Oryginał: Michael B. Roberts, „Design Up to Scratch? A Comparison of Design in Buckland (1832) and Behe”, Perspectives on Science and Christian Faith 1999, Vol. 51, No. 4, s. 244–252. Polski przekład ukazał się pierwotnie w: Filozoficzne Aspekty Genezy 2021, t. 18.
Streszczenie:
Teoria inteligentnego projektu jest interesująca zarówno dla zwolenników, jak i przeciwników tego ujęcia. Książka Michaela J.Behe’ego Czarna skrzynka Darwina jest świeckim bestselerem. Przedmiotem niniejszego tekstu jest porównanie współczesnej teorii inteligentnego projektu z Paleyowską ideą projektu z dziewiętnastego wieku na przykładzie filozofii i metod przedstawionych w wygłoszonym w 1832 roku odczycie Williama Bucklanda na temat „megaterium” i filozoficznych poglądów Behe’ego wyrażonych w Czarnej skrzynce Darwina. Buckland był przekonany, że każdy szczegół jest świadectwem projektu, i praktykował inżynierię odwrotną, natomiast Behe uważa, że na projekt wskazuje tylko to, co jest niewytłumaczone. Ujmując rzecz krótko, Buckland twierdził, że do wniosku o projekcie dochodzi się wówczas, gdy coś się dzięki temu wyjaśnia, a Behe uznaje, że o projekcie wnioskuje się wtedy, gdy brak jest wyjaśnień.
Przedruk za zgodą redakcji czasopisma Filozoficzne Aspekty Genezy
Źródło zdjęcia: Wikipedia
Ostatnia aktualizacja strony: 22.04.2022
Wydaje mi się, że podejście Behe’go jest podejściem naukowca – wszak nauka nie formułuje ostatecznych, niepodważalnych wniosków, a naukowcy deklarują, że gotowi są zmienić swoje stanowisko pod wpływem nowych obserwacji i przemyśleń. Jeśli Behe nie ma dowodów na projekt, przyjmuje, że darwinizm jest lepszym wyjaśnieniem i to jest zrozumiałe, bo nie zakłada projektu wszędzie, posługuje się indukcją. Dodam, że Behe w „Granicy ewolucji” formułuje wnioski na temat ograniczeń ewolucji darwinowskiej chyba w ogóle nie odwołując się do pojęć ID.
Inną sprawą jest pewna cecha pojęcia projektu, którą nazwałbym piętrowością. Wiele ludzkich projektów „miesza” się z naturą (jakkolwiek jej nie rozumieć) i z innymi projektami na różnych poziomach i to jest reguła.
ID przyjmuje, że możemy nie znać tożsamości projektanta, a nawet nie musimy. Wyobraźmy sobie, że Gaja przegięła i cywilizacja na Ziemi wymarła. Przybyły kosmita, jak najbardziej zwolennik ID, postanawia się zająć wykopaliskami. Badając cmentarz psów uznałby, że różnorodność ich ras jest efektem naturalnego procesu. Selekcja hodowlana byłaby tu przezroczysta, nie do wykrycia bez dodatkowych świadectw.