James Shapiro, biolog molekularny z University of Chicago, nie chce zadeklarować się ani jako teoretyk projektu, ani jako darwinista. W odpowiedzi na mój artykuł Czy James Shapiro jest teoretykiem projektu?1 zapewnia, że udało mu się znaleźć „trzecią drogę”, która jest wolna od błędów koncepcyjnych teorii ID i darwinizmu2, co podkreśla też w późniejszej odpowiedzi na komentarze Ann Gauger i Douglasa Axe’a3. Jednak zaproponowana przez biologa koncepcja „trzeciej drogi” nie jest tym, czym w zamierzeniu jej autora powinna być. Jest ona raczej czymś w rodzaju „strategii ekwiwokacji”, dzięki której Shapiro czerpie to, co najlepsze z obu stron – z jednej strony zachowuje ideę projektu, która wymyka się darwinowskiej ewolucji, z drugiej nadal pozostaje na gruncie naturalizmu, dzięki czemu zachowuje dobrą reputację w społeczności uczonych.
Kiedy czytałem jego odpowiedzi, przypomniała mi się niedawno zmarła Lynn Margulis – polemizowała ona z neodarwinizmem w sposób, którego nie powstydziłby się żaden teoretyk projektu. Jednak gdy kilka lat przed śmiercią otrzymała doktorat honoris causa podczas World Summit on Evolution na wyspach Galapagos, przyznała, że mimo wszystko jest darwinistką4. Obawiam się, że podobnie jest w przypadku Jamesa Shapiro, a jego „naturalna inżynieria genetyczna” to nic innego jak mydlenie oczu, podczas gdy on sam pozostaje na gruncie biologii ewolucyjnej będącej zasadniczo podejściem darwinowskim.
Na jakiej podstawie opieram swój pogląd. Otóż podstawą trzeciej drogi biologa są „naturalna inżynieria genetyczna, horyzontalny transfer genów, hybrydyzacja międzygatunkowa, duplikacja genomu i symbiogeneza”, co, jak twierdzi, może „dostarczyć odpowiedzi na problemy, które wcześniej uważano za nierozwiązywalne z uwagi na ograniczenia klasycznego podejścia ewolucjonistycznego”5. W innym miejscu dyskusji nawiązuje on do „rewolucji, która zaszła w naszym pojmowaniu ewolucji białek”6. Zwracam uwagę czytelników na słowa „rozwiązanie” i „pojmowanie”. Uważam, że tego rodzaju pojęcia użyte przez Jamesa Shapiro są sporą przesadą w odniesieniu do tego, co koncepcja trzeciej drogi rzeczywiście może nam zaoferować. Zwolennicy neodarwinizmu w gruncie rzeczy przypisują innowacyjny potencjał ewolucji mutacjom genetycznym, które – jak słusznie zauważył Shapiro – nie mogą być głównym źródłem ewolucyjnej zmienności. Dlatego rozszerza ujęcie neodarwinistów o „horyzontalny transfer genów, hybrydyzację międzygatunkową, duplikację genomu i symbiogenezę”. Dobrze, a więc mamy teraz więcej źródeł zmienności. Ale co koordynuje te zmiany, by w rezultacie doprowadzić do wzrastającej złożoności, którą dostrzegamy w systemach biologicznych? Odpowiedzią Jamesa Shapiro jest: „naturalna inżynieria genetyczna”. Zdaniem biologa komórki są inteligentne w tym sensie, że same tworzą swoją naturalną inżynierię genetyczną. Proces ten zachodzi w ten sposób, że istniejące struktury ulegają przekształceniom – na przykład przez horyzontalny transfer genów lub symbiogenezę – względem nowych warunków i pełnią nowe funkcje.
Jednak czy formułując taką tezę, Shapiro naprawdę coś rozwiązał? Czy przedstawił właściwe pojmowanie ewolucji jakichkolwiek złożonych struktur biologicznych? Na przykład czy jego trzecia droga wnosi coś nowego do problematyki ewolucji białek? Kładę akcent na słowa „rozwiązanie” i „pojmowanie”, ponieważ często są one nadużywane, co niesłusznie wskazuje na rozwój naszej wiedzy i koncepcyjny postęp.
Zapewniając właściwe pojmowanie i rozwiązania zagadnień związanych z pochodzeniem nowych struktur biologicznych, naturalna inżynieria genetyczna mogłaby mieć naprawdę duże znaczenie − gdyby tylko Shapiro potrafił wskazać na konkretne, możliwe do zidentyfikowania mechanizmy i pokazał, w jaki sposób doprowadzają do wytworzenia nowych struktur poprzez przekształcenie już istniejących systemów. Jednakże biolog tego nie zrobił. Naturalna inżynieria genetyczna jest jego magicznym hasłem, szufladką, do której wrzuca tajemnicze i hipotetyczne procesy, które, jak twierdzi, prowadzą do ewolucyjnych nowości. Zaznaczam, że nie mówię tu o przytaczanych przez niego mechanizmach, takich jak lateralny transfer genów czy symbiogeneza, które generują ewolucyjną zmienność. Mam na myśli te mniej znane mechanizmy, które muszą funkcjonować, jeśli naturalna inżynieria genetyczna rzeczywiście ma miejsce i zachodzi przy udziale tych bardziej znanych mechanizmów, jak chociażby symbiogenezy.
Proponuję pewną analogię, aby rozjaśnić tę kwestię. Wyobraźmy sobie firmę zajmującą się renowacją zabytkowych samochodów. Widzimy zarówno wjeżdżające stare, poobijane samochody, jak i wyjeżdżające gruntownie odnowione ich wersje. Doprawdy zadziwiające jest to, co może się wydarzyć dzięki „ewolucji renowacyjnej”. Miłośnicy zabytkowych samochodów, próbując opisać niesamowitą przemianę tych aut, wprowadzili termin „renowacyjna inżynieria samochodowa”. To ładne wyrażenie. Wpada w ucho. Ale nic nie znaczy, dopóki nie dostaniemy się do zakładu i nie zobaczymy dokładnie, w jaki sposób odbywa się proces renowacji. Kto wie, być może mechanicy nie remontują pojazdów, tylko teleportują je do zaawansowanej cywilizacji obcych, która faktycznie zajmuje się ich odnową. Ktoś oczywiście może powiedzieć, że to już przesada. Trudno się z tym nie zgodzić, ale dopóki się nie dowiemy, co dzieje się wewnątrz zakładu, nie ma sposobu, żeby mieć pewność, zwłaszcza jeśli to, czym zajmuje się ta firma, jest bezprecedensowe w przemyśle samochodowym.
I w tym rzecz, że Shapiro nie wie, jak działa naturalna inżynieria genetyczna; wie jedynie, jakie są źródła ewolucji. W porównaniu z neodarwinistami, dla których główną rolę odgrywają mutacje genetyczne, Shapiro proponuje nam coś więcej, bo zwraca uwagę między innymi na symbiogenezę czy lateralny transfer genów. Powinno to robić na nas wrażenie. Oczywiście, to wspaniale, że naukowcy tacy jak Shapiro byli w stanie odkryć ten wzbogacony zestaw źródeł. Co więcej, Shapiro twierdzi, że dla tych źródeł ustalił bardziej wyrafinowaną zasadę przekształceń. Darwin zaoferował nam koncepcję doboru naturalnego, która zdaniem biologa jest niewystarczająca i dlatego w jej miejsce (choć, być może, lepiej mówić tu o rozbudowie, a nie o zastąpieniu) zaproponował naturalną inżynierię genetyczną. Jednak naturalna inżynieria genetyczna w formie, w jakiej używa jej Shapiro, nie wnosi więcej niż koncepcja doboru naturalnego, o której Shapiro (za co należy mu się uznanie) przynajmniej mówi wprost, że jest niewystarczająca. Tak czy inaczej, w obu przypadkach mamy do czynienia z magicznymi hasłami, mantrami, które rzekomo umożliwiają wgląd w to, jak zachodzą ewolucyjne zmiany, ale w rzeczywistości nie oferują właściwego pojmowania ani prawdziwych rozwiązań. Możemy to dostrzec w ostatniej odpowiedzi biologa na komentarze Gauger i Axe’a: „dobrze udokumentowane naturalne procesy w sposób bardziej niż zadowalający wyjaśniają to, jak poprzez procesy ewolucyjne białka mogą generować nowe funkcje w sposób czysto naturalny i kombinatoryczny”6.
Zaraz, zaraz, „bardziej niż zadowalający”? Tego typu przesadzona retoryka powinna natychmiast wzbudzić podejrzenie. Ja i moi współpracownicy bylibyśmy zadowoleni, gdyby przedstawić to bardziej adekwatnie. Problem w tym, że naturalne procesy, na które powołuje się Shapiro, nie pozwalają mu na takie przedstawienie sprawy. Aby wyjaśnić ewolucję białek, nie wystarczy wskazać, na jakieś znane już zjawisko (tasowanie genetyczne w takiej czy innej formie), a następnie przywołać hasło „naturalnej inżynierii genetycznej”, jak gdyby to cokolwiek wyjaśniało. Nie jest to odpowiedź na to, co wymaga wyjaśnienia, lecz odwraca uwagę od rzeczywistego problemu. Staje się to oczywiste, gdy Shapiro mówi o uzyskiwaniu nowych funkcji w czysto „kombinatoryczny sposób”.
Jako matematyk zajmujący się probabilistyką musiałem spędzić trochę czasu nad kombinatoryką, dziedziną matematyki zajmującą się obliczaniem prawdopodobieństwa. Problem polega na tym, że w genetyce i proteomice możliwa ilość produktów genowych i białkowych jest ogromna, a więc wyzwaniem jest zawsze znalezienie jakiejś biologicznie sensownej metody na te możliwości kombinatoryczne. Tak więc kiedy Shapiro powołuje się na naturalne procesy, które działają w sposób kombinatoryczny, w rzeczywistości nie wyjaśnia nic na temat ewolucji białek, a jedynie ponownie przedstawia problem. A problemem jest to, jak poruszać się po tych bezkresnych oceanach kombinatorycznych możliwości, jakimi są geny i białka. Mówienie, że coś dzieje się w „kombinatoryczny sposób”, nie stanowi żadnego wyjaśnienia.
W przeszłości zawsze miałem poczucie, że pomimo różnicy zdań, Shapiro jest niezależnym myślicielem gotowym do konfrontacji ze świętymi krowami nauki. Jednak jego ostatnie wypowiedzi sugerują, że jest to ktoś, kto pozuje i lawiruje tak, żeby nie stracić swojej pozycji w społeczności uczonych. Po bliższej analizie okazuje się, że jedynie odgrywa on swoją rolę przed naukowcami, którzy są tak przywiązani do naturalizmu, że nie potrafiliby dostrzec prawdziwego przypadku inteligencji w przyrodzie, nawet gdyby ten był dla nich uderzający (co zdarzało się raz za razem).
Spośród uwag biologa zwłaszcza ta, że inteligentny projekt wymaga nadprzyrodzoności, jest teologicznym wtrętem i ucieczką do pojęcia deus ex machina, co pokazuje – pewnie pozorny – brak zrozumienia teorii inteligentnego projektu. W nauce chodzi nie tylko o odkrywanie ciągłości w przyrodzie, którą można by przedstawić za pomocą jednostajnej naturalistycznej narracji. Oczywiście, w pewnych dziedzinach nauki tak jest. Ale nauka przedstawia nam również przypadki braku ciągłości, które wymykają się naturalistycznym takim sobie bajeczkom. W tym kontekście najczęściej wskazuje się na pojęcie osobliwości z modelu Wielkiego Wybuchu. Osobliwość jest przykładem nieciągłości, która wymyka się wyjaśnieniom proponowanym przez koncepcje czysto przyrodnicze.
Nie chodzi o to, że badania naukowe zatrzymują się na osobliwości. Po prostu zwykły sposób uprawiania nauki – polegający na poszukiwaniach fizycznych procesów zachodzących w przyrodzie – się nie sprawdza. Oczywiście samo stwierdzenie: „Bóg to stworzył” nie jest tutaj żadnym wyjaśnieniem. Niemniej osobliwość można badać przy użyciu innych terminów, a naturalne siły, które mogły mieć swój udział po różnych stronach osobliwości, mogą być przedmiotem badań, przy czym ich niewystarczalność w charakterze wyjaśnień również może być przedmiotem namysłu. Zwolennicy teorii inteligentnego projektu argumentują, że pewnego rodzaju osobliwości występowały również w historii życia, która dostarcza nam licznych ku temu świadectw, poczynając od eksplozji kambryjskiej, a skończywszy na pojawieniu się niektórych (choć nie wszystkich) nowych białek. Takie jest nasze zdanie. Może mamy rację, a może się mylimy. Tak czy inaczej, pozostajemy na gruncie nauki.
Wracając do poglądów Jamesa Shapiro, pozwolę sobie zasugerować, że mimo zapewnień o istnieniu „trzeciej drogi”, bliżej mu do darwinizmu niż teorii inteligentnego projektu. Jednym z ulubionych twierdzeń Darwina było: natura non facit saltum [natura nie czyni skoków]. Shapiro, szczególnie w swojej książce Evolution: A View from the 21st Century [Teoria ewolucji z perspektywy XXI wieku], pozornie dystansuje się od tej tezy, gdy argumentuje, że ewolucja nie musi przebiegać stopniowo7. Koncepcja stopniowo zachodzącej ewolucji została zastąpiona ideą, że organizmy mogą szybko przejmować struktury od innych organizmów, a następnie szybko je przekształcać. Shapiro twierdzi, że ten szybko zachodzący proces biologiczny jest skutkiem głębszych mechanizmów ewolucyjnych.
W przeszłości krytykowałem Jamesa Shapiro za brak wyjaśnień pochodzenia tych mechanizmów, i nie zmieniam zdania. Biorąc to pod uwagę, nie wydaje się, żeby Shapiro podważał teorię inteligentnego projektu, zważywszy na to, że zaproponowane przezeń mechanizmy same wymagają wyjaśnień. Jamesowi Shapiro, który stoi po stronie naturalizmu, musi chodzić o „mechanizmy zapewniające ciągłość”. Teoria inteligentnego projektu może rozpatrywać bogatsze spektrum koncepcyjnych możliwości, z których jedną jest to, że mechanizmy napędzające ewolucję (o ile w ogóle istnieją) mogły zostać zaprojektowane.
Nasuwa się jednak pytanie, czy takie mechanizmy ewolucji (czyli funkcjonalne zdolności pozwalające organizmom kierować swoją ewoluowalnością) w ogóle istnieją. Wróćmy do przykładu z firmą odnawiającą zabytkowe samochody, bo pod jednym względem ta analogia się nie sprawdza. Wiemy co nieco o renowacji samochodów, ponieważ chyba każdy widział mechanika przy pracy lub przynajmniej miłośnika motoryzacji majstrującego przy starych autach. Natomiast w tym momencie historii nauki naprawdę nie mamy pojęcia, jak może wyglądać mechanizm ewolucji. Oczywiście, Shapiro może wskazać na lateralny transfer genów, symbiogenezę, duplikację genów i tym podobne. Ale to są tylko surowe źródła ewolucji, na podstawie których mechanizm ewolucji mógłby działać, wprowadzając modyfikacje względem nowych warunków życia i funkcjonalnych wymagań organizmów.
Ewolucja działa na zasadzie zapożyczeń, przejmowania i modyfikacji uprzednio istniejących struktur. To właśnie ta modyfikacja jest problemem, którego Shapiro nie jest w stanie rozwiązać. Oferuje nam on magiczne hasło „naturalna inżynieria genetyczna”, ale to, w jaki sposób zachodzą zmiany na poziomie komórki, jest dla biologa czarną skrzynką. Zasługą Douglasa Axe’a i Ann Gauger z Biologic Institute jest to, że prowadzą eksperymenty, żeby ustalić, czy jakiekolwiek procesy zachodzące w tej czarnej skrzynce mogą umożliwić ewolucję.
A więc czy Shapiro jest mimo wszystko darwinistą? Kończąc ten tekst, dochodzę do wniosku, że „tak”, a przynajmniej do pewnego stopnia. Moim zdaniem Shapiro jest darwinistą w podobny sposób jak darwinistką była Lynn Margulis, a przed nią Stephen Jay Gould. Naturalną tendencją całej trójki było podążać za świadectwami tam, gdzie one prowadzą, czyli z dala od darwinizmu. Ale gdy tylko odeszli zbyt daleko, znaleźli się niewygodnie blisko jawnych heretyków (np. zwolenników teorii inteligentnego projektu) i w obliczu zagrożenia utraty pozycji w społeczności uczonych odruchowo rytualnie pokłonili się darwinowskiemu naturalizmowi – nie darwinowskiej ewolucji per se, ale naturalistycznemu podejściu do nauki, które ją charakteryzuje.
Darwinizm funkcjonuje więc niczym więzy krępujące wolność w nauce, która pozwoliłaby wykroczyć poza teorię Darwina. Właśnie w tym sensie Shapiro jest darwinistą.
Oryginał: Is James Shapiro a Darwinist After All?, „Evolution News & Science Today” 2012, January 25 [dostęp 08 XII 2021].
Przekład z języka angielskiego: Szymon Flis
Źródło zdjęcia: Pixabay
Ostatnia aktualizacja strony: 08.12.2021
Przypisy
- Por. W.A. Dembski, Czy James Shapiro jest teoretykiem projektu?, tłum. Sz. Flis, „W Poszukiwaniu Projektu”, 27 września 2021 [dostęp 01 XI 2021].
- Por. J.A. Shapiro, A Third Way, „Boston Review” 2003, May 10 [dostęp 01 XI 2021].
- Por. J.A. Shapiro, Odpowiedź na komentarze Ann Gauger i Douglasa Axe’a, tłum. Sz. Flis „W Poszukiwaniu Projektu”, 1 grudnia 2021 [dostęp 05 XII 2021].
- World Summit on Evolution jest wydarzeniem, podczas którego omawiane są najnowsze odkrycia w dziedzinie biologii ewolucyjnej.
- J.A. Shapiro, „Czy James Shapiro jest teoretykiem projektu?”. Odpowiedź Jamesa Shapiro, tłum. Sz. Flis, „W Poszukiwaniu Projektu”, 3 listopada 2021 [dostęp 4 XI 2021].
- Shapiro, Odpowiedź na komentarze Ann Gauger i Douglasa Axe’a.
- Por. J.A. Shapiro, Evolution: A View from the 21st Century, FT Press Science, Upper Saddle River 2011.
Literatura:
- Dembski W.A, Czy James Shapiro jest teoretykiem projektu?, tłum. Sz. Flis, „W Poszukiwaniu Projektu”, 27 października 2021 [dostęp 1 XI 2021].
- Shapiro J.A., A Third Way, „Boston Review” 2003, May 10 [dostęp 1 XI 2021].
- Shapiro J.A., „Czy James Shapiro jest teoretykiem projektu?”. Odpowiedź Jamesa Shapiro, tłum. Sz. Flis, „W Poszukiwaniu Projektu”, 3 listopada 2021 [dostęp 4 XI 2021].
- Shapiro J.A., Evolution: A View from the 21st Century, FT Press Science, Upper Saddle River 2011.
- Shapiro J.A., Odpowiedź na komentarze Ann Gauger i Douglasa Axe’a, tłum. Sz. Flis, „W Poszukiwaniu Projektu”, 1 grudnia 2021 [dostęp 5 XII 2021].