Jak projektant tego dokonał?Czas czytania: 12 min

Daniel Witt

2025-09-26
Jak projektant tego dokonał?<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">12</span> min </span>

W eseju zatytułowanym The Developmental Hypothesis [Hipoteza rozwoju], który pierwotnie ukazał się 1852 roku, siedem lat przed ukazaniem się O powstawaniu gatunków1, sławny biolog Herbert Spencer bronił teorii ewolucji i przeprowadził ostry atak na ideę „specjalnego stworzenia”. Jak napisał:

Ci, którzy niefrasobliwe odrzucają teorię ewolucji jako niedostatecznie popartą faktami, zdają się zapominać, że ich własna teoria nie ma potwierdzenia w żadnych faktach. […] Jeśli sformułują określoną koncepcję procesu [stworzenia], to niech nam powiedzą, jak tworzony jest nowy gatunek i jak się pojawia. Czy spada z chmur? A może musimy przyjąć pogląd, że wygrzebuje się z ziemi? Czy kończyny i narządy wewnętrzne nagle łączą się ze sobą, przybywając w jedno miejsce ze wszystkich stron świata? Czy mamy zaakceptować starą hebrajską ideę, że Bóg lepi nowe stworzenia z gliny?2

Ten argument wciąż zachowuje znaczącą moc. W 2015 roku biochemik Larry Moran zadał podobne pytania zwolennikowi teorii inteligentnego projektu Stephenowi C. Meyerowi:

Czy bogowie pokierowali niektórymi gatunkami, tak aby w ciągu pierwszego miliona lat stały się stawonogami, ale odkładali do ostatniej chwili stworzenie informacji wymaganej do powstania strunowców i kręgowców? Jaki rodzaj informacji wprowadzili? Do czego ją wprowadzili? Czy dysponujemy jakimikolwiek świadectwami nowych, stworzonych przez bogów genów, które nagle pojawiły się w tym okresie? A jeśli tak, to które to geny?

I ile właściwie lat mają ci bogowie? Czy ci sami bogowie czekali całe 10 milionów lat, aby sprawdzić, czy ich eksperyment się powiódł, czy może istniało kilka pokoleń bogów?

Dlaczego bogowie byli tak bardzo aktywni w okresie kambru? Dlaczego nie stworzyli całej tej nowej informacji 100 milionów lat wcześniej albo 100 milionów lat później? Czy stworzyli później jakąś nową informację, czy całą informację od razu wprowadzili do genomu w okresie kambru, a następnie skupili się na jakichś planetach w innych galaktykach? Są to zasadne pytania, które zasługują na odpowiedź. To takie same pytania, jak te zadawane naukowcom, gdy żąda się od nich przedstawienia szczegółowych wyjaśnień ewolucjonistycznych3.

Wygląda na to, że debata nie poczyniła wielkiego postępu na przestrzeni ostatnich stu pięćdziesięciu lat. Ci biologowie ewolucyjni najwyraźniej sądzą, że mają do dyspozycji argument krytyczny, na który nie da się udzielić odpowiedzi. I trzeba przyznać, że ich żądania mają pewną powierzchowną sensowność. Jeśli oczekujemy od biologów ewolucyjnych, aby wyjaśnili, jak niekierowana ewolucja wytworzyła życie, to czy od teoretyków projektu nie powinniśmy oczekiwać wyjaśnienia, jak projektant stworzył życie?

 

Stonehenge i smartfony

Kiedy jednak dobrze zastanowimy się nad tym argumentem, zaczyna on być osobliwie niezadowalający. Może mieć to coś wspólnego z faktem, że – odłożywszy bardziej kontrowersyjne zagadnienia na bok – istnieje wiele sytuacji, w których wszyscy są zgodni co do obecności projektu, mimo że nie wiedzą, jak doszło do jego realizacji. Dobrymi przykładami są kamienne głowy na Wyspach Wielkanocnych4 oraz Stonehenge5. Uczeni mogą debatować nad tym, jak dokładnie starożytnym ludom udało się postawić te masywne kamienie na ich miejsce bez pomocy współczesnej techniki, ale nikt nie wątpi, że te ludy tego dokonały. Jest więc oczywiste, że istnieją przykłady, w których o projekcie można wnioskować bez posiadania szczegółowej wiedzy o metodach konstrukcyjnych.

Ta analogia będzie miała jeszcze lepsze zastosowanie do rozpatrywanej sytuacji, jeśli ją odwrócimy i wyobrazimy sobie, że zamiast analizować artefakty konstruowane przez prymitywniejsze społeczeństwa podejmujemy próbę analizy czegoś bardziej złożonego i wyrafinowanego niż cokolwiek, o czego stworzeniu marzyliśmy. Wyobraź sobie na przykład, że jesteś łowcą-zbieraczem w społeczeństwie z epoki kamienia, którego nagle przeniesiono z Amazonii do Nowego Jorku. Czy byłbyś w stanie choćby w zarysie opisać sposób, w jaki skonstruowano smartfon, drapacz chmur albo samolot? Oczywiście, że nie. Nie wiedziałbyś nawet, od czego zacząć. Czy jednak zaburzyłoby to twoją umiejętność wnioskowania o projekcie? Ani trochę.

W takiej właśnie sytuacji znajdujemy się w odniesieniu do biologicznych form życia. W porównaniu z organizmami żywymi nasza najlepsza technologia przypomina kamienne włócznie. Nie mamy najmniejszego pojęcia, jak wytworzyć choćby najbardziej podstawową komórkę. Bylibyśmy jednak nierozsądni, gdybyśmy w związku z tym odrzucili możliwość istnienia projektu.

Może to wywoływać lekką konsternację, ale wygląda na to, że to samo nie dotyczy wyjaśniania czegoś wyłącznie za pomocą przyczyn naturalnych. Kiedy ktoś próbuje to zrobić, zawsze oczekujemy od niego przedstawienia szczegółów. Gdyby ktoś stanowczo utrzymywał, że powstanie kamiennych głów z Wysp Wielkanocnych da się wyjaśnić działaniem niekierowanych procesów naturalnych, to niewątpliwie oczekiwałbyś, aby podał klarowne wyjaśnienie, jak albo dlaczego tak mało prawdopodobne kształty mogły powstać w wyniku działania praw przyrody. I prawdopodobnie nie byłbyś zbytnio poruszony, gdyby ta osoba zaczęła stosować argumenty typu tych wysuwanych przez Spencera lub Morana, że nie jesteś sprawiedliwy, ponieważ ty też nie wyjaśniłeś, jak uwielbiani przez ciebie projektanci stworzyli te głowy: „Czy wyrzeźbili je żelaznymi kilofami, czy kamiennymi młotkami? Czy rzeźbiarzami byli mężczyźni, czy kobiety? A może małe dzieci? Dlaczego wyrzeźbili kilkadziesiąt głów, a nie jedną albo tysiące? I gdzie są teraz? Czy nie robią już takich głów, a może przenieśli się na inne wyspy…?”.

W tym nowym kontekście staje się oczywiste, że ten argument jest nic nie warty. Pozostaje więc tylko ustalić, dlaczego nie ma on żadnej wartości. Odpowiedzią jest po prostu to, że jego podstawę stanowi fałszywa równoważność: różne typy wyjaśnień nakładają odmienne ciężary dowodu na ich zwolenników. Pewien ciężar dowodu jest nałożony tylko na teoretyków projektu, a inny – wyłącznie na darwinistów.

 

„Wola” a „przypadek i konieczność”

Istotna odmienność ma związek z różnicą między bytami sprawczymiprawami przyrody. Projektanci z definicji są wolnymi bytami sprawczymi i mogą robić cokolwiek zechcą. W gruncie rzeczy w tym właśnie tkwi moc eksplanacyjna hipotezy projektu. Natomiast procesy naturalne mogą robić tylko takie same przewidywalne rzeczy. To dlatego ludzie stale powołują się na projektantów, aby wyjaśnić to, czego nie dałoby się wyjaśnić samymi prawami przyrody – czyli wszystkiego od mrowisk po malowidła naskalne. Ponieważ jednak moc eksplanacyjna hipotezy o wolnych bytach sprawczych jest związana właśnie z tym, co utrudnia przewidywanie działań takich bytów, więc nie ma sensu wymagać posiadania wiedzy, jak dokładnie wolny byt sprawczy czegoś dokonał. Jeśli nie byłeś naocznym świadkiem jego działań, to nie możesz tego wiedzieć. Inaczej wygląda sprawa z procesami naturalnymi, które mają charakter jednorodny i dlatego są przewidywalne.

Powstaje pytanie, kiedy możemy powołać się na działanie wolnego bytu sprawczego jako wyjaśnienie? Zgodnie ze słynną zasadą parsymonii, nazywaną też „brzytwą Ockhama”, nie należy przywoływać niekoniecznych bytów jako części wyjaśnienia. Kiedy powołujemy się na inteligentnego projektanta, aby wyjaśnić jakieś zjawisko, powołujemy się na nowy byt. Darwinowska teoria ewolucji – trzeba przyznać – nie proponuje żadnych nowych bytów, lecz podejmuje próbę wyjaśnienia życia, mówiąc wyłącznie o materii i zaobserwowanych prawach przyrody. W pewnych okolicznościach brzytwa Ockhama dopuszcza jednak możliwość przywołania jakiegoś nowego bytu, a mianowicie wtedy, gdy znane już byty nie są w stanie wyjaśnić zjawiska. Oczywiście, że tak musi być, ponieważ w przeciwnym razie nigdy nie moglibyśmy odkryć żadnych nowych bytów i musielibyśmy uznawać istnienie wyłącznie pierwszej rzeczy, którą dostrzegło pierwsze ludzkie dziecko. W każdym razie to dlatego zwolennicy teorii inteligentnego projektu tak dużo czasu poświęcają krytyce teorii Darwina. Nie chodzi o to, że teoria inteligentnego projektu i teoria ewolucji są ze sobą niezgodne albo że zdaniem teoretyków projektu obalenie teorii ewolucji automatycznie dowodzi słuszności teorii inteligentnego projektu, lecz o to, że nie ma potrzeby powoływać się na taki nowy byt, jak projektant, jeżeli znane nam już prawa przyrody są w stanie wyjaśnić wszystko, co istnieje. Aby więc nie pogwałcić brzytwy Ockhama, zwolennicy teorii inteligentnego projektu muszą wykazać, że prawa przyrody nie mogą wytworzyć wszystkiego, co istnieje. To jest ciężar dowodu nałożony wyłącznie na teoretyków projektu. Natomiast ewolucjoniści nie muszą w żaden sposób wykazać, że inteligentni projektanci nie potrafią stworzyć życia.

Darwiniści znajdują się w odwrotnej sytuacji, ponieważ argumentują, że nie ma potrzeby odwoływania się do projektanta ani jakichkolwiek innych nowych bytów, ponieważ znane nam już byty (materia, przypadek i prawa przyrody) wystarczą do wyjaśnienia każdego zaobserwowanego zjawiska. Muszą więc być w stanie pokazać, jak zjawiska, które nie wyglądają na możliwe do wytworzenia przez procesy naturalne, w istocie mogą powstać wskutek działania takich procesów. To jest ciężar dowodu nałożony wyłącznie na darwinistów. Natomiast teoretycy projektu nie muszą udowadniać, że proponowany przez nich projektant jest w stanie wytworzyć życie. Projektant potrafi to z definicji, ponieważ proponuje się go właśnie jako wypełnienie luk eksplanacyjnych związanych z niedostatecznością samej materii, przypadku i praw przyrody.

 

Dobry przykład: odkrycie helu

Wszystko, o czym była mowa wyżej, może stać się jaśniejsze, jeżeli rozważymy analogiczny przykład. Pierwiastek hel został odkryty przez astronoma, a nie chemika, ponieważ istnienie tego pierwiastka wywnioskowano z obserwacji światła słonecznego, zanim w końcu odkryto go na Ziemi. Ten astronom, którym był Norman Lockyer, zauważył, że Słońce wytwarza długość fali światła, której nie wytwarza żaden odkryty dotychczas pierwiastek. Doszedł więc do wniosku, że na Słońcu musi występować nieodkryty jeszcze pierwiastek. Jego wnioskowanie było w pełni zasadne w świetle brzytwy Ockhama, ponieważ żaden znany dotychczas byt nie był w stanie wytworzyć tej długości fali światła. Nie miało żadnego znaczenia, że nikt nie wiedział, jak dokładnie albo dlaczego różne pierwiastki wytwarzają różne długości fali światła. Gdyby jakiś chemik utrzymywał, że na Słońcu nie ma żadnego nowego pierwiastka, to musiałby wykazać, że w istocie da się otrzymać tę długość fali przy wykorzystaniu wyłącznie znanych już pierwiastków. W gruncie rzeczy angielski fizyk Edward Franklin podjął się takiej próby, wystawiając wodór na działanie ekstremalnego ciepła i ciśnienia, ale nie udało mu się otrzymać pożądanej długości fali.

To samo dotyczy ewolucji. Nigdy nie zaobserwowano ewolucji wysoce złożonych układów biologicznych i wysuwane są pewne argumenty teoretyczne wskazujące, że jest zasadniczo niemożliwe (statystycznie rzecz biorąc), aby takie układy zostały wytworzone wyłącznie przez losowe zmiany, dobór naturalny i prawa przyrody. W związku z tym każdy naukowiec, który chciałby argumentować, że byty znane już w przyrodzie są w stanie wytworzyć cały świat przyrody ożywionej, musi wykazać, jak mogło do tego dojść pomimo trudności teoretycznych. Jeśli nie potrafi tego zrobić, to w pełni zasadnie możemy zaproponować jakiś nowy byt, na przykład projektanta.

Należy odpowiedzieć na jeszcze jeden zarzut. Jeśli nie wiemy, jak dokładnie projektant stworzył życie, to skąd mamy w ogóle wiedzieć, że projektant stanowi właściwe wyjaśnienie? Czy nie może to być równie dobrze coś innego?

Również w tym przypadku bardzo wymowny jest przykład odkrycia helu. Zarówno hel, jak i inteligentny projekt są oszczędnymi wyjaśnieniami jako ogólne typy przyczyn, ale nie są oszczędne w odniesieniu do konkretnych bytów. Lockyer zaproponował pierwiastek, a nie coś innego (na przykład nowe prawo przyrody), ponieważ wiedziano już, że pierwiastki potrafią tworzyć światło. Zaproponował jednak nowy pierwiastek, ponieważ wiedziano, że żaden ze znanych już pierwiastków nie może wytworzyć tej konkretnej długości fali światła. Podobnie teoretycy projektu proponują projektanta w celu wyjaśnienia wyspecyfikowanej złożoności życia, ponieważ wiemy już, że projektanci (czyli umysły) potrafią tworzyć wyspecyfikowaną złożoność. Muszą jednak proponować nowego projektanta, ponieważ żaden ze znanych już projektantów (nas samych, bobrów i tak dalej) nie jest zdolny do tworzenia rozpatrywanych układów.

Powinno być już jasne, dlaczego kompletnym nonsensem jest wymaganie udowodnienia, że projektant jest w stanie stworzyć życie, albo oczekiwanie przedstawienia szczegółowych wyjaśnień, jak mógł tego dokonać. Jeśli przypadek i konieczność nie wystarczą do wytworzenia życia, to musimy dojść do wniosku, że brał w tym udział jakiś inny byt niż przypadek i konieczność. Dowodem na to, że ten byt potrafi wytworzyć życie, jest po prostu istnienie życia.

Daniel Witt

 

Oryginał: How Did the Designer Do It?, „Science & Culture Today” 2025, July 14 [dostęp: 26 IX 2025].

Przekład z języka angielskiego: Dariusz Sagan

 

Źródło zdjęcia: Wikipedia

Ostatnia aktualizacja strony: 26.9.2025

Przypisy

  1. Por. K. Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt. Dzieła wybrane, t. II, tłum. S. Dickstein, J. Nusbaum, „Biblioteka Klasyków Biologii”, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1959 (przyp. tłum.).
  2. H. Spencer, The Development Hypothesis, w: H. Spencer, Essays: Scientific, Political, and Speculative, Vol. 1, D. Appleton and Company, New York 1892, s. 1–2 [1–7] [dostęp: 27 VIII 2025].
  3. L. Moran, What Does Stephen Meyer Really Think?, „Sandwalk: Strolling with a Skeptical Biochemist” 2015, November 7 [dostęp: 27 VIII 2025].
  4. A. Gauger, More on the “Mechanism” of Intelligent Design, „Science & Culture Today” 2015, November 14 [dostęp: 27 VIII 2025].
  5. C. Luskin, Robert Asher’s Evolution and Belief: A Civil if Unconvincing Critique of Intelligent Design, „Science & Culture Today” 2013, January 11 [dostęp: 27 VIII 2025].

Literatura:

1. Darwin K., O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt. Dzieła wybrane, t. II, tłum. S. Dickstein, J. Nusbaum, „Biblioteka Klasyków Biologii”, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1959.

2. Gauger A., More on the “Mechanism” of Intelligent Design, „Science & Culture Today” 2015, November 14 [dostęp: 27 VIII 2025].

3. Luskin C., Robert Asher’s Evolution and Belief: A Civil if Unconvincing Critique of Intelligent Design, „Science & Culture Today” 2013, January 11 [dostęp: 27 VIII 2025].

4. Moran L., What Does Stephen Meyer Really Think?, „Sandwalk: Strolling with a Skeptical Biochemist” 2015, November 7 [dostęp: 27 VIII 2025].

5. Spencer H., The Development Hypothesis, w: H. Spencer, Essays: Scientific, Political, and Speculative, Vol. 1, D. Appleton and Company, New York 1892, s. 1–7 [dostęp: 27 VIII 2025].

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi