Złożoność pierwsza: nieredukowalna
Teoria inteligentnego projektu jest obszerna i na swój sposób podniosła, bowiem dotyczy ona zagadnienia kluczowego dla zrozumienia miejsca człowieka we Wszechświecie. Co ciekawe, jedno z fundamentalnych odkryć naukowych, które świadczy na jej korzyść, zawdzięczamy niepozornej bakterii Escherichia coli, czyli pałeczce okrężnicy. Odkrycie i opisanie przez Michaela Behego nieredukowalnej złożoności mechanizmu wici bakteryjnej u E. coli stało się kamieniem milowym w historii teorii inteligentnego projektu1. Co więcej, nieredukowalna złożoność okazała się wprost „niebezpieczną ideą”2 – groźną dla powszechnej hegemonii darwinizmu.
Wić bakteryjna to wybitnie złożony mechanizm, który umożliwia ruch bakterii. Stanowi arcydzieło nanoinżynierii, określane nawet mianem „najwydajniejszej maszyny we Wszechświecie”3. Wić składa się między innymi z filamentu, rotora i silnika, a do jej pełnego działania potrzebnych jest około 50 różnych rodzajów białek. Taka złożoność sugeruje, że niemożliwe jest, by ów mechanizm powstał wskutek przypadkowych mutacji; aby mógł funkcjonować, wszystkie niezbędne mutacje musiałyby wystąpić jednocześnie w jednej strukturze, co z punktu widzenia prawdopodobieństwa byłoby skrajnie mało prawdopodobnym przypadkiem. Niezwykle ważny jest fakt, że „koniecznym warunkiem funkcjonowania tego typu układów jest równoczesna obecność wszystkich [ich] składników”4, co potwierdzono eksperymentalnie. Ponadto każdy element musi być precyzyjnie dostrojony do pozostałych, co dodatkowo świadczy o złożoności tego systemu. Poszczególne fragmenty układu same w sobie nie przynoszą żadnych korzyści ewolucyjnych dla bakterii, co wyklucza możliwość, że mechanizm ten mógłby ewoluować krok po kroku zgodnie z darwinowską teorią doboru naturalnego. Każda mutacja, stanowiąca część tego złożonego mechanizmu, wydaje się celowo zaprojektowana, wyraźnie implikując obecność inteligentnego projektu. Co więcej, wić bakteryjna to nie wyjątek, bowiem „w świecie organizmów żywych roi się od nieredukowalnie złożonych maszyn białkowych”5. Wszystkie mechanizmy, takie jak wić bakteryjna, rzęska, rybosomy czy kaskada krzepnięcia krwi, są „złożone ze zbyt wielu precyzyjnie ze sobą oddziałujących składników, aby wyewoluowały one w chaotycznym, stopniowym procesie doboru naturalnego”6.
Jak zatem poradził sobie z tą „niebezpieczną ideą” darwinizm? Wygląda na to, że nie za bardzo. Podstawowa darwinowska koncepcja powstania mechanizmów uznanych przez teoretyków projektu za nieredukowalnie złożone zakłada, że powstały one w wyniku losowych mutacji i selekcjonowanych przez dobór naturalny na przestrzeni dostatecznie długiego czasu. William Dembski oraz Jonathan Wells zauważają, że taki scenariusz „w ogóle nie jest […] wiarygodny”7. Wić bakteryjna potrzebuje bowiem do funkcjonowania wszystkich białek jednocześnie, jej cząstkowe elementy nie przynoszą zaś żadnej przewagi ewolucyjnej – a ta jest kluczowa, żeby mutacje zostały zachowane i były dziedziczone pokoleniowo.
Warto tutaj przytoczyć inny przykład nieredukowalnej złożoności, w którym etapy pośrednie są nie tyle nieprzydatne, co wręcz niebezpieczne dla organizmu. Mowa o procesie przeobrażania gąsienicy w motyla – opisuje go w swojej książce Na początku. Eseje o teorii inteligentnego projektu amerykański matematyk Granville Sewell. Mechanizm ten jest niezwykły, „obejmuje zniszczenie gąsienicy: motyl, posiadający niemal całkowicie nowy plan ciała, powstaje z rozpuszczonych i przetworzonych tkanek i komórek”8. Ciężko dostrzec przewagę ewolucyjną płynącą z bezużytecznych dla organizmu elementów niekompletnej wici – a tym ciężej doszukiwać się jakiejkolwiek korzyści adaptacyjnej, która płynęłaby z de facto „popełnienia samobójstwa”9 przez dany organizm.
Podstawową odpowiedzią darwinistów na kwestię powstania mechanizmów nieredukowalnie złożonych jest eksperyment Richarda Lenskiego, przeprowadzony na pałeczce okrężnicy – bakterii, o której silniku wiciowym pisał Behe. Richard Dawkins, wiodący rzecznik darwinizmu i krytyk teorii inteligentnego projektu, nazywa badanie Lenskiego „poważnym ciosem” dla teorii nieredukowalnej złożoności i twierdzi, że jego rezultat „ilustruje potęgę doboru naturalnego w kreowaniu nowych, korzystnych kombinacji genów”10. Jest to jednak zdecydowanie przerysowana opinia, a przede wszystkim nadinterpretacja. Eksperyment Lenskiego wykazał jedynie, że na przestrzeni tysięcy pokoleń bakterie dostosowały się do środowiska, w którym je umieszczono – co nie stanowiło żadnego novum. W pewnym momencie w jednym ze szczepów bakterii zaszły dwie losowe mutacje, dzięki którym szczep wykształcił zdolność do metabolizowania cytrynianu w warunkach tlenowych. Nie powstał żaden nowy mechanizm – pałeczka okrężnicy potrafi bowiem metabolizować cytrynian, jednak tylko w warunkach beztlenowych11. Nastąpiło jedynie zastosowanie istniejącego już transportera molekularnego w innych warunkach. Dwie losowe mutacje nijak mają się do skomplikowanej nanoinżynierii nieredukowalnie złożonej wici bakteryjnej – a zatem eksperyment Lenskiego nie tłumaczy w żaden sposób powstania mechanizmów nieredukowalnie złożonych. Jak konkludował Granville Sewell: „Utrzymywanie, że mechanizm, który wytwarza tak niewielkie zmiany w populacjach bakterii i pasożytów, jest zdolny stworzyć ludzki mózg, stanowi kompletnie absurdalną ekstrapolację”12. Co więcej, Michael Behe zauważył, że opisane przez Lenskiego zmiany, które następowały w populacjach bakterii, można interpretować również jako niszczenie określonych genów, które dawały przewagę adaptacyjną w konkretnych okolicznościach, więc stanowiły w istocie dewolucję, nie ewolucję13.
Bezpośrednie procesy darwinowskie nie są zatem w stanie wyjaśnić nieredukowalnej złożoności, przez co zwolennicy darwinizmu często uciekają się do procesów pośrednich. W świetle faktu, że potrzebne do powstania wici bakteryjnej białka nie mogły pojawić się w komórce ot tak, darwiniści postanowili zastosować pewne wyjście z sytuacji: założyli, że wszystkie potrzebne białka już wcześniej znajdowały się w komórce. Określany mianem łataniny lub przypadkowej zbieraniny pomysł ten zakłada odłączenie istniejących już układów i ich kooptację w nowy mechanizm14. Takie wyjaśnienie tylko pozornie rozwiązuje problem pojawienia się nieredukowalnie złożonych układów w komórce. Określenie tak złożonego mechanizmu jak wić bakteryjna łataniną samo w sobie świadczy jedynie o „niedocenieniu rzeczywistej złożoności układu”15 i nie wyjaśnia jego pochodzenia. Scenariusz łataniny zakłada, że wszystkie potrzebne białka są już obecne w komórce (co samo w sobie jest mało wiarygodne i niepotwierdzone empirycznie); następnie odłączają się one od systemów, które współtworzą (bez szwanku dla nich) i wszystkie (gdyż wszystkie muszą być na swoim miejscu) spontanicznie i kompatybilnie łączą się (w jakiś sposób) w funkcjonalną wić bakteryjną. Taka nagła kooptacja jest wprost nieprawdopodobna, bowiem wymagałaby „zsumowania się zbiegów okoliczności, co wydaje się przekraczać możliwości sił czysto materialnych i w znacznie większej mierze wskazuje na projekt”16. Zarysowany przez H. Allena Orra inny wariant tego scenariusza to kooptacja stopniowa i przyrostowa, z części, które dopiero po czasie nabierają swojej właściwej funkcji, gdy wejdą w skład rdzenia układu nieredukowalnie złożonego. Wizja ta zakłada domniemane, nieokreślone funkcje, jakie miałyby pełnić etapy pośrednie kooptacji – przez co jest równie niewiarygodna, co spontaniczna łatanina. Moim zdaniem scenariusz łataniny jest jeszcze mniej wiarygodny niż droga spontanicznych mutacji w ramach bezpośredniego procesu darwinowskiego. Co więcej, cała wizja korzystania z dostępnych już materiałów i organizowania ich w nowy mechanizm jawnie opisuje zjawisko, za którym musiałaby stać inteligencja – proces ten zakłada bowiem znajomość dostępnych materiałów, ich znaczenia dla systemów, które tworzą, oraz wiedzę na temat schematu, który ma powstać. Procesy darwinowskie – bezpośrednie czy pośrednie – po prostu nie dysponują inteligencją: posiada ją jednak inteligentny projektant. Ostatecznie „ani Orr, ani inni darwiniści nigdy nie oferują niczego więcej niż bardzo abstrakcyjne scenariusze, jak mogła powstać nieredukowalna złożoność”17.
Nie ma świadectw empirycznych ani żadnych przykładów, aby pośrednie procesy darwinowskie tworzyły nowe mechanizmy i struktury. Jedynym przykładem przytaczanym w kontekście powstania wici bakteryjnej jest system sekrecyjny typu III (type III secretory system – TTSS) – jednak to przykład wątpliwy. System wydzielinowy typu III to pompa, za pomocą której patogenne bakterie wstrzykują białka wirulentne do organizmu gospodarza. Mechanizm ten wykorzystuje na przykład bakteria Yersinia pestis, która jest czynnikiem etiologicznym dżumy krwotocznej. Około dziesięciu białek budujących TTSS posiada również wić bakteryjna, w której wchodzą one w skład filamentu. Nie oznacza to jednak, że można w miejsce tego elementu wici wstawić TTSS i otrzymać funkcjonalną wić – wchodzi tutaj w grę kwestia dopasowania białek, które jest kluczowe dla układów nieredukowalnie złożonych. TTSS można jednak postrzegać jako podukład wici bakteryjnej. Samo jego zidentyfikowanie nie stanowi jednak świadectwa stopniowej ewolucji wici. Znalezienie jednego kroku dla scenariusza pośredniej ewolucji darwinowskiej nie wyjaśnia przecież całego procesu. Dembski i Wells tłumaczą to niezwykle obrazową metaforą: wnioskowanie o całej ścieżce ewolucyjnej na podstawie jednej „oazy” byłoby równoznaczne z tezą, że Los Angeles i Tokio łączy droga lądowa, bo dany odkrywca natrafił na Hawaje18. Co ciekawe, hipotezie, że TTSS jest prekursorem wici bakteryjnej, przeczą sami współcześni biologowie ewolucyjni – twierdzą oni bowiem, że to TTSS wyewoluował z wici, a nie odwrotnie. Przypuszcza się, że wić bakteryjna jako mechanizm poruszania się bakterii w płynach istnieje od miliardów lat. TTSS natomiast, jako mechanizm wstrzykiwania trucizny zwierzętom czy roślinom, wymaga obecności ofiar – jest więc naturalnie późniejszy. Jest to więc zupełnie odwrotny kontekst – to wić bakteryjna może tłumaczyć (na przykład w wyniku dewolucji) powstanie prostszego mechanizmu, jakim jest TTSS. Oznacza to, że „w literaturze naukowej nie ma żadnych szczegółowych, testowalnych scenariuszy mówiących o tym, jak koewolucja i kooptacja rzeczywiście mogły stopniowo wytworzyć nieredukowalnie złożone układy biochemiczne”19, a jedyne, na czym opierają się te hipotezy, to „życzeniowe spekulacje”20. Do podobnej konkluzji dochodzi Michael Behe w Czarnej skrzynce Darwina:
Jeśli przejrzy się literaturę naukową na temat ewolucji w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jak powstały maszyny molekularne, czyli podstawa życia, jedyne, co da się znaleźć, to przeraźliwe i absolutne milczenie. Złożoność fundamentu życia sparaliżowała podejmowane przez naukowców próby jego wyjaśnienia. Jak dotąd, maszyny molekularne wzniosły nieprzekraczalną przeszkodę dla uniwersalnego zasięgu darwinizmu21.
Oferowany przez darwinistów kolejny sposób poradzenia sobie z tym zagadnieniem to wyjaśnienie opierające się na metaforze łuku rzymskiego, który należy do najważniejszych odkryć architektonicznych, i rusztowania. Aby taki łuk wybudować, potrzebne jest rusztowanie, które potem staje się zbędne i zostaje usunięte. Zwolennicy niniejszej analogii sugerują, że podobny proces miał miejsce w przypadku mechanizmów uznawanych za nieredukowalnie złożone: zakładają oni, że układy te tylko wydają się nieredukowalnie złożone, bo widzimy je już pozbawione „rusztowania”, jednak wcześniej składały się one z większej liczby elementów, z których nie wszystkie były niezbędne dla ostatecznego mechanizmu. Zgodnie z tym scenariuszem „zamiast oddolnego ewolucyjnego tworzenia nieredukowalnej złożoności poprzez stopniowe dodawanie składników do układu, nieredukowalna złożoność miałaby powstawać odgórnie poprzez usuwanie z układu nadmiarowych składników”22.
Ten tok rozumowania jednak niczego nie zmienia: cały mechanizm wraz z rusztowaniem przed osiągnięciem podstawowej funkcji układu nieredukowalnie złożonego musiałby pełnić inne funkcje, które dawałyby przewagę ewolucyjną. Zidentyfikowanie funkcjonalnych form pośrednich mogłoby stanowić argument w wyjaśnieniu powstawania układów nieredukowalnie złożonych – jednak nikt nie przedstawił żadnych świadectw empirycznych na rzecz takiego poglądu. Mechanizmy takie jak wić bakteryjna zaczynają pełnić swoją funkcję – i tym samym stanowią przewagę ewolucyjną – dopiero gdy są kompletne. Jeśli powstały przy pomocy rusztowania, które spełniwszy swoją funkcję, zanikło, to nic to nie zmienia, ponieważ cały proces prowadził do konkretnego, przyszłego rezultatu, co jest niemożliwe dla ślepej ewolucji, bowiem „dobór naturalny jest oportunistą, nie strategiem” i „interesuje go tylko to, co przyniesie korzyść organizmowi teraz, a nie w jakimś momencie przyszłości czy w jakimś przyszłym potomstwie”23. Muszę dodać, że sama analogia rusztowania jest problematyczna: w końcu budowniczowie przygotowują rusztowanie konkretnej wysokości i wytrzymałości, odpowiednie dla projektu, który mają realizować. Często rozbudowują owo rusztowanie wraz z postępem prac. Konkretne rusztowanie jest zatem stricte nakierowane na efekt końcowy i stanowi rezultat inteligencji budowniczych i architekta. To wyjaśnienie jest zatem w swej spekulatywności podobne do scenariuszy koewolucji i kooptacji.
Wygląda na to, że odkrycie Behego opisane w Czarnej skrzynce Darwina spełniło pewien czarny scenariusz względem darwinowskiej teorii ewolucji, który przewidział sam jej autor. Karol Darwin napisał bowiem w O powstawaniu gatunków: „Jeśliby można było wykazać, że istnieje jakikolwiek narząd złożony, który nie mógł być utworzony na drodze licznych, następujących po sobie, drobnych przekształceń – teoria moja musiałaby absolutnie upaść. Wszelako takiego przykładu nie znalazłem”24. Przykład ten podaje Michael Behe: nieredukowalnie złożone maszyny biochemiczne, takie jak wić bakteryjna, nie mogły powstać w wyniku mechanizmu darwinowskiego, bezpośredniego czy pośredniego. A zatem teoria Darwina – zgodnie z jego własną logiką – powinna była upaść. Dlaczego w świetle koncepcji nieredukowalnej złożoności tak się jednak nie stało? Powrócę do tego zagadnienia w dalszej części – poświęconej złożoności sporu.
Złożoność druga: wyspecyfikowana
Nieredukowalna złożoność stanowi kwestię kluczową dla argumentacji na rzecz inteligentnego projektu. Istnieje jednak drugi rodzaj złożoności, równie ważny jak pierwszy: złożoność wyspecyfikowana. To „coś w rodzaju odcisku palca lub sygnatury”, które wskazują, że dane zjawisko jest wynikiem „aktywności inteligentnej”25. Dana struktura jest wyspecyfikowanie złożona, jeśli spełnia dwa kryteria, które implikuje sam termin: musi być złożona (czyli istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że mogła powstać w drodze przypadku) oraz wyspecyfikowana (a więc przejawiająca niezależny wzorzec – jawny, prosty do opisania schemat, który z łatwością identyfikujemy jako istoty inteligentne). Obrazowy przykład tego zjawiska pochodzi z filmu Kontakt, opartego na powieści o tym samym tytule, autorstwa sławnego astronoma Carla Sagana. W filmie badacze pracujący w programie SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence), czyli poszukujący oznak inteligencji pozaziemskiej, natrafiają na sygnał z przestrzeni kosmicznej. Zwykły szum o nieregularnej częstotliwości nie stanowiłby żadnego odkrycia. Jednakże sygnał, który odebrali, miał strukturę – był bowiem ciągiem impulsów i pauz, kodującym liczby pierwsze. Fakt ten badacze uznali za „decydujące stwierdzenie inteligencji pozaziemskiej”26, ponieważ sygnał był właśnie wyspecyfikowanie złożony. Z punktu widzenia prawdopodobieństwa jest to skrajnie mało wiarygodne, aby sygnał ten powstał przypadkowo – żadne znane zjawisko (jak choćby pulsary) nie generuje częstotliwości idealnie odpowiadającej liczbom pierwszym, których ciąg stanowi jawną egzemplifikację inteligentnego wzorca. Bardziej przyziemny przykład, bo związany z talią kart, wysunął matematyk Abraham de Moivre. Mianowicie, jeśli zamówiwszy opakowanie kart, otrzymamy je w regularnej kolejności rosnących wartości liczbowych, to możemy owo zjawisko uznać albo za przypadek, albo za następstwo tego, że zostały one po prostu ułożone w ten sposób przez projektanta – w tym wypadku producenta czy sprzedawcę. Drugie wyjaśnienie wydaje się intuicyjnie zdecydowanie bardziej logiczne. Co więcej, z punktu widzenia kombinatorycznego prawdopodobieństwa jest ono bardziej zasadne od pierwszego: „istnieje szansa ponad 263 130 830 000 milionów milionów milionów milionów do jednego, że karty zostały celowo ułożone tak, a nie inaczej”27. Wyspecyfikowana złożoność stanowi zatem „precyzyjne ujęcie podstawowej intuicji ludzkiej, mianowicie, że we właściwych okolicznościach bardzo mało prawdopodobne zdarzenia należy przypisać nie przypadkowi, lecz projektowi”28. Jej założenia są efektywnie wykorzystywane w archeologii, kryminalistyce czy właśnie w poszukiwaniu cywilizacji pozaziemskich.
Jak opisałem wcześniej, wić bakteryjna jest nieredukowalnie złożona, a zarazem stanowi przykład mechanizmu wyspecyfikowanie złożonego – skrajnie mało prawdopodobne jest, aby powstała w drodze przypadku (potrzeba byłoby licznych zsynchronizowanych, skoordynowanych mutacji białkowych), ponadto przejawia ona wyraźny wzorzec (pełni określoną funkcję i przypomina swą budową maszyny skonstruowane przez człowieka). Inny przykład wyspecyfikowanie złożonej struktury biologicznej – β-laktamazę – opisał biolog molekularny Douglas Axe. Eksperymentalnie wykazał on, że „licząca około 150 reszt aminokwasowych domena białka zwanego TEM-1-β-laktamazą jest nieewoluowalna wskutek działania procesów darwinowskich”29.
Jak darwiniści odpowiadają na zagadnienie wyspecyfikowanej złożoności? Richard Dawkins przyznaje, że niektóre układy biologiczne, jak zdolność do transmisji genów na drodze rozmnażania, cechuje wyspecyfikowana złożoność. Nie uważa jednak, że upoważnia to do wniosku, że zostały zaprojektowane. Brytyjski ewolucjonista twierdzi bowiem, że prawdopodobieństwo wytworzenia układów wyspecyfikowanie złożonych wcale nie jest tak małe i ich powstanie na drodze przypadku jest jak najbardziej możliwe. W książce Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa Dawkins porównuje powstanie złożoności biologicznej do wierzchołka góry, który nazywa szczytem nieprawdopodobieństwa. Przyznaje, że bezpośrednie wejście na niego za jednym podejściem byłoby niemożliwe. Stwierdza zatem, że droga na szczyt nieprawdopodobieństwa jest bardzo długa i przebiega małymi krokami. Dawkins uważa, że kumulacja małych zmian losowych przy udziale doboru naturalnego na przestrzeni wystarczająco długiego czasu może ostatecznie wytwarzać struktury wyspecyfikowanie złożone. Rozbija w ten sposób astronomicznie niskie prawdopodobieństwo nagłego powstania danej struktury na „sekwencję zdarzeń o większym prawdopodobieństwie, a więc na szereg maleńkich, wysoce prawdopodobnych kroczków ewolucyjnych”30. Takie wyjaśnienie pomija ogrom trudności, jakie musiałaby przezwyciężyć ewolucja, aby wytworzyć mechanizmy takie jak wić bakteryjna. Są to na przykład dostępność elementów (jak choćby białek w innych systemach komórki), zgodność powierzchni (kompatybilność elementów) czy też porządek montażu i konfiguracja. Obejście wszystkich tych trudności jest wprost niewykonalne bez obecności projektu, bez wizji finalnego produktu. A w końcu darwinowski mechanizm nie posiada wiedzy, nie jest zorientowany na przyszłość. Idea małych kroków w długim czasie miałaby sens, gdyby kierujący nią mechanizm wiedział, co robi i do czego dąży – wtedy mógłby zachowywać pożądane mutacje i powoli konstruować przyszłą strukturę wyspecyfikowanie złożoną. Jednak wtedy taki mechanizm sam pełniłby funkcję inteligentnego projektanta. Dembski i Wells słusznie puentują, że „darwinowskiemu mechanizmowi selekcji nie można jednak zasadnie przypisać uprzedniej wiedzy o układzie, który podlega ewolucji. Byłoby to równoznaczne z obdarzeniem mechanizmu darwinowskiego zdolnościami teleologicznymi (w tym przypadku dalekowzrocznością i planowaniem)”31. Mieści się w tym pewna ironia: Dawkinsa idea szczytu nieprawdopodobieństwa i jego argumentacja przeciwko teorii inteligentnego projektu de facto sama w sobie wzmacnia refleksję, że powstanie wyspecyfikowanej złożoności wymaga inteligencji.
Podobnie można traktować argumentację darwinistki Eugenie Scott na temat znanego przykładu dotyczącego prawdopodobieństwa i przypadkowości, w którym milion małp przy maszynach do pisania ma za zadanie przepisać wszystkie dzieła Szekspira. Zgodnie z wyliczeniami prawdopodobieństwa, małpy losowo stukające w klawisze nigdy „nie napiszą choćby dwóch wierszy Hamleta”32 – wystarczy bowiem jedna litera w niewłaściwym miejscu i cały proces przepada. Nawet gdyby małp było milion i gdyby pisały one przez milion lat, to z matematycznego punktu widzenia żadnej nie mogłoby się to udać. Eugenie Scott argumentuje, że jeśli ta analogia miałaby być stosowalna do losowych zmian w procesie ewolucji, to:
[…] należałoby wyobrazić sobie, że za małpami stoi milion techników z wielkimi naczyniami wypełnionymi białym korektorem, którzy poprawiają wszystkie litery błędnie wpisane przez małpy. To właśnie zasadniczo robi dobór naturalny. Przy jego udziale nie mamy do czynienia wyłącznie z losowym tworzeniem zmian33.
W scenariuszu przedstawionym przez Scott technik nanosi poprawki – a zatem zna dzieła docelowe i potrafi zidentyfikować oraz poprawić błędy. Posiada zatem inteligencję. Nie jest to więc już proces losowy, tylko ukierunkowany przez inteligentnego korektora. Scott do argumentacji wprowadza inteligencję – co jest wyraźną ironią i co wskazuje na „błędne koło w rozumowaniu”34.
Mechanizmy i struktury, które charakteryzują się nieredukowalną i wyspecyfikowaną złożonością, stanowią poważny problem dla darwinizmu. Mechanizm darwinowski jest bowiem systemem „natychmiastowej gratyfikacji”, przez co „tworzy on tylko struktury dające natychmiastową przewagę ewoluującemu organizmowi”35. Funkcjonuje tu i teraz, bez zorientowania na przyszłość, bez projektu i planu działania. Nie można zatem za jego pomocą wyjaśnić powstania wyraźnie zaprojektowanych w swej złożoności struktur. Wiodący mechanizm ewolucji, który rzekomo powinien wyjaśniać cały ogrom złożoności życia biologicznego, zdecydowanie poległ na tym polu.
Złożoność trzecia: złożoność sporu pomiędzy darwinizmem a teorią inteligentnego projektu
Omówiwszy zagadnienia nieredukowalnej oraz wyspecyfikowanej złożoności, podejmuję zagadnienie jeszcze jednej „złożoności” – mowa o złożoności sporu, dysonansu, momentami wprost konfliktu, który toczy się pomiędzy darwinistami a zwolennikami teorii inteligentnego projektu.
Może pomyśleć, że skoro wykazano empirycznie, iż pewna XIX-wieczna teoria nie w pełni przystaje do współczesnych odkryć, to teorię tę należy zrewidować w świetle najnowszych świadectw empirycznych – tak przynajmniej sugeruje logika uprawiania nauki. Dlaczego tak się nie stało? Ma miejsce bowiem spór – określany mianem „konfrontacji”, „wojny” czy nawet „światopoglądowego dżihadu”36.
W dyskursie tym często przewija się sformułowanie ciężar dowodu – darwiniści go z siebie „zrzucają” i „przesuwają”37 na swoich krytyków. Dlaczego pojęcie wywodzące się z erystyki i związane z prawem karnym zostaje przeniesione na grunt naukowy? Przedstawianie dowodów, odkrywanie świadectw naukowych i weryfikacja hipotez stanowią istotę aktywności naukowej – nie jest to ciężar, którego należy się wyzbyć, ale obowiązek uczonego i prawdziwa materia jego pracy. Zgodnie z poglądami Karla Poppera, zadaniem środowiska naukowego jest ciągła weryfikacja teorii naukowych poprzez próby ich falsyfikacji38. A jednak darwinizm jako jedyny zdaje się nie podlegać falsyfikacji. Fakt, że darwiniści traktują kwestię dowodu w obszarze swojej teorii jako ciężar, świadczy o pewnym problemie natury ideologicznej. Wygląda na to, że nie potrzebują oni dowodów, a w ramach psychologicznego mechanizmu potwierdzenia zdają się po prostu wypierać negatywne świadectwa empiryczne. Jak zauważył Phillip E. Johnson w książce Darwin przed sądem, darwinizm nie jest dla wielu uczonych jedynie teorią naukową – stał się on „filozoficzną koniecznością”, bowiem ich zdaniem:
[…] darwinizm musi być prawdziwy, więc dla takich osób celem dalszych badań będzie jedynie wyjaśnienie działania doboru naturalnego i rozwikłanie tajemnic zaobserwowanych anomalii. Przy takim podejściu sprawdzanie samej teorii jest niepotrzebne, bowiem nie istnieje dla niej żadna poważna alternatywa39.
Jest to sprzeczne z podstawową ideą, jaka powinna przyświecać uczonym w czasie prowadzenia badań, że nie należy unikać niewygodnych faktów, ponieważ takie fakty prowadzą do rozwoju teorii naukowych (a czasem wręcz do rewolucji w nauce). Darwiniści zaś decydują się ignorować świadectwa empiryczne jawnie podważające ich teorię lub przedstawiają spekulatywne, niewystarczające odpowiedzi. Darwinizm stał się wręcz aksjomatem czy dogmatem40. To powoduje ideologiczno-psychologiczno-filozoficzną złożoność rzeczonego sporu.
Kolejny element złożoności sporu jest natury religijnej – choć nie w tym rozumieniu, jakiego można by się w pierwszej chwili spodziewać. Darwiniści często zarzucają teorii inteligentnego projektu, że jest ona teorią religijną, a nie naukową; twierdzą bowiem, że argument oparty na nieredukowalnej złożoności polega na „umieszczaniu Boga w lukach wiedzy”41. Należy nazwać to próbą zdyskredytowania przeciwnika – bowiem zaszufladkowanie teorii inteligentnego projektu jako odmiany kreacjonizmu byłoby niezwykle silnym ciosem. W rzeczywistości zarzut darwinistów jest bezpodstawny: teoria inteligentnego projektu zajmuje się kryteriami rozpoznawania projektu, które można zastosować do różnych nauk – także do biologii. Teoretycy projektu twierdzą, że dane empiryczne wskazują, iż w przyrodzie występują struktury zaprojektowane, ale te same dane nie wskazują na to, kto może być projektantem. Przekonanie, że jest nim byt nadprzyrodzony bądź istota pozaziemska o nadzwyczajnej inteligencji – są spekulacjami poza teorią. Jak zauważa Michael Behe, należy rozróżniać „pomiędzy możliwymi implikacjami danej teorii a daną teorią samą w sobie”42 – w końcu teoria Wielkiego Wybuchu również była silnie krytykowana przez jej potencjalne implikacje natury religijnej, a ostatecznie została przyjęta w środowisku naukowym.
Problemem nie jest zatem religijność przedstawicieli teorii inteligentnego projektu, tylko religijność… darwinistów. I nie mówimy tu o wyznaniu konkretnych uczonych, bo to jest kwestia osobista, która nie powinna przekładać się na działalność naukową. Chodzi tutaj o usilną, niemalże ślepą wiarę w teorię ewolucji. Phillip E. Johnson słusznie odnotowuje, że dla wielu uczonych ewolucjonizm darwinowski jest „mitem stworzenia” oraz mitologiczną „opowieścią o wyzwoleniu ludzkości”43. Darwinizm stał się dla wielu niemalże religijnym dogmatem. Oto problem religijny składający się na złożoność sporu – i nie chodzi w nim o Jahwe, a o Darwina.
Zakończenie
Co można zrobić w obliczu tak złożonego sporu? Odpowiedź na to pytanie zawarta jest w słowach Williama Lawrence’a Bragga, które otwierają książkę Dembskiego i Wellsa Projekt życia. Odkrywanie oznak inteligencji w układach biologicznych: „Ważne w nauce jest nie tyle ustalanie nowych faktów, ile odkrywanie nowych sposobów myślenia o nich”. Nowe fakty nieredukowalnej i wyspecyfikowanej złożoności – wić komórkowa czy β-laktamaza – już się pojawiły. Faktem jest również, że darwinowska teoria losowych mutacji i doboru naturalnego nie tłumaczy ogromu złożoności biologicznej życia. Pozostaje mieć nadzieję, że szersze środowisko naukowe zdoła przekroczyć własne ograniczenia natury ideologiczno-poznawczej i spojrzy na te nowe fakty.
Spośród trzech złożoności, które przedstawiłem, pierwsze dwie – nieredukowalna i wyspecyfikowana – są tak naprawdę rozwiązaniem trzeciej: to odkrycia naukowe powinny rozwiązać złożony spór pomiędzy darwinizmem a teorią inteligentnego projektu.
Dariusz J. Skotarek
Stypendysta VI edycji konkursu stypendialnego Fundacji En Arche
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 28.2.2025
Przypisy
- Por. M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, tłum. D. Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.
- W.A. Dembski, J. Wells. Projekt życia. Odkrywanie oznak inteligencji w układach biologicznych, tłum. D. Sagan, Fundacja En Arche, Warszawa 2023, s. 208.
- Tamże, s. 213.
- D. Sagan, Spór o nieredukowalną złożoność układów biochemicznych, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 5, Wydawnictwo MEGAS, Warszawa 2008, s. 43.
- W.A. Dembski, J. Wells, Projekt życia, s. 212.
- B.H. Weber, Złożoność biochemiczna. Emergencja czy projekt?, w: D. Sagan, Spór o nieredukowalną złożoność, s. 211–216.
- W.A. Dembski, J. Wells, Projekt życia, s. 215.
- G. Sewell, Na początku. Eseje o teorii inteligentnego projektu, tłum. Z. Kościuk, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2022, s. 62.
- Tamże.
- R. Dawkins, Najwspanialsze widowisko świata. Świadectwa ewolucji, tłum. P.J. Szwajcer, Wydawnictwo CiS, Warszawa 2010, s. 106.
- Por. Z. Blount et al., Genomic Analysis of a Key Innovation in an Experimental Escherichia coli Population, „Nature” 2012, Vol. 489, s. 513–518, https://doi.org/10.1038/nature11514.
- G. Sewell, Na początku, s. 59.
- Por. M.J. Behe, Dewolucja. Odkrycia naukowe dotyczące DNA wyzwaniem dla darwinizmu, tłum. A. Baranowski, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2022.
- W.A. Dembski, J. Wells, Projekt życia, s. 216.
- Tamże.
- Tamże, s. 217.
- Tamże, s. 218.
- Por. tamże, s. 219.
- Tamże, s. 220.
- Tamże.
- M.J. Behe, Czarna skrzynka Darwina, s. 17.
- W.A. Dembski, J. Wells, Projekt życia, s. 455.
- Tamże, s. 454.
- K. Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt, tłum. S Dickstein, J. Nusbaum, „Arcydzieła Wielkich Myślicieli”, Ediciones Altaya Polska & DeAgostini Polska, Warszawa 2001, s. 200.
- W.A. Dembski, J. Wells, Projekt życia, s. 231.
- Tamże, s. 234.
- Tamże, s. 240.
- Tamże.
- Tamże, s. 277.
- Tamże, s. 247.
- Tamże, s. 255.
- Tamże, s. 251.
- Tamże.
- Tamże, s. 252.
- Tamże, s. 262.
- A. Myc, Światopoglądowy dżihad. Konflikt między ewolucjonizmem a kreacjonizmem. Część 2, „W Poszukiwaniu Projektu” 2020, 4 września [dostęp: 15 VII 2024].
- W.A. Dembski, J. Wells, Projekt życia, s. 227, 228.
- Por. K.R. Popper, Logika odkrycia naukowego, tłum. U. Niklas, Fundacja Aletheia, Warszawa 2002.
- P.E. Johnson, Darwin przed sądem, tłum. P. Drygas, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020, s. 43 [wyróżnienie w oryginale].
- Por. G. Sewell, Na początku, s. 94.
- W.A. Dembski, J. Wells, Projekt życia, s. 230.
- M.J. Behe, Whether Intelligent Design is Science: A Response to the Opinion of the Court in Kitzmiller vs Dover Area School District, „ Discovery Institute” 2006 [dostęp: 15 VIII 2024].
- P.E. Johnson, Darwin przed sądem, s. 152.
Literatura:
1. Behe M.J., Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, tłum. D. Sagan, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.
2. Behe M.J., Dewolucja. Odkrycia naukowe dotyczące DNA wyzwaniem dla darwinizmu, tłum. A. Baranowski, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2022.
3. Behe M.J., Whether Intelligent Design is Science: A Response to the Opinion of the Court in Kitzmiller vs Dover Area School District, „Discovery Institute” 2006 [dostęp: 15 VIII 2024].
4. Blount Z. et al., Genomic Analysis of a Key Innovation in an Experimental Escherichia coli Population, „Nature” 2012, Vol. 489, s. 513–518, https://doi.org/10.1038/nature11514.
5. Darwin K., O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt, tłum. S Dickstein, J. Nusbaum, „Arcydzieła Wielkich Myślicieli”, Ediciones Altaya Polska & DeAgostini Polska, Warszawa 2001.
6. Dawkins R., Najwspanialsze widowisko świata. Świadectwa ewolucji, tłum. P.J. Szwajcer, Wydawnictwo CiS, Warszawa 2010.
7. Dawkins R., Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa, tłum. M. Yamazaki, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998.
8. Dembski W.A., Wells J., Projekt życia. Odkrywanie oznak inteligencji w układach biologicznych, tłum. D. Sagan, Fundacja En Arche, Warszawa 2023.
9. Johnson P.E., Darwin przed sądem, tłum. P. Drygas, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2020.
10. Myc A., Światopoglądowy dżihad. Konflikt między ewolucjonizmem a kreacjonizmem. Część 2, „W Poszukiwaniu Projektu” 2020, 4 września [dostęp: 15 VII 2024].
11. Popper K.R., Logika odkrycia naukowego, tłum. U. Niklas, Fundacja Aletheia, Warszawa 2002.
12. Sagan D., Spór o nieredukowalną złożoność układów biochemicznych, „Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy”, t. 5, Wydawnictwo MEGAS, Warszawa 2008.
13. Sewell G., Na początku. Eseje o teorii inteligentnego projektu, tłum. Z. Kościuk, „Seria Inteligentny Projekt”, Fundacja En Arche, Warszawa 2022.
14. Weber B.H., Złożoność biochemiczna. Emergencja czy projekt?, w: D. Sagan, Spór o nieredukowalną złożoność, s. 211–216.