które miały nieść trumnę Darwina, pomija zaś Wallace’a. W rzeczywistości Wallace niósł trumnę Darwina razem z dziewięcioma innymi osobami25. Wilson popełnia kolejny błąd rzeczowy, stwierdzając, że „wśród zwolenników Darwina uznawane było za niestosowne przypisywanie zbyt wielkich zasług Wallace’owi”26. Miał to być jeden z powodów, dla których recenzja – autorstwa George’a Mivarta27 – opublikowanej w 1871 roku książki Darwina O pochodzeniu człowieka została odebrana przez krytyków Mivarta za tak druzgocącą, że ten nawrócony katolik przypłacił to anatemą. To jest nonsens. Chociaż założony przez Huxleya X Club miał swój udział w odjęciu zasług Wallace’owi, który był on postrzegany jako ktoś na kształt renegata i outsidera, to jednak Wallace cieszył się sympatią, uznaniem i był za życia powszechnie ceniony28. Obchody pięćdziesiątej rocznicy ogłoszenia przez Wallace’a i Darwina teorii doboru naturalnego, które odbyły się 1 lipca 1908 roku, uwzględniły Wallace’a jako gościa honorowego pośród elity angielskiej inteligencji29. Nabieranie wody usta w kontekście zasług Wallace’a zasadniczo rozpoczęło się po jego śmierci i nasiliło się w drugiej połowie XX wieku, kiedy do głosu doszli gorliwi zwolennicy darwinizmu. Dopiero całkiem niedawno pojawiły się godne uwagi biografie Wallace’a. Wymienić warto An Elusive Victorian30 [Błyskotliwy wiktorianin] Martina Fichmana, Heretic in Darwin’s Court31 [Herezja w świątyni Darwina] Rossa A. Slottena, a także Darwin’s Armada32 [Armada Darwina] Iaina McCalmana. Ja również napisałem biografię tego przyrodnika33.

Wśród innych błędów rzeczowych wskazać możemy dziwne twierdzenie Wilsona o tym, że opublikowane w 1844 roku Vestiges of the Natural History of Creation34 [Ślady naturalnej historii stworzenia] pokazują, że „ogólnie mówiąc […] on [Robert Chambers] uprzedził Darwina”35. Rzeczona książka przykuła uwagę opinii publicznej, także Darwina oraz Wallace’a, nikt jednak publikacji tej nie uznał za kompletne, gruntowne i ścisłe wyjaśnienie tego, co było wówczas znane jako transmutacja. Większość czytelników, która nie była zbyt przychylnie usposobiona do tej książki, uznawała zawarte tam rozważania raczej za intrygujące niż rozstrzygające. Darwin nie został bardziej „uprzedzony” przez Chambersa niż był przez Lamarcka Filozofię zoologii36, Giambattisty Brocchiego Conchologia fossile37 [Konchiologia skamieniałości] czy nawet Zoonomię38 autorstwa własnego dziadka (publikowaną w latach 1794–1796). Ostatnim błędem rzeczowym, który warto wspomnieć, jest widoczna ignorancja Wilsona w odniesieniu do uzupełniającej roli, jaką dla Darwina odgrywała teoria doboru płciowego. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, czy ta teoria jest słuszna (Wallace uważał ją za nieścisłą lub nawet zbędną w kontekście wyjaśnienia specjacji), niemniej stała się ona istotną cechą koncepcji łączonej z nazwiskiem Darwina i powinna zostać uwzględniona przez każdą książkę, której autor ma ambicje przedstawienia kompletnej biografii angielskiego przyrodnika. Mimo to w całej książce Wilsona na próżno szukać choćby niewielkiej wzmianki na temat teorii doboru płciowego. Jedyne, co udało mi się znaleźć, to osobliwe wspomnienie „sugestii płciowej”39 w nawiązaniu do dwóch esejów Edwarda Blytha opublikowanych w „Magazine of Natural History” w latach 183540 i 1837. Nie mam pojęcia, co oznacza zwrot „sugestia płciowa”, wątpliwe jest jednak, by miała cokolwiek wspólnego z teorią Darwina dotyczącą doboru płciowego.

 

Analityczne i metodologiczne pomyłki

Pominięcie przez Wilsona istotnej, uzupełniającej teorii Darwina dotyczącej doboru płciowego przyczynia się do tego, co uznałbym za analityczny błąd w interpretacji dzieła O pochodzeniu człowieka. Wilson krytykuje Darwina za to, że ten „podejmuje niewielki wysiłek (lub nie podejmuje go wcale), by podążać za ściśle określoną strukturą argumentacji, zamiast tego woli zalewać rozdziały informacjami o sprawach, które miały, w najlepszym razie, pośrednie znaczenie dla podjętego zagadnienia”41. Wilson jednakże ignoruje podtytuł: O pochodzeniu człowieka i doborze w odniesieniu do płci42. W tej książce chodziło nie tylko o omówienie zastosowania teorii doboru naturalnego w stosunku do rodzaju ludzkiego, lecz także o przedstawienie pokrewnej, rozwiniętej przez Darwina teorii doboru płciowego, zaproponowanej, by wesprzeć to, co postrzegał on jako niezdolność pierwszej teorii do wytłumaczenia pewnych istotnych cech człowieka (częściowo wyjaśnionych mu przez Wallace’a). Wilson nie może krytykować dodatkowej treści w książce Darwina bez uprzedniego uzasadnienia, dlaczego ona została tam w ogóle umieszczona. W pewnym sensie można zgodzić się z tym, że znaczna część obszernego tomu O pochodzeniu człowieka jest w gruncie rzeczy „marginalna”. Do podobnego wniosku doszedł antropolog Ashley Montagu, który był tym tak poirytowany, że w 1979 roku opracował stosownie okrojoną, szczuplejszą wersję dzieła, której warto dokładnie się przyjrzeć43. Przede wszystkim jednak wyjaśnił w przedmowie powody, dla których uznał, że część dotycząca doboru płciowego może zostać pominięta bez większego uszczerbku dla całości. Wydaje się, że Wilson nie wie, dlaczego tak naprawdę Darwin napisał O pochodzeniu człowieka, i traci przez to sposobność uczynienia teorii doboru płciowego przedmiotem głębszej analizy.

Nie będę rozwodził się nad innymi błędami analitycznymi, takimi jak twierdzenie, że Wallace posiadał „wiarę religijną w Wszechmogącego”. Co prawda Wallace był człowiekiem uduchowionym, stojącym w opozycji do naukowego redukcjonizmu, jednakże scharakteryzowanie go w taki sposób jest niezgodne z prawdą. Wśród innych błędów analitycznych znajdziemy pogląd, że teoria ewolucji zaproponowana przez Wallace’a była „niemal identyczna” z teorią Darwina. Otóż, nie była. Sugestia, że Samuel Wilberforce najpierw skrytykował pogląd Darwina, że działanie doboru naturalnego jest analogiczne do praktyk mających miejsce w stanie udomowienia, to również błąd. W liście Wallace’a z Ternate (tym samym, który w pierwszej kolejności skłonił Darwina do opublikowania O powstawaniu gatunków) zostało w oczywisty i rzeczowy sposób wyjaśnione, że zwierząt hodowlanych nie można traktować tak jak tych żyjących w dzikiej przyrodzie. Co więcej, Wallace zauważył, że krzyżówki hodowlane przeniesione na powrót do ich naturalnych habitatów powrócą do swych naturalnych postaci albo wyginą. Większość z przytoczonych powyżej błędów rzeczowych ma swe korzenie w ubogiej metodologii Wilsona, do której za chwilę się odniosę. Najpierw jednak przedstawię być może najpoważniejszy z błędów analitycznych, a mianowicie przekonanie Wilsona, że Darwin był intelektualnym rabusiem, który ukradł wcześniejsze idee doboru naturalnego wyłożone przez Edwarda Blytha.

Michael Flannery

Koniec części pierwszej

 

Oryginał: A. N. Wilson’s Charles Darwin, The Good, the Bad and the Ugly, „Discovery Institute” 2017, December 20 [dostęp: 19 I 2024].

Przekład z języka angielskiego: Anna Wójcik, Jacek Uglik

 

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 19.1.2024

Przypisy

  1. A.N. Wilson, Charles Darwin: Victorian Mythmaker, HarperCollins, New York 2017 (przyp. tłum.).
  2. Tamże, s. 1 (przyp. tłum.).
  3. Tamże (przyp. tłum.).
  4. Tamże (przyp. tłum.).
  5. Tamże, s. 17–18.
  6. Ch. Irmscher, Charles Darwin, the Origin of the Specious?, „Wall Street Journal” 2017, December 8 (przyp. tłum.).
  7. J. van Wyhe, ‘Radical’ New Biography of Darwin is Unreliable and Inaccurate, „New Scientist” 2017, August 21 (przyp. tłum.).
  8. K. Hughes, Charles Darwin by AN Wilson Review – How Wrong Can a Biography Be?, „The Guardian” 2017, August 30 (przyp. tłum.).
  9. A.N. Wilson, Charles Darwin: Victorian Mythmaker, s. 47–48.
  10. Tamże, s. 48–49 (przyp. tłum.).
  11. Tamże, s. 146.
  12. Tamże, s. 180.
  13. Tamże, s. 208.
  14. Tamże, s. 239.
  15. Tamże, s. 271.
  16. K. Hughes, Charles Darwin by AN Wilson Review.
  17. A.N. Wilson, Charles Darwin: Victorian Mythmaker, s. 304.
  18. Por. A. Wulf, AN Wilson Makes an Unconvincing Attempt to Kick Darwin off His Throne, „New Statesman” 2017, August 31 (przyp. tłum.).
  19. Wulf powołuje się na następującą rozprawę: R.J. Richards, Was Hitler a Darwinian? Disputed Questions in the History of Evolutionary Theory, University of Chicago Press, Chicago 2013 (przyp. tłum.).
  20. R. Weikart, From Darwin to Hitler: Evolutionary Ethics, Eugenics, and Racism in Germany, Palgrave Macmillan, New York 2004.
  21. Z odpowiedzią profesora Weikarta zapoznać się można pod poniższym adresem: https://www.csustan.edu/history/response-richards [dostęp: 23 XII 2023].
  22. Por. A.N. Wilson, Charles Darwin: Victorian Mythmaker, s. 248 i 284 (przyp. tłum.).
  23. Por. J. Marchant, Alfred Russel Wallace: Letters and Reminiscences, Vol. 1, Cassell and Company, London – New York – Toronto – Melbourne 1916, s. 171.
  24. A.R. Wallace, My Life: A Record of Events and Opinions, Vol. 2, Chapman & Hall, London 1905, s. 230.
  25. Por. tamże, s. 102–103.
  26. A.N. Wilson, Charles Darwin: Victorian Mythmaker, s. 309.
  27. St. G.J. Mivart, [recenzja] The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex, „Quarterly Review” 1871, No. 131, s. 47–90.
  28. Więcej informacji na ten temat, por. Ch.H. Smith, Just How Well Known Was Wallace In His Own Time?, „The Linnean Society Newsletter and Proceedings” 2014, No. 1, s. 27–30.
  29. Por. The Darwin-Wallace Celebration Held on Thursday, 1st July, 1908 by the Linnean Society of London, Linnean Society, London 1908 [dostęp: 23 XII 2023].
  30. M. Fichman, An Elusive Victorian: The Evolution of Alfred Russel Wallace, University of Chicago Press, Chicago 2004.
  31. R.A. Slotten, Heretic In Darwin’s Court: The Life of Alfred Russel Wallace, Columbia University Press, New York 2004.
  32. I. McCalman, Darwin’s Armada: Four Voyages and the Battle for The Theory of Evolution, W.W. Norton & Company, New York 2009.
  33. M.A. Flannery, Alfred Russel Wallace: A Rediscovered Life, Discovery Institute Press, Seattle 2011.
  34. [R. Chambers] Vestiges of the Natural History of Creation, John Churchill, London 1844.
  35. A.N. Wilson, Charles Darwin: Victorian Mythmaker, s. 195.
  36. J.B. Lamarck, Filozofia zoologii, czyli Wykład rozważań odnoszących się do historii naturalnej zwierząt, do różnorodności ich organizacji i do właściwości, które dzięki temu uzyskały, do powodów fizycznych, które podtrzymują w nich życie i są przyczyną ruchów, wykonywanych przez nie, wreszcie do przyczyn, z których jedne wywołują czucie, a inne – inteligencję istot nią obdarowanych, tłum. K. Zaćwilichowska, „Biblioteka Klasyków Biologii”, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1960.
  37. G. Brocchi, Conchiologia fossile subapennina, con osservazioni geologiche sugli Apennini e sul suolo adiacente, Dalla Stamperia Reale, Milano 1814.
  38. E. Darwin, Zoonomia; or the Laws of Organic Life, Ams Press, New York 1974.
  39. A.N. Wilson, Charles Darwin: Victorian Mythmaker, s. 174.
  40. Istnieje przekład na język polski jednego z tych tekstów. Por. E. Blyth, Próba klasyfikacji „odmian” zwierząt w połączeniu z obserwacjami nietypowych zmian sezonowych i innych, które w sposób naturalny zachodzą u rozmaitych gatunków brytyjskich, lecz nie dają podstaw do wyodrębnienia odmian, tłum. G. Malec, „Filozoficzne Aspekty Genezy” 2015, t. 12, s. 127–146, https://doi.org/10.53763/fag.2015.12.113 (przyp. tłum.).
  41. Tamże, s. 302.
  42. Wyróżnienie autora (przyp. tłum.).
  43. Por. M. Flannery, Book Recommendation: Ashley Montagu Edition of Darwin’s Descent of Man, „Evolution News & Science Today” 2013, December 2 [dostęp: 23 XII 2023]. Por. także: Ch. Darwin, Descent of Man And Selection in Relation to Sex, Easton Press, Norwalk 1979.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi