Publikacje dotyczące teorii inteligentnego projektu są recenzowane, ale czy procedura recenzyjna stanowi wyznacznik wiarygodnych badań naukowych?Czas czytania: 26 min

Casey Luskin

2020-05-07
Publikacje dotyczące teorii inteligentnego projektu są recenzowane, ale czy procedura recenzyjna stanowi wyznacznik wiarygodnych badań naukowych?<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">26</span> min </span>

Jak można zobaczyć na naszej zaktualizowanej stronie, uwzględniającej recenzowane i redagowane publikacje naukowe wspierające teorię inteligentnego projektu1, Ruch Inteligentnego Projektu stworzył urozmaicony program badawczy, którego owocem jest ponad pięćdziesiąt recenzowanych publikacji naukowych. Bez wątpienia zwolennicy teorii ID (intelligent design – inteligentnego projektu) opublikowali dużo fachowych, zrecenzowanych artykułów przedstawiających efekty badań.

W przeszłości krytycy twierdzili, że teorii ID nie można traktować poważnie, dopóki jej zwolennicy nie opublikują zaopiniowanych tekstów zawierających wyniki badań. Należy jednak rozumieć, że publikacje w pismach, w których stosowana jest procedura recenzyjna, nie stanowią absolutnego wyznacznika wartości naukowej danej idei.

 

Dobra nauka bez recenzji

Niektóre z najważniejszych i przełomowych prac w historii nauki opublikowano po raz pierwszy nie w recenzowanych czasopismach naukowych, lecz w postaci książek. Mam tu na myśli między innymi O obrotach ciał niebieskich2 Mikołaja Kopernika i Matematyczne zasady filozofii przyrody3 Isaaca Newtona. Oryginalną pracę Alberta Einsteina na temat teorii względności opublikowano co prawda w czasopiśmie naukowym („Annalen der Physik”4), nie poddano jej jednak formalnej procedurze recenzyjnej5. Karol Darwin po raz pierwszy przedstawił teorię ewolucji w książce adresowanej do laików i naukowców – O powstawaniu gatunków6 – nie zaś w recenzowanym artykule naukowym.

Co więcej, ważne naukowe prace często były początkowo odrzucane przez redaktorów recenzowanych czasopism. W jednym z artykułów w „Science” czytamy: „Wystarczy wspomnieć o »procedurze recenzyjnej«, a prawie każdy naukowiec uraczy nas historiami o recenzentach robiących złośliwe komentarze, przetrzymujących teksty w nieskończoność albo o odrzucających prace tylko po to, by powtórzyć badania i zebrać laury”7. W artykule opublikowanym w „Science Communication” Juan Miguel Campanario zaznacza, że czołowe czasopisma, takie jak „»Science« i »Nature« czasami również odrzucały ważne prace”, a „»Nature« odrzuciło nawet artykuł, którego autor ostatecznie zdobył Nagrodę Nobla”8. W zabawnym liście zatytułowanym Not in Our Nature” [Nie w naszym „Nature”] Campanario przypomina cztery sytuacje, w których czasopismo odrzuciło ważne artykuły:

(1) W 1981 roku „Nature” odrzuciło artykuł brytyjskiego biochemika Roberta H. Michella o sygnalizacyjnym działaniu hormonów. Artykuł ten był jak dotąd cytowany ponad 1800 razy.

(2) W czerwcu 1937 roku „Nature” odrzuciło pracę Hansa Krebsa opisującą cykl kwasu cytrynowego. Za to odkrycie Krebs zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii w 1953 roku.

(3) „Nature” początkowo odrzuciło artykuł na temat badań, za które Harmut Michel zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii w 1988 roku; Institute for Scientific Information uznał ten artykuł za fundamentalny i powszechnie cytowany.

(4) Artykuł Michaela J. Berridge’a, odrzucony przez „Nature” w 1983 roku, zajmuje 275 miejsce na liście najczęściej cytowanych artykułów wszech czasów. Cytowano go ponad 1900 razy9.

W innej publikacji Campanario wymienia „przypadki, w których trzydziestu sześciu przyszłych laureatów Nagrody Nobla napotkało opór ze strony redaktorów czasopism naukowych lub recenzentów przy publikacji tekstów traktujących o odkryciach, które później zagwarantowały im Nagrodę Nobla”10. Również fizyk z Tulane University, Frank Tipler, przytacza następujące anegdoty:

Günter Blobel, na konferencji prasowej udzielonej tuż po otrzymaniu Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, powiedział, że główny problem, na jaki można natrafić w badaniach, pojawia się wówczas, gdy „twoje wnioski o granty i artykuły nie są przyjmowane, ponieważ jakiś głupi recenzent odrzucił je ze względu na dogmatyczne przywiązanie do starych idei. Według „The New York Times” ten komentarz „zebrał gromkie brawa od setek współczujących kolegów i młodszych naukowców zebranych w audytorium”. […]

Kiedy [Stephen] Hawking przedłożył „Nature” tekst dotyczący tego, co powszechnie uważa się za jego najważniejsze odkrycie – o wyparowywaniu czarnych dziur – początkowo został on odrzucony. Słyszałem bowiem od współpracowników, którzy muszą pozostać anonimowi, że kiedy Hawking złożył do „Physical Review” to, co osobiście uważam za jego najważniejszy artykuł – pracę pokazującą, że najbardziej fundamentalne prawo fizyki nazwane „unitarnością” zostałoby naruszone w przypadku parowania czarnych dziur – również został początkowo zdyskwalifikowany. […]

Dzisiaj wiemy, że Archipelag Hawajów powstał stopniowo, kiedy płyta pacyficzna przesuwała się nad obszarem aktywności geotermicznej głęboko we wnętrzu Ziemi. Teorię tę po raz pierwszy rozwinął w artykule wybitny geofizyk z Princeton, Tuzo Wilson: „Wysłałem [mój artykuł] do »Journal of Geophysical Research«. Odrzucili go… Powiedzieli, że w pracy nie ma obliczeń, żadnych nowych danych i że zawarta hipoteza nie jest zgodna z obecnymi poglądami. Nie może być więc dobra”. […]

Na stronie internetowej Nagrody Nobla można przeczytać autobiografie ostatnich laureatów. Dość wielu narzeka, że mieli duże trudności z publikowaniem idei, dzięki którym zdobyli Nagrodę Nobla11.

W świetle tych przykładów Campanario dochodzi do wniosku:

Coś musi być nie tak z systemem recenzowania, kiedy ekspert uważa, że praca nie jest wystarczająco interesująca, a później staje się ona klasykiem w swojej dyscyplinie (lub, co gorsza, gdy za wyniki badań relacjonowane w odrzuconym artykule otrzymuje się Nagrodę Nobla). […] W przeciwieństwie do doniesień American Association for Advancement of Science i National Academy of Sciences, publikacja w recenzowanym czasopiśmie niekoniecznie jest najlepszym sposobem identyfikacji ważnych badań12.

 

Sąd Najwyższy też się z tym zgadza

Nawet Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych dostrzega, że dobre badania naukowe nie zawsze będą publikowane w recenzowanych czasopismach. W przełomowej sprawie z 1993 roku, Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals, Inc., sąd zauważył, że o ile publikacje w recenzowanych periodykach mogą być wyznacznikiem zasadnych badań, niekoniecznie będzie to wyznacznik dobrych badań naukowych:

Publikacja (która jest tylko jednym z elementów procedury recenzyjnej) nie jest warunkiem koniecznym dopuszczalności; nie zawsze odzwierciedla rzetelność, a w niektórych przypadkach dobrze ugruntowane i innowacyjne teorie nie zostaną opublikowane. Ponadto niektóre propozycje są zbyt szczegółowe, zbyt nowe lub wzbudzają zbyt małe zainteresowanie, aby mogły zostać opublikowane13.

O ile sąd dostrzegł, że „poddanie się krytyce społeczności naukowej składa się na »dobre badania naukowe«”, ostatecznie stwierdził, że „publikacja (lub jej brak) w recenzowanym czasopiśmie” to tylko „istotna, choć nie rozstrzygająca, przesłanka przy ocenie wartości naukowej”14 jakiejś koncepcji.

Stephen Jay Gould z naciskiem i elokwencją powiedział, że postęp naukowy zależy od wzięcia pod uwagę poglądów mniejszości i mniej popularnych idei, które mogły nie być publikowane w recenzowanych czasopismach. Temat ten poruszył wraz z innymi naukowcami i historykami nauki w raporcie przedstawionym Sądowi Najwyższemu Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do sprawy Dauberta:

Opinie oparte na świadectwach naukowych, czy to wygłaszane w laboratorium, czy w sali sądowej, są podważane przez kategoryczną odmowę chociażby rozważenia badań lub poglądów sprzecznych z czyimś spojrzeniem na dominujący „konsensus” opinii naukowej. Nauka postępuje w takim samym lub większym stopniu przez zastępowanie dawnych poglądów, jak przez stopniowe gromadzenie wiedzy. Automatyczne odrzucanie odmiennych poglądów, które podważają obiegowe opinie, jest niebezpiecznym błędem, ponieważ prawie każdy ogólnie przyjęty pogląd był kiedyś uważany za ekscentryczny czy heretycki. Utrwalanie w ten sposób dominacji rzekomej ortodoksji naukowej, czy to w laboratorium, czy w sali sądowej, poważnie zagraża dążeniom do poszukiwania prawdy. Kategoryczna odmowa zbadania i rozważenia świadectw naukowych sprzecznych z jakimś niewłaściwie zdefiniowanym poglądem większości jest receptą na popełnianie błędów w każdym obszarze.

Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych w Okręgu Dziewiątym, niezdolny lub niechętny do zbadania metodologii naukowej i ustalenia, jakie poglądy są ortodoksyjne i „ogólnie przyjęte”, potraktował publikację w recenzowanym czasopiśmie naukowym jako oznakę autorytetu, konieczny warunek dopuszczalnych, „dobrych badań naukowych”. W ten sposób sąd przekształcił to narzędzie redakcyjne w coś sprzecznego z intencjami naukowców i redaktorów czasopism: jako ostateczny test na prawdziwość naukową. Nie w taki sposób naukowcy pracują w laboratoriach i na sympozjach i nie w taki sposób nauka powinna być wykorzystywana na sali sądowej, jeśli celem jest wydawanie możliwie najdokładniejszych i najbardziej słusznych wyroków. […]

Naukowcy, lekarze, historycy nauki i socjolodzy nauki, którzy są członkami „społeczności naukowej”, mogą – jako amici curiae [przyjaciele sądu] – zapewnić sąd, że nie tak naukowcy dążą do poszukiwania prawdy. Podważają oni ustalenie Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych w Okręgu Dziewiątym, że jedyne „dobre badania naukowe” to te, którą są „powszechnie akceptowane”, zaś ich wyniki publikowane są w recenzowanych czasopismach, a także odrzucają przekonanie, że analizy naukowe i wnioski odbiegające od tego, co sąd uznaje za pojawiający się w publikacjach „konsensus”, są tak nierzetelne, iż nie zasługują na uwzględnienie. Jakość naukowego podejścia czy opinii zależy od siły ich przesłanek faktualnych, dokładności i spójności rozumowania, nie zaś od pojawienia się w konkretnym czasopiśmie czy od popularności wśród innych naukowców. Nawet gdyby można było ustalić istnienie i charakter „konsensusu”, co samo w sobie jest zadaniem trudnym, opinię większości i konwencjonalną wiedzę zbyt często bezceremonialnie wyrzucano na śmietnik historii nauki. Jeżeli celem Federalnych Przepisów Wprowadzania Dowodów jest umożliwienie sędziom podjęcie najbardziej świadomej decyzji dzięki pomocy wykwalifikowanych ekspertów posiadających „wiedzę naukową, techniczną lub inną specjalistyczną wiedzę [, która] wesprze sędziego w zrozumieniu dowodów lub ustaleniu faktów” (Fed.R.Evid. 702), to poważnym błędem byłoby wymaganie, aby wszystkie analizy naukowe popierano konsensusem i publikowano wyłącznie w określonej formie po to tylko, aby można je było uwzględnić15.

Tak więc jest wiele przekonujących argumentów związanych z teorią i praktyką nauki, które wskazują, że procedura recenzyjna nie jest absolutnym wymogiem dobrych badań naukowych.

 

System recenzowania pod ostrzałem

Argumenty przeciwko systemowi recenzowania zazwyczaj przybierają dwie formy: (1) że system błędnie odrzuca naukowo poprawne badania i (2) że system błędnie akceptuje naukowo wadliwe prace. W artykule zamieszczonym w „Financial Times” argumenty te podsumowano w sposób następujący:

Procedura ta jest pod ostrzałem krytyków, którzy twierdzą, że jest nieefektywna w wychwytywaniu miernych badań, a jednocześnie utrwala przewidywalne badania kosztem prac bardziej nowatorskich. Na dłuższą metę wszyscy na tym cierpimy – argumentuje Don Braben z University College London – ponieważ wzrost gospodarczy zależy od nieprzewidzianych postępów naukowych16.

W 2006 roku dziennikarz i lekarz Lawrence K. Altman napisał w „The New York Times”, że system recenzowania został poważnie osłabiony przez dopuszczanie do publikacji błędnych czy nawet sfałszowanych wyników badań:

Niedawne ujawnienie fałszywych lub błędnych wyników badań w czasopismach medycznych i naukowych podważyło, jak nigdy przedtem, zalety systemu recenzowania. […] Praktycznie w każdym prestiżowym czasopiśmie naukowym i medycznym w ostatnim czasie opublikowano wyniki badań, które następnie zdyskredytowano. Liczne takie przypadki spowodowały, że wiele osób pyta, dlaczego autorzy, redaktorzy i niezależni recenzenci nie są w stanie wykryć problemów przed publikacją17.

Podobnie Richard Smith, były redaktor „British Medical Journal”, komentuje, że procedura recenzyjna jest „bardzo powolna, kosztowna, w dużej mierze loteryjna, całkowicie nieefektywna w wykrywaniu błędów i oszustw, a wiele przemawia również za jej stronniczością”18. W 2001 roku w „Science” doniesiono, że w pewnym badaniu „naukowcy odkryli niewiele dowodów na to, że procedura recenzyjna istotnie poprawia jakość prac naukowych”19.

W obliczu takiej krytyki w „The New York Times” (2012 rok) zwrócono uwagę, że naukowcy  podchodzą do procedury recenzyjnej z coraz większym sceptycyzmem:

Nauka funkcjonowała przez stulecia poprzez badania prowadzone prywatnie, a następnie przedstawiane czasopismom naukowym i medycznym, recenzowane przez innych naukowców i publikowane z korzyścią dla innych badaczy oraz ogółu społeczeństwa. Dla wielu naukowców długowieczność tego procesu nie stanowi powodu do świętowania.

Mówią oni, że system recenzowania jest konserwatywny, kosztowny i elitarny. Procedura recenzyjna może zająć miesiące, prenumerata czasopism może być zbyt kosztowna, a garstka redaktorów ogranicza przepływ informacji. To idealny system upowszechniania wiedzy, jak powiedział fizyk kwantowy Michael Nielsen, ale tylko „jeśli dysponujesz siedemnastowieczną technologią20.

W 2011 roku David Colquhoun, profesor farmakologii z University College w Londynie, również stwierdził, że system recenzowania „nie działa już zbyt dobrze, głównie z powodu ogromnej liczby prac, które są publikowane (szacunkowo 1,3 miliona artykułów w 23 750 czasopismach w 2006 roku)”21. Colquhoun uważa, że „po prostu nie ma wystarczającej liczby kompetentnych ludzi” do recenzowania tekstów, a zatem „każdy artykuł, jakkolwiek nierzetelny, może teraz zostać opublikowany w czasopiśmie rzekomo recenzowanym”22. Colquhoun twierdzi, że odpowiedzialna jest za to „kultura publikuj albo giń”:

Winni tej smutnej sytuacji są ludzie, którzy narzucili kulturę publikuj albo giń, a mianowicie fundatorzy badań i władze uniwersytetów. „Napisanie” ośmiuset artykułów uważa się za coś, czym można się pochwalić, nie zaś za powód do wstydu. Uniwersyteckie oddziały PR zachęcają do głoszenia przejaskrawionych twierdzeń, a znajdujący się pod presją autorzy muszą się do tego dostosować23.

 

Mit obiektywnego eksperta

Pomimo tej krytyki, laicy często mylnie uważają, że poszczególni naukowcy, którzy są redaktorami lub recenzentami artykułów, zawsze opiniują teksty w sposób otwarty i całkowicie obiektywny. Zgodnie z tym naiwnym założeniem recenzowanie jest bezbłędnym złotym standardem gwarantującym poprawność artykułu. Stephen Jay Gould starał się obalić te mity, gdy zauważył, że „stereotyp w pełni racjonalnej i obiektywnej »metody naukowej«, z indywidualnymi naukowcami jako logicznymi (i wymiennymi) robotami, to oczywista mitologia”24. Podobnie w swoim artykule w „The New York Times” Lawrence Altman wyjaśnił:

Wielu nienaukowców uważa recenzentów za bezstronnych. Recenzenci, zwani niezależnymi ekspertami, w rzeczywistości często są jednak konkurentami autorów analizowanych przez nich artykułów, co tworzy potencjalny konflikt interesów25.

Niestety, publiczne postrzeganie w pełni „obiektywnych” i „bezstronnych” recenzentów jest wspierane przez tych, którzy posługują się „procedurą recenzyjną” jako narzędziem politycznym obliczonym na eliminację odmiennych poglądów mniejszości. Według Altmana wiele osób przesadziło, mówiąc o uczciwości procedury recenzyjnej, a tym samym „upowszechniając błędne przekonanie, że pozytywna ocena jest naukowym odpowiednikiem znaku jakości”26. Kontynuuje, że w rzeczywistości kanonizacja procesu recenzowania sprowadza się do przejęcia władzy przez czasopisma naukowe:

Promując wizję świętości procedury recenzyjnej i wykorzystując ją do uzasadnienia wielu swoich działań w ostatnich latach, czasopisma zwiększyły swoje ogromne wpływy27.

Altman maluje niepokojący obraz systemu recenzowania, w którym czasopisma mają ogromny interes ekonomiczny w zachowaniu obecnego wadliwego trybu, a naukowcy chętnie współpracują, ponieważ recenzowane artykuły są im niezbędne do utrzymania pozycji:

Mimo jego wad, naukowcy częściowo sprzyjają systemowi, bo muszą publikować albo zginą. Instytucje, w których pracują naukowcy, oraz agencje prywatne i rządowe, które finansują granty, szukają rozgłosu, aby pokazać wyniki sponsorom.

Społeczeństwo i wielu naukowców mają tendencje do pomijania korzyści ekonomicznych czasopism wynikające z powiązania ich polityki wykluczania materiałów z procedurą recenzyjną. Niektóre czasopisma są własnością prywatnych firm nastawionych na zysk, podczas gdy inne należą do stowarzyszeń zawodowych, które opierają się na dochodach z czasopism. Koszty prowadzenia czasopisma są niskie, ponieważ autorom i recenzentom na ogół się nie płaci.

Niektóre czasopisma, które jeszcze nie tak dawno liczyły zyski w setkach tysięcy dolarów rocznie, teraz zarabiają miliony. Tak przynajmniej twierdzą trzej redaktorzy, którzy zgodzili się na rozmowę o finansach, zachowując anonimowość, bo nie byli upoważnieni do udzielania takich informacji.

Każdy wpływowy system czerpiący zyski z badań finansowanych przez podatników powinien być publicznie rozliczany z tego, jak wydawane są ich pieniądze. Czasopisma zasadniczo odmawiają ujawnienia takich danych28.

Biorąc pod uwagę brak pełnego obiektywizmu, kolejny poważny problem z recenzjami dotyczy tego, że nie są one podwójnie ślepe. Gdy teksty są wysyłane do opiniowania, recenzenci często (choć nie zawsze) są informowani, kto jest autorem. A jeśli im się nie powie, zazwyczaj mogą się tego po prostu domyślić, wiedząc, kto pracuje nad projektami w danej dziedzinie. Recenzenci postrzegający autorów jako konkurentów lub wrogów mogą być uprzedzeni i bardziej skłonni do odrzucenia artykułu, nawet jeśli posiada on wartość naukową. Natomiast recenzenci, którzy postrzegają autorów jako sprzymierzeńców lub przyjaciół, chętniej zaakceptują pracę, nawet jeśli ma ona jakieś słabości. Zważywszy na wywieraną na wszystkich presję ‒ w myśl maksymy: „publikuj albo giń”, recenzenci mogą odczuwać pokusę zatwierdzenia artykułów do publikacji, mając nadzieję, że kiedy będą chcieli opublikować własne prace, inni eksperci również im pomogą.

Obawy polityczne, czynniki ekonomiczne, rywalizacja laboratoriów, wsparcie dla przyjaciół i inne normalne ludzkie czynniki nie pozostają bez wpływu na proces recenzji.

 

„Procedura recenzyjna” jako narzędzie eliminacji odmiennych poglądów

Pomimo wad procedury recenzyjnej, coraz częściej wykorzystuje się ją jako broń retoryczną w celu uciszenia naukowców mających inne poglądy niż większość. Socjolog z University of Kent Frank Furedi wyjaśnił niepokojący wzrost zjawiska „nauki bazującej na poparciu”, która broni się nie przez cytowanie danych, ale poprzez propagowanie mitu o nieomylności systemu recenzji:

W ostatnich latach najbardziej niepokojącym zagrożeniem dla uczciwości procedury recenzyjnej były rosnące wpływy nauki  bazującej na poparciu. W wielu obszarach, zwłaszcza w naukach o klimacie, badania stały się działaniem na rzecz sprawy i są coraz bardziej upolitycznione i umoralnione. W związku z tym w badaniach klimatu recenzowanie jest czasem postrzegane jako projekt moralny, gdzie na decyzje wpływa nie tylko nauka, ale też wyższe cele29.

Furedi uważa, że  procedura recenzyjna wykorzystywana jest jako broń polityczna:

Coraz częściej system recenzowania jest przywoływany jako niekwestionowany i niekwestionowalny autorytet do rozstrzygania sporów w gruncie rzeczy politycznych. W związku z tym recenzje są traktowane nie tylko jako oceny jakości badań lub odkryć naukowych, ale jako podstawa dalekosiężnej polityki, która wpływa na wszystko, od globalnej ekonomii po nasz indywidualny styl życia.

Coraz częściej procedurę recenzyjną zmienia się w coś w rodzaju świętej instytucji, która najwyraźniej wskazuje, że konkretne stwierdzenie jest poprawne lub uświęcone. I z tej perspektywy głosy, które nie przeszły procedury recenzyjnej, są, z definicji, niesłuszne. Recenzja daje gwarancję bycia wysłuchanym – ci, którzy zabierają głos, nie mając tej gwarancji, zasługują tylko na pogardę.

Niemal można sobie wyobrazić dogmatycznych zwolenników procedury recenzyjnej wymachujących swoimi nakazami i domagających się uciszenia przeciwników. Dla kogoś takiego jak George Monbiot, brytyjski alarmista w sprawie zmian klimatu, recenzja jest odpowiednikiem Pisma Świętego. Szczycąc się swoją konfrontacją z przeciwnikiem, który wezwał go do debaty na temat fotoradarów, Monbiot napisał: „Przyjąłem to wyzwanie i powaliłem go prostym pytaniem”. Jak można się było spodziewać, pytanie brzmiało: „Czy opublikował wyniki swojej analizy w recenzowanym czasopiśmie?”30.

Wiele mówiąca anegdota o tych, którzy za pomocą „procedury recenzyjnej” chcieliby wyeliminować odmienne poglądy, związana jest z debatą z 2010 roku na temat twierdzeń naukowców z NASA o odkryciu życia opartego na arsenie. Kontrowersje pojawiły się, gdy naukowcy z NASA, robiąc wielki szum medialny, ogłosili swoje odkrycie na konferencji prasowej, podczas której ogłosili, że dokonali „odkrycia astrobiologicznego, które wpłynie na poszukiwanie świadectw życia pozaziemskiego”. W jednym z tekstów wskazałem31, że ich twierdzenia przez wielu naukowców zostały przyjęte z dezaprobatą. Początkowo krytyka pojawiła się w formie nierecenzowanych odpowiedzi publikowanych w Internecie lub w wywiadach do artykułów informacyjnych. Naukowcy z NASA, którzy twierdzili, że odkryli formy życia oparte na arsenie, odmówili ustosunkowania się do nieprzychylnych opinii, kwitując to jedynie tak: „miejmy nadzieję, że tezy te zostaną opublikowane w recenzowanym czasopiśmie, gdyż tak nauka działa najlepiej”.

Biolog ewolucyjny Jonathan A. Eisen napisał post zatytułowany Stop Deifying “Peer Review” of Journal Publications32 [Przestańmy deifikować „system recenzowania” publikacji w czasopismach], w którym naukowcom z NASA wypomniał hipokryzję. Krótko mówiąc, rozgłaszali oni własne twierdzenia w mediach – tak więc promowali swoje opinie poza recenzowaną literaturą – potem jednak odmówili odpowiedzi krytykującym ich odkrycia osobom, które nie opublikowały swoich argumentów w recenzowanej literaturze. Eisen tak wypowiedział się na temat odmowy odniesienia się do krytyki przez naukowców z NASA:

To było niesamowite, ponieważ to oni zorganizowali konferencję prasową z wielkim szumem. A potem ja (i inni) uznałem za przerażające, że w gruncie rzeczy nie odpowiedzieliby na krytykę, która nie była „recenzowana” […]. Bez względu na to, czy mieli rację, są teraz hipokrytami, jeśli twierdzą, że odpowiedzi powinny znaleźć się w literaturze naukowej33.

Ostatecznie krytycy opublikowali swoje opinie w recenzowanej literaturze (omówiłem to w innym tekście34). Przypadek ten pokazuje jednak hipokryzję tych, którzy starają się przeforsować swój punkt widzenia za pośrednictwem nierecenzowanych kanałów medialnych, a potem próbują uciszać krytyków odpowiadających przy wykorzystaniu tych samych mediów.

Czy jednak ci, którzy nie zgadzają się z opinią większości, zawsze są w stanie uzyskać dostęp do publikacji w recenzowanych magazynach?

 

Lekcje z historii na temat stronniczości w nauce

Historycy nauki doskonale rozumieją, dlaczego istnieje problem z publikowaniem mniejszościowych poglądów naukowych w recenzowanych czasopismach naukowych. Autor artykułu zamieszczonego w „Journal of the American Society for Information Science” pokazuje, że badacze mogą być uprzedzeni wobec nowych pomysłów:

Czasami nowe pomysły naukowców napotykają silny opór ze strony kolegów. Środowisko naukowe często ma trudności z zaakceptowaniem nowych idei czy metod i nieoczekiwanych obserwacji. Największe i najbardziej krzywdzące źródło oporu naukowców przed odkryciami naukowymi stanowią osoby, których misją jest zagwarantowanie jakości pracy naukowej: redaktorzy i recenzenci czasopism naukowych35.

Podobnie napisał słynny historyk nauki Thomas Kuhn w swojej przełomowej książce Struktura rewolucji naukowych:

Celem nauki normalnej nie jest bynajmniej szukanie nowych rodzajów zjawisk; raczej nie dostrzega ona tych, które nie mieszczą się w jej gotowych szufladkach. Również uczeni nie starają się zazwyczaj wynajdywać nowych teorii i są często nietolerancyjni wobec tych, które sformułowali inni36.

Jako nowa teoria naukowa kwestionująca dużą część wiedzy konwencjonalnej, teoria inteligentnego projektu staje w obliczu tego typu nietolerancji. Na przykład zwolennik teorii ID, biochemik Michael Behe, wysłał artykuł do naukowego czasopisma, ale odmówiono mu publikacji, argumentując: „artykuł dotyczący pańskiej niekonwencjonalnej teorii musiałby zabrać miejsce tekstowi, który zawierałby idee rozszerzające obecny paradygmat”37. Behe skonstatował:

Zrozumiałem, że chociaż niektórzy redaktorzy czasopism naukowych są tolerancyjni i nie mają nic przeciwko publikowaniu tekstów podważających aktualne poglądy, to gdy zbierze się grupa (na przykład zespół redakcyjny), wówczas dominuje ortodoksja38.

Dziennikarka naukowa Denyse O’Leary zgadza się z tym, pisząc, że „główną wadą tradycyjnego systemu recenzowania jest to, że tak mocno wpisał się on w konsensus, że wykazuje niewielką tolerancję wobec autentycznie nowych ustaleń i interpretacji”39. W opinii Franka Tiplera teoria inteligentnego projektu napotyka taką odruchową nietolerancję:

Niemożliwe jest, aby jakikolwiek członek National Academy of Sciences traktował ją poważnie. Typową reakcją takich naukowców jest piana na ustach, gdy pojawia się zwrot „inteligentny projekt”. Jakiś czas temu tego doświadczyłem. Jesienią 2002 roku umówiłem Billa Dembskiego na przyjazd do Tulane University na debatę z pracującym tam darwinistą (miał on nawet odpowiednie nazwisko – Steve Darwin!). Bill przedstawił w debacie tylko dowody przeciwko darwinizmowi, podczas gdy w swojej odpowiedzi Steve dopuścił się, niestety, wielu ataków ad personam. Steve nadal był dla mnie koleżeński, ale od czasu debaty między Dembskim a Darwinem inny ewolucjonista z Tulane University – którego nazwiska nie podam! – gapi się na mnie za każdym razem, gdy mnie widzi. Przed debatą byliśmy przyjaciółmi. Teraz uważa mnie za moralnie zdeprawowanego potwora. […]

Jeśli mój były przyjaciel z Tulane University kiedykolwiek przeczyta te słowa, zechce zrobić coś więcej, niż tylko gapić się na mnie. Będzie chciał mnie udusić za napisanie takiej herezji! Zdecydowanie nie pochwaliłby tych słów, gdyby oceniał artykuł, w którym powtórzyłbym ten argument. Kategorycznie odrzuciłby każdy złożony przeze mnie wniosek o grant, w którym zawarłbym te słowa40.

W istocie redaktorzy niektórych najwybitniejszych czasopism naukowych niemalże zadeklarowali, że nigdy nie opublikują artykułu przychylnego teorii inteligentnego projektu. W 2002 roku American Association for the Advancement of Science (AAAS), które wydaje czasopismo „Science”, ogłosiło oficjalną deklarację, że „ruch inteligentnego projektu nie przedstawia wiarygodnych świadectw naukowych”41. Kiedy jednak przeprowadzono ankietę wśród niektórych członków Zarządu AAAS, okazało się, że głosowali za „nienaukowością teorii inteligentnego projektu, mimo iż nie przeczytali książek akademickich i artykułów naukowców proponujących tę teorię”42. Najwyraźniej kiedy chodzi o teorię inteligentnego projektu, zachowaniem wielu osób związanych z czasopismami kieruje bardziej polityka niż nauka.

Pomimo prób wykluczenia, zwolennicy teorii inteligentnego projektu opublikowali swoje idee w recenzowanych czasopismach naukowych. To pokazuje, że teoria ta jest zasadna, bez względu na to, czy zastosuje się wątpliwy test jakości badań naukowych, jakim jest „procedura recenzyjna”.

 

Casey Luskin

Oryginał: Intelligent Design Is Peer-Reviewed, but Is Peer-Review a Requirement of Good Science?, „Evolution News & Science Today” 2012, February 10 [dostęp 7 V 2020].

 

Przekład z języka angielskiego: Weronika Majewska

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 07.05.2020

Przypisy

  1. Por. Peer-Reviewed Articles Supporting Intelligent Design, „Discovery Institute” [dostęp 7 V 2020] (przyp. tłum.).
  2. Por. M. Kopernik, O obrotach ciał niebieskich i inne pisma, tłum. L. Birkenmajer, Warszawa 2004 (przyp. tłum.).
  3. Por. I. Newton, Matematyczne zasady filozofii przyrody, tłum. J. Wawrzycki, Kraków 2011 (przyp. tłum.).
  4. Por. A. Einstein, Zur Elektrodynamik bewegter Körper, „Annalen der Physik” 1905, Bd. 17, s. 891–921 (przyp. tłum.).
  5. Por. F. Tipler, Refereed Journals: Do They Insure Quality or Enforce Orthodoxy?, „International Society for Complexity, Information, and Design Archives” 2003, June 30 [dostęp 7 V 2020].
  6. Por. K. Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt, tłum. S. Dickstein, J. Nusbaum, Warszawa 2013 (przyp. tłum.).
  7. M. Enserink, Peer Review and Quality: A Dubious Connection?, „Science” 2001, Vol. 293, s. 2187 [2187–2188].
  8. J.M. Campanario, On Influential Books and Journal Articles Initially Rejected Because of Negative Referees’ Evaluations, „Science Communication” 1995, Vol. 16, No. 3, s. 312 [304–325].
  9. J.M. Campanario, Not in Our “Nature”, „Nature” 1993, Vol. 361, s. 488.
  10. Por. J.M. Campanario, Rejecting and Resisting Nobel Class Discoveries: Accounts by Nobel Laureates, „Scientometrics” 2009, Vol. 81, s. 549–565 [dostęp 7 V 2020].
  11. Tipler, Refereed Journals.
  12. Campanario, On Influential Books, s. 321.
  13. Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals, Inc., 509 U.S. 579, 593–594 (1993).
  14. Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals, Inc., 509 U.S. 579, 594 (1993) [wyróżnienie dodane].
  15. Brief Amici Curiae of Physicians, Scientists, and Historians of Science in Support of Petitioners, Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals, Inc., 509 U.S. 579 (1993).
  16. C. Cookson, A. Jack, Science Stifled?: Why Peer Review Is Under Pressure, „Financial Times” 2008, June 12 [dostęp 7 V 2020].
  17. L.K. Altman, For Science’s Gatekeepers, a Credibility Gap, „The New York Times” 2006, May 2 [dostęp 7 V 2020].
  18. Cyt. za: Cookson, Jack, Science Stifled?.
  19. Enserink, Peer Review and Quality, s. 2187.
  20. T. Lin, Cracking Open the Scientific Process, „The New York Times” 2012, January 16 [dostęp 7 V 2020].
  21. D. Colquhoun, Publish-Or-Perish: Peer Review and the Corruption of Science, „The Guardian” 2011, September 5 [dostęp 7 V 2020].
  22. Colquhoun, Publish-Or-Perish.
  23. Colquhoun, Publish-Or-Perish.
  24. S.J. Gould, In the Mind of the Beholder, „Natural History” 1994, Vol. 103, No. 2, s. 15.
  25. Altman, For Science’s Gatekeepers.
  26. Altman, For Science’s Gatekeepers.
  27. Altman, For Science’s Gatekeepers.
  28. Altman, For Science’s Gatekeepers.
  29. F. Furedi, Turning Peer Review into Modern-Day Holy Scripture, „Spiked” 2010, February 23 [dostęp 7 V 2020].
  30. Furedi, Turning Peer Review.
  31. Por. C. Luskin, Arsenic and Old News, „Evolution News & Science Today” 2010, December 9 [dostęp 7 V 2020] (przyp. tłum.).
  32. Por. J.A. Eisen, Stop Deifying “Peer Review” of Journal Publications, „Phylogenomics.blogspot.com” 2012, February 4 [dostęp 7 V 2020] (przyp. tłum.).
  33. Eisen, Stop Deifying “Peer Review” (przyp. tłum.).
  34. Por. Luskin, Arsenic and Old News.
  35. J.M. Campanario, Have Referees Rejected Some of the Most-Cited Articles of All Times?, „Journal of the American Society for Information Science” 1996, Vol. 47, No. 4, s. 302 [302–310].
  36. T.S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, tłum. H. Ostromęcka, J. Nowotniak, Warszawa 2001, s. 55.
  37. M. Behe, Correspondence with Science Journals: Response to Critics Concerning Peer-Review, „Discovery Institute 2000, August 2 [dostęp 7 V 2020].
  38. Behe, Correspondence with Science Journals.
  39. D. O’Leary, Part Four: Conclusion – How Will We Know If a More Open System Works Better?, „ARN.org” 2006, November 15.
  40. Tipler, Refereed Journals.
  41. AAAS Board Resolution on Intelligent Design Theory, 2002, October 18.
  42. J.G. West, Intelligent Design Could Offer Fresh Ideas on Evolution, „Seattle Post-Intelligencer” 2002, December 6 [dostęp 7 V 2020].

Literatura:

  1. AAAS Board Resolution on Intelligent Design Theory, 2002, October 18.
  2. Altman L.K., For Science’s Gatekeepers, a Credibility Gap, „The New York Times” 2006, May 2 [dostęp 7 V 2020].
  3. Behe M., Correspondence with Science Journals: Response to Critics Concerning Peer-Review, Discovery Institute 2000, August 2 [dostęp 7 V 2020].
  4. Brief Amici Curiae of Physicians, Scientists, and Historians of Science in Support of Petitioners, Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals, Inc., 509 U.S. 1993.
  5. Campanario J.M., Have Referees Rejected Some of the Most-Cited Articles of All Times?, „Journal of the American Society for Information Science” 1996, Vol. 47, No. 4, s. 302–310.
  6. Campanario J.M., Not in Our “Nature”, „Nature” 1993, Vol. 361, s. 488.
  7. Campanario J.M., On Influential Books and Journal Articles Initially Rejected Because of Negative Referees’ Evaluations, „Science Communication” 1995, Vol. 16, No. 3, s. 304–325.
  8. Campanario J.M., Rejecting and Resisting Nobel Class Discoveries: Accounts by Nobel Laureates, „Scientometrics” 2009, Vol. 81, s. 549–565 [dostęp 7 V 2020].
  9. Colquhoun D., Publish-Or-Perish: Peer Review and the Corruption of Science, „The Guardian” 2011, September 5 [dostęp 7 V 2020].
  10. Cookson C., Jack A., Science Stifled?: Why Peer Review Is Under Pressure, „Financial Times” 2008, June 12 [dostęp 7 V 2020].
  11. Darwin K., O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt, tłum. S. Dickstein, J. Nusbaum, Warszawa 2013.
  12. Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals, Inc., 509 U.S. 1993.
  13. Einstein A., Zur Elektrodynamik bewegter Körper, „Annalen der Physik” 1905, Bd. 17, s. 891–921 (przyp. tłum.).
  14. Eisen J.A., Stop Deifying “Peer Review” of Journal Publications, „Phylogenomics.blogspot.com” 2012, February 4 [dostęp 7 V 2020].
  15. Enserink M., Peer Review and Quality: A Dubious Connection?, „Science” 2001, Vol. 293, s. 2187–2188.
  16. Furedi F., Turning Peer Review into Modern-Day Holy Scripture, „Spiked” 2010, February 23 [dostęp 7 V 2020].
  17. Gould S.J., In the Mind of the Beholder, „Natural History” 1994, Vol. 103, No. 2, s. 15.
  18. Kopernik M., O obrotach ciał niebieskich i inne pisma, tłum. L. Birkenmajer, Warszawa 2004.
  19. Kuhn T.S., Struktura rewolucji naukowych, tłum. H. Ostromęcka, J. Nowotniak, Warszawa 2001.
  20. Lin T., Cracking Open the Scientific Process, „The New York Times” 2012, January 16 [dostęp 7 V 2020].
  21. Luskin C., Arsenic and Old News, „Evolution News & Science Today” 2010, December 9 [dostęp 7 V 2020].
  22. Newton I., Matematyczne zasady filozofii przyrody, tłum. J. Wawrzycki, Kraków 2011.
  23. O’Leary D., Part Four: Conclusion – How Will We Know If a More Open System Works Better?, „ARN.org” 2006, November 15.
  24. Peer-Reviewed Articles Supporting Intelligent Design, „Discovery Institute” [dostęp 7 V 2020].
  25. Tipler F., Refereed Journals: Do They Insure Quality or Enforce Orthodoxy?, „International Society for Complexity, Information, and Design Archives” 2003, June 30 [dostęp 7 V 2020].
  26. West J.G., Intelligent Design Could Offer Fresh Ideas on Evolution, „Seattle Post-Intelligencer” 2002, December 6 [dostęp 7 V 2020].

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi