Czy ewolucja dała nam wolną wolę? (część 1)Czas czytania: 10 min

Daniel Witt

2025-06-06
Czy ewolucja dała nam wolną wolę? (część 1)<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">10</span> min </span>

Możemy śmiało założyć, że celem napisanej przez materialistycznego neurobiologa książki na temat wolnej woli będzie przekonywanie nas, że wolna wola jest zaledwie iluzją, w rzeczywistości zaś rządzą nami ślepe siły przyrody. A zatem nie ponosimy odpowiedzialności za nasze czyny. Sytuacja, kiedy samozwańczy naturalista broni idei wolnej woli, wydaje się niezwykle zaskakująca, ale jednocześnie niesie pokrzepienie. Tego właśnie zadania podejmuje się neurobiolog z dublińskiego Trinity College, dr Kevin Mitchell, w pracy Free Agents: How Evolution Gave Us Free Will1 [Nieskrępowana sprawczość. W jaki sposób ewolucja dała nam wolną wolę].

Denyse O’Leary zwróciła uwagę, że dyskusja naukowa dotycząca problemu wolnej woli zdaje się nieco ożywać za sprawą pojawienia się wydanej w tym samym roku co Free Agents książki autorstwa innego znamienitego badacza, przyjmującego przeciwne stanowisko (Zdeterminowany. Jak nauka tłumaczy brak wolnej woli2 Roberta Sapolsky`ego). Przeczytawszy książkę Mitchella, pomyślałem, że warto by zgłębić szczegóły jego argumentów, by przedstawić je czytelnikom „Evolution News”.

Czy książka Mitchella odniosła sukces? Moim zdaniem i tak, i nie. Wchodzi tu w grę kilka różnych pytań: czy posiadamy wolę? A jeśli tak, to czy jest ona wolna? Czy dała nam ją ewolucja? A jeśli tak, to w jaki sposób? Każde to zagadnienie związane jest z odrębnym zbiorem naukowych i filozoficznych problemów, i trzeba przyznać, że książka nie jest w równym stopniu przekonująca w odniesieniu do wszystkich tych kwestii. Aby zachować porządek argumentacji, zagadnienia rozważymy w kolejności ich występowania w książce. Zaczniemy od podtytułu: „w jaki sposób ewolucja dała nam…”.

 

„W jaki sposób ewolucja dała nam…”

Każdy, kto oczekuje aprobaty twierdzenia, że darwinowski proces mógł wytworzyć (czy też wytworzył) złożone systemy neurologiczne, będzie zawiedziony. Obrona tego stanowiska nie jest przedmiotem książki Mitchella. Z kilkoma wyjątkami3. Autor opiera się na milcząco przyjętym założeniu, że (a) nie istnieją realne limity tego, jak wiele darwinowski proces może osiągnąć, oraz (b) wszystko, co istnieje w biologii, musiało powstać w wyniku darwinowskiego procesu. Oznacza to, że książka zorientowana jest w przeważającej mierze na opisanie tego, co istnieje w przyrodzie, a użyty w niej termin „wyewoluować” stanowi synonim słowa „być”.

Tak więc frazy takie jak „mechanizmy wyewoluowały” niejednokrotnie się w książce pojawiają. Złożone układy zostały po prostu „zbudowane”, „wynalezione” czy też „zaprojektowane”, ale niewiele uwagi poświęca się szczegółom bądź właściwym im kwestiom inżynieryjnym. Poniższy fragment jest doskonałym tego przykładem:

Pojawiły się bardziej złożone organizmy, które kolonizowały i tworzyły nowe nisze; repertuar ich możliwych działań okazywał się szeroki. Potrzebny był zatem system koordynujący ruchy wszystkich składowych organizmu i dokonujący wyboru działań. Mięśnie wyewoluowały wraz z mogącymi nimi sterować komórkami nerwowymi, ulokowanymi na początku w prostych sieciach nerwowych. Drogą ewolucji układ nerwowy stawał się coraz bardziej złożony, łącząc za pomocą pośredniczących warstw interneuronów narządy zmysłów z mięśniami. Znaczenie sygnałów zostało odseparowane od natychmiastowego działania, dając początek wewnętrznym reprezentacjom […]4.

Szczerze mówiąc, Mitchell prawdopodobniej nie zamierzał bronić rozwiązań dostarczanych przez darwinowską teorię ewolucji kosztem innych możliwych wyjaśnień. W gruncie rzeczy książka Free Agents nie tłumaczy, w jaki sposób ewoluowaliśmy, by stać się tym, czym jesteśmy, ale raczej stanowi prosty opis, czym jesteśmy z punktu widzenia nowoczesnej neurobiologii. I w tym upatruję największą zaletę tej książki.

