Dlaczego postanowiłem napisać książkę „O czym Darwin nie wiedział”Czas czytania: 7 min

Geoffrey Simmons

2025-02-21
Dlaczego postanowiłem napisać książkę „O czym Darwin nie wiedział”<span class="wtr-time-wrap after-title">Czas czytania: <span class="wtr-time-number">7</span> min </span>

Jest mi niezmiernie miło, że przekład mojej książki może już trafić do polskiego czytelnika. Napisałem książkę O czym Darwin nie wiedział1, kiedy jako lekarz uświadomiłem sobie, że wielu ludzi nie ma najmniejszego pojęcia, jak bardzo złożone jest ludzkie ciało, a w związku z tym mogliśmy nie powstać wskutek działania niekierowanych sił i losowych zdarzeń. W świetle naszej aktualnej wiedzy przekonanie o słuszności teorii ewolucji nie jest już do utrzymania. Ludzie są istotami zdecydowanie zbyt złożonymi. Na poziomach makroskopowym, mikroskopowym i submikroskopowym trzeba wyjaśnić niezliczoną liczbę zmian. Właściwie każda funkcja wykorzystuje sprzężenie zwrotne w celach regulacyjnych. Niemal każda część ludzkiego organizmu jest natychmiastowo naprawiana. W projekcie naszego ciała ewidentnie da się dostrzec przezorność, dalekowzroczność i odgórne planowanie. W pewnym sensie jesteśmy wyposażeni w zestaw „Zrób To Sam” z instrukcjami zawartymi głównie w naszych genach.

Rozwój nauki wyraźnie dał do zrozumienia, że Karol Darwin nie miał racji. Sądzę, że formułując swoją teorię, miał on uczciwe intencje, ale był w błędzie. Darwin obiecywał, że napisze drugą książkę, w której zapewni swojej teorii potwierdzenie naukowe, ale ta książka nigdy nie powstała. Jego teoria ewolucji pozostaje wyłącznie teorią, mimo iż przez prawie dwieście lat poszukiwano dowodów na ewolucję gatunków. Luki między wszystkimi gatunkami stały się jeszcze większe. Nikt również nie zaobserwował (albo nie spowodował) ewolucji jednego gatunku w drugi. Organizmy mogą stawać się szybsze, większe, mogą mieć lepszy kamuflaż albo być bardziej śliskie, ale ameby pozostają amebami, króliki – królikami, a małpy – małpami. Geny leżące u podstaw organizmów są liczne i bardzo złożone. Niekiedy przeskakują w genomie i można je odczytywać w odwrotnym kierunku. Niemal wszystkie zmiany wymagają setek tysięcy mikroskopowych i submikroskopowych modyfikacji, a wiele z nich musi następować parami albo wszystkie jednocześnie.

Darwin nie wiedział, dlaczego dzieci przypominają swoich rodziców. Nie wiedział, że w tętnicach przenoszony jest tlen, który na poziomie komórkowym wymieniany jest na dwutlenek węgla, a następnie w płucach dwutlenek węgla wymieniany jest na tlen. Za te procesy odpowiadają wyspecjalizowane komórki.

W XIX wieku zapanowało silne dążenie do sformułowania alternatywnego wyjaśnienia naszego istnienia – wyjaśnienia, w którym w ogóle nie ma miejsca dla projektu. Pisma Darwina znakomicie się w to dążenie wpisywały i pojawiły się w odpowiednim czasie oraz były napisane w odpowiedni sposób. Z perspektywy czasu okazało się jednak, że przedstawiają one fikcyjny scenariusz ewolucji. Zaprezentowane wówczas ilustracje ryby wypełzającej z morza i zmieniającej się w płaza, gada, ssaka, małpę człekokształtną i w końcu w człowieka wyglądały interesująco, ale również niczego nie dowodziły. Nikt nie wiedział, jak gatunki zmiennocieplne przekształciły się w gatunki stałocieplne, albo jak zwierzęta oddychające w wodzie zmieniły się w zwierzęta oddychające powietrzem, jak zwierzęta chodzące wyewoluowały w zwierzęta latające, bądź jak małpy człekokształtne, których jedynym zmartwieniem jest zdobycie bananów i owadów do zjedzenia, dały początek ludziom, którzy komponują piosenki, potrafią współczuć, konstruują maszyny i prowadzą rozważania filozoficzne. Żadne z tych przejść ewolucyjnych nie jest proste.

Darwin mógł wiedzieć, jak wygląda komórka (aczkolwiek jest to dyskusyjne), ale na pewno nie wiedział, że każda komórka stanowi maleńki zespół złożonych fabryk, wyrafinowanych związków chemicznych i nanomaszyn. Nie mógł on wiedzieć, że jądro, czyli centrum dowodzenia, wewnątrz każdej komórki jest wypełnione zorganizowanymi instrukcjami genetycznymi, które mogą powielać się biliony razy. Nie miał pojęcia, jak niektóre związki chemiczne przenoszą polecenia (dyrektywy) wzdłuż niemal niewidzialnych autostrad do różnych submikroskopowych fabryk rozmieszczonych w całej komórkowej cytoplazmie. Są też nanomaszyny, które wykonują naprawy i rozplątują poskręcane cząsteczki DNA albo RNA.

Darwin nie wiedział, że każdy typ komórki pełni specyficzną funkcję (lub funkcje). Leukocyty zwalczają infekcje, komórki przysadki mózgowej produkują hormon wzrostu (zwłaszcza w wieku dojrzewania), komórki tarczycy tworzą tyroksynę, której ilość rośnie lub maleje w zależności od potrzeb metabolicznych, a komórki nadnercza wytwarzają kortyzol związany ze stresem i wieloma innymi potrzebami. Biliony komórek nerwowych kontrolują – krótko mówiąc – wszystko, co ma związek z mięśniami i pamięcią. Wyspecjalizowane komórki monitorują ciśnienie krwi, a gdy ciśnienie jest za duże bądź za małe, wysyłają sygnały do innych komórek, aby mogły dokonać korekt. Inne komórki kontrolują tętno, stężenie tlenu, stężenia soli oraz funkcjonowanie nerek i hemoglobiny. Żadna z tych komórek nie powstała wskutek działania losowych zmian. A to jedynie proste przykłady.

Dla celów wywodu wyobraźmy sobie, że nagle na całej Antarktydzie stopił się lód. Początkowo osiedliło się na niej dwóch mieszkańców, ale w ciągu dziewięciu miesięcy ich liczba wzrosła do ponad trzydziestu pięciu bilionów (tak jak dzieje się w przypadku komórek w nowo poczętym płodzie). Szybko pojawiają się liczne miasta (układy narządów), każde zamieszkiwane przez ponad miliard osób. Można odnieść wrażenie, że jest w nich nieskończona liczba fabryk. W stolicy (mózgu), w której sprawowane są rządy nad całym terytorium, mieszka od trzydziestu pięciu miliardów do stu trzydziestu miliardów osób. Mieszkańcy parają się każdą profesją, są też wszystkie rodzaje instytucji i biznesów. Wszyscy nowi mieszkańcy (komórki) wywodzą się z różnych ras i mają różne korzenie etniczne (inaczej mówiąc, komórki mają różne kształty i wielkości). Wszyscy mówią jednak tym samym językiem. Każdy mieszkaniec jest chemicznie, mechanicznie lub elektrycznie powiązany nawet z 10 000 innych mieszkańców.

Teraz zastanówmy się, jak duży nakład projektowania lub planowania był potrzebny do utworzenia sieci elektrycznych, sklepów spożywczych i innych dostarczycieli rozmaitych dóbr, gospodarstw rolnych (z odpowiednim wyposażeniem), sieci wodociągowych, systemów telekomunikacyjnych i innych środków komunikacji, kanałów ściekowych i systemów utylizacji, ulic i autostrad, systemów kontroli ruchu ulicznego, samochodów i ciężarówek, domów, wieżowców, hoteli i centrów handlowych, linii kolejowych i lotnisk wraz z odpowiednią obsługą, wielopoziomowej hierarchii rządowej, systemu praw, usług pocztowych, więzień, w których przetrzymuje się schwytanych przestępców, wszelkiego rodzaju usług naprawczych, malarskich, porządkowych, biznesów i tak dalej. A to wszystko to zaledwie dziecinna igraszka w porównaniu z tworzeniem istoty ludzkiej od pierwszego dnia w łonie matki.

Darwin nie miał pojęcia, że początki ludzkiego życia są tak bardzo złożone. Podejrzewam, iż nie sądził on, że serce mogłoby działać bez sposobu tworzenia krwinek czerwonych albo że krew mogłaby rozprowadzać po ciele potrzebne do życia składniki pokarmowe bez liczącej 106 kilometrów sieci tętnic i żył. Nie uważał, że składniki pokarmowe będą przydatne bez żadnego sposobu ich zdobywania, gryzienia, przeżuwania i połykania albo bez możliwości chemicznego ich rozkładania i pochłaniania z przewodu pokarmowego. Nie można mieć układu krzepnięcia krwi bez metody późniejszego usuwania skrzepów i zaleczania ran. Układ krzepnięcia krwi nie może też tworzyć skrzepów spontanicznie. Bezużyteczny jest układ mięśniowy, który umożliwia nam tylko przyciąganie, ale nie odpychanie. Organizm musi być również wyposażony w sposoby zwalczania infekcji. Tego typu przykłady można wymieniać bez końca.

Teoria ewolucji nie zdaje testu metody naukowej.

Gdyby Darwin to wszystko wiedział, to wątpię, że napisałby książkę O powstawaniu gatunków2. Ciekawe, czy poważnie wziąłby wówczas pod rozwagę możliwość, że za tym wszystkim stoi jakiś inteligentny projektant.

Geoffrey Simmons

 

Przekład z języka angielskiego: Dariusz Sagan

 

Źródło zdjęcia: Pixabay

Ostatnia aktualizacja strony: 21.02.2025

Przypisy

  1. G. Simmons, O czym Darwin nie wiedział, tłum. G. Smółka, „Perspektywy Nauki”, Fundacja En Arche, Warszawa 2025 (przyp. tłum.).
  2. Por. K. Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się doskonałych ras w walce o byt. Dzieła wybrane, t. II, tłum. S. Dickstein, J. Nusbaum, „Biblioteka Klasyków Biologii”, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1959 (przyp. tłum.).

Literatura:

1. Darwin K., O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się doskonałych ras w walce o byt. Dzieła wybrane, t. II, tłum. S. Dickstein, J. Nusbaum, „Biblioteka Klasyków Biologii”, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1959.

2. Simmons G., O czym Darwin nie wiedział, tłum. G. Smółka, „Perspektywy Nauki”, Fundacja En Arche, Warszawa 2025.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Najnowsze wpisy

Najczęściej oglądane wpisy

Wybrane tagi