 

„Wolna”

Według jednej z koncepcji wolnej woli zwanej „kompatybilizmem”, determinizm materialistyczny i idea wolnej woli są w rzeczywistości zgodne. Stanowisko to jest najwyraźniej dość popularne w kręgach osób zajmujących się filozofią umysłu i za jego słusznością opowiedział się Daniel Dennett oraz inni znani filozofowie. Zgodnie z kompatybilizmem: 1) nie ma znaczenia, czy organizm „mógł inaczej zareagować” – liczy się fakt, że organizm jest źródłem działania. Można więc zasadnie powiedzieć, że posiadamy wolną wolę, jeśli jesteśmy w stanie zrobić to, co chcemy, nawet jeżeli nie jesteśmy w stanie chcieć tego, czego chcemy; 2) organizmy i ich środowisko są tak złożone, że nawet teoretycznie nie da się przewidzieć, co poszczególny organizm zrobi w przyszłości. W kontekście wszystkich praktycznych możliwości jesteśmy zatem wolni.

Argumenty kompatybilistów Mitchella nie przekonały. Na ich podstawie można by twierdzić, że jeśli tylko zmienimy swój punkt widzenia (czy też własne definicje), to problem zniknie. Mitchell przyznaje: „Nie mogę pozbyć się wrażenia, że częścią tej argumentacji jest zręczne oszustwo”5. I kontynuuje: „wygląda na to, że doszło tu do pewnego (najprawdopodobniej mimowolnego) przekierowania – tak jakby główny problem został ominięty albo wręcz zanegowany, zamiast stawić mu czoła”6. Powinniśmy oczekiwać, że istnieje jakiś rzeczywisty indeterminizm, w przeciwnym wypadku „czynnik sprawczy – bez względu na to, jak bardzo jest złożony – będzie deterministycznie przepychany z miejsca na miejsce przez własne komponenty”7.

Moim zdaniem „zręczne oszustwo”, które wyczuł Mitchell, wynika z pomylenia epistemologii z ontologią: pomieszania tego, co może zostać poznane, z tym, co jest. Niezależnie od wszystkiego, Mitchell przekonuje, że całe to zamieszanie jest zbędne. Nie ma powodu, jak twierdzi, dla którego wolna wola musiałaby być zgodna ze ścisłym determinizmem, ponieważ fizyka, jak się okazało, nie jest ściśle deterministyczna. Warunek ten stanowi relikt minionej epoki, kiedy wszystko zdawało się poruszać zgodnie z prostymi zasadami dynamiki Newtona. Natomiast większość współczesnych fizyków kwantowych przyjmuje występowanie pewnego zakresu wolności czy też rzeczywistej przypadkowości ruchu cząsteczek. Mitchell doszedł więc do wniosku, że „nic w prawach fizyki w sposób a priori nie wyklucza możliwości istnienia sprawczości czy wolnej woli”8.

W rzeczywistości różne badania zdają się ukazywać organizmy oddziałujące w sposób indeterministyczny. W pewnym fascynującym eksperymencie sondę elektryczną podłączono bezpośrednio do centralnego układu nerwowego pijawki: pozwoliło to badaczom całkowicie pominąć złożoność środowiska zewnętrznego i wielokrotnie zastosować wobec zwierzęcia dokładnie ten sam bodziec. Okazało się, że nawet w tak doskonale kontrolowanych warunkach nie było możliwości przewidzenia wszystkich reakcji pijawki.

Ta wyraźna nieokreśloność rozpościera się na bardziej złożone zachowania i sytuacje, co doprowadziło uczonych do sformułowania tak zwanego harwardzkiego prawa zachowania się zwierząt: „w ściśle kontrolowanym warunkach eksperymentalnych zwierzę robi dokładnie to, co mu się żywnie podoba”9.

 

Jak na razie jest dobrze

Co w takim razie z doświadczeniami, które zdają się prowadzić do przeciwnych wniosków – że wolna wola to zaledwie iluzja?

Jest całkiem sporo dobrze znanych eksperymentów tego typu. Mitchell stwierdził jednak, że nie prowadzą one do wniosków, jakich według niektórych powinno się oczekiwać.

Przykładowo, słynny eksperyment amerykańskiego neurobiologa Benjamina Libeta z 1983 roku wykazał pojawienie się w mózgu sygnału nazwanego „potencjałem gotowości” na ułamek sekundy przed tym, jak obiekt uświadamiał sobie, że postanowił ruszyć ręką. Wielu uznało to za niezaprzeczalny dowód, że wolna wola jest tylko iluzją: myślimy, że w danym momencie dokonujemy wolnego wyboru, podczas gdy mózg już wcześniej za nas zdecydował.

Michel stwierdził, że ten rodzaj interpretacji jest „mówiąc łagodnie, daleko idącą nadinterpretacją”10:

Dzieje się tak dlatego, że sposób, w jaki eksperyment został zaprojektowany, czyni ów test zupełnie nieistotnym dla zagadnienia wolnej woli. Uczestnicy podjęli aktywną i świadomą decyzję, kiedy zgodzili się wziąć udział w badaniu i przestrzegać instrukcji podanych przez naukowców. Instrukcje te jednoznacznie nakazywały im działać spontanicznie: „by pozwolić potrzebie działania pojawić się za każdym razem samoistnie bez jakiegokolwiek uprzedniego planowania czy skupienia uwagi na tym, kiedy podjąć działanie”. Nie mieli oni powodu chcieć ruszyć ręką bardziej w jednym momencie niż w drugim, ponieważ nic od tego nie zależało. Wygląda więc na to, że rzeczywiście działali oni pod wpływem impulsów: pozwolili (poprzez podjęcie decyzji) podświadomym procesom zachodzącym w ich mózgach podjąć decyzję dzięki sięgnięciu do zasobów nieodłącznych losowych fluktuacji aktywności neuronowej11.

Do takiego wniosku doszła także kierowana przez Aarona Schurgera grupa naukowców, która przeanalizowała dane z pierwotnego eksperymentu. Badacze uznali, że uczestnicy eksperymentu musieli (instynktownie oczywiście) wyznaczyć sobie pewien potencjalny poziom aktywności neuronalnej, postanawiając, że kiedy losowe fluktuacje w mózgu osiągną ów poziom, oni podejmą określone działanie.

Tak więc mamy tu dwie możliwe do przyjęcia interpretacje danych z eksperymentu.

 

Która interpretacja jest słuszna?

Sprawa miała zostać rozstrzygnięta dzięki kolejnemu eksperymentowi. Badacze Uri Maoz i Liad Mudrik poprosili połowę uczestników doświadczenia o podjęcie decyzji, z którą nie były związane poważne konsekwencje, a drugą połowę o podjęcie decyzji, której konsekwencje miały dla nich znaczenie. Jak można było przewidzieć, tam, gdzie nie było mowy o poważnych konsekwencjach, decyzję poprzedzało pojawienie się potencjału gotowości (czyli podobnie jak w eksperymencie Libeta). Kiedy jednak podejmowana decyzja miała znaczenie, nie wykryto potencjału gotowości.

„Ogólnie rzecz biorąc – jak napisał Mitchell – eksperymenty Libeta mają niewielkie znaczenie dla zagadnienia wolnej woli. Nie odnoszą się one zupełnie do przemyślanych decyzji, kiedy nie pojawia się potencjał gotowości. Zamiast tego potwierdzają, że, po pierwsze, aktywność neuronowa w mózgu nie jest całkowicie deterministyczna, i po drugie, że organizmy mogą zdecydować się zaprząc inherentną losowość do podjęcia arbitralnej decyzji w odpowiednich ramach czasowych”12.

To tyle na temat „wolnej”. W części drugiej przyjrzymy się bliżej temu, co Mitchell ma do powiedzenia na temat „woli”.

Daniel Witt

Oryginał: Did Evolution Give Us Free Will?, „Evolution News & Science Today” 2025, March 4 [dostęp: 6 VI 2025].

Przekład z języka angielskiego: Jacek Uglik, Anna Wójcik

 

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 6.6.2025

Przypisy

  1. Por. K. Mitchell, Free Agents: How Evolution Gave Us Free Will, Princeton University Press, Princeton & Oxford 2023 (przyp. tłum.).
  2. Por. R.M. Sapolsky, Zdeterminowany. Jak nauka tłumaczy brak wolnej woli, tłum. M. Popławska, Media Rodzina, Warszawa 2024 (przyp. tłum.).
  3. Mitchell wspomina na przykład klasyczny współcześnie pogląd o tym, że symbioza mogła być konieczna, aby zaistniało przejście od organizmów prokariotycznych do eukariotów.
  4. K. Mitchell, Free Agents, s. 275 (przyp. tłum.).
  5. Tamże, s. 153 (przyp. tłum.).
  6. Tamże (przyp. tłum.).
  7. Tamże, s. 299 (przyp. tłum.).
  8. Tamże, s. 168 (przyp. tłum.).
  9. Tamże, s. 176 (przyp. tłum.).
  10. Tamże, s. 183 (przyp. tłum.).
  11. Tamże, s. 183–184 (przyp. tłum.).
  12. Tamże, s. 186 (wyróżnienie dodano – przyp. tłum.).

Literatura:

1. Mitchell K., Free Agents: How Evolution Gave Us Free Will, Princeton University Press, Princeton & Oxford 2023.

2. Sapolsky R.M., Jak nauka tłumaczy brak wolnej woli, tłum. M. Popławska, Media Rodzina, Warszawa 2024.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi